Jesteś tutaj: Ogłoszenia i aktualności » Aktualności » Nadeszły nowe czasy

Nadeszły nowe czasy

„Głos”

Nadeszły nowe czasy… Spodziewane, nastają jednak niespodzianie, znagła, w jednej chwili tak doniosłego przełomu, iż czyni on dziś zupełnie niepodobnem do wczora; to co wydawało się niemożliwem w dobie obecnej i czego oczekiwaliśmy dopiero od mającego kiedyś nadejść jutra — to się już staje w oczach naszych, a każdy dzień przynosi nowe doniosłe fakty, potwierdzające, iż w istocie weszliśmy w okres zaiste przełomowy. Nasze miary, któremi mierzyliśmy zakres możliwości, okazują się niewystarczającemu Stajemy nagle wobec nowych przestworów, otwierających się przed nami tam, gdzie mniemaliśmy, że na długi czas jeszcze horyzont nam zamyka mur nieprzebity.

W ten sposób tylko rewolucje dotychczas odmieniały tak raptownie i tak zasadniczo postać stosunków. To co widzimy dziś w państwach centralnych jest również swego rodzaju rewolucją, lecz nie z dołu idącą, nie w gwałtownych wybuchach, nie w walce i obaleniu władzy mającą swe źródło. Nacisk warunków zewnętrznych, lecz i świadomość kierowana rozumem stanu, składają się razem na to doniosłe zjawisko, jakiem jest parlamentaryzacja rządu w Niemczech, wysunięcie programu federacji — w Austrji.

Nowy rząd parlamentarny, z ks. Maksymiljanem badeńskim, jako kanclerzem, z socjaldemokratą Scheidemannem, jako sekretarzem stanu, nie poto został powołanym, by w spokojnej i wytrwałej pracy rozpoczynać dzieło przeobrażenia systemu państwowego Niemiec. Nad tem, jak również i nad umocowaniem swego stanowiska, stworzeniem prawnych gwarancji, utrwalających nowy system, pracować będzie później. Dziś, po deklaracji nowego kanclerza, jest już wiadomem, iż rząd ks. Maksymiljana ma przed sobą główne i najpilniejsze zadanie — osiągnięcia honorowego dla Niemiec pokoju. Ta okoliczność spowodowała, iż bez walki, bez oporu i bez protestu usunęli mu się z drogi konserwatyści. Pierwszy niemiecki rząd parlamentarny przychodzi do władzy, jako rząd narodowy, jako reprezentacja społeczeństwa; w jego imieniu rozpoczyna od pierwszego stanowczego kroku, jakim jest zwrócenie się do prezydenta Wilsona z prośbą wszczęcia rokowań pokojowych na podstawie pięciu punktów jego ostatniej deklaracji.

Ta zgoda na pięć punktów, jest to zgoda na związek narodów, na wyrzeczenie się wszelkich poza tym ogólnym związkiem sojuszów gospodarczych, a zatem — i myśli o Związku Europy środkowej. Jest to przy tem zrzeczenie się wszelkiego bezpośredniego wpływu na kształtowanie się stosunków państwowych na ziemiach oderwanych od Rosji. Jest to bardzo i ogromnie wiele, choć jeszcze niewszystko, czego żąda koalicja. Jest to restytucja Belgji, lecz nie oddanie Francji ziem Alzacji i Lotaryngji, którym nadane być mają prawa państwa związkowego Rzeszy. Nie jest to również nieograniczone zastosowanie prawa samostanowienia o sobie narodów, którego zresztą nie stosują jeszcze i u siebie państwa koalicji. Jest to jednak, w każdym razie, zgoda na system stosunków międzynarodowych, który by usuwał zbrojną rywalizację, poszczególne przymierza zaczepne i odporne wojny ekonomiczne. Jest to odstąpienie od wielu takich punktów, które dotychczasowa polityka Niemiec uważała za niewzruszone i nie podlegające dyskusji.

Być może, koalicja i tym razem odpowie nie zgodą na konferencję pokojową, lecz postawieniem żądań. Program pokojowy jednak oraz ten fakt, iż stawia go rząd parlamentarny Niemiec, zmienia sytuację tak zasadniczo, iż zdaje się być niemal pewnem, iż stoimy już u progu powszechnego pokoju. Wchodzimy w każdym razie w ten okres, któryby należało z zupełną słusznością nazywać już „okresem kongresowym”. W tej chwili bowiem już wszelkie kroki polityczne są czynione z myślą o kongresie, z wyrachowaniem by mogły uzyskać jego sankcję. Dziś już wypada się rachować nie z poszczególnemi czynnikami, lecz ze wszystkiemi razem temi, które na kongresie rolę będą odgrywać.

Jakimkolwiek jest jeszcze dystans, dzielący państwa centralne od chwili, gdy wspólnie ze swymi przeciwnikami zasiądą za stołem kongresowym, skutki przemiany stosunków politycznych w Niemczech już dziś są niezwykłej dla Polski doniosłości.

Program nowego kanclerza zapowiada pozostawienie Polsce, Litwie i ziemiom nadbałtyckim (co do Ukrainy panuje nadzwyczaj charakterystyczne milczenie) możności „zupełnie samodzielnie stworzyć sobie konstytucję i uregulować swój stosunek do narodów sąsiednich”. W tym celu utworzone być mają „w najkrótszym czasie przedstawicielstwa narodowe, oparte na szerokich podstawach”, by zaś to stało się możliwem, ma być „bez zwłoki przyspieszone wprowadzenie zarządu cywilnego”.

Niema potrzeby szczegółowo wyjaśniać, co oznacza dla nas ten program kanclerza Rzeszy. Jeżeli w literalnem znaczeniu zostanie on spełnionym jest to rozbicie ostateczne tej ciasnej klatki, w której dusimy się przez czas cały, która krępuje wszelki nasz rozwój i życie nasze publiczne wprowadza w stan martwoty i obumierania.

Konstytuanta w Polsce i pozostawienie nam wolnej ręki, a więc wykroczenie poza te wszelkie dylematy, te kombinacje polityczne, które stawiane były dotychczas do wyboru, wyrzeczenie się wszelkiego wpływu na określenie naszej przyszłości, a zatem i ustania zależności jej od uprzedniego porozumienia Niemiec z Austro-Węgrami — oto program rządu niemieckiego. Program polski — od niego chyba mniejszym ani szczuplejszym być nie może.

Program polski… Łatwo jest rozszerzyć każdy program istniejący, odrzucić zeń to, co było ograniczeniem, wypływającem z chwilowej konieczności. Lecz gdy on nie istnieje?…

Czy my ten program mamy? Ten ogólno-polski, przy rozbieżności taktycznej stanowiący jednak wspólne podłoże, wspólny kierunek dążeń? Czy też pasywność naszego społeczeństwa sprawiła, iż w decydującym momencie, gdy sprawa polska ma być stawioną w całym swym zakresie — do kongresu już, do tej ostatecznej instancji, na którą kazali nam wszak oglądać się i pasywiści, — sprawia, iż dopiero w tej chwili wypadnie się za takiem sformułowaniem naszego programu obejrzeć?

Albowiem nie możemy przecież łudzić się wiarą w to, iż kongres pokojowy sam znajdzie formułę rozwiązania, zaspakajającą nasze wszystkie potrzeby i dążenia. Nas bowiem nie może zadowalać w zupełności ani formuła kanclerza, która mówi wprawdzie o rozwiązaniu nam rąk i nadaniu wolności, lecz odnosi to jedynie do wyzwolonej od przemocy wschodniej części zaboru rosyjskiego, ani rozumienie przez koalicję sprawy naszych granic wschodnich. Sprawa polska wykracza poza granice jednego zaboru, jak również i poza granicę linji etnograficznej. Jeżeli w państwach centralnych istnieje przynajmniej pewne rozumienie dla konieczności połączenia Królestwa z Galicją, to natomiast — co do tego nie może być żadnych złudzeń — niema żadnego rozumienia istoty naszych dążeń co do wschodu, niema go zwłaszcza tam, gdzie nasz pasywizm wskazywał nam dotychczas przybytek zbawienia.

Póki czas, póki sprawy są w toku, ustalać się dopiero poczynają pojęcia, musi być stworzonym konkretny program polski dostatecznie szeroki, dostatecznie określony i zapewniający nam przyszłość.

O ten program podjętą być musi walka, dla niego musi być pozyskanem zrozumienie. Ten program musi zostać przyszłemu kongresowi narzucony jako konieczność. Z tej strony, która dotychczas najwięcej swobodę naszej inicjatywy hamowała, mamy dziś zaofiarowaną swobodę ustalania związków i stosunków z narodami sąsiedniemi. Z niej skorzystać winniśmy, aby ustalić te zasady porozumienia z naszymi sąsiadami, na których przyszłość nasza powinna być oparta.

Za: Nadeszły nowe czasy., „Głos” nr 333, 7 października 1918 r., str. 2.

Od Redakcji Portalu Legitymistycznego: Zachowana została oryginalna pisownia. Poprawiono oczywistą literówkę.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.