Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Hasła encyklopedyczne i słownikowe » Encyklopedia „Białych Plam” » Henryk V (poprzednia wersja hasła)

Henryk V

Jacek Bartyzel

CHAMBORD hrabia (comte) de [Henri-Charles-Ferdinand-Marie-Dieudonné de Bourbon] (ur. 29 IX 1820 w Paryżu — zm. 24 VIII 1883 na zamku Frohsdorf w Austrii) — legitymistyczny „król z prawa” Francji jako „Henryk V”.

Wnuk króla Francji (podówczas jeszcze Delfina) Karola X, syn Karola-Ferdynanda diuka de Berry i Marii-Karoliny des Deux-Siciles, urodził się jako pogrobowiec w siedem miesięcy po zasztyletowaniu jego ojca na stopniach Opery Paryskiej przez robotnika Louvela; w kołysce otrzymał tytuł diuka de Bordeaux (duc de Bordeaux), a jego narodziny uczcili odami romantyczni poeci (wówczas jeszcze rojaliści) Wiktor Hugo, A. de Lamartine i A. de Vigny. W 10 roku życia musiał, wraz z całą rodziną, udać się na wygnanie (do Anglii i Szkocji, a następnie do Austrii) mimo jednoczesnej — wymuszonej rewolucją tzw. lipcową w Paryżu (27-29 VII 1830) — abdykacji na jego rzecz Karola X i stryja, diuka d’Angoulême (k.z.p. „Ludwika XIX”). Powodem niemożności wstąpienia przezeń na tron Francji była zdrada mianowanego przez króla namiestnikiem generalnym Królestwa, księcia Orleańskiego Ludwika-Filipa, który zamiast pełnić funkcję regenta do czasu uzyskania pełnoletności przez „Henryka V”, dokonał uzurpacji Korony godząc się na proklamowanie go przez nielegalną (bo uprzednio rozwiązaną) Izbę Deputowanych, i w zaledwie 1/3 jej składu, rewolucyjnym „królem Francuzów” (le Roi des Français).

W 1832 jego matka, diuszessa de Berry, usiłowała wywołać powstanie w obronie praw syna w Wandei i Bretanii; zakończyło się ono jednak niepowodzeniem, a Księżna, wydana agentom ministra policji A. Thiersa przez Żyda S. Deutza za 100 000 franków, została osadzona w twierdzy Blaye. Mimo to, niemało Francuzów, zwłaszcza pośród arystokracji, duchowieństwa i ludu wiejskiego, szczególnie w prowincjach zachodnich i południowych, pozostało wiernych prawowitej dynastii, a ideowym określeniem tej wierności stało się pojęcie legitymizmu. Zawołaniem bojowym legitymistów stało się wówczas zdanie, którym teoretyk konserwatyzmu i pisarz romantyczny Chateaubriand zakończył słynny list otwarty do uwięzionej ks. de Berry: „Pani, Twój syn jest moim Królem” (Madame, Votre fils est mon Roi). Zaangażowanym legitymistą, propagującym (wyszydzany z kolei przez Stendhala) Henricinquisme, był m. in. H. de Balzac, który Przedmowę do cyklu Komedia ludzka rozpoczął wyznaniem: „Piszę przy świetle dwóch wiecznych prawd: Religii i Monarchii…” (J`écris a la luer de deux vérités éternelles: la Religion, la Monarchie…). Półoficjalnym organem legitymizmu, w którym swoje manifesty publikował „Henryk V”, był dziennik „L`Union monarchique” (od 1848 „L`Union”), założony 7 II 1847 w wyniku fuzji „La Quotidienne” i „La France”; poglądy legitymistycznej „lewicy”, propagującej głosowanie powszechne, wyrażała „La Gazette de France”.

Po raz pierwszy osobiście swoje prawa do Korony Francuskiej diuk de Bordeaux afirmował publicznie w Londynie 29 XI 1843, przybierając wówczas tytuł hrabiego de Chambord; jednak we wszystkich swoich działaniach i w manifestach pisanych majestatycznym stylem bpa Bossueta, nie tylko afirmował własne prawa, lecz pamiętał także o zobowiązaniach, jakie spadkobierca Pepina Krótkiego, Karola Wielkiego i Ludwika Świętego ma wobec Wikariusza Chrystusa na ziemi. 16 XI 1846 poślubił Marię-Teresę d`Este, córkę księcia Modeny — jedynego władcy europejskiego, który nigdy nie uznał uzurpacji Ludwika-Filipa; niestety, małżeństwo to pozostało bezdzietne.

Pierwsza realna szansa Restauracji prawowitej monarchii pojawiła się u schyłku II Republiki (1848-1852), kiedy to rojaliści z obu partii: legitymistycznej i orleanistycznej posiadali większość w parlamencie. Rekoncyliację obu Domów: Burbońskiego i Orleańskiego zdawał się ułatwiać zgon (wygnanego po Rewolucji Lutowej) Ludwika-Filipa (6 VIII 1850), a Ch. wydał z Wenecji manifest zapowiadający rychły powrót „monarchii narodowej”; do fuzji monarchistów jednak nie doszło, ponieważ Orleanom nie udało się wymusić na bezdzietnym „Henryku V” desygnacji na swego następcę wnuka Ludwika-Filipa — Ludwika-Filipa-Alberta, czego Ch. nie mógł uczynić bez podeptania zasad sukcesji dynastycznej oraz uznania rewolucji lipcowej za „narodową i prawomocną”. Spory pomiędzy legitymistami a orleanistami przeobraziły się w otwarty konflikt z chwilą, kiedy (III 1851) orleanistyczny deputowany Creton zaproponował w Zgromadzeniu Narodowym rezolucję domagającą się otwarcia granic Francji dla podlegających wciąż formalnie banicji wszystkich książąt z rodu Kapetyngów. Legitymiści głosowali wówczas przeciwko tej rezolucji, co ich polityczny przywódca, adwokat Antoine Berryer (1790-1868), uzasadnił następująco: „Hrabia de Chambord nie może dotknąć stopą ziemi Francji, tej Francji, którą jego przodkowie zdobyli, powiększyli i ukonstytuowali, inaczej niż jako pierwszy z Francuzów — król” (…qui ne pouvait rentrer en France… sans etre le premier des Français — le Roi). To na pozór dziwne stanowisko legitymistów było uzasadnione zarówno względami merytorycznymi (gdyż Suweren nie może powracać jako osoba prywatna), jak pragmatycznymi, albowiem zdawali oni sobie sprawę z tego, że prawdziwą intencją wnioskodawców nie była życzliwość dla „Henryka V”, tylko chęć sprowadzenia „własnych” Książąt, aby mogli oni zabiegać osobiście o względy Zgromadzenia, nie mając przy tym „uprzedzeń” co do sposobu uzyskania władzy. Orleaniści chcieli też wystawić kandydaturę diuka de Jonville`a (stryja Ludwika-Filipa-Alberta) na prezydenta Republiki w przewidywanych na 1852 wyborach, tak, aby ten mógł utorować drogę do tronu swojemu bratankowi. Hrabia Ch. natomiast nie chciał zmierzać do odzyskania należnego mu tronu inaczej, jak drogą jawną i prostą, wykluczającą i „spisek elit” i odwoływanie się do ludu; dlatego odrzucił — przedstawiony mu podczas wizyty 36 deputowanych w Wiesbaden, w VIII 1850 — projekt H.-A.-G. markiza de Le Rochejaquelein (1805-1867) zwrócenia się do wyborców w plebiscycie: „monarchia czy republika”, ponieważ oznaczałoby to postawienie woli ludu nad suwerennością prawa Bożego i historyczną konstytucją Królestwa. „Henryk V” był natomiast gotów akceptować wszystko, co uzasadnione, z wolności „nowoczesnych” i daleko idące reformy społeczne: w liście otwartym do Berryera z 22 I 1851 pisał: „W równej mierze szanuję jak kocham swój kraj, oddaję w równej mierze hołd jego cywilizacji i współczesnej chwale, jak i jego przeszłości. Drogie i święte są mi zasady, które kraj ten wziął sobie gorąco do serca, równość wobec prawa, wolność sumienia, wolny dostęp do wszystkich godności, stanowisk, zaszczytów i korzyści społecznych — wszystkie te wielkie zasady oświeconego i chrześcijańskiego społeczeństwa”.

Ponownie, nadzieja i szansa Restauracji pojawiły się po upadku II Cesarstwa wskutek jego klęski w wojnie z Prusami, oraz po stłumieniu przez Rząd Tymczasowy Thiersa Komuny Paryskiej. Od 4 IX 1870 istniał we Francji stan ustrojowego prowizorium: radykalny republikanin L. Gambetta proklamował wprawdzie tego dnia Republikę, ale jego wystąpienie nie miało żadnej mocy prawnej, a Zgromadzenie Narodowe, które wyłonione zostało na podstawie wyborów powszechnych 8 II 1871, nie przesądziło formy ustroju, świadomie zachowując stan tymczasowości. Tę prowizoryczną władzę Zgromadzenie powierzyło Thiersowi, nadając mu tytuł „szefa władzy wykonawczej” Republiki. Ów stan rzeczy był następstwem tzw. paktu z Bordeaux (dokąd Zgromadzenie ewakuowało się podczas oblężenia Paryża) z 19 II 1871, zawartego przez Thiersa z większością parlamentarną, w którym szef rządu zobowiązywał się „najsolenniej […] nie regulować w sposób nielojalny żadnej ze spraw zarezerwowanych [tj. przyszłego ustroju]”. Wprawdzie 31 VIII 1871 Thiers otrzymał, na wniosek swoich popleczników, tytuł prezydenta Republiki, ale nie zmieniało to istotnie sytuacji, ponieważ ustawa, na której podstawie otrzymał ów tytuł /loi Rivet/ zrównywała czas jego urzędowania z kadencją Zgromadzenia oraz potwierdzała tymczasowość przyjętej formy rządu i uprawnienie Zgromadzenia do zmiany ustroju państwa.

W Zgromadzeniu Narodowym na 645 mandatów obsadzonych w tych wyborach aż 400 przypadło monarchistom. Wprawdzie w wyborach uzupełniających z 2 VII 1871 ze 114 mandatów monarchiści zdobyli tylko 12 (w tym legitymiści 3), to jednak przewaga ich była nadal wyraźna. Pośród tych 400 było jednak aż 220 orleanistów, którym pragnęli wprowadzić na tron potomków Ludwika-Filipa za wszelką cenę i za każdy kompromis z dziedzicami Rewolucji. Rojalizm orleanistów nie był, jak dla legitymistów, sprawą wierności królowi, lecz jedynie zasadą ustrojową, formą sprawowania władzy; instytucjonalną „barykadą elit”, powstrzymującą ataki demokracji. Orleańczyków zadowalała „półmonarchia”: parlamentarna, liberalna i bezwyznaniowa (acz niektórzy z nich byli szczerymi katolikami), byle tylko zapewniała porządek społeczny oraz wolną grę sił rynkowych. Orleaniści byli przede wszystkim wielkimi „dynastiami burżuazyjnymi” (dynasties bourgeoises), które nawet jeśli wywodziły się z prawdziwej arystokracji, to już związanej z interesami plutokracji. Nie mieli nic przeciwko temu, aby Ludwik-Filip-Albert otrzymał władzę od parlamentu i po przyjęciu postawionych przez ten parlament warunków. Gotowi byli pogodzić się z pierwszeństwem Ch. do tronu, pod warunkiem, że zgodzi się on z ich koncepcją monarchii oraz uzna Książąt Orleańskich za swoich następców. Nad oboma tymi alternatywnymi rozwiązaniami pracowali sami Książęta — stryjowie ich Pretendenta, diuk Joinville i diuk d`Aumâle, wybrani do Zgromadzenia jeszcze przed oficjalnym uchyleniem (8 VI 1871) ustawy o banicji książąt krwi, oraz przywróceniem im praw cywilnych i rang wojskowych. O ile jednak obaj ci Książęta utrzymywali przynajmniej pozory lojalności wobec „Henryka V”, o tyle matka Pretendenta — diuszessa Orleanu, oraz jego młodszy brat — diuk de Chartres, w ogóle kwestionowali legitymizm i zabiegali o przywrócenia panowania „króla Francuzów”.

Akcję legitymistów paraliżowała nie tylko świadomość, że nie posiadają większości bez porozumienia z orleanistami, ale również brak zgody w ich obozie co do taktyki politycznej. Teoretycznie wszyscy stali na stanowisku monarchii z Bożej łaski, w której król dzierży swą władzę na mocy prawa boskiego i praw dynastycznych, natomiast nadaje poddanym rozliczne przywileje i wolności, które mogą być jak najszersze i nawet daleko zgodne z nowożytnym (liberalnym) rozumieniem wolności, ale zawsze oktrojowane, a nie wymuszone, natomiast najuboższym zapewnia ojcowską opiekę. W praktyce jednak na wielu z nich odcisnęła się długoletnia współpraca z liberalnymi orleanistami w latach II Cesarstwa, toteż gotowi byli wychodzić daleko naprzeciw koncepcji monarchii parlamentarnej z „woli narodu”, jak również godzić się na personalną „fuzję” obu Domów z pnia burbońskiego, byle tylko uzyskać konieczną większość do proklamowania monarchii przez Zgromadzenie i na jego warunkach. Monarchii prawdziwej — tradycyjnej i arcychrześcijańskiej (tres-chrétienne) — broniło konsekwentnie jedynie około 60 deputowanych rojalistów „nieprzejednanych” (intransigeants), nazywanych „szwoleżerami”, jako że ich klub w Wersalu mieścił się przy ulicy Chevau-légers; ich przywódcą był Henri-Simon-Charles markiz de Dreux-Brézé (1826-1904), który w 1871 został szefem gabinetu politycznego hrabiego de Ch. i jego oficjalnym delegatem na Francję. Niewzruszonym non possumus „szwoleżerów” było przekonanie, że Zgromadzenie Narodowe, jako reprezentacja poddanych, nie może stawiać królowi z Bożej łaski żadnych warunków i ma tylko jedno zadanie: wezwać króla do objęcia należnego mu tronu. Jednak idea Restauracji nie była już dominująca w myśli legitymistycznej tego okresu, ponieważ na pierwszym miejscu znalazła się wówczas idea Kontrrewolucji, rozumiana nie tylko na płaszczyźnie politycznej czy społecznej, ale również — a nawet przede wszystkim — religijnej, jako dążenie do przekreślenia pod sztandarem Syllabusa zasad Rewolucji; Restauracja będzie prawdziwa i pełna jedynie wówczas, kiedy spełni się „podwójny cud”, który przywróci jednocześnie władzę papieżowi i królowi. Również dla „Henryka V” nie to było rzeczą najważniejszą, czy sam będzie panował, lecz czy panować będzie Chrystus Król. Wizja monarchii u legitymistów intransigeants po 1870 jest już wyraźnie sprecyzowana przez odniesienie do dorobku ultramontanizmu z jednej strony, a paternalizmu w katolicyzmie społecznym z drugiej strony, i umieszczona w polu trzech dopełniających się pierwiastków naturalnego ordo: monarchii chrześcijańskiej, społeczeństwa hierarchicznego i patronatu, które spajają trzy wcielenia ojcostwa, uźródłowione w ojcostwie Boga-Ojca: króla — ojca narodu, ojca rodziny, patrona — ojca pracowników.

Tymczasem Zgromadzenie, w którym zaczęła faktycznie tworzyć się w poprzek podziału: monarchiści — republikanie inna koalicja, złożona z republikanów, bonapartystów i orleanistów, postawiło symboliczny warunek, aby oficjalną flagą państwową restaurowanego Królestwa był sztandar trójkolorowy — niebiesko-biało-czerwony; tym samym, ostatnia bitwa legitymizmu w XIX wieku rozegrana została o sztandar Białej Francji. „Henryk V” przybył incognito do ojczyzny 1 VII 1871 i przebywał tydzień w swoim zamku Chambord na Loarą. 5 VII wydał stamtąd Manifest, ogłoszony trzy dni później w „L`Union”. „Król z prawa” godził się na instytucje liberalne, takie jak głosowanie powszechne, i zapowiadał wzięcie w opiekę robotników; nie przeczył też chwale, jaką już okryła się flaga tricolore, ale wyjaśniał dlaczego nie może ani przyjąć sztandaru o rewolucyjnej genezie, ani wyrzec się białego sztandaru dynastii, która personifikuje całą tradycję francuską: „Francja mnie wzywa i ja przybędę do niej absolutnie cały — z moim oddaniem, z moją zasadą, z moim sztandarem. Z powodu tego sztandaru stawiano mi jednak warunki, których nie mogę przyjąć. […] Jestem gotowy na wszystko, aby pomóc mojemu krajowi w podniesieniu się z ruin i przywróceniu jego pozycji w świecie; jedyną rzeczą, której nie mogę mu poświęcić jest mój honor. Jestem i chcę być zgodny z duchem czasu. Składam szczery hołd ogromowi chwały zdobytej przez kolor sztandaru, pod którym maszerowali nasi żołnierze; podziwiam ich heroizm i składam dziękczynienie Bogu za wszystko, co ich brawura dorzuciła do skarbca chwały Francji. Pomiędzy wami i mną nie może być ani nieporozumień ani niedomówień. Nigdy nie pozwolę, aby niewiedza albo naiwność mogły wypominać mi 'przywileje', 'absolutyzm', 'nietolerancję' i co tam jeszcze mogłoby zniesławić mnie w waszych oczach — 'arbitralność', 'prawa feudalne', 'mrzonki'; nie pozwolę też wytrącić z moich rąk chorągwi Henryka IV, Franciszka I i Joanny d`Arc. To dzięki niej istnieje jedność narodowa, to dzięki niej wasi ojcowie prowadzeni przez moich przodków zdobyli Alzację i Lotaryngię, których wierność jest pociechą naszego smutku. To ten sztandar pokonał barbarzyństwo na ziemi afrykańskiej, o czym zaświadczają czyny wojenne książąt z mojej rodziny; to on zwycięży nowe barbarzyństwo, które dziś zagraża światu. […] Otrzymałem go jako święty depozyt od starego króla, mojego dziada, zmarłego na wygnaniu; był on dla mnie zawsze nieodłączny od wspomnienia opuszczonej ojczyzny; powiewał nad moją kołyską; chciałbym, aby ocieniał mój grób. W odnowionej chwale tego sztandaru bez skazy przyniosę wam ład i wolność. Francuzi! Henryk V nie może opuścić białej chorągwi Henryka IV!”.

Po opublikowaniu Manifestu Ch. wyjechał do Antwerpii, by tam oczekiwać wezwania go na tron, skąd jednak musiał powrócić do Frohsdorf wskutek protestów belgijskich „antyklerykałów”. W powstałym impasie coraz bardziej złowroga okazywała się rola odgrywana przez Thiersa, który choć oficjalnie wciąż jeszcze przedstawiał się jako orleanista, faktycznie już od VII 1871 rezygnował z monarchii i zaczął lansować hasła: „Republika najmniej nas dzieli”, „Republika albo będzie konserwatywna, albo nie będzie jej wcale”, sugerując przy tym, że Ch. to „wywrotowiec” i prawie socjalista. Jawnie na stronę lewicy republikańskiej prezydent przeszedł 12 XI 1872, oświadczając w orędziu: „Republika istnieje, jest legalnym rządem kraju. Chcieć czegoś innego, oznacza wzniecenie nowej rewolucji, groźniejszej od poprzedniej”. Zagrożenie ze strony Thiersa pojęli w końcu także orleaniści, na których czele stanął teraz najbardziej konserwatywny z nich i katolik, Albert diuk de Broglie (1821-1901). Szefowi orleanistów udało się nakłonić swoją partię do lojalnego współdziałania z legitymistami przynajmniej przeciwko Thiersowi, dzięki czemu 24 V 1873 większość monarchistyczna zdołała, na wniosek legitymisty J.-E. Ernoula, obalić prezydenta stosunkiem głosów 362 do 348. Tego samego dnia nowym prezydentem został sympatyk legitymizmu (ale też bezwzględny legalista) — książę Magenty, marszałek Patrice Mac-Mahon (1808-1893), którego osoba gwarantowała, że ustąpi natychmiast, gdy tylko sprawa Restauracji zostanie przesądzona. W swoim przemówieniu inauguracyjnym Mac-Mahon zaznaczył, iż celem jego prezydentury jest przywrócenie „porządku moralnego”, co miał realizować rząd, na którego czele stanął de Broglie; przeszedł on do historii właśnie jako „rząd porządku moralnego” /l`ordre moral/. W istocie, był to ostatni katolicki rząd, jaki miała Francja, a jego dziełem było m. in. rozpoczęcie budowy, poświęconej Najświętszemu Sercu Pana Jezusa (do którego szczególne nabożeństwo miał także Ch.), Bazyliki Sacré-Coeur na wzgórzu Montmartre, która miała być również aktem przebłagalnym za grzechy wszystkich rewolucji we Francji aż po Komunę Paryską. Za namową premiera „hrabia Paryża” (pretendent orleanistów) zdecydował się poprosić „Henryka V” o audiencję, na co ten przekazał odpowiedź, iż „najcenniejsze interesy Francji wymagają, aby hr. Paryża stając w obliczu hr. de Chamborda oświadczył, że przybywa nie tylko, aby się pokłonić głowie rodu Burbonów, ale by i w ten sposób dać wyraz swemu uznaniu zasady, której hr. de Chambord jest wyłącznym reprezentantem”. Pomimo niespełnienia tego warunku przez Orleańczyka, do audiencji doszło w VIII 1873. Spotkanie obu Książąt przywróciło optymizm monarchistom, przy czym orleaniści rozpowszechniali tezę, jakoby Ch. zgodził się, aby po jego śmierci Korona Francuska przeszła w dyspozycję Orleanów, czego w rzeczywistości nie uczynił i uczynić nie mógł, bo korona, jako niematerialna własność narodu francuskiego, jest „niedysponowalna” (indisponible) nawet przez władcę. Legitymiści natomiast akcentowali, że „Henryk V” gotów jest zaakceptować Kartę uzgodnioną faktycznie ze Zgromadzeniem, ale po przejęciu należnej mu władzy.

Od tego momentu nie tylko orleaniści, ale również „zorleanizowani” legitymiści zaczęli zwiększać nacisk na Ch., aby ustąpił w sprawie białego sztandaru, łudząc się, że jest ona jedyną przeszkodą dla Restauracji. Presję na Ch. wywierali również zagraniczni monarchowie (cesarz Franciszek Józef, car Aleksander II), sami przecież nieskłonni do ulegania podobnym żądaniom, a nawet papież Pius IX, który napisał do niego: „Francuzi maszerujący pod trójkolorowym sztandarem przywrócili nasze panowanie w Rzymie, widzisz zatem mój synu, że i pod tym sztandarem można dobrze czynić. […] Ludzie Boga nie znają innego sztandaru niż krzyż Chrystusowy”. Parlamentarna Komisja Dziewięciu, wyłoniona z większości, podjęła pracę nad uchwałą o restytucji ustroju monarchistycznego, którego kompromisowa formuła (odrzucona jednak przez „szwoleżerów” obstających przy zdaniu, iż Zgromadzenie powinno po prostu wezwać Henryka V, aby zasiadł na tronie) głosiła, że: „Henryk V, wezwany na tron jako głowa francuskiego Domu królewskiego, przedstawi Zgromadzeniu za pośrednictwem swego rządu ustawy konstytucyjne, które staną się następnie Kartą restaurowanej monarchii”, natomiast „sztandar trójkolorowy pozostaje narodowymi barwami Francji. Nie będzie mógł być zmodyfikowany inaczej niż za zgodą króla i przedstawicielstwa narodowego”. Deputowany Chesnelong przedstawił w Salzburgu te uchwały Ch., lecz Henryk oświadczył, że nigdy nie przyjmie tricolore. Chesnelong zaproponował wówczas kompromis w kwestii sztandaru: biały po jednej stronie, a tricolore po drugiej, albo złote lilie na środkowym białym pasie tricolore, oraz formułę: „Hr. de Chambord zgadza się, aby sprawa sztandaru po jej postawieniu przez króla została rozstrzygnięta przez porozumienie pomiędzy królem a Zgromadzeniem Narodowym”. Według relacji Chesnelonga Ch. odpowiedział: Zamierzam, istotnie, przedstawić Zgromadzeniu rozwiązanie tego problemu i mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, co wysłannik uznał pochopnie za zgodę.

17 X 1873 Komisja Dziewięciu uchwaliła projekt rezolucji, zawierający m. in. dwa kluczowe artykuły: „Art. 1. Monarchia narodowa, dziedziczna i konstytucyjna jest ustrojem państwowym Francji. A zatem Henryk-Karol-Maria-Bożydar, głowa francuskiej rodziny królewskiej, wezwany jest na tron; Art. 3. Sztandar trójkolorowy pozostaje narodowymi barwami Francji. Nie może być zmodyfikowany inaczej niż przez porozumienie króla i przedstawicielstwa narodowego”. Następnie tekst projektu rezolucji został ratyfikowany przez kierownictwo obu odłamów rojalizmu oraz opublikowany w prasie. Restauracja zdawała się być już pewna i bliska: przygotowywano się do uroczystego ingresu króla do Wersalu i Paryża, a rozgorączkowanie udzieliło się również tym legitymistom, którzy nie pojmowali prawdziwej istoty zagadnienia. Zimną krew zachowali jedynie „szwoleżerowie”, którzy rozumieli, że Henryk nigdy nie zgodzi się przyjąć korony na mocy uchwały Zgromadzenia, zawierającej jakiekolwiek warunki. Dlatego redakcja „L`Union” odmówiła zamieszczenia tekstu rezolucji, wydrukowała natomiast oświadczenie oficjalnego delegata królewskiego, markiza de Dreux-Brézé, powiadamiające, iż rezolucja jest sprzeczna ze stanowiskiem Jego Wysokości.

Wątpliwości rozwiał (podtrzymywany w tym stanowisku przez spowiednika, o. Buhla SJ) sam Ch. W odręcznym liście do Chesnelonga z 27 X 1873, a opublikowanym w „L`Union”, oświadczał, że podstępnie przeinaczono jego intencje, a „skoro mnożą się nieporozumienia, winien jestem prawdę krajowi […]. Żąda się ode mnie dzisiaj ofiary z mego honoru […]. Nie wycofuję żadnej z mych poprzednich deklaracji […]. Jestem pilotem niezbędnym, jedynym zdolnym zaprowadzić statek do portu, gdyż mam po temu misję i władzę. Skoro Bóg postanowił uratować jakiś naród, dba o to, by berło sprawiedliwości zostało złożone tylko w ręce dostatecznie silne, aby je udźwignąć”.

Faktycznie list Ch. równał się rezygnacji z panowania. Szans powodzenia nie miał także pomysł, aby przyjechać sekretnie do Paryża, stanąć przed marszałkiem-prezydentem i ramię w ramię z nim udać się do Zgromadzenia, które na widok prawowitego monarchy podda się jego władzy. Wprawdzie 9 XI 1873 Ch. przybył do Paryża, a stamtąd pojechał do Wersalu, gdzie zamieszkał incognito, a jego zaufany — P. hr. de Blacas — udał się do prezydenta MacMahona, by wyłuszczyć mu plan Henryka; Marszałek jednak był większym legalistą niż legitymistą, i odmówił realizacji planu, ograniczając się do złożenia wyrazów szacunku oraz zapewnienia tajemnicy pobytu Księcia, który potrwał do 20 XI.

Koalicja dwóch „rodzin” rojalistycznych rozpadła się jesienią 1873, z chwilą kiedy premier de Broglie usunął z rządu legitymistycznych ministrów oraz zawiesił dzienniki „L`Univers” i „L`Union” za opublikowanie listu Ch.; w odwecie, 16 V 1874 piętnastu chevau-légers zagłosowało razem z bonapartystami i republikanami za obaleniem gabinetu.

„Dogrywka” niespełnionej Restauracji była zasadniczo dziełem orleanistów i tych „półwiernych” (demi-fideles) uciekinierów z obozu prawowitości, którzy nie tracili nadziei, że „dobry Pan Bóg zamknie oczy hrabiemu de Chambord” zanim stosunek sił w parlamencie nie zmieni się na korzyść republikanów. Ich hasłem stała się teraz instrukcja Pretendenta orleańskiego: „Skoro nie można utworzyć monarchii, trzeba utworzyć coś, co będzie możliwie najbardziej do niej zbliżone”. Plan zastępczy monarchistów zasadzał się na kombinacji wymyślonej przez diuka de Broglie, aby wydłużyć kadencję prezydenta Mac-Mahona do siedmiu lat /septennat/, tak, aby pełnił on de facto funkcję namiestnika królestwa. Stało się to tego samego dnia (20 XI 1873), kiedy Henryk opuszczał Paryż i Francję już na zawsze. Już w 1875 okazało się jednak, że sam septenat prezydenta-rojalisty, to „gliniany szaniec” przeciwko Republice. Stanu prowizorium ustrojowego nie można było utrzymywać w nieskończoność, a uchwalić konstytucję znaczyło zdefiniować ustrój państwa jako republikański lub monarchiczny. Sprawy przeciągały się tylko dlatego, że wahania przeżywali również republikanie. Ich skrzydło radykalne miało wstręt doktrynalny nawet do instytucji prezydenta oraz Senatu nie pochodzącego z wyborów bezpośrednich, jako do ciał z natury rzeczy niedemokratycznych. Z drugiej strony, dla wszystkich republikanów rzeczą najważniejszą było jednak definitywne uznanie, że państwo jest republiką. Odkąd lider radykałów Gambetta skłonił lewicę do zgody na siedmioletnią prezydenturę i Senat wybierany pośrednio, sprawa była bliska rozstrzygnięcia. Prawicy, która wciąż jeszcze próbowała uniknąć słowa „republika” w tekście konstytucji, udało się odrzucić (stosunkiem głosów 359 do 336) zapis: „Władze państwowe Republiki składają się z dwóch Izb i z prezydenta”, ale było to już jej ostatnie zwycięstwo. 30 I 1875 odbyło się decydujące głosowanie nad tekstem zawierającym poprawkę zgłoszoną przez deputowanego H. Wallona, której treść zawierała pojęcie republiki pośrednio — przez określenie tytułu głowy państwa: „Prezydent Republiki jest wybierany bezwzględną większością głosów przez Senat i Izbę Deputowanych, połączone w Zgromadzenie Narodowe. Powołany jest na 7 lat. Może być wybrany ponownie”. W głosowaniu 353 głosy padły za wnioskiem, 352 przeciw; tym samym III Republika została ustanowiona prawie pokątnie i jednym głosem. (Ponieważ z rozkładu mandatów wynikało, że przesądzający głos musiał paść ze strony prawicy, intrygująca była kwestia od kogo republikanie otrzymali to niespodziewane wsparcie. Według jednej z krążących wersji, głos „za” oddał naturalizowany Polak, Louis Wolowski, według drugiej — legitymista /sic!/, notariusz Senart, mszczący się w ten sposób na diuku de Broglie, który omyłkowo wziął go, w źle oświetlonym westybulu Palais Bourbon, za szatniarza i wcisnął mu do ręki ociekający wodą parasol, mówiąc: „Proszę to zabrać do szatni”). Wkrótce skończyła się także „republika konserwatywna”, a nastała „republika neojakobińska”: 30 I 1879 ustąpił prezydent Mac-Mahon, który wolał podać się do dymisji przed upływem kadencji, niż przeprowadzić czystkę w armii na żądanie lewicy.

Po śmierci „Henryka V” publicysta katolicki Louis Veuillot napisał w „L`Univers”: „Król umarł. To nie tylko człowiek, który zniknął, to nie tylko dynastia, która wygasła; to zasada, która zeszła do grobu” (Le roi est mort. Ce n`est pas seulement in homme qui disparaît, une dynastie qui s`éteint; c`est un principe qui succombe). W istocie, oczekujący na powrót monarchii „wierni” (les fideles) zostali postawieni przed tragicznym dylematem: jak być rojalistą bez króla? Skonfudowana, zdezorientowana, lub nie dość dobrze obeznana z prawem dynastycznym większość legitymistów uznała, że nie ma już innego wyjścia, jak dokonać „fuzji” z orleańczykami i rozpoznać we wnuku Ludwika-Filipa prawowitego króla Francji; lecz mniejszość (markiz de Dreux-Brézé, hr. de Blacas, bar. de Damas) wybrała trudniejszą do zaakceptowania w wieku rozbudzonych szowinizmów drogę rozpoznania prawowitych królów Francji w „cudzoziemskiej”, hiszpańskiej linii potomków Ludwika XIV i Filipa Andegaweńskiego, których obecnym spadkobiercą jest ur. w 1974 książe Kadyksu i Andegawenii Ludwik-Alfons (legitymistyczny k.z.p. „Ludwik XX”).

W kategoriach Realpolitik, postępowanie Ch. może uchodzić za pozbawiony pragmatyzmu przejaw „romantyzmu politycznego”. Wróg legitymizmu Thiers szydził, iż „Hr. de Chambord i Jerzy Waszyngton są tylko pod jednym względem do siebie podobni, obaj ustanowili republikę”; podobnej opinii byli jednak również częstokroć bardzo reakcyjni monarchiści; np. Cat-Mackiewicz uważał zachowanie Ch. za „wybryk półgłowka”. W rzeczywistości spór o sztandar nie był tylko (choć tym również) polityczną romantyką a la Walter Scott, jak sugerują zakłopotani „uporem” Ch. konserwatywni realiści. Z zachowanej korespondencji prywatnej i z ineditów „Henryka V” wynika, że zdawał on sobie sprawę z tego, o co naprawdę toczy się gra. Wysunięta na plan pierwszy sprawa sztandaru też mogłaby zostać rozwiązana w sposób sugerowany przez Chesnelonga, ale pod warunkiem, że byłaby suwerennym aktem woli króla, a nie poddaniem się ultimatum parlamentarzystów. Ch. wiedział natomiast, że najdrobniejsze nawet ustępstwo dokonane przed królewską instauracją będzie uzasadnieniem i początkiem drogi do przetransferowania faktycznej suwerenności od Korony do „dynastii burżuazyjnych” i ich parlamentarnej emanacji. Formalne uszanowanie zasady legitymizmu stałoby się tylko parawanem dla rzeczywistej i ciągłej „orleanizacji” legitymizmu, i w niedługim czasie „monarchia z Bożej łaski” byłaby czystą fikcją. W cytowanym liście do Chesnelonga „Henryk V” powiedział zupełnie wyraźnie, co jest istotą rzeczy: „Chcę pozostać całkowicie tym, czym jestem. Pomniejszony dzisiaj, stałbym się bezsilnym jutro. […] Nie chcę być królem legitymizowanym przez rewolucję”. Jego celem nie było przywrócenie jakiejkolwiek monarchii, a tylko monarchii suwerennej, tradycyjnej i chrześcijańskiej; dlatego też w Manifeście Salzburskim (1872) napisał: „Moja osoba jest niczym, moja zasada jest wszystkim” (Ma personne n`est rien, mon principe est tout). Ch. „wolał zachować nienaruszoną zasadę monarchiczną, niż zdyskredytować ją w efemerycznej restauracji” (J. Bainville, Dzieje Francji. Warszawa 1946).

Dz.: Henri comte de Chambord, Correspondance. Geneve 1880; Textes politiques. Paris 1995.

Opr.: Th.-C. Muret, Vie populaire de Henri de France. Paris 1840; A. Nettement, Henri de France ou l`histoire de la branche ainée pendant quinze ans d`exil, 1830-1845. Paris 1845; A. de Saint-Albin, Histoire d`Henri V. Paris 1874; Marquis de Dreux-Brézé, Notes et souvenirs pour servir a l`histoire du parti royaliste, 1872-1883. Paris 1895; L`Exil d`un Roi de France. Esquisse biographique suivie des souvenirs de quelques amis du Prince chiez Desclée [bdmw, ok. 1900]; A. Loth, L`échec de la Restauration monarchique en 1873. Paris 1910; J. Goualt, Comment la France est devenu républicaine. Les élections générales et partielles a l`Assemblée Nationale (1870-1875). Paris 1954; Duc de Castries, Le grand refus du comte de Chambord. Paris 1970; J. Meysztowicz, Trzecia postać Marianny. Warszawa 1974; P.-E. Blanrue, Lumieres sur le comte de Chambord. Paris 1995; A. Wielomski, Ostatni ultras, „Najwyższy Czas!” 2000 nr 16-17.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.