Od ONRu do PAXu... i nie tylko
pierwodruk: "Abecadło Kisiela", Oficyna Wydawnicza 1996

...czyli kilka cytatów z "Abecadła Kisiela" - książeczki, w której spisano wypowiedzi Stefana Kisielewskiego na temat rozmaitych mniej lub bardziej znanych postaci, z którymi zetknął się w ciągu swojego życia. Tak wyszło, że trochę miejsca poświęcono postaciom, które wywodziły się z RNR "Falanga", a po drugiej wojnie światowej na ogół działały w Stowarzyszeniu PAX (wyjątkiem jest tu Wojciech Wasiutyński).

BOLESŁAW PIASECKI
Postać niezwykła. Przed wojną wódz "Falangi", niby taki szalenie agresywny, faszystowski, czort wie jaki. W czasie wojny stworzył Konfederację Narodu, która się biła, ale biła się także chyba z Rosjanami, bo oni poszli na Wschód. W rezultacie został aresztowany. Siedział w Lublinie na Zamku. Tam w jakiś sposób przekonał podobno gen. Sierowa, przekonał go do siebie. No i go nie rozstrzelali, jakby można było sądzić, tylko wydali polskim władzom. UB przywiozła go do Warszawy. Siedział na Rakowieckiej, ale go wozili na rozmowy do Gomułki, bo zastanowiło wszystkich, że Rosjanie go jednak nie wykończyli. Przekonał Gomułkę, że potrzebna jest nowa grupa katolicka, prorządowa. Zdumiewająca ewolucja, bo jeszcze dwa lata przedtem oni wydawali mapę z granicą od Morza Bałtyckiego do Czarnego. Polska narodowa, antykomunistyczna bardzo, a tu nagle stał się katolickim komunistą. Zaczął wydawać "Dziś i Jutro".
Ciągle mieliśmy stosunki, ponieważ on i jego ludzie przyjeżdżali do Krakowa i nas namawiali. Z ramienia partii byli takimi jakimiś pośrednikami, ciągle żądali różnych rzeczy. Ale on był świetnym rozmówcą, miał dużo uroku osobistego. Zwłaszcza ja miałem z nim dobre stosunki, bo żadnych tam jego bzdur nie słuchałem, że socjalizm to jest dzieło Ducha Świętego, czy coś - oni takie wypisywali. On do mnie mówił: "Słuchaj, bolszewicy stąd nie wyjdą, więc wiesz... resztę sobie dośpiewajcie". No i tak latami trwała nasza dyskusja. Potem, po zamknięciu "Tygodnika" oni przejęli wydawanie, więc uważaliśmy to za duże świństwo. Ale ja ciągle miałem z nim stosunku. Przyjeżdżałem do Warszawy, nawet do domu zaprosił mnie parę razy. Potem nastąpiło już całkowite rozejście po Październiku, potem była ta tragedia z jego synem - nie wyjaśniona dla mnie dotąd. A głupstwa pisali w 1968 roku.
Ale ja ciągle miałem i mam pogląd, że był to wielki talent polityczny, tylko trafił na złe rozdanie kart. Przed wojną chciał być faszystą, wtedy byli lepsi faszyści. Potem w AK; no, przyjęli go do AK, ale też to było takie wątpliwe. Po wojnie chciał być komunistą, ale też byli lepsi komuniści. Jego marzeniem było, żeby zostać katolickim wicepremierem. Spełniło się dopiero po jego śmierci. Niestety, został nim mało znany człowiek, Komender. On by może ciekawiej się popisał. Ale był posłem, był członkiem Rady Państwa. Bardzo malownicza postać w swoim rodzaju.

RYSZARD REIFF
Też asystent Piaseckiego, jeszcze przed wojną - był młodym chłopakiem, ale właściwie w tej Konfederacji Narodu w czasie wojny wybił się jako jeden z dowódców. Oni dostali od Bora, od AK rozkaz obrony Wilna, i Konfederacja Narodu razem z AK broniła Wilna, po czym zgłosili się do dowództwa sowieckiego, że chcą być współkombatantami. Przyjęto ich, urządzono bankiet, zresztą na powietrzu, w lesie. Było wspaniale, wódka i wszystko, po czym wsadzili wszystkich do pociągu i wywieźli do Rosji. Przy czym Bolesław był taki mądry, że wcale na ten bankiet nie poszedł, tylko uciekł do Warszawy. To go aresztowano w Otwocku. Natomiast Reiffa wywieziono i on uciekł z tego zesłania z dwoma kolegami. Przeszli kilkaset kilometrów pieszo. Wrócił do Wilna i tam go minister Wolski, który był starym komunistą (dziwna postać, był wtedy dyrektorem PUR-u, Państwowego Urzędu Repatriacyjnego) zalegalizował, bo Reiff siedział w Rosji pod fałszywym nazwiskiem. Wrócił do Warszawy, stał się tutaj jednym z organizatorów Pax-u. Potem go Bolesław wysłał do Paryża - był reprezentantem Pax-u w Paryżu. No i jak wiemy, po śmierci Bolesława został prezesem. Uwierzył w "Solidarność" i w przełom. Postanowił odnowić PAX całkowicie, przyznać się do wszystkich grzechów, ale krótko to trwało. Głosował przeciwko stanowi wojennemu - jeden, jedyny, jako członek Rady Państwa. Potem go zewsząd wylano. Do Pax-u nie miał wstępu. Był człowiekiem prywatnym. Postać sympatyczna. Ja mam z nim jedno wspomnienie: sprzedałem mu rower, gdy on był jeszcze przez pewien czas w Katowicach. Sprzedałem mu rower, który miał defekt. Mianowicie, jak puściła guma, trzeba było wszystko zdejmować, bo było przyszyte, o czym on nie wiedział i potem mnie oklął. Ale jest to mój przyjaciel.

JANINA KOLENDO
Szwagierka Piaseckiego, więźniarka Oświęcimia. Potwornie uparta. Fanatyczka "Falangi" i Bolesława. Już nie żyje. Była dyrektorką wydawnictwa "Pax", a jej siostra żoną Bolesława.


Od ONRu do PAXu...
Ciąg dalszy...

ZYGMUNT PRZETAKIEWICZ
Wódz pałkarzy, przed wojną goryl Piaseckiego. Potworny terrorysta, a zarazem niesłychany wątlak fizyczny, bo właściwie ledwo jak cień chodzący, ale rewolwerowiec groźny. Bardzo śmieszna postać. No śmieszna, jak śmieszna. Co najśmieszniejsze, że on był w Londynie w czasie wojny i brał udział w niesłychanej akcji. Endecy, Grocholski i on włamali się do gabinetu generała Sikorskiego i skradli dokumenty porozumienia z Rosją. Aresztowano ich. Przetakiewicz - to chyba jedyny wypadek - przesiedział na wyspie w więzieniu angielskim długi czas. A potem przyłączył się do armii Maczka, ukradł jakiś wojskowy samochód, przyjechał do Polski w roku 1946 i stał się poplecznikiem Bolesława Piaseckiego w jego polityce prokomunistycznej. Ja mu zawsze mówiłem: "Słuchaj, ty jesteś bezczelny. Tam niszczyłeś Sikorskiego, że jest prorosyjski, a teraz tu robisz takie rzeczy". A on mówił: "No, bo wiesz, była inna sytuacja, a poza tym, gdyby Sikorski przyjechał do Polski, to by go tu wykończyli jak Benesza w Czechach. A tak dobrze się stało...". Zabawna postać, taki trochę bandyta, ale jest to jeden z niewielu ludzi, który wszystko pamięta - i przedwojenne czasy i wojenne - właśnie ten Londyn, i powojenne. Miałem z nim najróżniejsze zatargi, ale zawsze się to kończyło śmiesznie. Między innymi była taka historia, że jak uciekł Mikołajczyk, Przetakiewicz w "Słowie Powszechnym" napisał... (zresztą myśmy ułatwili to, że "Słowo Powszechne" powstało, bo Bierut zażądał, żeby ktoś z "Tygodnika" to zaaprobował, ja się zgodziłem i Malewska, dzięki temu istnieje "Słowo Powszechne" - oni bezczelnie udają, że tego nie pamiętają, a może już nie pamiętają, bo to inne pokolenie). Otóż jak uciekł Mikołajczyk, Przetakiewicz napisał taki artykuł, w którym strasznie go zmieszał z błotem, że zdrajca na służbie amerykańskiej. Mnie to tak wściekło, że napisałem do Piaseckiego list: "Słuchaj no, to są szczyty bezczelności, jednak nie można, idt..." Piasecki mi nie odpisał. Po czym za dwa lata w Krakowie spotkałem Przetakiewicza. Piliśmy jakąś wódkę, ja mówię: "No to może do nas przyjdziesz". Przyszedł do nas, żona zrobiła dobrą kolację i po kolacji Przetakiewicz nagle mówi: "Proszę pani, Stefan napisał kiedyś taki list, który dzisiaj mógłby go doprowadzić do więzienia. Ale ja panią bardzo lubię i ja pani oddam ten list". I wyjął go z kieszeni, rzeczywiście jej dał. Jest bardzo śmieszny. Ale już stary człowiek. Ja go zawsze lubiłem. De gustibus...

WOJCIECH WASIUTYŃSKI
Też metamorfoza. Przed wojną bojowy oenerowiec i falangista. Pisywał takie felietony w "Prosto z mostu" - "Z duchem czasu". Były one absolutnie faszystowskie i niby pałkarskie. Potem wyemigrował. Po wojnie zacząłem go czytać - widzę, że to światły człowiek, światowy. I był jakiś czas temu, pierwszy raz w Polsce. Został endekiem, czy narodowcem, ale już ma szersze spojrzenie. Nie ma tego jakiegoś szowinizmu. Bardzo się rozwinął. No i świetne pióro, bardzo dobry publicysta.

ALFRED ŁASZOWSKI
Kiedyś postać głośna, dziś zapomniana. Bardzo osobliwe koleje losu, bo kiedyś był komunistą i nawet członkiem KPP - pochodzi z Cieszyna zresztą - potem był falangistą, oenerowcem, strasznie bojowym, awanturnikiem, antysemitą itd. Po wojnie się tak plątał, nie wiadomo co z nim, w rezultacie skończył w "Paxie" i od lat z nimi luźno jest związany, ale pracuje, wydaje książki. Moim zdaniem niezwykle zdolny człowiek, bardzo inteligentny. Mógł być wielkim krytykiem, co zresztą Nałkowska mu przepowiadała, wybitnym pisarzem. Niestety, właśnie przez te polityczne historie trochę się zmarnował. Niemniej napisał szereg ciekawych rzeczy, choćby taką powieść "Psy gończe" o Hitlerze i Gestapo, zupełnie wyjątkowa rzecz. Nikt tego prawie nie zauważył, ja o tym pisałem zresztą. Napisał też parę książek krytycznych. Niestety jest on prawie w moim wieku, o dwa lata młodszy, boję się, że trochę rozminął się ze swoim czasem, zmarnowała go wojna i różne przeżycia. Ale jest to bardzo inteligentny człowiek.

JERZY RUTKOWSKI
Przed wojną falangista, który był orędownikiem przystąpienia "Falangi" do obozu rządowego, do sanacji. Organizował Związek Młodej polski i takie różne historie. W czasie wojny bardzo zasłużony organizator drukarstwa podziemnego, a po wojnie dyrektor INCO, to znaczy firmy "Paxu". Teraz na emeryturze, ciekawy człowiek.


Stefan Kisielewski, wybór: ATW

31