Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Miscellanea » Nie ma życia bez swobody. 30 lat Ruchu Młodej Polski (1979-2009)

Nie ma życia bez swobody. 30 lat Ruchu Młodej Polski (1979-2009)

Jacek Bartyzel

Słowo wstępne

 Osobliwa to sytuacja, gdy jeden i ten sam człowiek występuje jednocześnie w podwójnej roli obiektu postępowania badawczego i świadka historii. Z premedytacją nie piszę: „badacza”, albowiem ta rola jest dla mnie w niniejszym przypadku wykluczona: słusznie przestrzega się, że nie można być jednocześnie mikrobem w obiektywie mikroskopu i „szkiełkiem i okiem” obserwującego. Czuję się przeto w obowiązku podkreślić, że chociaż niniejszy tom stanowi plon konferencji, której byłem formalnie rzecz biorąc kierownikiem naukowym, to jednak cała zasługa, począwszy od pomysłu, poprzez organizację i dobór referentów, aż po opracowanie redakcyjne, przypada sekretarzom konferencji – naonczas studentom, a dziś już absolwentom Instytutu Politologii, Magistrom: Kindze Marulewskiej, Arkadiuszowi Lewandowskiemu i Arkadiuszowi Mellerowi.

Moja zaś obecność i w programie konferencji, i w niniejszym sprawozdaniu, sytuuje się we wspmnieniowym nurcie tzw. oral history, której status – jak to pokazują współczesne debaty (bardziej na ogół publicystyczne niż naukowe) na tzw. gorące politycznie tematy – bywa osobliwie zmienny: w zależności od tego, kogo i czego owa „historia mówiona” dotyczy, może być ona traktowana raz jako dowód niepodważalnej prawdy dziejowej, innym zaś razem jako kierowane najniższymi pobudkami paszkwilanctwo.

Rekomendując zawartość tomu pokonferencyjnego pragnę szczególnie zwrócić uwagę potencjalnych jego Czytelników na główną, w moim przekonaniu (które powziąłem już słuchając poszczególnych wystąpień), zaletę, jaką jest szczęśliwe wyważenie proporcji pomiędzy historyczną empirią, dokumentującą i utrwalającą wiele ulotnych śladów praktycznej działalności Ruchu Młodej Polski – a zatem tego, co z natury rzeczy przepaść może, i to bezpowrotnie, najłatwiej – a metapolityczną spuścizną tej organizacji. W nurcie pierwszym sytuuje się cenny przyczynek mgr. Marty Marcinkiewicz dotyczący spotkania organizacyjnego RMP w Gorzowie Wielkopolskim, czyli w mieście będącym drugim co do znaczenia po Gdańsku matecznikiem środowiska „młodopolaków”, jak również wszystkie należące do wspomnianej oral history wspomnienia uczestników ruchu: mgr. Konrada Turzyńskiego, Marszałka Marka Jurka i niżej podpisanego. W nurcie drugim podnieść należy przede wszystkim syntetyczne ujęcia autorstwa prof. Wojciecha Polaka odnośnie do głównych tez Deklaracji Ideowej RMP oraz dr. Tomasza Sikorskiego, mierzącego się z kategorią «prawicy» w doświadczeniu ideowo-politycznym RMP, a także dwie analizy aspektowe: jedną, tyczącą stosunków polsko-niemieckich w publicystyce Bratniaka i Polityki Polskiej (dr Wojciech Turek), drugą, rekonstruującą sposób postrzegania RMP przez ugrupowania „nostalgicznie” neoendeckie (dr Tomasz Kenar).

Przeprowadzone przez wspomnianych autorów rozpoznania specyfiki Ruchu Młodej Polski, jako pierwszej w zdewastowanej przez komunizm powojennej Polsce manifestacji świadomie prawicowego stylu myślenia politycznego, dobrze korespondują z wcześniejszymi ustalenia badaczy sytuujących jednoznacznie RMP w nurcie filozofii politycznej konserwatyzmu: wspomnijmy tu przynajmniej studia prof. Bogdana Szlachty (Konserwatyzm. Z dziejów tradycji myślenia o polityce, Kraków 1998; Z dziejów polskiego konserwatyzmu, Kraków 2000), Grażyny Sordyl (Spadkobiercy Stańczyków. Doktryna konserwatyzmu polskiego w latach 1979–1989, Kraków 1999), Konrada Wandowicza (Współczesny konserwatyzm polityczny w Polsce 1989-1998, Wrocław 2000) i ostatnią, śmiałą syntezę Rafała Matyji (Konserwatyzm po komunizmie. 1989-2009, Warszawa 2009). Ta jednozgodność osądu tylu poważnych badaczy pozwala nam pokusić się o próbę wskazania pewnego, najbardziej uderzającego rysu „młodopolskiej” metapolityki, zrazu zapewne mgliście intuicyjnego, lecz z czasem coraz bardziej świadomego, jakim zdaje się być to, co dziś chętnie określa się mianem tradycji republikańskiej w polskiej myśli politycznej oraz dążeniem do przywrócenia tego republikańskiego języka w debacie publicznej oraz w duchu politycznych instytucji państwa.

Aby dobrze zrozumieć i docenić znaczenie tego młodopolskiego „stempla”, warto przypomnieć, jakie dyskursy funkcjonowały w wychodzących wówczas (jeszcze przed Sierpniem ’80) na powierzchnię jawności grupach tak czy inaczej pojmowanej opozycji wobec systemu panującego w PRL. Bez wątpienia najgłośniej (także dlatego, że wracający echem sprzyjających mu zagranicznych rozgłośni radiowych) brzmiał język rewindykacji socjalnych o jednoznacznie lewicowej proweniencji, „unowocześniony” po trosze modnym, moralistycznym patosem «praw człowieka». Ideologiczną matrycą tego dyskursu był mit „zdradzonej rewolucji”, przyjmujący za niewzruszony pewnik moralną i polityczną wyższość ideału socjalistycznego, zaprzepaszczonego wszelako przez partyjną biurokrację i ustanowienie systemu policyjnego. W ramy tego dyskursu znakomicie wpisywała się „mesjańska” rola «klasy robotniczej», a główną troskę – na początku tylko marzenie – stanowiła możliwość ziszczenia „sojuszu” tej klasy ze światłymi intelektualistami – czyli, bądź co bądź, niezbyt odległym awatarem leninowskiej «awangardy proletariatu». Oszałamiający zasięg sierpniowego „buntu mas” zdawał się iścić to marzenie, acz zakłócał jego ideologiczną „czystość” patriotyczny i zwłaszcza religijny ton wystąpień robotniczych.

Jedyną alternatywą dla tego dyskursu „opozycyjności” zdawał się być długo, odwołujący się do tych samych (patriotycznych i religijnych) wartości, ale w wersji inteligenckiej, w tych grupach opozycji, które wywodziły swój rodowód nie z nurtu post-PZPR-owskich „rewizjonistów”, lecz z dawnych ugrupowań politycznych II Rzeczypospolitej i Polskiego Państwa Podziemnego: sanacji, endecji, chadecji, ruchu ludowego. Język politycznego dyskursu tych ugrupowań miał jedną, ale zasadniczą wadę: był anachroniczny. Reprezentowany przez niedobitki eksterminowanych przez Niemców i Sowiety oraz przez ich lokalnych podwykonawców, zakrzepł w nieczytelnych już i nieaktualnych liniach podziału i problemach; był jak „defilada umarłych bogów”, nadal spierających się o sprawy dawno przebrzmiałe.

„Młodopolacy”, którzy zaczynali jako młodsi koledzy epigonów tych formacji, znaleźli się w sytuacji poniekąd szczęśliwie wyjątkowej. Z jednej strony, tradycja II Rzeczypospolitej i jej głównych nurtów politycznego myślenia, a także starsza tradycja przed- i porozbiorowa była dla nich zachłannie i z milością odkrywanym źródłem inspiracji. Z drugiej strony, jako ludzie młodzi, odkrywający tę tradycję samodzielnie, nie byli uwikłani w małostkowe spory „ojców”. To pozwoliło im koncentrować się na tym, co najważniejsze: na uczynieniu owej tradycji na powrót żywą. Przede wszystkim zaś na odkrywaniu i obronie – obronie czynnej, w konfrontacji z wrogiem – metafizycznych realności, pryncypiów bytu zbiorowego, przeciwko fałszom utopijnych ideologii. Owe realności przywołane i opisane zostały w Deklaracji Ideowej RMP: człowiek (osoba ludzka), jako psychofizyczny byt zyskujący aktualizację swoich potencjalności w nawiązywaniu osobowych relacji w rodzinie, wspólnotach społecznych i wreszcie w narodzie; naród, jako rodzina rodzin i wspólnota wspólnot; niepodległość, jako konieczny warunek normalnej egzystencji tej formy, w której spełnia się treść życia narodowego. Na każdym zaś z tych szczebli – przepojenie duchowymi pierwiastkami cywilizacji łacińsko-chrześcijańskiej, transcendującej osoby, narody i państwa ku celom wyższym, niż tylko doczesne. To właśnie nazwać można republikanizmem Ruchu Młodej Polski: oczywiście nie w nowożytnym, wypaczonym i zideologizowanym sensie przeciwstawienia formy ustroju (republika – monarchia), lecz republikanizmu w sensie klasycznym, jako politycznej egzystencji w „rzeczy wspólnej” (res publica) i z uwagi na wspólne dobro (bonum commune). Można ów sens, zawarty w „młodopolskiej triadzie”, ująć też następująco: niepodległe państwo winno służyć społeczeństwu (narodowi), społeczeństwo (naród) winno służyć człowiekowi, człowiek winien służyć Bogu.

Powiada się często, że Ruch Młodej Polski nie spełnił tych nadziei – stricte politycznych – jakie w nim wielu pokładało, zwłaszcza, kiedy po 1989 roku zaczęło być możliwe swobodne życie polityczne. Trudno zaprzeczyć tym twierdzeniem. Lecz uprawnione jest również twierdzić, że ów metapolityczny dorobek środowiska, którego pierwszą i nie jedyną przecież artykulacją była Deklaracja Ideowa z 1979 roku, stanowi przesłanie wciąż aktualne. Zmieniły się realia, kostiumy i języki, ale wciąż trzeba bronić wszelkich realności stworzenia: osoby ludzkiej, rodziny, narodu, państwa przed uporczywym „ideowaniem” propagatorów „lepszego świata”.

 

Dr hab. Jacek Bartyzel, prof. UMK

Kierownik Katedry Hermeneutyki Polityki

Wydział Politologii i Studiów Międzynarodowych

Uniwersytet Mikołaja Kopernika

 

Pierwodruk w: Nie ma życia bez swobody. 30 lat Ruchu Młodej Polski (1979-2009), red. Kinga Marulewska, Arkadiusz Lewandowski, Arkadiusz Meller, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2009, ss. 9-12.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.