Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Miscellanea » Porozumienia sierpniowe i Konstytucja 3 Maja. Dwa zrywy. Dwie porażki?

Porozumienia sierpniowe i Konstytucja 3 Maja. Dwa zrywy. Dwie porażki?

Jacek Bartyzel

Czy polskie ruchy odnowy muszą zawsze kończyć się klęską w przeciągu kilkunastu miesięcy?

Nie widzę żadnej analogii pomiędzy tymi oboma wydarzeniami, poza jedną – że trwały niedługo. Konstytucja 3 Maja była wynikiem świadomego działania, mającego charakter zakonspirowany, kierowany przez ośrodek polityczny, który dążył do przeprowadzenia w gruncie rzeczy zamachu stanu. To było działanie, które prowadziła czyjaś ręka, w przeciwieństwie do Sierpnia '80, który był konsekwencją procesów toczących się od pewnego czasu. To, że w strajkach brali udział ci, a nie inni ludzie, to czysty przypadek. Pierwsze strajki w Lublinie miały charakter czysto kiełbasiany, jak się wówczas mówiło. Były to wydarzenia spontaniczne, nie kierowane z góry – należą do historii ruchów masowych, w przeciwieństwie do uchwalenia pierwszej europejskiej konstytucji, które wynikło z działania elit.

Nie można powiedzieć, że tego typu procesy nie mają szansy na sukces. To byłoby myślenie deterministyczne. Historia jest jednak wynikiem ludzkich działań, które zawsze zawężają ilość alternatyw – może się okazać, że w końcu ostatnie dwie mogą prowadzić do tragicznych skutków. I w tym zakresie widzę różnice między Konstytucją 3 Maja a „Solidarnością”.

Grupa, która sama mieniła się stronnictwem patriotycznym, która doprowadziła do uchwalenia Konstytucji 3 Maja, dała się wmanewrować w przymierze polsko-pruskie, które było jedynie sprytną pułapką zastawioną na nas przez Prusy. Tego typu reforma ustrojowa była z geopolitycznego punktu widzenia przedwczesna, należało co najmniej poczekać na śmierć carycy Katarzyny – abstrahując od tego, że jako konserwatysta mam także inne liczne zastrzeżenia do pierwszej polskiej ustawy zasadniczej.

Z kolei to, co działo się w PRL w latach 1980-1981, mogło zakończyć się sukcesem. Nie zgadzam się z prof. Jerzym Holzerem, który twierdził w pierwszym dostępnym opracowaniu na temat „Solidarności”, że jej upadek był nieunikniony. W historii tego ruchu były momenty, w których umiejętne kierownictwo mogłoby uniknąć jej klęski podczas stanu wojennego, choćby przez odwlekanie. Ostatecznym gwoździem do trumny było „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, które nawoływało do ogólnej rewolty przeciwko systemowi. Pomijając trockistowski sens tego przesłania, z taktycznego punktu widzenia „Solidarność”, wydając je, wydała na siebie wyrok. A do tego nie musiało dojść.

not. sks

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.