GASTROPODA = RZECZ O ŚLIMAKOLANDII

 Mirosław "Bocian" Bociański

To wybitne opowiadanie drukujemy w takiej postaci w jakiej do nas dotarło.

BYŁO TAKIE ARBORETUM W POSNANII. ZAROJIŁO SIĘ W NIM OD ŚLIMAKOW. GDY SŁONCE ŚWIECIŁO TO NIE TAK BARDZO GDYŻ ŚLIMACY SIĘ WOWCZAS KRYLI.ALE TO BYŁO INO POZORY I POZORANCTWO.POZORANCTWO BARDZO RYZYKOWNE, GDYŻ GDY TYLKO DESZCZ ZROSIŁ GLEBĘ TEGO LĄDU OBFICIE A ZIEMIA POKRYŁA SIĘ WILGOĆIĄ,TO WTENCZAS ŚLIMACTWO WYŁAZIŁO NA ŻER I CZYNIŁO SZKODY WIELKIE W ARBORETUMIE.GRYZŁO ROŚLINY DO TEGO STOPNIA,IŻ DNIAMI I NOCAMI POSŁYSZEĆ MOGŁEŚ KLĄSKANIE ZAŚ W GĘBIE OŚLIZGŁEJ JEDNEGO Z DRUGIM UJRZEĆ LIŚĆ LUB GAŁĄŹ WYDARTY ROŚCE, JAK PIESZCZOTLIWIE LOKATORZY POBLISKICH DOMOWSTW ZWALI SWE ROŚLINY. IRYTOWAŁO TO WIELCE ICH, IŻ PLANTACJA ICH STAŁA SIĘ POŻYWKĄ DLA TYCH SKORUPIASTYCH KARŁOW ŻARŁOCZNYCH O WILCZYM APETYCIE.TAK NIMI CHWILAMI OBRODZIŁO, ŻE NORMALNIE LOKATOROM SKORUPY TRZESZCZAŁY POD NOGAMI GDY PRZEMIERZALI WZDŁUŻ I WSZERZ I WZWYŻ SWE ARBORETUMA A TAK ŻE POŚROD TEGO CHROBOTU NIEOMAL SIĘ POTYKALI O NIE.
JEDNEGO DNIA NIE MOGLI JUŻ TEGO ZDZIERŻYĆ I Z TAKĄ NIENAWIŚĆIĄ PATRZYLI NA SWE PODNOŻKI OPAKOWANE W SKORUPY, IŻ POSTANOWILI ZAWEZWAĆ POSIŁKI I ODWOŁAĆ SIĘ PO ASYSTĘ SIŁ WYŻSZYCH.SPROWADZILI SOBIE ZOMO-WCA SPECJALNEGO, ABY Z PAŁĄ SZLAJAŁ SIĘ PO ARBORETUMIE I FILOWAŁ, GDZIE I KĘDY ZAWIEWA POWIEWEM JAKIŚCI 'PRZYJACIELI' SKORUPIASTYCH. JAKO, ŻE BYŁ GOSTEK SADYSTĄ, PILNOWAŁ AŻ ZANAD TO A NADGORLIWOŚĆ - - JAK WIADOMO - JEST GORSZA OD FASZYZMU. NO OD WSZYSTKIEGO, MOŻE ZA WYJĄTKIEM KOMUNIZMU. MIAŁ PEŁNĄ WOLNOŚĆ DZIAŁANIA I AKTYWIZOWAŁ SIĘ, GDY INO MU TO PASOWAŁO.DEPTANIE ŚLIMACTWA BUTAMI CIĘŻKIMI BYŁO TORTURĄ JEDNĄ Z LŻEJSZYCH, JAKIE ŚLIMACTWU FUNDOWAŁ. GDY PAŁOWAŁ TO TEŻ ŚLIMACTWO MOGŁO CHWALIĆ BOGA ZA SWĄ FORTUNĘ I FATUM SZCZĘŚLIWE. SKAKAŁ PO NIM. CZASEM KONTUZJOWAŁ ICH KANTEM PAŁY. 10 VI 2007.NIE MA WODY W DOMU, W KTORYM POMIESZKUJE ZOMO-WIEC.AQUANET ZNOW COŚ REMONTUJE NA OSIEDLU ZA TEM ZOMO- -WIEC ZNOW W AKCJI. PODRZUCAŁ DO GORY ŚLIMAKI DOTĄD AŻ NIE ROZBILI SWEJ SKORUPY O DASZEK SPADZISTY I NIE WYLAZŁY IM FLAKI INTERNALNE. Z RACJI GRAWITACJI WYWALALI SIĘ I UDERZALI Z TRZASKIEM PO WIELE RAZY O KOSTKĘ GRANITOWĄ. ŚMIAŁ SIĘ PO TEM I RECHOTAŁ SWYM SZATAŃSKIM CHA-CHA-CHA. PO UPADKACH ŚLIMAKOW POZOSTAWAŁY NA GRANICIE ROZPRYSKI NIE DO ZDARCIA. PO PROSTEMU LITERALNIE MOKRE PLAMY WŻARTE W KAMIEŃ.
BEZ WĄTPIENIA ZOMO-L MOGŁ SIĘ POSZCZYCIĆ CIĘŻKOŚĆIĄ SWEJ DŁONI. NADZIEWAŁ ŚLIMAKI NA PŁOT LUB OSTRE GAŁĘZIE Z DRZEW WYSTAJĄCE TAK, ŻE SPŁYWAŁA PO NICH LEPKA POSOKA OBLEPIAJĄCA PALCE. BĘDĄWSZY SYMPATYKIEM CZYSTOŚĆI NIENAWIDZIŁ ZOMO-WIEC, GDY BIAŁY KRWAWY PŁYN WYPŁYWAJĄCY Z KORPUSOW ŚLIMACZYCH OBLEPIAŁ GO I WYŚLIZGIWAŁ.WPROST NIE ZNOSIŁ TEGO ORGANICZNIE GDYŻ MUSIAŁ POTEM OBMYWAĆ RĘCE WODĄ POPRZEZ POŁ GODZINY. TYM BARDZIEJ SIĘ DENERWOWAŁ I JESZCZE MOCNIEJ NAD ŚLIMACTWEM SIĘ ZNĘCAŁ. W INNYM MOMENCIE GRZEBAŁ POD SKORUPĄ ŚLIMAKA DO TEGO STOPNIA, IŻ WYCIĄGNĄŁ NA WIERZCH MU ŻOŁĄDEK I COŚ TAM JESZCZE.ZE ŻOŁĄDKA WYGMERAŁ RESZTKI ZIELENINY, KTORĄ CI ŚLIMAKOWIE WYŻERALI JAK NAJĘCI.GAPIŁ SIĘ W NIĄ JAK GDYBY WOLAŁ POSMAKOWAĆ SE KANABISU. A W KRZAK WYRZUCIŁ SZKIELET NAGI KORPUSU ŚLIMAKA. NASTĘPNIE Z DNIA NA DZIEŃ TE RESZTKI KORPUSU SCZERNIAŁY. SKORUPE ZABRAŁ DLA SIEBIE BO OKAZY CO PERFEKTNIEJSZE KOLEKCJONOWAŁ SPECJALNIE TE W PASKI. RESZTĘ WYRZUCAŁ W KRZAKI RAZEM ZE WSZYSTKIM 'NA NAWOZ'. NIEKTORE WYRZUCAŁ NA ULICE POD KOŁA AUT I NOGI PIECHUROW LECZ TO BYŁA RZADKOŚĆ.NIEKTORYCH WYRZUCAŁ NA ŚMIETNIK.GDY WYWALALI NA WIERZCH SWE SZCZĘKOCZUŁKI, URZYNAŁ NOŻYCAMI LUB ODGRYZAŁ JE.Z CZASEM TRUPY, ZMIESZANE Z BŁOTEM, SKORUPAMI, MOCZEM I KAŁEM KOCIM TAK POCZĘŁY CUCHNĄĆ, IŻ MUCHY POCZUŁY WOŃ I ZLATYWAŁY SIĘ NA POTĘGĘ. A 'ROŚKI' LEPIEJ ROSŁY NA TRUPACH ŚLIMACZYCH A INSZYM NAWOZIE. ZIELSKO Z RESZTĄ TAK ŻE. A PROPOS MUCH. ZOMO-WIEC TORTUROWAŁ TEŻ MUCHY A KOMARY Y PAJĄKI [TAKIE SZARE, TWORZĄCE GĘSTA SIEĆ]PRZEWAŻNIE MORDOWAŁ. ZRELACJONOWAŁ MI PO LATACH, JAK MUCHOM OBRYWAŁ SKRZYDŁA ORAZ NOGI I TOPIŁ W BAJORZE NASTĘPNIE.KOTY GONIŁ. KOTY TRZA GONIĆ - TAK POWIADAŁ - BO SZCZAJĄ I SRAJĄ.GDY RAZ PRZESTAŁ GONIĆ I POZOSTAWIŁ RZECZY I BIEG NATURY SAMEMU SOBIE, CAŁE ARBORETUM ZASTAŁ ZADEFEKOWANEM I WYDALANEM. ZA TEM KOTY OBLEWAŁ WODĄ ZIMNĄ A NAWET ZRZUCAŁ IM CEGŁY NA ŁEB. TERAZ PIERZCHAŁY PRZED ZOMO-WCEM I KRYLI SIĘ PRZED NIM W KRZAKACH.ŻARTOWAŁ, IŻ GRAJĄ Z NIM W CHOWANEGO.
ARBORETUM TERAZ WYŁADNIAŁO A NAWET NOBILITOWAŁO SIĘ NA TLE POZOSTAŁYCH.DAWNE SKORUPY, ZWŁOKI, KORPUSY, INTERNALE POROSŁY ROŚLINAMI ŚWIEŻYMI.ZOMO-WIEC DZIEŃ PO DNIU LIBERALIZOWAŁ SWĄ POLITYKĘ WZGLĘDEM SKORUPIACTWA. PODZIELIŁ ARBORETUM NA ZONY.OGRANICZYŁ MORDY DO ŚLIMAKOW ZNALEZIONYCH POZA LIMITAMI WYZNACZONYMI LINIĄ DEMARKACYJNĄ, KTORĄ ZMALOWAŁ RAZEM Z KROLEM ŚLIMACZYM REZYDUJĄCYM W IRGISTANIE.

GASTROPODA...

Ciąg dalszy...

IRGISTAN[AKA IRGIZJA] TO BYŁA TAKA KRAINA NA ZACHODNIM KRAŃCU ARBORETUMU POROSŁA IRGAMI, ROŚLINAMI ZNOSZĄCYMI WSZYSTKO - ZIELSKO; PAJĘCZYNY; ŚLIMAKI - I PANOSZĄCE JAK NIE PRZYMIERZAJĄC CHWASTY.TO TAM RAZEM, ZA TĄ LINIĄ, PO SPOŁU Z SAMOZWAŃCZYM KROLEM ŚLIMACZYM, WYKREOWAŁ DLA ŚLIMAKOW SWEGO RODZAJU GHETTO, W KTORYM DAŁ IM PRAWO ŻYĆ.ZRZUCAŁ ICH JENO Z DRZEW. DO KROLEWSTWA ŚLIMACZEGO DOSZLUSOWAŁ TAK ŻE BRAMĘ ZACHODNIĄ, NIEWIELKĄ KRAINĘ ZA PŁOTEM ARBORETUMU Z PLACEM CENTRALNYM.TO TAM LOKATOROWIE ZNOSILI CHRUST POD OGNISKO A ŚLIMAKI JAK DURNE PODCHODZILI NA STOS JAK GDYBY CHCIELI SIĘ UPIEC NA RUSZCIE I SŁUŻYĆ ZA POKARM.
KROL SPRAWOWAŁ DYKTATORSKĄ I ABSOLUTNĄ WŁADZĘ NAD SWYM STADKIEM.MEDIA ŚLIMACZE PEŁNE BYŁY ZACHWYTU NAD 'MONARCHĄ,KTORY SWOJ NAROD POPROWADZIŁ PRZEZ KRĘGI PIEKIELNE DO RAJU'. W KAŻDYM ZAŚ WYPADKU GDY KTORYKOLWIEK ZE ŚLIMAKOW PRZEKROCZYŁ LIMES, KTORY ZOMO-WIEC WYANIMOWAŁ Z KROLEM ŚLIMAKOW, TO ZOMO-WIEC BRUTALNIE GO NADAL MORDOWAŁ.JEDNAK I TU PRZYSZŁA PORA NA ODWILŻ.W KOŃCU MORDOWAŁ TYLKO TYCH, KTORZY SIEDZIELI NA ROŚLINACH A JESZCZE DALEJ GENERALNIE ZAPRZESTAŁ MORDOWANIA POZOSTAWIAJĄC SOBIE INO FURTKE W POSTAĆI PRAWA ZABOJSTWA NA TYCH, KTORZY UCIEKALI Z RĄK JEGO PODCZAS DEPORTACJI DO BRAMY ZACHODNIEJ LUB IRGISTANU.W TRAKCIE DEPORTACJI NADAL JEDNAK ZOMO-WIEC BIŁ PAŁĄ, WE WIELU PRZYPADKACH NA ŚMIERĆ.KROL ŚLIMACZY ODRADZAŁ SWYM PODWŁADNYM PRZEKRACZANIE LINII. MIMO TO WIELU Z NICH NONSZALANCKO PRZEBIJAŁO JĄ. JAK SKONSTATOWAŁ MISTRZ HISTORII ŚLIMACZEJ, KOPKOS KERNOVIS, ELEMENTEM NAJZNAMIENITSZYM NARODU ŚLIMACZEGO SĄ CI, KTORZY ZALICZYLI PRZEBITKĘ LINII DEMARKACYJNEJ WŁAŚNIE.I ONI PO TEM POPIERALI W SWEJ WIĘKSZOŚĆI PRZYTŁACZAJACEJ, GDY POWROCILI, 'LINIĘ' KROLA, PONIEWAŻ WIEDZIELI, IŻ GDZIEŚ OCZEKUJE ICH AZYL PRZEZPIECZNY.CO WIĘCEJ KROL POWOŁAŁ KROLEWSKĄ KOMISJE DEPORTACYJNĄ, KTORA ŚLIMAKOM, KTORYCH ZOMO-WIEC DEPORTOWAŁ, POMAGAŁA SIĘ ODNALEŹĆ W NOWYM TERENIE ZAGUBIONYM W ZAROŚLACH.I OTO WSZYSTKO MOGŁO ZNALEŹC SIĘ NA DRODZE DOBREJ BO KROL JUŻ NIEMAL KOMPLETNIE WYPERSWADOWAŁ ZOMO-WCOWI JAKIEKOLWIEK MORDY I PROPONOWAŁ DEPORTACJĘ NA SKRAWEK ARBORETUMU, NA KTORYM SPRAWOWAŁ REGENCJE SWĄ A ŚLIMAKOW CORAZ MNIEJ WYCHODZIŁO POZA LINIĘ BO JUŻ SIĘ NASYCILI.GDYBY NIE BANDA FANATYKOW 'GASTROPODA.GRUPA INICJATYWNA NA RZECZ DEMOKRATYZACJI NACJI ŚLIMACZEJ'.OBLEPILI KROLA , KTOREGO PAŁAC ZNAJDOWAŁ SIĘ POŚROD TRAW BRAMY ZACHODNIEJ. NIBY ZA KOLABORACJE ZE ZOMO-WCEM.KROLA UDUSILI CZUŁKAMI CHOLERNIE LEPKIMI. BYŁO ICH NIEWIELU LECZ SKUTECZNIE OBLEPIALI JAKIMŚ KLEJEM ZE SWYCH CZUŁKOW I.... HIPNOTYZOWAĆ POTRAFILI LECZ DOPIERO SIĘ NAUCZYLI.
WYSTAWILI WARTĘ W IRGIZJI I WSLIZGNĘLI SIĘ CAŁĄ GRANDĄ ZA LINIĘ DEMARKACYJNĄ IRGISTANU.CZEPIALI SIĘ WSZYSTKIEGO, CO STANEŁO IM NA DRODZE.JAK ZWYKLE ZOMO-WIEC STANĄŁ IM NA DRODZE I MYŚLAŁ, ŻE ZNALAZŁ NASTĘPNY ŁUP W CELU DEPORTACJI.ALE SLIMAK PORAZIŁ GO WZROKIEM DZIKIM SWYCH CZUŁKOW I WZIĄŁ ZA ZAKŁADNIKA.NASTĘPNIE ŚLIMACY WPEŁZLI DO DOMU LOKATOROW I ICH TAK ŻE ZABRALI.WSZYSTKICH ZABRALI JURYSDYKCJI.DOTARLI TAM PO 5 DNIACH.ZARZUTY DLA ZOMO-WCA I TYCH, KTORZY APROBOWALI JEGO AKTYWNOŚC, BYŁY DUŻE-WIELKIE-LICZNE-SPORE.AKTA OBEJMOWAŁY MORDERSTWA ORDYNARNE PRZEWAŻNIE ALE TEŻ POBICIA I GWAŁTY I TORTURY WYRAFINOWANE.NIE TYLKO NA ŚLIMAKACH, ALE I MUCHACH, KOMARACH, PAJĄKACH I KOTACH.ZOMO-WIEC BRONIŁ SIĘ 'WYKONYWAŁEM TYLKO ROZKAZY LOKATOROW.GDYBYM TYLKO SPROBOWAŁ..... NIE WYKONAĆ... TO I MNIEBY ZAKATRUPILI'.LOKATOROWIE W OPOZYCJI DOŃ SIĘ USTAWILI.ICH ZEZNANIA BYŁY KOMPLETNIE ODWROTNE.'GDYBYŚMY TYLKO WIEDZIELI; ZOMO-WIEC WYDAWAŁ SIĘ BYĆ TAKI SPOKOJNY'. JEDEN DRUGIEGO WKOPYWALI.ALE FAKT, IŻ LOKATOROWIE DOMU GDY W ICH DOMU ZAMIESZKAŁ ZOMO-WIEC NIE OMIESZKALI ORZEC:
-ZROB PAN Z TYMI CHOLERNYMI ŚLIMOLAMI PORZĄDEK BO NIE CHCEMY SE BRUDZIĆ RĄK A STRASZNIE SIĘ TEGO ŚWINSTWA NAMNOŻYŁO'.
NO I ZOMO-WIEC USŁUCHAŁ ROZKAZU.BRONIŁ SIĘ TEŻ, ŻE '3 CZY 4 MIECHY SIEDZIAŁEM W PSYCHUSZCE'. LECZ TO WSZYSTKO DLA SĄDU ŚLIMACKIEGO NIE MIAŁO ŻADNEGO ZNACZENIA.MAJĄ BYĆ TRUPY I TYLE.PO PROSTEMU.SKAZALI WSZYSTKICH NA KŚ BEZE ZAWIESZENIA POPRZEZ ZADUSZENIE ROGAMI LUB ŁBEM ŚLIZKIM[NOMEN OMEN] MOŻNA BYŁO SOBIE WYBRAĆ, CZYM WOLISZ, ABY CIEBIE ZADUSILI.
TYLKO ZOMO-WIEC, KTORY STAŁ SIĘ ODPORNYM NA HIPNOZĘ, ZBIEGŁ STAMTĄD ROZDEPTUJĄC W REWANŻU PROTOKOLANTA, IURYSDYXA I CAŁĄ GASTROSPODĘ .NAD ŚLIMAKAMI RZĄDY PRZEJĄŁ REGENT I WICEWICEKROL, SYNZ LEWEGO ŁOŻA BYŁEGO KROLA. LECZ FAMILIE LOKATOROW PONOĆ ZABILI.NIE CHCIELI DAĆ SIĘ ZADUSIĆ, ZA TEM FORTELEM OPCHALI ICH ŻOŁĄDKI ROŚLINAMI SZKODLIWYMI.ZOMO-WIEC TRAFIŁ DO NAS, SKRYBY, I ZREFEROWAŁ CAŁĄ TĘ HISTORIĘ A MY, SKRYBA ZOMO-WCA JĄ NASKROBALISMY NA PAPIERZE.A WŁAŚCIWIE NA EKRANIE.

Miłosław Bociański