Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Eseje i artykuły naukowe » „Biuletyn Stronnictwa Zachowawczego” i „Pro Fide Rege et Lege” (1923-1928)

„Biuletyn Stronnictwa Zachowawczego” i „Pro Fide Rege et Lege” (1923-1928)

Jacek Bartyzel

Ukazujący się od 1923 do 1925 roku „Biuletyn Stronnictwa Zachowawczego” oraz wydawany w latach 1926-1928 rocznik „Pro Fide Rege et Lege” były periodykami wyrażającymi przekonania szczupłego, lecz mocno zintegrowanego grona osób, które podjęło w tym okresie – i przegrało – walkę na polu idei i polityki o uzdrowienie schorzałego ideowo i moralnie (jak mniemali promotorzy tej batalii) polskiego ruchu konserwatywnego1. Korpus idei politycznych, długofalowe cele oraz faktyczny przebieg zmagań tego grona autor niniejszej publikacji przedstawił obszernie w rozprawie dotyczącej konserwatywnej myśli politycznej w Polsce2, poświęcając jej (drugi) rozdział zatytułowany: O konserwatyzm integralny. Stronnictwo Zachowawcze i Klub Zachowawczo-Monarchistyczny3. Mimo to wydaje się rzeczą niezbędną dla zarysowania tła dla analizy zawartości i charakteru omawianych periodyków przypomnienie kilku podstawowych faktów z dziejów tej formacji politycznej.

Stronnictwo Zachowawcze zostało zawiązane 29 października 1922 roku. Poprzedziło ów fakt opublikowanie dwa tygodnie wcześniej – w formie plakatu rozklejonego na ulicach Krakowa – druku ulotnego autorstwa Kazimierza Mariana Morawskiego (1884-1944) i zatytułowanego: O prawdziwym konserwatyzmie. Pobudka, jak również podpisanie tego samego dnia przez grono dwudziestu osobistości deklaracji ideowej nowego ugrupowania4. Powodem powołania SZ był sprzeciw jego inicjatorów wobec polityki liderów ówczesnych polskich ugrupowań konserwatywnych, w pierwszym rzędzie zaś cieszącego się największym prestiżem, „neostańczykowskiego” Stronnictwa Prawicy Narodowej, wspierającego Naczelnika Państwa i skupiony wokół niego – a wywodzący się z tzw. lewicy niepodległościowej – obóz „belwederski”, dystans a nawet wrogość rezerwującego zaś niemal wyłącznie dla narodowo-chadeckiej centroprawicy. Taki układ sił i sojuszów politycznych, w którym prawica sensu proprio, czyli konserwatyści, sprzymierza się z centrolewicą przeciwko centroprawicy inicjatorzy SZ uważali za „nienaturalny”5 i sprzeniewierzający się zasadom konserwatywnej etyki politycznej6.

Ostrość wewnątrzkonserwatywnego konfliktu politycznego wzmacniał fakt, że prawie wszyscy założyciele SZ byli dotąd członkami SPN lub innych grup konserwatywnych7, jak Stronnictwo Realnej Polityki Narodowej z byłej „Kongresówki”. Nade wszystko dotyczy to głównych animatorów i mózgów ideowych SZ, czyli wspomnianego już Morawskiego i Hieronima hr. Tarnowskiego (1884-1945). Obaj należeli bez wątpienia do grona „notabli” SPN. Morawski – jako jeszcze przed wojną radny m. Krakowa z ramienia SPN oraz jako syn powszechnie szanowanego, wybitnego hellenisty i latynisty, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności, prof. UJ Kazimierza Morawskiego (1852-1925), wkrótce zresztą (w grudniu 1922) wysuniętego przez prawicę parlamentarną jako kandydat na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej przeciwko kandydaturze Stanisława Wojciechowskiego. Tarnowski z kolei, jako syn jednego z historycznych założycieli i przywódców „partii krakowskiej” – prof. Stanisława hr. Tarnowskiego (1837-1917) oraz kuzyn prezesa SPN – Zdzisława hr. Tarnowskiego (1867-1937)8. Trzeci „triumwir” w tym nieformalnym triumwiracie9 – pochodzący z Inflant Konstanty hr. Broel-Plater (1872-1927) – już wiosną 1922 roku wydał broszurę programową W sprawie konserwatyzmu w Polsce10 i wszystko wskazuje na to, że inicjatywa utworzenia nowego stronnictwa zrodziła się w jego umyśle11. Chociaż ze względów taktycznych – chęci przyciągnięcia środowisk ziemiańskich – formalnym prezesem SZ uczyniono prezesa krakowskiego Związku Ziemian, Aleksandra Dworskiego, nie ulega wątpliwości, że ton ideowy i polityczny nadawali nowemu ugrupowaniu ci trzej działacze. Formalnie, Plater został pierwszym wiceprezesem SZ, a Morawski – sekretarzem generalnym. Tarnowski, który znalazł się „tylko” (i to dopiero w 1924 roku) w Zarządzie stronnictwa, był jednak autorem głównych enuncjacji programowych stronnictwa.

Jeśli idzie o aktywa osobowe, SZ w chwili ukonstytuowania się jego władz (25 listopada 1923) legitymowało się skromną, nawet jak na „standardy” konserwatywne, liczbą około 150 członków. Przez następny, 1924 rok wykazywało jednak stałą tendencję wzrostową, która mogła rokować wysunięcie się na czoło obozu konserwatywnego z liczbą około 600 członków. Największym sukcesem organizacyjnym było przystąpienie do SZ aż 104 osobistości z Małopolski Wschodniej, w tym tak znanych i zasłużonych postaci, jak b. minister ds. Galicji Dawid Abrahamowicz (1839-1926), b. namiestnik Galicji Leon hr. Piniński (1857-1938) czy wybitny konstytucjonalista prof. Stanisław Starzyński (1853-1935), pod którego prezesurą utworzone zostało 10 marca 1924 roku Koło Lwowskie SZ. Ten sukces już jednak w bliskiej przyszłości okazał się przysłowiowo „pyrrusowym” zwycięstwem, którego ostatecznym rezultatem była samolikwidacja stronnictwa. Wraz z lwowianami weszła bowiem liczna grupa doświadczonych działaczy, zainteresowanych nie tyle rekonstrukcją i pielęgnacją doktrynalnej czystości konserwatyzmu, co osiągnięciem w bliskiej perspektywie wymiernego sukcesu politycznego poprzez szybkie zjednoczenie ruchu konserwatywnego, choćby za cenę ustępstw doktrynalnych – także w stosunku do tzw. grupy [Stanisława] Strońskiego i [Edwarda] Dubanowicza, czyli Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego, a więc ugrupowania, które było raczej ekspozyturą endecji na gruncie zachowawczym aniżeli ugrupowaniem autentycznie konserwatywnym12.

Ogarniająca „doły partyjne” (przy całej zabawnej, w wypadku ziemiańsko-inteligenckiego charakteru ugrupowania, umowności tego określenia) i nowych członków „gorączka konsolidacyjna” doprowadziła do samolikwidacji SZ. Zapoczątkowała ją samowolna „fuzja” Koła Lwowskiego z SChN na początku grudnia 1925 roku, zaakceptowana nolens volens przez Zarząd Główny SZ dla uniknięcia rozłamu. Warunki owej fuzji były bardzo dla SZ niekorzystne, na czele z przyjęciem nazwy SChN dla nowego ugrupowania, co faktycznie oznaczało prostą inkorporację SZ13.

Samolikwidacja SZ formalnie nastąpiła na II Walnym Zgromadzeniu SZ w Krakowie 3 lutego 1926 roku. Plater, Morawski i Tarnowski oraz podzielająca ich stanowisko mniejszość nie przystąpiła do SChN, deklarując wszelako powstrzymanie się od zwalczania i jego i samej idei zjednoczenia14. Mieli oni bowiem w zanadrzu już inny pomysł na obecność w życiu publicznym, tyle że nie w formule stricte politycznej, lecz tej, którą dziś określilibyśmy mianem metapolitycznej. Było nią powołanie – co nastąpiło 7 marca 1926 roku – Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego oraz (zapowiadanego już w rezolucji Koła Warszawskiego SZ z 23 stycznia 192615) przeglądu programowo-teoretycznego „Pro Fide Rege et Lege”. Również i w tym wypadku Plater, Morawski i Tarnowski nie eksponowali własnych osób, a prezesem KZM został ziemianin z Wołynia – Stanisław hr. Czacki.

Można powiedzieć, że fortuna konsekwentnie okazywała konserwatystom „integralnym” swoją nieprzychylność. Ledwie bowiem założyli oni KZM, przewrót majowy, obalając dotychczasowy system polityczny w kraju, spolaryzował także na nowo, i to w sposób dramatyczny, środowiska konserwatywne – a także monarchistyczne, w większej części bliższe ideologii nacjonalistycznej. Najbardziej dotknęło to – dopiero co (w marcu 1926) i z trudem sklecone – Zjednoczenie Monarchistów Polskich, w które rojaliści z SZ również się, mimo pewnych zastrzeżeń co do ciągot konspiracyjnych tego ruchu16, zaangażowali (Morawski został nawet członkiem Zarządu ZMP). Jako że wielu członków ZMP z bronią w ręku broniło w dniach majowych legalnego rządu, nowy reżim „ukarał” organizację delegalizując ją w lipcu 1926 roku. Monarchiści z KZM, choć uczestniczyli w naradach konserwatystów tyczących ewentualnego poparcia reżimu pomajowego, nie chcieli i nie mogli tego uczynić nie sprzeniewierzając się swoim ideowo-politycznym pryncypiom; z drugiej strony, „instynkt państwowy” nie pozwalał im przyłączyć się do opozycji w sytuacji, gdy zdobycie władzy siłą przez Piłsudskiego przesądzało na długie lata stabilność tej sytuacji, a jednocześnie kontestowanie nowego systemu mogło pogorszyć położenie Polski na arenie międzynarodowej. W tym położeniu konserwatystom doktrynalnie i politycznie intransigeants pozostało jedynie bronić swoich zasad na łamach „Pro Fide Rege et Lege” (na co środków starczyło jedynie na trzy roczne zeszyty), a później wycofać się w sferę działań kulturalnych, naukowych i religijnych17.

„Kwestionariusz identyfikacyjny” pism

Pierwszy numer „Biuletynu Stronnictwa Zachowawczego”18 ukazał się z datą 1 stycznia 1923 i w pierwszej serii (rocznej) wydano sześć numerów; numer ostatni (11-12) numerowanej od początku serii drugiej był datowany na marzec – sierpień 1925. W rzeczywistości wydanych zostało jednak łącznie nie osiemnaście, lecz jedenaście numerów, ponieważ wszystkie numery serii drugiej były podwójne a jeden (7-10) nawet poczwórny. Już sam ten fakt, jak również nieregularność ukazywania się, unaocznia trudności wydawnicze tego środowiska. W serii pierwszej numer 2 był datowany na 15 – 26 stycznia 1923, numer 3 – nie wiadomo, gdyż w polskich bibliotekach nie zachował się ani jeden jego egzemplarz, numer 4 wyszedł w kwietniu 1923 roku, numer 5 w listopadzie a numer 6 w grudniu tegoż roku. Do tego czasu był to faktycznie bardzo skromny objętościowo biuletyn wewnątrzpartyjny; liczący sześć stron numer pierwszy nie był nawet drukowany, lecz stanowił powielony maszynopis, podobnie numery: drugi (8 stron), trzeci i czwarty (14 stron). Następne ukazały się już drukiem w formacie A4. W stopce numeru 5 z listopada 1923 podano: „drukowano jako rękopis” oraz miejsce druku: Sp[ółka]. Akc[yjna]. Zakł[ad]. Graf[iczny]. „Drukarnia Polska”, Warszawa, Szpitalna 12 (w tej samej drukarni odbito numery: 6 oraz 1-2, 3-4 i 5-6 serii drugiej). Numer piąty liczył 8 stron, numer szósty 14 stron.

Znaczny i systematyczny postęp w zakresie objętości, toteż i merytorycznej zawartości, okupiony jednak nadal nieregularnością ukazywania się oraz łączeniem numerów, osiągnięto w drugiej serii. Datowany na styczeń – luty 1924 numer 1-2 liczył 22 strony, numer 3-4 z marca – kwietnia 1924 miał 48 stron, numery 5-6 z maja – czerwca 1924 oraz 7-10 ze stycznia – lutego 1925 miały 46 stron, numer 11-12 zaś skurczył się do objętości 32 stron. Łączna liczba stron wszystkich numerów biuletynu wyniosła 200 stron. W numerze 4 serii pierwszej poinformowano, że ukazał się on w nakładzie 100 egzemplarzy19. Brak informacji o wysokości nakładu wcześniejszych i późniejszych numerów. W numerze 5-6 serii drugiej podano informację o zamiarze wydawania, począwszy od 1 października [1924], na miejsce Biuletynu regularnego miesięcznika, z czym łączył się apel o subskrybowanie z góry jego prenumeraty w wysokości od 1,5 do 2 złotych20. Najwyraźniej apel ten nie odniósł spodziewanego skutku, skoro w następnym (7-10) numerze (wydanym po półrocznej przerwie) w artykule wstępnym usprawiedliwiano trudnościami finansowymi niemożność regularnego wydawania miesięcznika, rekompensując to niejako informacją, iż od spadkobierców Stanisława Tarnowskiego (czyli niewątpliwie m.in. jego syna i stałego współpracownika „BSZ” – Hieronima Tarnowskiego) uzyskano prawo nadania w przyszłości temu miesięcznikowi historycznego tytułu pisma Stańczyków (zawieszonego w 1914 roku) – „Przegląd Polski”21. Nigdy jednak się to nie ziściło.

Jako miejsce wydania „BSZ” podano w numerze pierwszym z 1923 roku: Kraków – Warszawa, w numerze drugim: Warszawa – Kraków, w następnych zrezygnowano z podawania tej informacji. W numerze pierwszym apelowano o nadsyłanie korespondencji na adres biura SZ – Warszawa, ul. Smolna 30 m. 3. W numerze 3-4 z 1924 roku podano adres redakcji: Nowy Świat 40 i telefon (36-60). Od numeru 1-2 serii drugiej w stopce podawano nazwisko wydawcy – Konstantego hr. Broel-Platera oraz redaktora – dr. Kazimierza M. Morawskiego. Cena tego numeru wynosiła milion marek polskich; cena numeru następnego (3-4) – wydanego już po reformie walutowej Władysława Grabskiego – wynosiła 1,50 złotego, podobnie numeru 5-6. Numer 7-10 kosztował już 2 złote.

W 1 zeszycie „Pro Fide Rege et Lege” z lipca 1926 roku podano brzmiącą tajemniczo, a nawet sensacyjnie informację, że „wpływowe postronne czynniki” – o których powiedziano jedynie, iż były one „związane przede wszystkim z ówczesnym kierownictwem naszej polityki zagranicznej”22 – „wysilały się per fas et nefas, ażeby nie dopuścić do wydania przedostatniego” (czyli 7-10) numeru „BSZ”. W tej sytuacji, kontynuuje autor (niewątpliwie Morawski), „trzeba było istotnie «pod rewolwerami» publikację ową przeprowadzać, a że numer się oczywiście wskutek tego opóźnił, redakcja czuła się zniewoloną opatrzyć egzemplarze czerwoną opaską, zawierającą dostosowane do okoliczności cytaty ze słynnych Protokołów Mędrców Syjonu23. To posunięcie z kolei wywołało gniewną reakcję prasy liberalnej („Kurier Polski”) i socjalistycznej („Naprzód”, „Robotnik”), przez autora informacji zinterpretowaną jako skoordynowana ofensywa „masonerii, żydostwa i lewicy”24. W przeciwieństwie do raczej banalnych i stereotypowych ataków prasy socjalistycznej („bastion reakcji szlacheckiej” – „Naprzód”, 18 III 1925), ciekawsza była opinia wyrażona przez publicystę „Kuriera Polskiego” – Józefa (Wassercuga) Wasowskiego, który program SZ nazwał „karykaturą myśli konserwatywnej (w europejskim sensie tego słowa)”25. Unaocznia ona, że tendencja do pouczania konserwatystów przez przedstawicieli zupełnie innych opcji ideowych, jaki konserwatyzm jest właściwy (i „europejski”), ma znacznie starszy rodowód niż mogłoby to się wydawać współczesnym.

„Pro Fide Rege et Lege”26 sama redakcja określiła jako „dalszy ciąg” „BSZ” – precyzując to jako kontynuację „myśli tych, co w ciągu przed i porozbiorowych dziejów naszych widzieli niebezpieczeństwa rozstroju i od nich pragnęli państwo i naród ratować”27. Faktycznie była to ciągłość ideowa oraz personalna, albowiem jako wydawcy występowali: Konstanty hr. Broel-Plater28 i Hieronim hr. Tarnowski, a jako redaktor – dr Kazimierz Marian Morawski. Jako współzałożyciel „PFRL” został także określony29 w odredakcyjnym nekrologu – hołdzie Aleksander książę Drucki-Lubecki (1861-1926). W stosunku do „BSZ” zaszły atoli w „PFRL” istotne zmiany, zarówno techniczno-formalne, jak merytoryczne. „PFRL” przyjął format A5, nabierając kształtu sporej broszury. Na stronie tytułowej każdego zeszytu widniał rysunek krzyża Orderu Orła Białego z dewizą Pro fide rege et lege. Zeszyt 1 – datowany na lipiec 1926 – miał 125 stron; zeszyt 2 (maj – czerwiec 1927) liczył 138 strony; zeszyt 3 (maj – lipiec 1928) miał 96 stron, lecz dołączony został do niego 16 – stronicowy dodatek w postaci odbitki autorstwa Linkeusa [K.M. Morawskiego] Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym (Przegląd i ocena ubiegłego roku)30. Ten kształt pisma wpłynął bez wątpienia na zmianę charakteru – z biuletynu partyjnego sensu proprio (acz trzeba podkreślić, że numery serii drugiej „BSZ” miały już odmienny, nasycony artykułami ideowymi, charakter) na pismo typowo formacyjne, analityczne i teoretyczne. Formalnym wyrazem tegoż była odmienność gatunków dziennikarskich w „PFRL”: do minimum zredukowano drobne formy informacyjne czy polemiczne, a prawie całą zawartość zeszytów wypełniły zasadniczo dwa gatunki: obszerne i wielowątkowe analizy sytuacji politycznej w kraju i w obozie konserwatywno-monarchistycznym oraz równie obszerne eseje stricte teoretyczne. Inną poważną różnicą było to, że „BSZ” w samej nazwie stanowił organ partyjny, natomiast „PFRL” było formalnie pismem prywatnym, określonym w nadtytule jako „Wydawnictwa z zakresu ideologii konserwatywnej i monarchistycznej”, acz można je traktować jako półoficjalny organ Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. Wydaje się jednak, że to raczej pismo (i jego redaktor oraz wydawcy) byli „siłą poruszającą” – swego rodzaju „entelechią” nadającą życie czy też spiritus movens Klubu, aniżeli odwrotnie.

Redakcja „PFRL” mieściła się w Warszawie, przy ul. Mochnackiego 5 (telefon 417-35). Miejscem druku zeszytu 1 była Druk[arnia]. SP[ÓŁKA?] WYD[AWNICTWO?]. POWSZ[ECHNE?]., ul. Szpitalna 1; zeszytu 2 i 3 – Zakł[ad]. Druk[arski]. W. Piekarniaka, ul. Ordynacka 3. W zeszycie 3 podano informację, że skład główny pisma mieści się w Księgarni „Kroniki Rodzinnej”, Warszawa, ul. Podwale 4. Wszystkie zeszyty kosztowały 2 złote.

Autorzy

Ponad wszelką wątpliwość autorem nr 1 obu pism był ich redaktor – Kazimierz Marian Morawski. Można powiedzieć, że odgrywał on w nich – tyle że znacznie krócej – rolę analogiczną do roli Charlesa Maurrasa (do którego wielokrotnie nawiązywał) w dzienniku „L’Action Française”, tzn. i redaktora nadającego ton całości, i głównego teoretyka, i autora wielu rubryk różnicujących pismo gatunkowo, w tym form małych, jak notatki czy przeglądy prasy oraz wydawnictw, lecz ważnych dla formowania czytelników. Trzeba podkreślić, że wyjątkową urodę i elegancję stylu pisarskiego Morawskiego podnosili nawet ci, którzy z dystansem odnosili się do jego poglądów i koncepcji historiozoficznych, osobliwie hipotezy o przemożnym wpływie masonerii na rozbiory Polski31.

Objętościowo Morawski wypełniał z pewnością ponad połowę zawartości obu pism, wliczając w to niepodpisane artykuły wstępne, sprawozdania i analizy sytuacji politycznej oraz przeglądy prasy i wydawnictw. Pod własnym nazwiskiem opublikował sześć artykułów: Konserwatyzm nowoczesny i jego uzasadnienie32; Monarchizm a konserwatyzm społeczny33; Do wspólnych dziejów katolicyzmu i konserwatyzmu w przeszłowiecznej Polsce – I34; Konstanty Broel-Plater – I35, w tym dwa autoprzedruki: Po wyborach w Anglii36 i O „reakcji”37. Morawski używał także pseudonimów: „Keryks” (gr. „herold” – w czasach homeryckich: główny pomocnik i posłaniec królów)38 i „Linkeus” (gr. „przenikliwy” od lynks – „ryś”; imię Lynkeus nosił obdarzony niezwykle bystrym wzrokiem – widział na przykład poprzez dębową deskę oraz pod ziemią39 – uczestnik wyprawy Argonautów). Jako „Keryks” podpisał Morawski artykuł Atmosfera Krakowa w „BSZ”40; jako „Linkeus” podpisywał obszerne przeglądy w trzech kolejnych zeszytach „PFRL”, zatytułowane: Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym. Przed przewrotem majowym41, Po przewrocie majowym – I. Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym42 i Po wyborach43. Niepodpisane, lecz z pewnością autorstwa Morawskiego są teksty: Od redakcji44; W obronie „Pobudki”45; Trudności propagandy46; Z polskiego nowinkarstwa47; Il n’y a pas de coincidences48; Z zagadnień konserwatywnych49; Z zagadnień polityki zagranicznej. Na marginesie polityki zagranicznej50; Z zagadnień polityki wewnętrznej. Problem wołyński51; Arcana imperii – I52; Inteligencja miejska a konserwatyzm53; Z dziejów naszej partyjności54; W rocznicę zbrodni55; Arcana imperii… litterarum56; Po wyroku krakowskim57; Redakcja58; Rok myśli, akcji i reakcji konserwatywnej. (Kronika ruchu)59; De multis rebus et quibusdam allis60; Śp. Konstanty hr. Broel-Plater († 16 VIII 1927) – redakcja61; Non pro rege, sed pro domo62 oraz stałe przeglądy: Sytuacja polityczna63 i Położenie w obozie zachowawczym64; a także drobne teksty informacyjne i kronikarskie oraz (zapewne65) recenzje prasy i książek.

Tuż za Morawskim należy z pewnością wymienić tworzących wraz z nim – jak Léon Daudet i Jacques Bainville z Maurrasem w Action Française, acz toutes proportions gardées oczywiście – „triumwirat inteligencji”: Hieronima Tarnowskiego i Konstantego Platera. Tarnowski był, obok Morawskiego, autorem najważniejszych i najobszerniejszych tekstów teoretycznych i poruszających węzłowe zagadnienia moralno-społeczne: dwóch przemówień – programowego, wygłoszonego 10 marca 1924 na zebraniu inauguracyjnym Koła Lwowskiego SZ66 i dotyczącego relacji konserwatyzmu do liberalizmu, wygłoszonego na II Walnym Zebraniu SZ67 oraz sześciu artykułów: Republikanizm a konserwatyzm68; Legitymizm a cezaryzm69; Uwagi o konkordacie70; O niektórych zbieżnych przejawach życia publicznego we Francji i u nas i o ich konsekwencjach71; Jeszcze w sprawie monarchizmu72; Małżeństwo wobec społeczeństwa i państwa73. Wydawca obu pism – Plater ogłosił wprawdzie na ich łamach jedynie (niepodpisany74) artykuł O wpływach międzynarodowych na politykę polską oraz dwa fragmenty swoich wspomnień politycznych z okresu Wielkiej Wojny75: Od Locarna do Genewy76 i Z dni listopadowych 1916 r. na Zachodzie77, lecz należy pamiętać, że swoje credo ideowe wypowiedział był już w broszurze W sprawie konserwatyzmu w Polsce78, poprzedzającej utworzenie SZ.

Autorem kilku tekstów – Z ruchu prawicowego we Francji79, obszernej recenzji Upadku Zachodu Spenglera: Apokalipsa dni dzisiejszych80 oraz pośmiertnie opublikowanych Przedwojennych dziejów narodu żydowskiego81 – szczególnie cenionym przez wydawców i redaktora pisma82, choć szerzej nieznanym, był Tadeusz Świstakowski. Z pozostałych autorów „BSZ” i „PFRL”, będących zarazem działaczami SZ i KZM, na uwagę zasługuje publicysta gospodarczy Marian Rudziński (1894-1952), który napisał trzy artykuły: Z zagadnień ekonomicznych83, O zmianę ustawodawstwa agrarnego84 i O reformie rolnej85. Nestor ruchu konserwatywnego – Władysław Glinka (1864-1930) zamieścił polemikę z artykułem Tarnowskiego Legitymizm a cezaryzm pt. Z dyskusji o monarchizmie86, a w związku z tą samą kwestią list do redakcji (Jeszcze w sprawie monarchizmu87) napisał Aleksander Olexiński. Jedynie symbolicznie zaznaczyli swoją obecność prezesi: SZ (Aleksander Dworski) i KZM (Stanisław hr. Czacki); pierwszy ogłaszając Wezwanie88 do gromadzenia się konserwatystów pod sztandarem SZ, drugi – publikując wygłoszoną 28 października 1927 w Krzemieńcu mowę na cześć swojego wybitnego przodka (Tadeusza Czackiego): Ku czci wielkiego kresowca89.

Nie wiadomo komu przypisać autorstwo tekstu De multis rebus90 – skoro otrzymał on podtytuł: Kronika współredaktora, a redaktor był przez cały czas tylko jeden.

Osobno wymienić wypada publikacje autorów niezwiązanych z SZ i KZM, toteż występujących niejako „gościnnie”. Bez wątpienia najważniejszą z nich była obszerna, dwuczęściowa rozprawa Król źródłem władzy91 autorstwa działacza Obozu Monarchistów Polskich i Zjednoczenia Monarchistów Polskich – prof. Szymona Dzierzgowskiego (1866-1928). Dwa krótsze teksty nadesłali związani raczej z ruchem narodowym dwaj arystokraci – kuzyni: Ksawery hr. Pusłowski (1875-1968), który wypowiedział się (bardzo krytycznie) O prawowierności Piotra Benoit92 (pisarza raczej zapomnianego dziś, lecz w owym czasie modnego w wyższych sferach) i Karol Hubert hr. Rostworowski (1877-1938), który w liście do redakcji pt. Gdzie szukać prawdziwych wsteczników?93 przypominał komunistyczną utopię babuwistów (co dowodzi, że już wówczas rozmyślał nad tematem swojego ostatniego wybitnego dzieła dramatycznego Czerwony marsz). Również za sympatyka obozu narodowego uznać należy sędziwego autora artykułu Italia, Polska a Niemcy94 – Franciszka Rawitę-Gawrońskiego (1846-1930).

Specjalnie – jak podkreślono – dla „BSZ” artykuł pt. Faszyzm a katolicyzm95 napisał „przyłączony” do faszyzmu nacjonalista włoski, redaktor „L’Idea Nazionale” Robert(o) F. Davanzati (1880-1936), zaś węgierski legitymista Jan [János] Tomcsany napisał dla „PFRL” artykuł pt. Monarchizm na Węgrzech96.

Odnotować należy wreszcie publikację na łamach „PFRL” materiałów archiwalnych: Z pamiętników Pawła Popiela. Czasy przedlistopadowe97 oraz (ze spuścizny po Platerze) Program Sejmu Czteroletniego w nieznanym liście marszałka Małachowskiego98.

W 3 zeszycie „PFRL” zapowiadano99 opublikowanie w następnym numerze fragmentów korespondencji Pawła Popiela z 1848 roku oraz wspomnienia Stanisława Tarnowskiego o 1863 roku, jak również wydanie drukiem osobnego zbioru artykułów Hieronima Tarnowskiego (w większości rozpraw pochodzących z „BSZ” i „PFRL”) pt. Z zagadnień współczesnych. Anonsowano także rozpoczęcie zbierania materiałów do monografii SZ. Żadna z tych zapowiedzi nie została zrealizowana.

Gatunki dziennikarskie

Zróżnicowanie gatunkowe było kwestią raczej umowną w pierwszych numerach „BSZ”, atoli zauważalne jest wytrwałe dążenie redaktora do nadania wydawnictwu kształtu „normalnej” gazety. Biorąc pod uwagę całokształt wydawnictw SZ i KZM, można zidentyfikować w nich takie gatunki dziennikarskie jak: edytoriale (Od redakcji; Trudności propagandy; Atmosfera Krakowa); artykuły analityczne dotyczące różnych problemów polityki wewnętrznej i zagranicznej (stała rubryka: Sytuacja polityczna; O wpływach międzynarodowych na politykę polską; Il n’y a pas de coincidences; Arcana imperii; Z zagadnień polityki wewnętrznej; Z zagadnień polityki zagranicznej; Inteligencja miejska a konserwatyzm; Z dziejów naszej partyjności; Uwagi o konkordacie; O niektórych zbieżnych przejawach życia publicznego we Francji i u nas i o ich konsekwencjach; De multis rebus et quibusdam allis; De multis rebus; Italia, Polska a Niemcy); korespondencje zagraniczne (Z ruchu prawicowego we Francji; Po wyborach w Anglii; Monarchizm na Węgrzech); różnych rozmiarów – od drobnych not po obszerne sprawozdania – i różnie tytułowane (Kronika; Z drugiego walnego zgromadzenia SZ; Rok myśli, akcji i reakcji konserwatywnej. (Kronika ruchu)) teksty dokumentujące działalność SZ i KZM, zawierające także przedruki oficjalnych enuncjacji oraz systematycznie publikowane, imienne listy nowych członków; nekrologia (Konstanty Broel Plater); stanowiące gatunkową specialité de la maison tych pism, komentowane przeglądy dotyczące ruchu konserwatywnego i monarchistycznego (Położenie w obozie zachowawczym; Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym; Po wyborach); publicystyka gospodarcza (Z zagadnień ekonomicznych; O zmianę ustawodawstwa agrarnego; O reformie rolnej); artykuły teoretyczno-programowe (Z zagadnień konserwatywnych; Republikanizm a konserwatyzm; O „reakcji”; Konserwatyzm nowoczesny i jego uzasadnienie; Legitymizm a cezaryzm; Faszyzm a katolicyzm; Monarchizm a konserwatyzm społeczny; Z dyskusji o monarchizmie; Król źródłem władzy; Jeszcze w sprawie monarchizmu; Małżeństwo wobec społeczeństwa i państwa); eseje historyczne i wspomnieniowo-historyczne (Od Locarna do Genewy; Do wspólnych dziejów katolicyzmu i konserwatyzmu w przeszłowiecznej Polsce; Z dni listopadowych 1916 r. na Zachodzie; Przedwojenne dzieje narodu żydowskiego); memuarystyka (Z pamiętników Pawła Popiela. Czasy przedlistopadowe); polemiki literackie (Arcana imperii… litterarum; O prawowierności Piotra Benoit); archiwalia (Program Sejmu Czteroletniego w nieznanym liście marszałka Małachowskiego); drobne teksty informacyjne, polemiczne, dementi i apele do czytelników; listy od czytelników (Skrzynka do listów); przeglądy prasy (Z głosów prasy)100; recenzje książek (Z literatury politycznej; Literatura polityczna; Z literatury historyczno-politycznej).

W przeglądach czasopism uwzględniano prasę najrozmaitszych kierunków ideowo-politycznych: konserwatywnego („Czas”, „Słowo”, „Dzień Polski”), narodowego („Gazeta Warszawska”, „Myśl Narodowa”, „Słowo Polskie”), chrześcijańsko-demokratycznego („Głos Narodu”), liberalnego („Przegląd Wieczorny”, „Kurier Polski”) i socjalistycznego („Robotnik”, „Naprzód”), a także prasę zagraniczną (włoską), atoli „monotematycznie”, bo wyłącznie w zakresie tematyki związanej z działalnością SZ. Odnotowywano oczywiście wszystkie pochwały pod adresem konserwatystów „integralnych” (płynące w zasadzie wyłącznie ze strony prasy nacjonalistycznej), jak ataki i nawet urągania. Do najbardziej wymownych wypowiedzi w tym stylu – prócz wspomnianych już tekstów Wasowskiego – należą drwiny „Przeglądu Wieczornego” („kanapowa formacyjka”101) oraz „Naprzodu” („króla im się zachciało”102). Odnotowano też przedruki i komentarze w prasie zagranicznej: wyjątek z „BSZ” zawierający charakterystykę Mussoliniego pióra Platera, przedrukowany w organie włoskiego MSZ „Rassegna della stampa estera” z 9 XII 1925; polemikę Morawskiego z posłem Thonem w „La vita italiana” z 15 III 1926; fragmenty ulotki Tarnowskiego w jednym z pism węgierskich (nie podano w jakim ani jakiej ulotki).

Zapewne największym błędem, jaki na tym odcinku popełniła redakcja, było przedrukowanie, i to bez żadnego komentarza, fragmentów artykułu z „Myśli Narodowej” – znienawidzonego (z wzajemnością) w Krakowie – pamflecisty Adolfa Nowaczyńskiego; jak przyznał sam Morawski w swoich wspomnieniach spowodowało to „rozdźwięki” pomiędzy redakcją a ziemianami z Koła Krakowskiego SZ, mającymi powiązania rodzinne z liderami SPN103. W inkryminowanym artykule Nowaczyński rzeczywiście – jak to miał w zwyczaju – pisał bez najmniejszych zahamowań:

„Tylko musicie się panowie wziąć ostro do Camorry Enkainitów104, do tych rojowisk mechesowskich105 w Czasie, do tej familii matecznej106, co Czas obsiadła od 30 lat, musicie poprzepędzać tych «im jeden Zoll ein Oesterreicher»107, tych (…) zaropiałych w Krakowie belfrów i bakałarzy, przemądrzałych od niemieckich miesięczników, te patetyczne zapoznane miernoty jurystyczne (…) i tych pańskich dziadów i dziadowskich panów (…).

Od tego trzeba zacząć. Jak się będziecie z czasownikami przekomarzać, to do niczego nie dojdziecie. Stwórzcie bojówkę tradycjonalistyczną, kamelotów108 odporu, trzydziestu młodych ludzi dobrej rasy, sportsmenów-bokserów, którzy tym (…) czasownikom napędzą kilka funtów strachu. Zboksować tych jubilatów raz potężnie, a zejdą ze sceny (…)”109.

Przytoczenie przez „BSZ” powyższej, niezwykle brutalnej w treści i formie, wypowiedzi Nowaczyńskiego było z pewnością „wpadką” redakcji, niemniej dla historyka myśli politycznej stanowi to wyborną ilustrację różnicy pomiędzy dwoma modelami recepcji Action Française: konserwatywno-narodowym i radykalno-nacjonalistycznym. Jeśli bowiem animatorzy SZ wręcz entuzjastycznie – o czym dalej – recypowali idee maurrasowskiej szkoły „nacjonalizmu integralnego”, to jednak mentalnie, psychicznie i moralnie (także z racji ich ziemiańskiego etosu i wychowania) byliby niezdolni do „boksowania” kogokolwiek, tym bardziej zaś „jubilatów” oraz „belfrów i bakałarzy”. Nowaczyński zaś – skandalista i „chuligan” zarówno w anarchistycznym, jak nacjonalistycznym okresie swojego życia – bez najmniejszego oporu zachwalał siłowe metody rozprawiania się z przeciwnikami, które nacjonaliści francuscy, przechodząc z lewicy na prawicę, zachowali i wnieśli do obozu tradycjonalistycznego110. Qui pro quo polegało zatem na tym, że konserwatyści szukali u swoich francuskich pobratymców wzoru na odświeżenie tradycjonalistycznej filozofii politycznej, zaś radykalni nacjonaliści, tacy jak Nowaczyński – raczej wzoru na zorganizowanie „tradycjonalistycznej bojówki”.

* * *

Dział recenzencki zajmował pokaźną część zawartości „BSZ” i „PFRL”. Ogółem zrecenzowano – w sprawozdaniach różnej objętości, od krótkich notek do obszernych artykułów – 43 publikacje, w tym 42 druki zwarte; 21 polskojęzycznych (w tym jedno tłumaczenie z włoskiego i jedno z niemieckiego), 15 francuskojęzycznych (w tym dwa dzieła autorów włoskich i jedno autora portugalskiego), 4 niemieckojęzyczne (w tym jedno dzieło autora żydowskiego), 2 anglojęzyczne (w tym jedno dzieło autora polskiego) i 1 włoskojęzyczne. Uderzającą cechą „polityki recenzenckiej” redakcji jest koncentracja na tematyce masońskiej111 i żydowskiej, w powiązaniu z kwestią rewolucji i konspirowania przeciw cywilizacji chrześcijańskiej; masonica i judaica to aż 12 pozycji, których autorami są: Nesta H. Webster (World Revolution. The plot against civilisation, London 1922)112, Alfred Rosenberg (Das Verbrechen der Freimaureren, München 1921)113, Friedrich Wiehtl (Weltfreimauererei, Weltrevolution, Weltrepublik, München 1922)114, Achille Imbriaco (I misteri massonici riveloti al popolo, Napoli 1922)115, Roger Lambelin (Le péril juif. Le règne d’Israel chez les Anglo-Saxons, Paris 1921)116, S. M. Dubnow (Die neueste Geschichte des juedischen Volkes 1789-1914, Berlin 1920)117, André Chèradome (La mystification des peuples alliès, Évreux 1922)118, Georges Clemenceau (Au pied du Sinaï, Paris 1920)119, Wilhelm Meister (Księga win Judy (Porachunki niemieckie), Warszawa 1922)120, Adolf Nowaczyński (Mocarstwo anonimowe (Ankieta w sprawie żydowskiej), Warszawa 1921)121, Ignacy Oksza-Grabowski (Masoneria, Warszawa [1922])122 i René Groos (Enquête sur le problème juif, Paris 1924)123.

Problematykę tę równoważy nieco 5 recenzji poświęconych „ponadczasowym” dziełom historiozoficznym, których autorami są: Guglielmo Ferrero (La ruine de la civilisation antique, Paris 1921)124, Florian Znaniecki (Upadek cywilizacji zachodniej. Szkic z pogranicza filozofii kultury i socjologii, Poznań 1921)125, Kazimierz Morawski (Rzym i narody, Kraków 1924)126, Léon Daudet (Le stupide XIXe siècle, Paris 1922)127 i Oswald Spengler (Der Untergang des Abendlandes, München 1923)128, jak również 2 recenzje dotyczące książek autorów katolickich o papiestwie: Georgesa Goyau (Papauté et chrétienté sous Benoït XV, Paris 1922)129 i Jeana Carrère’a (Le Pape, Paris 1924)130.

Dużym zainteresowaniem recenzenta(ów?) cieszyły się prace dotyczące niedawno zakończonej Wielkiej Wojny i jej następstw: fragment opublikowanych w całości dopiero rok później Uwag Szymona Askenazego: Ze świadectw austro-pruskich131, prawnicze studium Stanisława Starzyńskiego: Powojenny ustrój państw europejskich (Kraków 1924)132 oraz trzy książki Léona Daudeta: L’hécatombe. Récits et souvenirs politiques. 1914-1918 (Paris 1923)133, La Chambre Nationale du 16 Novembre (Paris 1923)134 i Moloch et Minerve ou l’après-guerre (Paris 1924)135. Nie mniej interesowano się faszyzmem, recenzując 4 książki: polski przekład pracy ks. prof. Fortunata Gianniniego (Faszyzm w życiu Włoch, Kraków 1923) – której autor pochwalał walkę faszystów z masonerią i wyrażał pogląd, że faszyzm może obronić Europę przed bolszewizmem136 oraz Paula Hazarda (L’Italie vivante, Paris 1923), Domenico Russo (Mussolini et le fascisme, Paris 1923) i [Francisca] Homema Christo (Mussolini battiseur d’avenir, 1923)137. Omówiono też biografię Mahatma Gandhi (Paris 1924) autorstwa Romaina Rollanda138.

Recenzowano reportaże: prof. Stanisława Wędkiewicza (Rumunia po wojnie, Warszawa 1923) i Władysława Wydżgi (Z wycieczki na Kresy, Warszawa 1923)139 oraz krajową publicystykę bieżącą: okolicznościową broszurę (W decydującej chwili, Kraków 1923) „członka lub sympatyka naszego ugrupowania”140, podpisującego się jako Acer; Jana Lutosławskiego (O program agrarny, bmw 1924) i artykuł piłsudczykowskiej „Drogi” (I 1924) oceniający Półrocze rządów Narodowej Demokracji i Piasta141. Kurtuazyjnie potraktowano angielską pracę Aleksandra hr. Skrzyńskiego (Poland and peace, London 1923), wyrażając jedynie pretensję za zbyt pozytywną ocenę Piłsudskiego oraz zdziwienie, że autor – deklarujący się w Polsce jako konserwatysta – na użytek publiczności angielskiej przedstawia się jako liberał142. Jednak odczyt samego Józefa Piłsudskiego: Rok 1863 (Warszawa 1924) oceniono więcej niż kurtuazyjnie, chwaląc autora zwłaszcza za obiektywny sąd o margrabim Wielopolskim, a jako sporną traktując jedynie opinię, iż najwartościowszą rzeczą w powstaniu 1863 roku była konspiracyjność państwa podziemnego143.

Dość powściągliwe były pochwały najważniejszych ówczesnych manifestów ideowych polskiego rojalizmu: z broszurą A. Abdanka [właśc. Leszka Gembarzewskiego] Monarchia i nacjonalizm (Warszawa 1925) wręcz polemizowano z powodu tezy autora, iż „monarchia nie jest specjalnie konserwatywnym postulatem”144; natomiast studium Szymona Dzierzgowskiego: Demokracja a monarchia (Warszawa 1925) zostało skwitowane jako „interesująca broszura”, co trudno uznać za pochwałę entuzjastyczną145.

Z atencją recenzowano memuary konserwatystów: Leona Bilińskiego (Wspomnienia i dokumenty 1846-1919, t. I 1846-1914, Warszawa 1924)146, a zwłaszcza Pawła Popiela (Pamiętniki Pawła Popiela, 1807-1892, Kraków 1927)147; z niechęcią – ideowego wroga, socjalisty Ignacego Daszyńskiego (Pamiętniki, t. I, Kraków 1925)148. Legia Honorowa w Polsce 1803-1923 (Zamość 1923) Stanisława Łozy została przywołana właściwie jedynie po to, by wyrazić zdziwienie tym, kto w powojennej Polsce jest kawalerem tego orderu, a mianowicie niemal wyłącznie politycy, którzy w czasie wojny działali w obozie przeciwnym niż Francja149.

W aspekcie ideowym należy podkreślić znaczącą obecność recenzowanych dzieł rojalistów francuskich: Lambelina i Daudeta – zwłaszcza tego drugiego, reprezentowanego przez aż cztery prace.

Profil ideowy

Pomimo krótkiego okresu ukazywania się oraz niewielkiej liczby numerów oba czasopisma są niezastąpionym źródłem informacji, tak w zakresie poglądów konserwatystów tej doby i sytuacji panującej w ruchu zachowawczym, jak ogólnej sytuacji politycznej w Polsce. Dowodzi tego obfite wykorzystywanie informacji zawartych w tych periodykach przez historyków konserwatyzmu polskiego150. Tę wartość dokumentacyjną tworzą nade wszystko systematycznie prowadzone i bardzo skrupulatne kroniki ruchu (Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym), prowadzone przez Morawskiego. Nie przecząc wadze owych przeglądów, baczniejszą uwagę zwrócić wypada jednak na nieczęsto spotykany w historii polskiego konserwatyzmu wysiłek autorów „BSZ” i „PFRL” zbudowania „mocnych” ideowych fundamentów doktrynalnych konserwatywnej filozofii politycznej.

Podstawową dystynkcją teoretyków SZ i KZM była antynomia konserwatyzmu „integralnego” i konserwatyzmu „oportunistycznego”. Dla Platera, Morawskiego czy Tarnowskiego linia podziału przebiega pomiędzy konserwatystą integralnym (resp. „prawdziwym”), trwającym wiernie, bez względu na koniunkturę, przy dekalogu zasad ideowych, a konserwatystą – oportunistą (resp. „fałszywym”), utożsamiającym konserwatyzm z pseudo-realizmem, nakazującym szukać porozumienia i ugody z każdą władzą, bez względu na jej zabarwienie ideowo-polityczne oraz poziom moralny jej reprezentantów. Morawski ubolewał wręcz nad tym, że „naszemu życiu politycznemu brakuje w ogóle skrajności”151.

Znamienne, że argumentów na rzecz bezkompromisowości i „czystości” ideowej konserwatyzmu autorzy „BSZ” i „PFRL” poszukiwali w tradycji i postawach odnajdywanych w działalności konserwatystów zachodnioeuropejskich, zasadniczo angielskich i francuskich. W myśli klasyków toryzmu odnajdywali nade wszystko uzasadnienie niezbędności sankcji religijno-moralnej dla ładu społecznego. Tak na przykład, Morawski z lektury Edmunda Burke’a wyciągnął wniosek, iż „Burke uważa, że w terapii chorego społeczeństwa nie wystarczą czysto materialistyczne recepty, ale trzeba moralnego autorytetu lekarza”, i w ogóle „konserwatyzm angielski uważa religię za najbardziej powołanego, bo najskuteczniejszego regulatora spraw społecznych”152. Uznanie Morawskiego budziły także wywody współczesnego teoretyka toryzmu – Sir Hugha Cecila153 na temat etyki politycznej, jego krytyka oportunizmu, postulat wychowawczej roli przywódcy politycznego, wreszcie gorąca obrona stałości zasad ideowych154.

Drugim kierunkiem konserwatywnym, z którego twórcy SZ i KZM czerpali garściami była neorojalistyczna szkoła „nacjonalizmu integralnego” Action Française. „Powiedzmy bez fałszywego wstydu – wyznawał Morawski – że nas, młodych polskich zachowawców z tą właśnie szkołą łączy niezmiernie dużo, a mianowicie ten jej zdrowy tradycjonalizm, który opiera się, jak tylko potrafi wszelakim podkopom intelektualnego, czy politycznego bolszewizmu”155. W monarchistach francuskich widziano nauczycieli zasad politycznych i metod działania: „Tak, jak pradziadowie od de Maistre’a, de Bonalda, Le Play’a uczyli się metod walki z wywrotowością, tak my dziś od znakomitych ich epigonów: Maurrasa, Daudeta, de [sic!] Valoisa, Bainville’a, uczyć się możemy współczesnych sposobów na wytępienie anarchii”156.

Uporządkowanie katalogu zasad ideowych konserwatyzmu było zatem traktowane przez ideologów SZ jako zadanie naczelne. Autorzy „BSZ” i „PFRL” mieli silnie rozwiniętą świadomość, że w sytuacji powszechnego zakwestionowania wartości tradycyjnych nie wystarcza już „naturalny” konserwatyzm, o którym wspominał H. Cecil, czyli przyrodzona skłonność umysłu ludzkiego do asymilowania tego, co znane i sprawdzone, a niechęć do nagłych zmian i bierne ich powstrzymywanie. „Powszechnie uważa się u nas – ubolewał Tarnowski – konserwatyzm jedynie jako hamulec przeciw zbyt wartkiemu biegowi życia społecznego. Jest to pojęcie błędne, a koncepcja taka musiałaby z góry skazać konserwatyzm na bezplanowość i bezpłodność. Bo rola hamulca (…) będąc jedynie negatywną, nie może stać się programem konserwatyzmu”157.

Zdaniem Tarnowskiego najcelniejszą definicję konserwatyzmu – i jego istotę – stanowi aforyzm św. Tomasza z Akwinu: conservatio est continua creatio („zachowywanie jest tworzeniem w ciągłości”). Konserwatyzm nie oznacza zatem wrogości wobec wszelkich zmian; zaleca tylko maksymalną ostrożność w ich przyjmowaniu. Nic, co cenne – z tego, co jest – nie powinno ulec zagładzie; wszystko, co nowe, powinno być przepalone w retorcie doświadczenia: „W pojęciu naszym istotny postęp ludzkości nie może polegać na przeskokach, eksperymentalnych próbach, a tym mniej na burzeniu jej dotychczasowego dorobku – nie może on być zrywaniem z przeszłością, jej zaprzeczeniem i przeciwieństwem, lecz jej logicznym, konsekwentnym rozwojem ku dobru i prawdzie. Nowe formy i warunki życia nie mają wynikać z przewrotu form dawnych, nie mają panować na gruzach przeszłości, lecz z tej przeszłości jak drzewo z pnia się rozrastać, czerpiąc z niej wszystko to, co w tej przeszłości było dobrym, prawdziwym i pięknym, aby wprowadzić je w nowe życie158.

Od konserwatyzmu „naturalnego” trzeba zatem przejść do konserwatyzmu „doktrynalnego”. Doktryna dopiero da odpowiedź na pytanie, co konserwować, a co można oddać we władanie zmiennemu biegowi rzeczy. Odpowiedź ta wskazuje na religię, etykę, tradycję i autorytet, jako na cztery „filary idei konserwatywnej”159.

Gdy idzie o religię, to poglądy wyrażane w tym względzie przez publicystów „BSZ” i „PFRL” zasługują na określenie ich mianem ultramontańskich, resp. „integrystycznych”. Żywili oni niezachwiane przekonanie, że powinna mieć zagwarantowaną obecność w życiu publicznym. Zastrzegali wprawdzie – jak Tarnowski – że „stosunek duszy ludzkiej do Boga jest najbardziej wewnętrzną sprawą każdego człowieka i jego sumienia”, ale jednocześnie zauważali, że „…religia nie tylko jednostek dotyczy, owszem jest ona najwyższym czynnikiem moralnym w życiu społecznym i nieodzownym warunkiem bytu społeczeństw ludzkich”160.

Takie przeświadczenie prowadziło do formułowania jednoznacznych postulatów dotyczących ustroju państwa i statusu prawnego Kościoła. Ich podstawową przesłanką było dążenie do tego, aby nauka katolicka „stała się wytyczną życia Narodu i Państwa Polskiego”, przy jednoczesnym podkreśleniu, iż „dzisiejsze stanowisko prawne Kościoła katolickiego, dające Mu jedynie możność rządzenia się własnymi prawami jest niewystarczające. Religia katolicka musi być uznana za panującą w Państwie Polskim”161.

Stojąc na gruncie tego, co można określić mianem „katolickiej ortodoksji publicznej”, publicyści „BSZ” i „PFRL” okazali się zdecydowanymi krytykami konkordatu zawartego przez Rzeczpospolitą Polską ze Stolicą Apostolską w 1925 roku. Tarnowski wyrażał wręcz pogląd, że konkordat ten jest „ukrytą walką z Kościołem, przy zachowaniu wobec niego jedynie tylko zewnętrznych form wierności”162. Autor „PFRL” dowodził, że konkordat ten, przeniknięty duchem józefinizmu, daje państwu możność ingerowania w sprawy kościelne oraz wymusza rotę przysięgi biskupa na wierność Rzeczypospolitej Polskiej o treści, z której wynika, że biskupi nie mają prawa występować przeciwko rządowi Rzeczypospolitej, nawet jeżeli byłby to rząd jawnie antykatolicki. Zabrakło gwarancji zgodności prawa małżeńskiego z kodeksem kanonicznym oraz obrony prawnej religii przed bluźnierstwem i agitacją antyreligijną. To natomiast, co konkordat przyznaje Kościołowi: gwarancje wolności religii, prawo bezpośredniego znoszenia się ze Stolicą Apostolską i z wiernymi, opieka prawna w wykonywaniu urzędu, obowiązkowa nauka religii w szkołach, prawo zakładania szkół, seminariów i cmentarzy, nie jest żadnym przywilejem, gdyż wszystko to gwarantuje Konstytucja każdemu wyznaniu”163. 

Drugi „filar” konserwatyzmu – etyka – jest w ujęciu autorów „BSZ” i „PFRL” niczym innym, jak „wprowadzeniem zasad religii w życie, zastosowaniem się w praktyce do jej nauk”164. Tarnowski żąda, by przykazanie miłości bliźniego „stało się podwaliną naszego życia społecznego, bo w nim jest lekarstwo na wszystkie choroby społeczne i polityczne świata”165. Oznacza to również konieczność zaniechania walki klas w życiu społecznym oraz „zgodnego współżycia wszystkich warstw społecznych, opartego na wzajemnym zrozumieniu i uwzględnieniu słusznych praw i dążeń jednych części społeczeństwa przez drugie”166.

Konserwatywne pojęcie etyki mieści w sobie też obronę prawa własności prywatnej. Własność uważana jest za „nietykalną i świętą” „czy jest to własność ziemi, czy własność myśli i wiedzy, czy własność kapitału”167. Jednak zgodnie z ujęciem tomistycznym, prawo własności „opiera się (…) na koncepcji, że istotnym właścicielem wszystkiego jest Bóg, właściciel zaś doczesny jeno szafarzem, który przed Bogiem zda sprawę z włodarstwa swego”168. To podkreślanie obowiązków moralno-społecznych, wynikających z faktu posiadania czegoś na własność, stawia tę koncepcję w ostrej opozycji do liberalizmu ekonomicznego (resp. leseferyzmu).

Liberalne ujęcie własności prywatnej wywodzi się od rzymskiego ius utendi et abutendi, a w praktyce wyraża się zastosowaniem maksymy Spinozy, że większa ryba zjada mniejszą. Pozbawiając własność prywatną moralnego punktu odniesienia, podcina liberalizm jej rację bytu. Konserwatysta natomiast uważa, że obawa przed negatywnymi skutkami etatyzmu i socjalizacji nie może usprawiedliwiać lekceważenia potrzeby istnienia hamulców moralnych dla wolności życia gospodarczego. Szczególnie groźnym w oczach konserwatysty zjawiskiem jest monopolizacja i powstawanie koncernów międzynarodowych, czyli – jak powiada Tarnowski – „Nadkapitału”, który nie tylko „nie jest produktywny, jak ziemia czy fabryka, ale który ujarzmia wszystkie produkujące rodzime kapitały wszystkich krajów”169. Niczym nie ograniczona konkurencja umożliwia „powstawanie trustów, koncernów, które niby potwornej wielkości pająki oplatają swą siecią życie ekonomiczne całej kuli ziemskiej – doprowadziła do tego, że życiem finansowym całego świata, a co za tym idzie, życiem politycznym i społecznym wszystkich państw i narodów rządzi dziś międzynarodowa oligarchia, złożona z kilkuset zaledwie ludzi”170. Prowadzi to do podważenia wolnej konkurencji, a własność milionów drobnych posiadaczy – rozumianą jako prawo rzeczywistego zarządzania i rozrządzania (ius procurandi et dispensandi) – czyni iluzoryczną.

Krytyka liberalizmu na łamach „BSZ” i „PFRL” dotyczyła nie tylko sfery gospodarczej; także poglądu na rolę religii w życiu publicznym, stosunku do władzy i zasady autorytetu, pojmowania tradycji. Tu animatorzy SZ i KZM nie widzieli żadnego punktu stycznego między obiema doktrynami. W ich przekonaniu, liberalizm ma pogańską koncepcję państwa, a religię uważa za rzecz prywatną; lekceważy, a nawet podkopuje tradycję, wreszcie przenika go światopogląd prawniczy: wiara we „wszechwładzę ustawy jako regulatora wewnętrznych stosunków pomiędzy ludźmi”171.

Wartością najściślej powiązaną z konserwatywną normą ciągłości jest tradycja. Jest ona pojęciem, które z samej definicji zakłada konieczność dokonywania selekcji dziedzictwa. Z postulatu „ciągłości w tworzeniu” wynika, że na tradycję składa się w narodowym dziedzictwie „wszystko to, co jest owocem jego [narodu – J.B.] pracy na polu cywilizacji, nauki i moralnego postępu, wszystkie wreszcie jego zasługi wobec siebie samego i ludzkości, położone w ciągu jego historii”172.

Przyjmowana przez konserwatystów organicystyczna wizja społeczeństwa, uporządkowanego hierarchicznie implikowała potrzebę autorytetu jako „czwartego filaru” konserwatyzmu, a ontologicznie – koniecznej podstawy ładu społecznego. „W życiu narodu – podkreślał Tarnowski – trzy są autorytety: autorytet moralny – religia, autorytet społeczny – prawo i autorytet polityczny – władza, i jej emanacja – hierarchia”173. Władza, pojęta jako wykonywanie i strzeżenie Prawa Bożego na ziemi – co jest jej racją bytu i legitymacją – wymaga poszanowania i posłuszeństwa. „Władza ma być przedstawicielem i wykonawcą prawa, i jako taka jest symbolem życia państwowego, personifikacją Ojczyzny”174. Brak władzy, czyli zanik autorytetu politycznego, doprowadzić może tylko do anarchii społecznej i moralnej, a w konsekwencji do najgorszej niewoli obywateli. Władza bowiem w istocie zabezpiecza ich wolność: „Nie ma prawdziwej wolności bez prawa i rządu, ani gorszej niewoli jak brak prawa i bezrząd, oddające społeczeństwa w zależność od niepohamowanej niczym samowoli jednostek czy instynktów mas”175.

Podstawą autorytetu władzy jest jednak poszanowanie przez nią prawa: tak prawa Bożego, jak i przyrodzonych uprawnień człowieka. Naruszając prawo moralne i prawa ludzkie, władza sama podcina swój autorytet. Jeżeli prawo pozytywne nie wypływa z przykazań Dekalogu i z prawa naturalnego, to władza przestaje być legitymowalna, a staje się uzurpacją i zarzewiem anarchii. Jeszcze gorsza jest sytuacja, w której władza wymusza posłuszeństwo dla arbitralnie stanowionego i amoralnego prawa represjami i terrorem. Państwo policyjne i prawo, za którym stoi tylko żandarm, jest – wywodził Morawski – największym zaprzeczeniem ducha konserwatyzmu176.

Konserwatywnemu credo ideowemu publicystyki „BSZ” i „PFRL” szczególnie wyraziste – na tle ówczesnej „normy” w doktrynalnie pasywnym obozie zachowawczym – znamię nadawało akcentowanie monarchizmu jako dopełniającego i koniecznego elementu konserwatywnej filozofii politycznej. Kategorycznie ten imperatywny dla konserwatysty nakaz bycia jednocześnie monarchistą zaakcentował Tarnowski: „Wielu jest u nas ludzi, którzy uważają się za (…) konserwatystów, a są republikanami. Te dwa pojęcia są trudne do pogodzenia. Szanujemy istniejącą w Polsce formę rządu i stoimy na gruncie konstytucji oraz bezwzględnie legalnych środków działania. (…) Jednak kto szczerze i ze świadomością tego co mówi, powie: «jestem konserwatystą», ten wcześniej czy później dojść musi do tego, że powie też: «jestem monarchistą»”177.

Zachowawcy zaznaczali jednocześnie, że współzależność konserwatyzmu i monarchizmu obowiązuje w obie strony, albowiem – przestrzegał Morawski – „Tylko jasny, konkretny i konserwatywny program, tylko śmiała, zwarta i dobrze wyrażona doktryna mogą uchronić nowoczesny monarchizm polski od niepożądanych narośli i zboczeń”178. Wiara w ideę monarchiczną i w celowość roztropnego podążania ku restauracji monarchii nie zwalnia od odpowiedzi na pytanie „jaka monarchia?”. Akcentował tę koniunkcję Morawski, deklarując: „Ożywieni pragnieniem zapewnienia Polsce maksimum równowagi i powodzenia, odważnie i z głębi serca podnosimy sztandar monarchistyczny. Wierzymy mocno w ideę, która stworzyła Polskę, w doktrynę państwową i praktykę rządzenia Piastów, Jagiellonów i Batorych, w aktualność haseł i metod rojalistycznych. Ale zarazem wiemy, że ta monarchia, która w Polsce przyjdzie, aby być trwałą, zdrową i poddanych swoich zadowolić, musi się opierać na zasadach konserwatywnych: na panującej w Polsce religii, na poszanowaniu tradycji, na silnym autorytecie i na etycznych w życiu zbiorowym i indywidualnym prawidłach”179.

Znamienne, że na łamach „BSZ” i „PFRL” nie roztrząsano kwestii ewentualnego pretendenta do tronu polskiego. Konserwatystów bardziej interesowała refleksja nad istotą monarchii. Stawiając pytanie o „pierwszą przyczynę” życia społecznego, publicyści „BSZ” i „PFRL” odwoływali się w pierwszym rzędzie do klasycznej (arystotelesowsko-tomistycznej) filozofii politycznej, uwzględniając przy tym dorobek francuskich myślicieli kontrrewolucyjnych, na czele z prekursorem socjologii polityki – Louisem de Bonaldem180.

De Bonald był szczególnie bliski tym z nich, którzy – jak krakowski działacz SZ prof. Karol Klecki (1866-1931) czy goszczący na łamach „PFRL” przywódca Obozu Monarchistów Polskich, prof. Szymon Dzierzgowski – skłaniali się ku socjobiologicznej motywacji za ustrojem monarchicznym181. Bazowała ona na analogii pomiędzy ustrojem społecznym, we wszystkich jego fazach historycznych, od pierwotnego ustroju rodowego począwszy, a życiem organizmów zwierzęcych, w których przywództwo jednego osobnika stanowi przejaw i gwarancję instynktu samozachowawczego gromady, utrzymującego ją przy życiu. Dzierzgowski dostrzegał genetyczny związek czynników kompetencji i miłości, uwydatniający się tak w świecie natury – we władzy przodownika roju czy stada, jak i w świecie ludzkim – we władzy ojca rodziny, patriarchy rodu, wodza plemiennego i króla monarchii cywilizowanej182. Również jednak Morawski powtarza niemal dosłownie myśl de Bonalda, twierdzącego, że „monarcha zachowuje w porządku budowlę społeczną, nie tylko przez swoją działalność, lecz przez samąż zgoła egzystencję: podobny w tym do zwornika, utrzymującego w miejscu różne części sklepienia nie za pomocą wysiłku, ale z natury swego położenia”183.

Ponad uzasadnienie socjobiologiczne publicyści „BSZ” i „PFRL” przedkładali wszelako sankcję religijną władzy monarchicznej, a zatem motywację, którą Morawski określił jako „teokratyczną”. Ze słów św. Pawła Apostoła o pochodzeniu władzy od Boga (non est potestas nisi a Deo) i z wizji Civitas Dei św. Augustyna, którą próbowano urzeczywistnić w średniowieczu, wysnuwał Morawski koncepcję monarchii chrześcijańskiej, legitymistycznej i korporacyjnej: „Średniowiecze, budowniczy katedr, wznosiło ten gmach wspaniały, o harmonijnych liniach konstrukcyjnych i wewnętrznej logice proporcji, w którym jak gotyckie łuki, zmierzają poszczególne stany, korporacje i nacje ku zwartemu sklepieniu, jakie stanowi nadbudowa społeczeństwa i świata. Królestwo Boże św. Augustyna wystawiano sobie jakby dwie hemisfery, z których jedna wszakże tylko jawiła się wiernym w blaskach słonecznych – z niej na drugą spływało życie i światło – to była (monarchiczna również) władza duchowna, wyposażona przez Boskiego swego twórcę we wszelkie prerogatywy związywania i rozwiązywania na ziemi. Innym razem widniał zakres świeckiej władzy jako księżyc, prosty jeno o pożyczonym świetle satelita, krążący wokoło centralnej planety, to znów występował jako «ramię» tamtej władzy”184.

Stanowisko o zabarwieniu przyrodniczym napotykało wręcz zastrzeżenia ze strony części działaczy SZ i KZM. Tak np. Władysław Glinka uważał, że jednostronne akcentowanie (przez Dzierzgowskiego) pierwiastka przyrodniczego, zapoznaje naturę organizmu społecznego, stanowiącą jego differentia specifica na tle całości Stworzenia, domagał się przeto wyraźnego dopowiedzenia, iż „cała przyroda jest stworzona i rządzona przez Boga”185.

Tarnowski z kolei, doprecyzowując zasadę transcendentnego pochodzenia władzy, podkreślał, że słowa Pisma św.: non est potestas nisi a Deo rozumie jako stwierdzenie faktu, że „istnienie wszelkiej władzy jest wynikiem woli Bożej – nie znaczy to jednak, by wszelka władza była w działaniu z wolą Bożą zgodna, owszem może ona postępować wbrew prawu Bożemu (…), w takim zaś razie staje się w samej istocie nielegalna”186.

Szczegółowa egzegeza problemu źródła władzy i jej legalności przyniosła wielce symptomatyczny spór (pomiędzy, zgadzającymi się w innych kwestiach, Tarnowskim i Glinką) o „legitymizm” i „cezaryzm”. Tarnowski w artykule Legitymizm a cezaryzm odseparował radykalnie obie te formy ustrojowe. Władza legitymistyczna, której wyłącznie przysługuje miano „z łaski Bożej”, powstała drogą naturalnej ewolucji, od władzy patriarchy w rodzie, poprzez rządy naczelnika plemienia, aż do władzy królewskiej w monarchii narodowej. Wyrosła z narodu, z jego potrzeb i dążeń, dlatego nie lękała się dzielić swych absolutnych początkowo prerogatyw z instytucjami reprezentacyjnymi społeczeństwa stanowego. W monarchii legitymistycznej – ale i reprezentacyjnej zarazem – król i parlament (oraz ciała samorządowe) nie były czynnikami wrogimi sobie, lecz harmonią naturalnego układu sił społecznych i systemem wzajemnych zobowiązań władcy i narodu. Zaufanie pomiędzy królem a narodem ma, w monarchii legitymistycznej, mocny fundament w stałości praw, szacunku dla historycznej przeszłości i respektowaniu tak tradycyjnych uprawnień Korony, jak również tradycyjnych uprawnień instytucji reprezentacyjnych i stanów.

Cezaryzm zaś, mimo pozornie tej samej – jedynowładczej – podstawy, jest w istocie czynnikiem anarchicznym i rewolucyjnym, bowiem powstaje zawsze drogą przewrotu społecznego. Nie mogąc oprzeć się na tradycyjnych instytucjach narodowych (bo przeciw nim powstał), „cezar” musi je zniszczyć lub zniekształcić, a więc nieuchronnie zwrócić się przeciwko narodowi, odgradzając się od niego „chińskim murem” biurokracji. Jako forma ustrojowa „cezaryzm” wziął swoją nazwę od ukształtowanego przez następców Juliusza Cezara systemu państwowego Imperium Rzymskiego; termin „legitymizm” natomiast wszedł w użycie dzięki teoretykom monarchicznej Restauracji, po pokonaniu najsłynniejszego nowożytnego „Cezara” – Napoleona I, jako uzasadnienie powrotu na trony obalonych przez rewolucję i wojny napoleońskie, a prawowitych w świetle prawa dynastycznego władców. Tarnowski uważa jednak, iż faktyczną różnicę pomiędzy legitymizmem a cezaryzmem dostrzegli już starożytni Grecy, przeciwstawiający tradycyjną i prawowitą władzę „basileusa”, rewolucyjnej i uzurpatorskiej władzy „tyrana”. Prawowitość i uzurpacja – oto zasadnicze przeciwieństwo obu tych, pozornie bliskich sobie, ustrojów. „Ale największa różnica to ta, że legitymizm uznawał autorytet religijno-moralny, który w każdej chwili mógł mu wytknąć błędy i szedł do Canossy – zaś cezaryzm nie uznaje go i pragnie zagarnąć też władzę nad duszami i sumieniami”187.

System cezarystyczny to w istocie anarchia „od góry”. Prawowitości władzy nie można też sprowadzać wyłącznie do proceduralnego legalizmu jej ustanowienia; „prawowitość” to nade wszystko moralna racja bytu, potwierdzana nieustanną samokontrolą władcy w wierności prawu bożemu. Dlatego na miano władców legitymistycznych nie zasługują również prawowici w sensie „legitymizmu pochodzenia” (reguł sukcesji dynastycznej) ich władzy, ale zapoznający moralną „prawowitość celu” tejże władzy, twórcy ustrojów absolutystycznych, od Ludwika XIV począwszy, który był – twierdzi Tarnowski – „rewolucjonistą na tronie”188.

Glinka, replikując Tarnowskiemu, powołał się na św. Tomasza z Akwinu, uznającego każdą formę rządu (a więc nie tylko monarchiczną) za prawowitą, pod warunkiem wypełniania celu rządzenia, jakim jest dobro wspólne (bonum commune) społeczności. Z dwu filarów legitymizmu, wskazywanych przez Tarnowskiego: prawowitości inwestytury i przestrzegania prawa bożego, Glinka uznaje zatem tylko ten drugi: „Sądzę, że króla od cesarza nie odróżnia sposób w jaki przyszli do władzy, ale sposób w jaki rządzą”189. Co się zaś tyczy władzy cezarów rzymskich, to przypomina Glinka, że nawet Chrystus uznał ich legalność, przewrót zaś, jaki w pojęcia o państwie i władzy wniosła Ewangelia, polegał nie na odmówieniu prawowitości istniejącej władzy, lecz na ograniczeniu jej kompetencji do spraw doczesnych. Glinka był zdania, że „ortodoksyjna” teoria legitymistyczna głoszona była wyłącznie przez myślicieli będących les plus royalistes que le Roi. Przestrzegał zatem przed „dogmatyzmem” rojalistycznym i „szukaniem natchnień metafizycznych”190.

Zarzuty Glinki Tarnowski uznał częściowo za nieporozumienie. Przypomniał, że dokonane przez niego rozróżnienie legitymizmu i cezaryzmu nie miało charakteru formalnego, tzn. nie było uznaniem władzy królewskiej za legalną, a cesarskiej za nielegalną. Chodziło mu tylko o różnicę pomiędzy władzą władcy prawowitego a takiego, który zawdzięcza ją rewolucji. Nie o „cezarów” zatem chodzi, lecz o „cezaryzm” par excellence. Tarnowski obstawał jednak przy przekonaniu o nieobojętności sposobu zdobycia władzy, który tak się ma do postępowania władcy, „jak przyczyna do skutku”, gdyż „władca wyniesiony przez motłoch nie będzie odnosił swej władzy do Boga i czuł się przed Nim odpowiedzialny, lecz za źródło swej władzy będzie uważał siebie samego – i za cel też”191.

Uchylając się od dyskusji na temat ewentualnego pretendenta do tronu polskiego, publicyści „BSZ” i „PFRL” nie mogli jednak ominąć problematyki formy ustroju monarchicznego oraz sposobu jego przywrócenia. Konsekwentny legitymizm nakazywał większości z nich opowiedzieć się za monarchią dziedziczną w obrębie dynastii. Morawski kwestionował przydatność tronu elekcyjnego, ponieważ „naród nie nosi w sobie pożądanych kryteriów wybieralności”192. Zaletą dynastyczności jest natomiast przenoszenie i rozwijanie uzdolnień, chociażby przez rutynę pokoleń, porównywalne ze specjalizacją w rzemiośle czy dziedziczeniem uzdolnień artystycznych: „Z ojca na syna, razem z pomazaniem Bożym spływa znajomość owych (…) tajemnic rządzenia, których brak tak żywo daje się odczuć pośród personelu rządzącego młodych republik”193. Walorem monarchii dziedzicznej jest ponadto ciągłość polityki wewnętrznej i zagranicznej, czego dowodzą przykłady imponujących poczynań Burbonów, Hohenzollernów czy Jagiellonów194.

Mniej „ortodoksyjnie” stawiał kwestię jedynie Glinka. I on przyznawał wprawdzie, że „dynastia historyczna (choćby obca) ma oczywiście więcej uroku i autorytetu, a także znajomości stosunków międzynarodowych”195.  Jest to jednak – podobnie jak kontrowersja: dynastia obca czy rodzima – spór o szczegóły i przedwczesny, podsycany przez przeciwników monarchii. Rojaliści powinni odsunąć go na bok, a kultywować zasadniczą ideę i rozważać sposoby jej realizacji, nie odrzucając po doktrynersku żadnego z nich z góry – tym bardziej, że wobec braku historycznej dynastii narodowej, ścisłego legitymizmu w Polsce nie ma. Jako jedyny w tym gronie autor dopuszczał też Glinka monarchistyczny zamach stanu196. Najrealniejszy wszakże wydawał mu się ewolucyjny proces instauracji monarchii, od wzmocnienia prerogatyw Prezydenta Rzeczypospolitej jako punktu wyjścia, poprzez ustanowienie prezydentury dożywotniej, która już byłaby de facto monarchią elekcyjną, „elekcyjna zaś mogłaby się łatwo przerodzić w dziedziczną”197.

Zapewne również dlatego, że z szeroko rozumianego obozu narodowego wywodziło się wielu animatorów „monarchistycznego renesansu” lat 20., nader życzliwy – acz złożony – był stosunek konserwatystów „integralnych” do nacjonalizmu, zarówno jako ideologii, jak ruchu politycznego, reprezentowanego w Polsce przez obóz narodowo-demokratyczny (endecję). Z aprobatą podkreślano przede wszystkim rolę nacjonalizmu jako doktryny, która „zagrzewała przez długie lata wszystkie narody europejskie do pełnych poświęcenia i zaparcia się siebie czynów, że w nacjonalizmie, czy, prościej mówiąc w poczuciu narodowem, ukochały te narody swoistość skarbów swego języka, literatury i sztuki”198. W nacjonalizmie „zdrowo pojętym” widzieli też zachowawcy „ostoję przeciwko destrukcyjnym wpływom”199.

Sprzeciw zachowawców budziły natomiast metody polityczne stosowane przez endecję, a w jej ideologii – doktryna „egoizmu narodowego”. Wytykano endecji „pozostałość nałogu konspirowania rodem z Ligi Polskiej, potrzebną może w czasach niewoli, ale szkodliwą w niepodległym państwie”200. Był to zarzut w oczach zachowawców szczególnie ostry, zważywszy ich prawdziwą idée fixe na punkcie konspiracyjności i negatywnego wpływu tajnych związków. Zarzut konspiracyjności potwierdzał Marian Rudziński w wystąpieniu na inauguracji koła lwowskiego, dodając do niego oskarżenie o „partyjnictwo”, czyli: „szkodliwe dla państwa wysuwanie z jej [ tj. endecji – J.B.] strony na stanowiska ludzi ze względu na ich zasługi dla partii, a bez względu na fachowe kwalifikacje. Razi nas także owo drażniące akcentowanie przy każdej sposobności, że tylko i wyłącznie temu stronnictwu Ojczyzna nasza zawdzięcza zmartwychwstanie”201.

Zasadnicza jednak różnica pomiędzy „nacjonalizmem” SZ, a nacjonalizmem Narodowej Demokracji, odsłania się w pojmowaniu idei narodowej. Działacze SZ określali się wprawdzie jako nacjonaliści, ale podkreślali, że: „Nacjonalizm zachowawców winien być (…) silnym w poczuciu i samopoczuciu narodowym, silnym w ukochaniu tradycji i w wiekami wyrobionej kulturze politycznej, miarkowanym jednak hasłami tej dobroczynnej tolerancji, która właśnie zawarła się w naszej spuściźnie dziejowej, umocniona ślubami Jagiellonów i paktem Konstytucji Majowej. Będziemy zawsze nacjonalistami przeciwko czarnej nawale, która tysiącznymi szlakami napiera na ledwo wytyczone nasze granice, ale potrafimy, da Bóg, w naszym nacjonalizmie zachować i uchronić zarazem wszystkie te skarby, które są najszczytniejszym dorobkiem polskiego imienia”202.

Drugi, a podstawowy, czynnik odróżniający nacjonalizm SZ od nacjonalizmu „wszechpolskiego”, to podporządkowanie idei narodowej uniwersalistycznej idei chrześcijańskiej, które określić można jako „supranacjonalizm chrześcijański”. Konserwatyści z SZ akceptowali rozwiązanie dylematu wartości narodowych i uniwersalnych zaproponowane przez jezuickiego publicystę, ks. Jana Rostworowskiego: „My uznajemy nacjonalizm taki, jak go ujął o. Jan Rostworowski – jako tę orkiestrę różnolitych etnicznych tonów, strojonych w harmonię przez arcymistrza chóru”203.

W tym kontekście zdziwienie współczesnego czytelnika budzić mogą pojawiające się w publicystyce „BSZ” i „PFRL” akcenty sympatii dla włoskiego faszyzmu i dla Mussoliniego osobiście. Zdziwienie – albowiem zachodzi ewidentna, istotna sprzeczność pomiędzy konserwatyzmem a, ideowo wprawdzie niejednorodnym, niemniej przynajmniej w genezie lewicowym, wręcz socjalistycznym i rewolucyjnym, a zawsze populistycznym, radykalizmem faszystowskim. Widać w tym także niekonsekwencję, bowiem wielokrotnie na łamach prasy SZ manifestowano niechęć do cezaryzmu i dyktatury.

Wydaje się, że niekonsekwencje te wynikały z nieporozumień wokół interpretacji nowego wtedy zjawiska, jakim był faszyzm, za czym kryło się złudzenie wieku konserwatystów, że faszyści zrealizują ich program obrony religii, monarchii i własności. Pewne fakty, takie jak zakończenie konfliktu państwa włoskiego ze Stolicą Apostolską czy utrzymanie monarchistycznej formy rządu, mogły nawet te złudzenia podtrzymywać. Pamiętać należy też o tym, że w latach 20. ubiegłego wieku słowo „faszyzm” nie miało jeszcze tych odrażających konotacji, co kilkanaście lat później, a złudzeniom co do ożywczych dla cywilizacji europejskiej walorów faszyzmu ulegali początkowo nie tylko konserwatyści.

W samym SZ zdania co do faszyzmu były zresztą podzielone. Do jego entuzjastów zaliczyć można Platera i Rudzińskiego. Plater uznał Mussoliniego za największego męża stanu swojej epoki, a nawet posunął się do porównania Duce ze św. Franciszkiem z Asyżu204. Rudziński natomiast deklarował się jako zwolennik ekonomicznego programu faszyzmu – korporacjonizmu i wyraził przekonanie, że faszyzm „wybrał – po walce wewnętrznej – ideę chrześcijańską (…), ideę miłości społecznej i sprawiedliwości”205.

Bardziej wyważone opinie prezentował Morawski. I on wprawdzie uległ mistyfikacji o „odrodzeniu latynizmu” w faszyzmie, niemniej protestował przeciwko „rewolwerowym metodom” Mussoliniego i zastrzegał, że konserwatysta stosować ich nie może206. Przestrzegał też – przy okazji sprawy Pogotowia Patriotów Polskich – przed plagiatowym przeszczepianiem faszyzmu na grunt polski207.

Zdecydowanym przeciwnikiem faszyzmu okazał się Tarnowski; swoją opinię wyraził jednak dopiero w 1929 roku na łamach katolickiego periodyku „Bez przyłbicy”. Państwo faszystowskie potępił on za statolatrię, tj. czynienie z państwa absolutu, którego źródła wywiódł z włoskiej recepcji heglizmu: „Faszyzm bowiem w pojęciu swych komentatorów (Croce, Gentile, Saitta) nie jest niczym innym jak neohegelianizmem. Różnica główna jest ta, że nie Społeczeństwo i Państwo, jak u Hegla, lecz Naród i Państwo, to substancjalna całość, będąca celem samym dla siebie, stojąca poza dobrem i złem. Ale czy to Heglowskie (…), czy Faszystowskie Państwo, ten mają wspólny grzech pierworodny, że uważają się za cel same w sobie, że roszczą sobie prawo do absolutnej władzy tak nad ciałem jak duszą człowieka, że wszystko uważają dla siebie za dozwolone, że nie istnieje dla nich pojęcie dobra i zła”208.

Bibliografia:

A. Źródła

Zasoby archiwalne:

  • Wojewódzkie Archiwum Państwowe Kraków
  • Archiwum Dzikowskie Tarnowskich
  • Biblioteka Narodowa w Warszawie
  • Kazimierz Marian Morawski, Pamiętniki, akc. 8629
  • Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich
  • Stronnictwo Zachowawcze, sg. 70/71

Dokumenty publikowane:

  • Bełcikowska A., Stronnictwa i związki polityczne w Polsce, Warszawa 1925;
  • Deklaracja Stronnictwa Zachowawczego, „Słowo”, 19 X 1922, [przedruk w: „Pro Fide Rege et Lege” 1996, nr 1 (24)];
  • Tarnowski H., Zasady ideowe Stronnictwa Zachowawczego [1924], „Pro Fide Rege et Lege” 1995, nr 2 (22);
  • Z zebrania inauguracyjnego koła krakowskiego Stronnictwa Zachowawczego, Kraków 1923;

Prasa:

  • „Biuletyn Stronnictwa Zachowawczego”, 1923-1925
  • „Pro Fide Rege et Lege”, 1926-1928

Publicystyka:

  • Abdank A. [L. Gembarzewski], Monarchia i nacjonalizm, Warszawa 1923 [przedruk w: „Pro Fide Rege et Lege” 1992, nr 1 (12)];
  • Broel-Plater K., W sprawie konserwatyzmu w Polsce, Warszawa 1932;
  • Cecil H., Konserwatyzm, przeł. A. Starzeńska, Warszawa 1915;
  • Dzierzgowski S., Demokracja i monarchia, Warszawa 1925 [przedruk w: „Pro Fide Rege et Lege” 1992, nr 3/4 (14)];
  • Linkeus [K.M. Morawski], Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym, Warszawa 1927;
  • Maurras Ch., L’Enquête sur la Monarchie, Paris 1924[2];
  • Morawski K.M., Iter Italiam, Warszawa 1925;
  • Morawski K.M., Kraków przed trzydziestu laty, Warszawa 1932;
  • Morawski K.M., Monarchistom spod znaku pułkownika Sławka, Warszawa 1927;
  • Morawski K.M., O prawdziwym konserwatyzmie. Pobudka, Kraków 1922;
  • Tarnowski H., Dziesięciolecie niepodległości, Warszawa 1929;
  • Tarnowski H., O niektórych zbieżnych przejawach życia politycznego we Francji i u nas i o ich konsekwencjach, Warszawa 1927;

B. Opracowania

  • Bartyzel J., Dzierzgowski Szymon, [w:] Encyklopedia „Białych Plam”, t. V, Radom 2001;
  • Bartyzel J., Kameloci Królewscy. Monarchizm w Drugiej Rzeczypospolitej, „Tygodnik Powszechny” 1983, nr 37;
  • Bartyzel J., Konserwatyzm bez kompromisu. Stronnictwo Zachowawcze i Klub Zachowawczo-Monarchistyczny” w latach 1922-1928, „Znak” 1984, nr 350 (1);
  • Bartyzel J., Konserwatyzm bez kompromisu. Studium z dziejów zachowawczej myśli politycznej w Polsce w XX wieku, Toruń 2001;
  • Bartyzel J., Morawski Kazimierz Marian, [w:] Encyklopedia „Białych Plam”, t. XII, Radom 2003;
  • Bartyzel J., Plater Konstanty hr. Bröel, [w:] Encyklopedia „Białych Plam”, t. XIV, Radom 2004;
  • Bartyzel J., Pro rege. Z dziejów idei monarchistycznej w Polsce, „Ład” 1988, nr 51-52;
  • Bartyzel J., Z dziejów idealizmu politycznego, „Res Publica” 1989, nr 2 (20);
  • Döerre P., Ku stałemu ustrojowi Państwa Polskiego, czyli dzieje Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego w II Rzeczypospolitej, „Pro Fide Rege et Lege” 1998, nr 2 (31);
  • Döerre P., Leszek Gembarzewski – „polski Maurras”, „Pro Fide Rege et Lege” 2000, nr 2 (37);
  • Gałka B., Ideologia konserwatywna w Polsce międzywojennej, „Studia Nauk Politycznych” 1984, nr 4;
  • Jabłoński H., Konserwatyści przed przewrotem majowym 1926 r., „Przegląd Historyczny” 1966, z. 4;
  • Jabłoński H., Piłsudski a konserwatyści krakowscy, [w:] Studia historyczne. Księga jubileuszowa z okazji 70 rocznicy urodzin prof. dr. Stanisława Arnolda, Warszawa 1965;
  • Konopczyński W., Kazimierz M. Morawski (1884-1944), „Kwartalnik Historyczny” 1946, z. 3-4;
  • Majchrowski J.M., Ugrupowania monarchistyczne w latach Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1988;
  • Pater D., Gembarzewski Leszek Adolf, [w:] Encyklopedia „Białych Plam”, t. XIX Suplement, Radom 2005;
  • Rudnicki S., Działalność polityczna polskich konserwatystów 1918-1926, Warszawa 1981;
  • Sajduk B., Leszka Gembarzewskiego „monarchia narodowa”, „Arcana” 2007, nr 74-75 (2-3);
  • Szlachta B., Polscy konserwatyści wobec ustroju politycznego do 1939 roku, Kraków 2000;
  • Wielomski A., Nacjonalizm francuski 1886-1940. Geneza, przemiany i istota filozofii politycznej, Warszawa 2007;
  • Władyka W., Działalność polityczna polskich stronnictw konserwatywnych w latach 1926-1935, Wrocław 1977 

Pierwodruk w: Z dziejów prasy konserwatywnej. Przegląd tytułów, pod redakcją Włodzimierza Micha i Bogdana Borowika, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej, Lublin 2009, ss. 162-193.


1 Jak podkreśla we wspomnieniach założyciel i redaktor obu pism – Kazimierz Marian Morawski – „BSZ” „miał ambicję reprezentować konserwatyzm czysty, bezkompromisowy, integralny” – zob. tenże, Pamiętniki, Biblioteka Narodowa w Warszawie, akc. 8629/1, k. 234.

2 Zob. J. Bartyzel, Konserwatyzm bez kompromisu. Studium z dziejów zachowawczej myśli politycznej w Polsce w XX wieku, Toruń 2001, str. 274.

3 Zob. tamże, ss. 71-157.

4 Zob. „Słowo”, 19 X 1922.

5 Zob. K.M. Morawski, Pamiętniki, dz. cyt., k. 187.

6 We wspomnianej ulotce Morawskiego politycy „partii krakowskiej” zostali nawet nazwani „konserwatystami nicości moralnej”.

7 To rozdrobnienie organizacyjne i tak elitarnego przecież środowiska konserwatywnego było spuścizną – nieprzezwyciężoną aż po rok 1932 – podziału dzielnicowego sprzed odzyskania niepodległości.

8 Notabene, Hieronim Tarnowski już kilkanaście lat wcześniej przeżywał konflikt wewnętrzny (tyle że wówczas bez „skutku w bycie”) w związku z taktyką polityczną swojego stronnictwa, buntując się przeciwko korupcji politycznej, jaką było – nie tylko jego zdaniem – zawarcie sojuszu z odłamem PSL kierowanym przez demagoga Jana Stapińskiego – zob. Archiwum Dzikowskie Tarnowskich w Krakowie, sg. 1146, korespondencja Hieronima Tarnowskiego ze Zdzisławem Tarnowskim.

9 Nie bez znaczenia był fakt zarówno osobistej przyjaźni Morawskiego z Tarnowskim oraz pokrewieństwa Morawskiego z Platerem, którego matką była Zofia z Morawskich, jak również współpraca ich obu w okresie I wojny światowej w Centralnej Agencji Polskiej na terenie Szwajcarii.

10 Warszawa 1922.

11 Zob. Położenie w obozie zachowawczym, „Biuletyn Stronnictwa Zachowawczego”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 29 oraz Nowy Zarząd „Stronnictwa Zachowawczego”, „Biuletyn Stronnictwa Zachowawczego”, nr 6, XII 1923, s. 1.

12 Zob. K.M. Morawski, Pamiętniki, dz. cyt., k. 248.

13 Zob. Linkeus [K.M. Morawski], Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym, „Pro Fide Rege et Lege”, z. 1, VII 1926, s. 72-74.

14 Zob. tamże, s. 75-76.

15 Zob. tamże, s. 82-83.

16 Zob. tamże.

17 Plater już wówczas nie żył, natomiast Tarnowski i Morawski współpracowali z prasą katolicką („Bez Przyłbicy”, „Kultura”) i narodową, działali w Akcji Katolickiej, Związku Polskiej Inteligencji Katolickiej i Zjednoczeniu Polskich Pisarzy Katolickich; nade wszystko Morawski poświęcił się – pod protektoratem Prymasa Polski, Augusta kard. Hlonda, studiom nad masonerią, czego pokłosiem była sławna i kontrowersyjna praca Źródło rozbioru Polski (Poznań 1935).

18 Dalej w skrócie: „BSZ”.

19 „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 14.

20 Zawiadomienie, „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 46.

21 Od redakcji, „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 1.

22 „Kierownikiem” (czyli ministrem) spraw zagranicznych był podówczas (styczeń – luty 1925) – w pozaparlamentarnym rządzie Władysława Grabskiego – Aleksander hr. Skrzyński, polityk o poglądach liberalno-konserwatywnych i pacyfistycznych, entuzjasta Ligi Narodów, przez Morawskiego uprzednio traktowany z pewną dozą sympatii, lecz podejrzewany o związki z masonerią. Jeżeli zatem informacja o próbie niedopuszczenia do druku tego numeru „BSZ” przez „czynniki” związane z MSZ odpowiada prawdzie, to jej powodem mogły być ostre słowa krytyki pod adresem polityki zagranicznej Skrzyńskiego, któremu zarzucano „naiwną wiarę (…) w arbitraże tworzone pod auspicjami lewicy, bez zabezpieczenia granic”, co pozwala także bolszewikom stać się faktycznym arbitrem – zob. Sytuacja polityczna, „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 2. Zważywszy na fatalne dla Polski rezultaty niedługo potem (16 X 1925) podpisanego przez Skrzyńskiego Układu z Locarno, nie była to krytyka bezpodstawna.

23 Rok myśli, akcji i reakcji konserwatywnej. (Kronika ruchu), „Pro Fide Rege et Lege”, z. 1, VII 1926, s. 93.

24 Tamże [W Pamiętnikach Morawski z wyraźną satysfakcją przytacza zasłyszane słowa polityka ludowego Macieja Rataja na temat „BSZ”: „mała ta pchła, ale niezmiernie dokuczliwa” – dz. cyt., k. 246].

25 Ostatnia rezerwa, balast, hamulec, „Kurier Polski”, 20 III 1925, cyt. za: tamże, s. 94 [Polemikę z Morawskim Wasowski kontynuował w artykule Nie trzeba tak strasznie przesadzać, „Kurier Polski”, 25 III 1925, gdzie pisał m.in.: „Konserwatyzm nowoczesny nie jest wrogiem demokracji, nie przeciwstawia się całej rzeczywistości politycznej współczesnego świata (…). Jest hamulcem, nie zaś tamą (…) Tęsknota do patriarchalnego systemu rządzenia jest dzisiaj dziecinnym liryzmem, wypłoszonym nawet z… pokojów królewskich, odkąd zjawił się tam na audiencji minister parlamentarnego rządu. Nasi monarchiści są nieszczerzy. Robią różne aluzje zamiast powiedzieć otwarcie: chcemy znieść ustrój parlamentarny, chodzi nam o monarchię absolutną, przeciwstawiamy się wszystkim hasłom demokracji i konstytucyjnym systemom rządzenia. To byłoby jasne, chociaż śmiesznie fantastyczne. Istnieją poważne racje, dla których monarchie absolutne znajdujemy już tylko w Sjamie, Abisynii, Afganistanie i w kilku państewkach arabskich. Gdyby zaś w Anglii zjawiło się… nasze Stronnictwo Zachowawcze, pomówiłoby premiera Baldwina o… tendencje bolszewickie” – cyt. za: tamże, s. 97].

26 Dalej w skrócie: „PFRL”.

27 Redakcja, „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 3.

28 Ów w pierwszym i drugim zeszycie, albowiem wydania trzeciego nie dożył.

29 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 135.

30 Warszawa 1927.

31 Zob. W. Konopczyński, Kazimierz M. Morawski (1884-1944), „Kwartalnik Historyczny” 1946, nr 3-4, s. 553.

32 „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 6-11.

33 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 18-26.

34 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 3-25.

35 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 1-16.

36 „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 38-40 [przedruk artykułu Nauka moralna z: „Dzień Polski”, 4 XI 1924].

37 Tamże, s. 40 [przedruk artykułu Rok 1924 z: „Dzień Polski”, 23 XII 1924].

38 Przyjęcie tych pseudonimów też ma analogię u Maurrasa, który swoje przeglądy prasy i wydawnictw w „L’Action Française” podpisywał jako Criton.

39 Przybranie tego pseudonimu to bez wątpienia wyraz przekonania autora o własnej zdolności przenikania zamysłów tajnych związków, których demaskacji poświęcił znaczną część życia.

40 „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 2-3.

41 „PFRL” z. 1, VII 1926, s. 70-86.

42 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 81-108.

43 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 59-72.

44 „BSZ”, nr 1, 1 I 1923, s. 1-2; „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 1; „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 92.

45 „BSZ”, nr 1, 1 I 1923, s. 1-2; „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 1; „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 92.

46 „BSZ”, nr 2, 15 – 26 I 1923, s. 1.

47 „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 6.

48 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 5-9.

49 Tamże, s. 9-13.

50 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 7-8.

51 Tamże, s. 9-19, część II – „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 6-9.

52 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 12-19.

53 Tamże, s. 23-25.

54 „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 17-20.

55 „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 10-11.

56 Tamże, s. 15-22.

57 Tamże, s. 38.

58 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 3-5.

59 Tamże, s. 87-110.

60 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 113-124.

61 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. II-III [ze zdjęciem Zmarłego].

62 Tamże, s. 93-94.

63 „BSZ”, nr 5, XI 1923; „BSZ”, nr 6, XII 1923; „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 2-4; „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 1-7; „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 1-5; „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 2-7; „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 1-5.

64 „BSZ”, nr 1,1 I 1923, s. 2-3; „BSZ”, nr 2, 15 – 26 I 1923, s. 2-3; „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 3-6; „BSZ”, nr 6, XII 1923; „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 14; „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 26-36; „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 21-27; „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 11-14; „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 20-24.

65 Udokumentowany wyjątek stanowi recenzja Upadku Zachodu Spenglera.

66 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 32-35 [jako część przeglądu: Położenie w obozie zachowawczym].

67 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 88-91 (jako część kroniki ruchu: Rok myśli, akcji i reakcji konserwatywnej].

68 „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 20-21.

69 „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 25-28.

70 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 6-17.

71 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 26-46.

72 Tamże, s. 109-113.

73 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 27-45.

74 Zarówno ten artykuł, jak poprzedzający go edytorial Morawskiego Sytuacja polityczna na egzemplarzach zachowanych w Bibliotece Narodowej mają sygnatury odręczne piórem wiecznym (tym samym charakterem pisma).

75 Należy przypomnieć w tym miejscu, że był on jako członek obu Komitetów Narodowych Polskich – petersburskiego i paryskiego – jednym z najbliższych ówczesnych współpracowników Romana Dmowskiego i wraz z nim w 1915 roku wyjechał z Rosji na Zachód, aby tam kontynuować działalność na rzecz sprawy polskiej pośród aliantów Ententy.

76 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 27-45.

77 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 61-80.

78 Warszawa 1922.

79 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 19-22.

80 „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 22-28.

81 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 97-108.

82 W nocie odredakcyjnej po artykule Przedwojenne dzieje narodu żydowskiego napisano: „Był najbardziej oddanym współpracownikiem naszej grupy ideowej niemal od zawiązania się jej” – tamże, s. 108.

83 „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 10-18.

84 „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 7-9.

85 „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 12-17.

86 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 46-52.

87 Tamże, s. 111-112.

88 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 1.

89 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 24-26.

90 Tamże, s. 82-92.

91 „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 47-60; „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 46-58.

92 „PFRL, z. 1, VII 1926, s. 116-118.

93 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 73-76.

94 Tamże, s. 77-81.

95 „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 18-19.

96 „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 113-115.

97 Tamże, s. 53-69.

98 „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 17-23.

99 Od redakcji, tamże, s. 92.

100 Od numeru 5-6 serii drugiej przeglądy prasy były „wtopione” w przeglądy położenia w obozie zachowawczym.

101 „Przegląd Wieczorny”, 20 III 1924, za: „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 40 [w tym samym artykule publicystów SZ nazwano też „daudecistami”, co było dość trafną aluzją do fascynacji poglądami publicysty Action Française Léona Daudeta].

102 „Naprzód”, 14 VIII 1925, za: „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 37.

103 Zob. K.M. Morawski, Pamiętniki, dz. cyt., k. 241-242.

104 Kontaminacja słowa „kainici” ze skrótem „NKN” (Naczelny Komitet Narodowy).

105 „Meches” – hebr. „przechrzczony żyd”.

106 Od „metojk” (gr. „cudzoziemiec”; franc. méteque – słowo używane przez Maurrasa w kontekście „czterech skonfederowanych stanów”, będących wrogami Francji, tj. masonów, protestantów, Żydów i meteków).

107 Gra słów: „Zoll” – niem. cło, myto, dług; „Oesterreicher” – austriacki, a jednocześnie nazwiska rodzin krakowskich uczonych i polityków (Zollowie i Estreicherowie) związanych z SPN.

108 Aluzja do „królewskich gazeciarzy” (Camelots du Roi), czyli bojowej młodzieżówki Action Française.

109 „Myśl Narodowa” 1923, nr 49, za: „BSZ”, nr 6, XII 1923, s. 13-14.

110 Na ten temat (aprobaty neorojalistów dla stosowania przemocy, także werbalnej) zob. refleksje A. Wielomskiego w jego studium: Nacjonalizm francuski 1886-1940. Geneza, przemiany i istota filozofii politycznej, Warszawa 2007, s. 465-466 i 518-519.

111 Prócz recenzowanych książek należy tu wziąć pod uwagę wybór stosownych cytatów w numerze 4 „BSZ” z 1923 roku, zarówno antymasońskich (cesarzowa Maria Teresa, królowa Maria Antonina, biskup Moulin, ks. Walerian Kalinka, Copin-Albancelli, Pietro Gorgolini), jak pochodzących od masonów (Giuseppe Mazzini, jeden z morderców arcyksięcia Ferdynanda Kabrinowicz, wolnomularz niemiecki Findel), o wydźwięku autodemaskatorskim.

112 „BSZ”, nr 1, 1 I 1923, s. 4.

113 Recenzent nie mógł jeszcze wiedzieć, że autor już wkrótce zostanie czołowym ideologiem rasistowskiego narodowego socjalizmu, zauważył jednak w książce tendencję protestancką, toteż zalecił jej traktowanie z ostrożnością, acz zaznaczając, że jest „bogata w fakty i ożywiana tą tendencją, która czyni, że współczesne Niemcy uchodzić mogą za jedną z głównych kuźnic antysemityzmu w Europie” – „BSZ”, nr 2, 15 – 26 I 1923, s. 5.

114 Tamże.

115 Tamże.

116 Tamże, s. 6.

117 „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 7; „BSZ”, nr 6, XII 1923, s. 9-10.

118 „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 9.

119 Tamże, s. 10-12 [skrupulatnie odnotowano tu odrazę, jaką w autorze wzbudziło czarne mrowie „chałaciarzy” podczas jego przedwojennej podróży po Galicji].

120 „BSZ”, nr 6, XII 1923, s. 11.

121 Tamże.

122 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 19.

123 Podkreślono, że choć autor jest pochodzenia żydowskiego, to jednocześnie dał dowody patriotyzmu francuskiego i należy do Action Française – „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 33.

124 „BSZ”, nr 6, XII 1923, s. 7.

125 Tamże, s. 8-9 [dzieło zostało ocenione bardzo wysoko, z zastrzeżeniem niekonsekwencji autora pomiędzy uznaniem imperializmu żydowskiego za groźny a odrzuceniem poglądu o świadomym konspirowaniu Żydów przeciwko cywilizacji zachodniej].

126 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 20.

127 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 44.

128 Apokalipsa dni dzisiejszych, „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 22-28 [w konkluzji długiej i wnikliwej recenzji dzieło to określono jako „konstrukcję efektowną i interesującą”, ale dosyć niebezpieczną przez zniekształcenia].

129 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 45-46.

130 „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 28-29.

131 Avant la lettre, „BSZ”, nr 6, XII 1923, s. 6 [w recenzji tej nie podano w ogóle nazwiska autora! Trzeba atoli podkreślić, że mimo awersji „rasowej” i politycznej do „aktywisty” Askenazego Morawski zachował do niego osobisty sentyment, jako do promotora swojego doktoratu].

132 „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 36-37.

133 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 16-18.

134 „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 30-31.

135 Tamże, s. 31-32.

136 „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 8-9.

137 Wszystkie trzy recenzje w: „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 34-35.

138 Tamże, s. 35-36.

139 Obie recenzje tamże, s. 39 [reportaż redaktora pisma z Włoch przedfaszystowskich: Iter Italiam (Warszawa 1925) był jedynie anonsowany – „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 37].

140 „BSZ”, nr 6, XII 1923, s. 12.

141 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 47.

142 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 18.

143 „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 47.

144 „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 30.

145 Tamże, s. 31.

146 „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 26-39; „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 31-34.

147 Z pamiętników starego konserwatysty, „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 126-134.

148 „BSZ”, nr 7-10, I-II 1925, s. 35.

149 „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 19.

150 Zob. m.in.: Sz. Rudnicki, Działalność polityczna polskich konserwatystów 1918-1926, Wrocław 1981; W. Władyka, Działalność polityczna polskich stronnictw konserwatywnych w latach 1926-1935, Wrocław 1977; B. Szlachta, Polscy konserwatyści wobec ustroju politycznego do 1939 roku, Kraków 2000; J.M. Majchrowski, Ugrupowania monarchistyczne w latach Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1988.

151 Linkeus [K.M. Morawski], Położenie w obozie…, dz., cyt., s. 84-85.

152 K.M. Morawski, Konserwatyzm nowoczesny i jego uzasadnienie, „BSZ”, nr 11-12, III-VIII 1925, s. 6-7.

153 Zob. H. Cecil, Konserwatyzm, przeł. A. Starzeńska, Warszawa 1915, s. 56-57.

154 Zob. K.M. Morawski, Konserwatyzm nowoczesny…, dz. cyt., s. 6.

155 Tamże, s. 7.

156 Położenie w obozie…, „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 28

157 H. Tarnowski, przemówienie na zebraniu inauguracyjnym koła lwowskiego SZ, w: tamże, s. 32.

158 Tamże.

159 Tamże.

160 Tamże.

161 Tamże, s. 33.

162 Tenże, Uwagi o konkordacie, „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 7.

163 Zob. tamże, s. 7-9.

164 Tenże, przemówienie, w: dz. cyt., s. 33.

165 Tamże.

166 Tamże.

167 Tamże.

168 Tamże.

169 Tenże, przemówienie na II Walnym Zgromadzeniu SZ, w: Linkeus [K.M. Morawski], Położenie w obozie…, dz. cyt., s. 89.

170 Tamże.

171 Tamże.

172 Tenże, przemówienie na zebraniu inauguracyjnym…, w: dz. cyt., s. 33-34.

173 Tamże, s. 34.

174 Tamże.

175 Tamże.

176 Zob. K.M. Morawski, Konserwatyzm nowoczesny…, dz. cyt., s. 8.

177 H. Tarnowski, przemówienie na zebraniu inauguracyjnym…, w: dz. cyt., s. 35.

178 K.M. Morawski, Monarchizm a konserwatyzm nowoczesny, „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 19.

179 Redakcja, tamże, s. 5.

180 Do czerpania z de Bonalda – jako broniącego nierozerwalności rodziny autora dzieła La divorce – przyznawał się także w artykule Małżeństwo wobec społeczeństwa i państwa Tarnowski – zob. „PFRL”, z. 3, V-VII 1928, s. 27.

181 Nie bez znaczenia są tu dyscypliny, które reprezentowali obaj uczeni: pierwszy był lekarzem-patologiem, drugi – biologiem i higienistą.

182 Zob. S. Dzierzgowski, Demokracja i monarchia, Warszawa 1925, s. 16.

183 K.M. Morawski, Monarchizm a konserwatyzm…, s. 21.

184 Tamże.

185 W. Glinka, Z dyskusji o monarchizmie, „PFRL”, z. 1, VII 1926, s. 47 [do tej krytyki Glinki Dzierzgowski odniósł się, acz nie wprost, albowiem w publikowanym dwa lata później zakończeniu studium Król źródłem władzy zaznaczał, iż „przyrodnicze motywy” do tezy monarchicznej nie stoją w sprzeczności ze słowami Biblii o pochodzeniu władzy od Boga, a „wykazanie w motywach omawianej tezy zgodności z Pismem Św. praw przyrody jest tylko rozumowym uświadomieniem sobie Boga i w tym przejawie życia ludzkiego na ziemi” – „PFRL”, z. 3, V-VIII 1928, s. 58].

186 H. Tarnowski, Jeszcze w sprawie monarchizmu, „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 110.

187 Tenże, Legitymizm a cezaryzm, „BSZ”, nr 11-12, III-VIII, s. 27.

188 Tamże.

189 W. Glinka, Z dyskusji…, dz. cyt., s. 49.

190 Tamże, s. 51.

191 H. Tarnowski, Jeszcze w sprawie…, dz., cyt., s. 111.

192 K.M. Morawski, Konserwatyzm nowoczesny…, dz. cyt., s. 10.

193 Tenże, Monarchizm a konserwatyzm…, dz. cyt., s. 23.

194 Tamże.

195 W. Glinka, Z dyskusji…, dz. cyt., s. 52.

196 Zob. tamże.

197 Tamże, s. 53.

198 Położenie w obozie zachowawczym, „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 4.

199 Sytuacja polityczna, „BSZ”, nr 5, XI 1923, s. 1.

200 Sytuacja polityczna, „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 3.

201 Położenie w obozie…, „BSZ”, nr 3-4, III-IV 1924, s. 31.

202 Położenie w obozie…, „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 5.

203 Linkeus [K.M. Morawski], Po przewrocie majowym – I. Położenie w obozie zachowawczym i monarchistycznym, „PFRL”, z. 2, V-VI 1927, s. 95.

204 Zob. K. Plater, Od Locarna do Genewy, „PFRL”, nr 1, VII 1926, s. 43.

205 M. Rudziński, Z zagadnień ekonomicznych, „BSZ”, nr 5-6, V-VI 1924, s. 10.

206 Keryks [K.M. Morawski], Atmosfera Krakowa, „BSZ”, nr 4, IV 1923, s. 2-3.

207 Zob. Il n’y a pas des coincidences, „BSZ”, nr 1-2, I-II 1924, s. 9.

208 H. Tarnowski, Fałszywe poglądy na państwo i prawo, „Bez przyłbicy” 1929, nr 5-6, s. 178.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.