Polacy, a polacy
 Grzegorz "Jot" Jaszczowski

Małe wprowadzenie, do rozróżnienia kwestii narodowej, rozumianej przeze mnie jako narodu Polaków i polaków, a raczej Polaczków, czy może polaczków (aby oddać większy oddźwięk pogardy wobec tej części społeczeństwa).
Czytając Encyklopedię PWNu można natrafić na taką definicję „polactwa”: Polacy, naród tworzący podstawową ludność Polski; poza granicami zamieszkują zbiorowości polonijne (Polonia, emigracja i Polacy w świecie); język polski; w etnogenezie główną rolę odegrały plemiona zachodniosłowiańskie. Ile w tym prawdy? Co znaczy być Polakiem, kto jest Polakiem, a kto polakiem?
Przeanalizujmy początek: Polacy, naród; dobrze więc, zdaje się że tzw. „Polacy” to naród, ale co czyni go narodem? Aby to zrozumieć przyjrzyjmy się encyklopedycznej definicji narodu (w skrócie, bo sam termin nie jest na tyle jasny, aby można by go było sprecyzować): zbiorowość ludzi wyróżniająca się wspólną świadomością narodową, czyli poczuciem przynależności do wspólnoty definiowanej aktualnie jako naród - tak określa się termin naród. Zatem podstawą istnienia narodu, jak i przynależności narodowej jest świadomość narodowa.
Toteż sam brak świadomości narodowej wyklucza bycie częścią wspólnoty narodowej, a więc i bycie częścią narodu. Gdy dodamy do tego swoisty współczynnik wpływu na kulturę polską, historię i budowę historii Polski, czy też sam język polski, to jesteśmy w stanie, lub raczej musimy rozgraniczyć pewną kwestię przynależności w hierarchii społeczeństwa polskiego (rozumianego nie jako naród, lecz części składowe zamieszkujące kraj). Z całości części składowych, mających wpływ na kształtowanie się pierwiastka polskiego oraz mających tak naprawdę charakter czysto polski, możemy wysunąć na piedestał naród Sarmacki - lub raczej naród szlachecki. Naród rozumiany, jako, "stanowiący panującą klasę wyższą", elitę, szlachtę polską. Dopełnieniem tej idei była krew.


Polacy...
Ciąg dalszy...

Naród ten (naród Sarmacki) jest istotą narodu Polskiego (!), a pozostałe ludy podległe ich woli takie jak plebs i chłopstwo to polacy, lub inaczej mówiąc polaczki - druga, ciemna i bezwartościowa część społeczeństwa, której należy się pogarda za uzurpowanie sobie tytułu przynależności narodowej. Dodać też należy, że sami polacy (polaczki) nigdy nie posiadali swoistej świadomości narodowej (poza paroma nikłymi i nic nieznaczącymi wyjątkami), która ukazywałaby ich Polakami. Ich „wpływ” w budowanie Rzeczpospolitej (jak i jej kultury) był na tyle nikły że nie zasługuje na wspomnienie. Ich „czyny” były na tyle niewielkie, że nie znaczyły nic. Ich „jaźń” była na tyle zagubiona, że nie była i nie jest w stanie odnaleźć swojej własnej, prawdziwej tożsamości.
Poza kwestią pochodzenia i dziedzictwa, należy także nadmienić że wyrazy: Polak, polskość – to idea - nie czyn, nie słowo, lecz duch i metafora. Metafora ducha narodu, jego duszy. Tą właśnie poruszył Nietzsche parokrotnie podkreślając swoją polskość oraz swe rzekome polskie pochodzenie (na temat którego jest wiele kwestii spornych, bowiem prędzej miał łużyckie, aniżeli polskie korzenie). Nietzsche nie miał na myśli idee narodu polskiego a nie naród jako taki. Naród, który w owych czasach, w których dane było mu żyć jawił się jako obraz – urzeczywistnienie jego idei nadludzi, ludzkości czynu, buntu przeciwko otaczającej go rzeczywistości, awangardowej elicie (dlatego też podkreślał swe polskie – szlacheckie korzenie, sarmackie; jednocześnie brzydząc się wszystkim co niemieckie – podludzkie, szare i bezpłciowe).

Grzegorz "Jot" Jaszczowski

31