Jesteś tutaj: Ogłoszenia i aktualności » Aktualności » Adrian Sęk — kandydat Konfederacji do Sejmu
– Kiedy legitymista zgłasza swoją kandydaturę w wyborach parlamentarnych, trudno uciec od podstawowego pytania: czy udział w wyborach nie jest kłanianiem się bożkowi demokracji? W dodatku kłanianiem się nieco pozbawionym sensu, gdyż w ciągu minionych czterech lat wielokrotnie przekonaliśmy się, że Sejm stał się w praktyce maszynką do głosowania, a prawdziwa władza jest gdzie indziej. Wychowani na lekturze „Stańczyka”, wiemy, że demokracja to system zorganizowanej zdrady – jak zatem uzasadnić namawianie „świadomych wyborców”, aby porzucili swoich dotychczasowych faworytów i wybrali nowych ludzi, często takich, o których nic nie wiedzą, a kojarzą ich wyłącznie z plakatów i haseł wyborczych?
– Kandydowanie możemy nazwać dowolnie. Może to być nawet kłanianie się demokracji, ale ma ono pewien cel i nie uważam, aby było pozbawione sensu. Nie możemy ignorować rzeczywistości. Niestety żyjemy w świecie postawionym na głowie, ale pomimo tego musimy walczyć o zmiany w ramach tego systemu. Wybory umożliwiają nam – konserwatywnym liberałom – chociaż przez chwilę zwiększyć zasięg i dotrzeć do dużej liczby osób. Ponadto pokazują, że można myśleć inaczej, że takie poglądy istnieją, że człowiek myślący w ten sposób nie jest odosobniony. Traktuję wybory jako rodzaj pracy u podstaw, ponieważ kontrrewolucje rozpoczynają się w ludzkich umysłach i to tam trzeba siać ziarno, którego plon zbierzemy w momencie decydującym.
– Powszechnie znane jest stopniowanie, ta swoista „gramatyka” wyborcza: wróg, śmiertelny wróg, kolega z listy wyborczej. Dlaczego wyborcy Konfederacji powinni wybrać Pana, a nie inną osobę z tej samej listy?
– Kandydatom Konfederacji zależy przede wszystkim na wprowadzeniu głosu rozsądku do polskiego parlamentu. Między nami nie ma konfliktu – w porównaniu do tego, co można zaobserwować między kandydatami tej samej listy w PO czy PiS. Walka wewnątrz tych partii jest tak silna, że kandydaci potrafią na ulicach zaklejać plakaty „kolegów”.
Od 2015 roku działam lokalnie w organizacjach patriotycznych. W 2017 roku wraz z innymi działaczami założyłem Stowarzyszenie „Patrioci dla Tomaszowa”, którego mam przyjemność być prezesem. Działamy na rzecz lokalnego patriotyzmu, organizujemy akcje charytatywne, wykłady i spotkania z osobami zabierającymi głos w sprawach ważnych dla Polski. W 2018 roku byłem liderem listy Wolność w Samorządzie do sejmiku województwa łódzkiego. Dzisiaj chcę reprezentować miasta naszego okręgu w polskim Sejmie. Nie staję się aktywny społecznie tylko w okresie kampanii wyborczej i wydaje mi się, że jest to główny argument, aby nasi wyborcy wybrali moje nazwisko na liście wyborczej.
– Jakimi kryteriami Pan się kierował, podejmując decyzję o kandydowaniu właśnie z tego komitetu wyborczego?
– Konfederacja jest jedynym ugrupowaniem pragnącym gospodarki kapitalistycznej, jednocześnie konserwatywnym w kwestiach społecznych. Jeden z liderów Konfederacji, Janusz Korwin-Mikke, trzydziestoma latami walki z systemem stworzonym przy Okrągłym Stole daje gwarancje trwałości swych dążeń. Uważam, że to najlepsza rekomendacja dla tego komitetu.
– Jest Pan również członkiem Organizacji Monarchistów Polskich. Jakie zatem elementy programu OMP uważa Pan za możliwe do realizacji w kolejnej kadencji Sejmu? Jeżeli znajdzie się Pan w klubie poselskim Konfederacji, jakimi tematami chciałby zająć się w sposób szczególny?
– Będę działał na rzecz realizacji pewnych elementów programu OMP, ale czy są one możliwe do realizacji w kolejnych kadencjach Sejmu? To się dopiero okaże, ale próbować trzeba. Na pewno będę działał na rzecz uregulowania kwestii aborcji oraz problemu przyjmowania do Polski nadmiernej liczby obcych nam kulturowo imigrantów. Będę chciał również przeciwdziałać publicznej indoktrynacji społeczeństwa ideologią LGBT, która jest ogromnym niebezpieczeństwem. Istotną kwestią jest również odblokowanie narodowego potencjału gospodarczego, tj. likwidacja lub obniżka kilku najgorszych podatków. Podatek dochodowy oraz spadkowy powinny zostać jak najszybciej zniesione, jako szkodliwe i niemoralne.
– Najważniejsze pytanie, na które powinien odpowiedzieć właściwie każdy reprezentant Konfederacji (przed kilkoma miesiącami zadałem je wrocławskiej kandydatce do Parlamentu Europejskiego). Pozwolę sobie zatem przytoczyć nieco zmieniony autocytat: zagadnieniem, które jest istotne, aby poznać kandydata nie tylko w wąskim kontekście wyborczym, jest stosunek do Tradycji katolickiej. Od lat sześćdziesiątych XX wieku katolicy Tradycji stawiają opór rewolucji modernistycznej, która sprawiła, że z ogólnoświatowej struktury Kościoła Chrystusowego do dziś pozostały rozproszone wysepki katolików skupionych wokół nielicznych biskupów i kapłanów, wokół kilku bractw i instytutów religijnych. Jak Pan odnosi się do Tradycji, począwszy od fundamentalnego pytania: sedewakantyzm czy sedeplenizm? Kto ma rację w sporze o status Stolicy Piotrowej – ze wszystkimi tego konsekwencjami? Czy Pana zdaniem Kościół ma jeszcze szansę na Kontrrewolucję likwidującą „schizmę bytu”, czy raczej przyszłość powinna się nam kojarzyć z Kościołem katakumb?
– Oczywiście, że Kościół ma jeszcze szanse na Kontrrewolucję, ale jest to ogromne wyzwanie, przed którym stoimy wszyscy. Musimy o Niego walczyć, walczyć o prawdę i przeciwstawiać się pełznącej przez Europę rewolucji, której jednym z najważniejszych celów jest do końca ośmieszyć i zniszczyć Kościół katolicki. Katakumby to na pewno nie miejsce dla wiernych Kościoła, w katakumbach powinni szukać schronienia jego wrogowie.
II Sobór Watykański był strasznym wydarzeniem w historii Kościoła i bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę, ale musi Pan mi wybaczyć, nie będę udawał, że zjadłem wszystkie rozumy, jak robią to niektórzy politycy. Z odpowiedzią na Pana pytanie „sedewakantyzm czy sedeplenizm?” muszę się wstrzymać. Nie jestem specjalistą i muszę jeszcze się o tym sporze wiele nauczyć, by z czystym sumieniem opowiedzieć się po jednej ze stron.
– Dzięki Mikołajowi Gomezowi Davili wiemy, że reakcjonista myśli w tysiącleciach. Chciałbym zatem zapytać o postaci historyczne szczególnie ważne dla Pana, o osoby, których portrety chętnie umieściłby Pan w swoim biurze poselskim. A może jest jakaś epoka – szczególnie Panu bliska, o której chętnie Pan czyta i uważa ją za ważny punkt odniesienia czy inspiracji w myśleniu o przyszłości Polski? Czy państwo – a w jego imieniu oczywiście urzędnicy – powinno prowadzić własną politykę historyczną? Jeśli „tak” – w jaki sposób Pan definiuje na swój użytek termin „polityka historyczna”? Jakie treści, jakie wydarzenia czy też jakie daty powinny być podkreślone podczas formułowania reakcyjnej wizji takiej polityki?
– Obecnie portret Romana Dmowskiego znajduje się na moim biurku. Darzę tego człowieka szczególnym szacunkiem i w pewnym momencie zrozumiałem, jak wielką przysługę można oddać Polsce, wzorując się na jego dokonaniach i stylu życia. Również portret Generała Augusto Pinocheta mógłby znaleźć się w moim biurze.
Polityka historyczna to nic innego jak kierunek propagandy, czyli kierunek akcentowania i koloryzowania pewnych wydarzeń i postaci historycznych, tak aby rozniecić społeczne sympatie. Państwo z natury nie może być obojętne na prądy ideologiczne i historyczne. Dlatego dopuszczam delikatny zarys takiej polityki historycznej. Treści i wydarzenia związane z naszą historią, tradycją, kulturą i wiarą katolicką powinny być eksponowane i wspierane przez władzę państwową.
– Wspominaliśmy o tysiącleciach, ale kampania wyborcza ma swoje wymogi i zmusza polityków do myślenia w perspektywie czasowej czteroletnich kadencyj. Jak Pan ocenia lata 2015-2019 w polskiej polityce, ekonomii, kulturze? Czy ma Pan poczucie, że rzeczywiście rządy sprawowała i sprawuje „Zjednoczona Prawica”? Oczywiście nie mam na myśli jedynie największego klubu parlamentarnego obecnej kadencji…
– Rzeczą pozytywną w obecnej kadencji Sejmu jest nawrócenie się władzy państwowej na patriotyzm. Polscy bohaterowie, tacy jak żołnierze wyklęci, po tak wielu latach doczekali się godnych pochówków oraz publicznego uhonorowania ich godnej podziwu walki.
Wojska obrony terytorialnej również uważam za dobry pomysł, by wzmocnić potencjał obronny naszego kraju. Poza tymi plusami nie mogę powiedzieć dobrego słowa o rządach „Zjednoczonej Prawicy”. Oczywiście „Zjednoczona Prawica” żadną prawicą nie jest, a nazwała się tak dla zmylenia przeciwnika oraz w celu odróżniania się od opozycji. Są to socjaliści pobożni, którzy z konserwatyzmem mają już mało wspólnego. Wnoszą jedynie te wartości na sztandary i głośno o nich mówią, ale na czyny i ustawy ich nie przekładają. Sytuacją gospodarczą jestem zdruzgotany. PiS przekupuje wyborców ich własnymi pieniędzmi. Zwiększa system rozdawnictwa, wpychając Polskę w jednokierunkową uliczkę, z której będzie bardzo trudno wydobyć nasz kraj, utrzymując procedury demokratyczne. Gwoździem do trumny jest wiszące nad nami widmo żydowskich roszczeń, które są wysuwane pod adresem narodu polskiego, a rząd, jak widzimy, nie chce tej kwestii ustawowo uregulować. Odrzucił kilka miesięcy temu projekt ustawy, który zakładał penalizację prowadzenia przez polskich urzędników negocjacji w sprawie mienia bezspadkowego i zakaz prowadzenia takich rozmów.
– Przed nami jeszcze kilkanaście dni kampanii wyborczej. Jak zamierza Pan wykorzystać ten czas? Gdzie i kiedy wyborcy będą mogli Pana spotkać? Gdzie powinny zgłaszać się osoby zainteresowane wsparciem Pana w obecnej walce z Systemem demoliberalnym?
– Właśnie dostałem kilka tysięcy swoich ulotek. Muszę je oczywiście roznieść, co będzie świetną okazją, aby porozmawiać z ludźmi, wysłuchać, jakie problemy ich trapią oraz czego ode mnie oczekują. Liczę, że wyborcy docenią moje ulotki, które tak naprawdę są małą broszurą składającą się z czterech kartek. Postarałem się w nich zawrzeć kilka najważniejszych punktów programowych. Idąc za radą wybitnego publicysty Stanisława Michalkiewicza, staram się moje poglądy tłumaczyć, by nie były jedynie pustymi hasłami. Dlatego postarałem się o nakręcenie kilku filmików, w których tłumaczę moje poglądy i cele polityczne. Są one obecnie w trakcie obróbki, ale niebawem zacznę je publikować. Serdecznie zapraszam do śledzenia mojej strony na Facebooku oraz mojego kanału na YouTubie. Jeśli ktoś pragnie się ze mną skontaktować, by zadać mi kilka pytań lub pomóc w kampanii, proszę pisać na e-mail: wolnosctomaszowmaz@gmail.com.
Rozmawiał Adrian Nikiel