Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Eseje i artykuły naukowe » Jerzy Braun ekshumowany
Jerzy Braun był postacią w kulturze polskiej i w polskim życiu narodowym XX wieku wyjątkową, w pewien sposób nie mającą odpowiedników. Byli wprawdzie wybitniejsi od niego filozofowie i teolodzy, obdarzeni większym geniuszem poeci i dramaturdzy, bardziej przekonujący krytycy i publicyści, popularniejsi i bardziej skuteczni politycy, w niczyjej jednak biografii nie znajdziemy tak wszechstronnego – i to daleko jeszcze wykraczającego poza wspomniane wyżej sfery aktywności – a zarazem tak zasadniczo równego w wysokim poziomie połączenia wszystkich tych dyscyplin. Dodajmy przy tym od razu, że tak zadziwiająco komplementarnemu połączeniu w jednym żywocie vita contemplativa i vita activa odpowiada nie mniej poruszająca, aksjologiczna spójność wszystkich elementów tego dzieła (światopoglądowych, filozoficznych, moralnych, estetycznych, politycznych etc.), jego twórcy i świadectwa wierności, jakie składał on swoim życiem aż po prawdziwe męczeństwo. Był bowiem Jerzy Braun człowiekiem, myślicielem i twórcą, który przez lat kilkadziesiąt, od chwili zapoznania się z dziełem największego polskiego filozofa – jedynego, którego nazwisko można wymieniać jednym tchem z Platonem, Arystotelesem, Akwinatą, Kantem czy Husserlem – Józefa Marii Hoene Wrońskiego – miał w tej gigantycznej myśli i wizji „archimedesowy” punkt oparcia dla wszystkich własnych idei i koncepcji twórczych. Nadawało to dziełu Brauna nieomylnie rozpoznawany wymiar swoistej „monoideowości”, którą wszelako grubym błędem byłoby chcieć pojmować jako „monotematyczność”. Co więcej jednak, uważna analiza dorobku Brauna powstałego przed rokiem 1928, tj. przed odkryciem przez niego dzieł geniusza z Wolsztyna, pokazuje, że właściwie wszystkie jego tematy, idee, koncepty artystyczne, figury retoryczne i tropy poetyckie znajdowały się już in nuce w jego jaźni, po części też zobiektywizowane powstałymi wówczas utworami, toteż wrońskizm nadał im jedynie ostateczny szlif i systemowe, filozoficzne „sklepienie”, do którego liczne „łuki przyporowe” już stały. Z tego młodzieńczego wyposażenia kulturowego i dorobku bodaj tylko jedna – co wyraźnie stwierdził – idea (naiwnie idealistycznego, w potocznym tego słowa sensie, pacyfizmu) została przezeń w dojrzałej twórczości odrzucona. Tak „przedwrońskistyczna”, jak późniejsza i zasadnicza część jego dzieła dowodzą nadto zakorzenienia w takich kluczowych dla tradycji polskiej inspiracjach, jak poezja i filozofia romantyczna, dzieło „wędrownego sztukmistrza” Norwida czy wizjonerski „teatr stającej się historii” Wyspiańskiego. Tym samym, twórczość Brauna była antytezą tego opłakanego stanu ducha przeciętnej produkcji intelektualnej jego czasu, o której 14 listopada 1938 roku tak pisał do Mieczysława Kotlarczyka ówczesny student I roku krakowskiej polonistyki Karol Wojtyła: „…import, szmonces, komedia głupawa a sprośna i wszystko takie nie-nasze, nie-polskie, nie-słowiańskie, nie-Chrystusowe i nie-Boże” (cyt. za: Teatr Karola Wojtyły, „Teatr” 2005, nr 1-3, s. 6). Nie bez kozery przywołujemy tu wypowiedź tego właśnie autora: jest bowiem teraz, kiedy zamknięte zostało już ziemskie dzieło papieża-Polaka, kiedy apeluje się zewsząd o podjęcie kompleksowych już studiów nad tym dziełem, dodatkową a ważką racją szerszego wprowadzenia w powszechniejszy obieg czytelniczy oraz do świadomości zbiorowej również dorobku Brauna jako autora, który bez wątpienia – jako twórca i lider UNII, do której należał Karol Wojtyła, jako jeden z patronów Teatru Rapsodycznego i jako znawca, propagator i kontynuator tych „wielkich duchów” polskich, które wielbił także przyszły pontifex maximus Kościoła katolickiego – w dużej mierze uformował sposób widzenia świata, kultury, narodu i osoby ludzkiej u przyszłego papieża.
Jak z tym niezwykłym dziełem poradził sobie autor pierwszej sensu proprio naukowej monografii – dr Rafał Łętocha. Nie jest on, trzeba to zaznaczyć, nowicjuszem, i jako badacz myśli społeczno-politycznej w ogóle, i jako „braunista”. Świadom „opłakanego stanu” (s. 8) dotychczasowych badań, wychodząc od podwójnej konstatacji: zadziwiającego braku szerszej recepcji tak znaczącego pisarza i myśliciela oraz, wynikającego z wieloaspektowości i wielości form wyrazu dzieła Brauna, dylematu co uczynić przedmiotem prymarnym, a co wtórnym swoich badań, przyjął rozwiązanie wzorcowo trafne. Ustalił hierarchię problemów wynikającą z jego kompetencji naukowych (historyka idei), a jednocześnie, w sposób adekwatny do tych kompetencji i racjonalnie pod ich kątem ustopniowany, wyselekcjonował w dziele Brauna te obszary i te wątki, które są z punktu widzenia przedmiotu pracy niezbędne i prymarne, następnie te, które z tego samego powodu są przydatne i pomocnicze, a pominął te, które nie wnoszą do tego tematu nic nowego oraz leżą poza zasięgiem jego własnej kompetencji. Nie poszedł po najmniejszej i wygodnej linii oporu, tzn. studiowania i interpretowania wyłącznie twórczości dyskursywnej, lecz świadomie nie zlekceważył tej części dorobku artystycznego Brauna, która – jak przede wszystkim dramaty – ma wprost kapitalne znaczenie dla eksplikacji jego historiozofii i metapolityki, a nawet jest wprost organicznie z nią związana. Można stwierdzić, że spełnił tym samym, podawane przez niezrównanego mistrza interpretacji, Leo Straussa, warunki poprawnej hermeneutyki tekstów klasyków, tzn. czytania drobiazgowo uważnego i starannego, a przede wszystkim nie pomijania i nie odrzucania a priori dzieł na pozór drugorzędnych, bądź na inny temat.
W rezultacie otrzymaliśmy pracę, która wszechstronnie omawia następujące, kluczowe dla myśli Brauna zagadnienia: jego biografię intelektualną oraz recepcję; kluczowe inspiracje filozoficzne i artystyczne (Hoene Wroński, mesjanizm romantyczny, polska filozofia narodowa, filozofia pracy Norwida, dramaturgia Wyspiańskiego, Brzozowski, historiozofia Konecznego); mesjanistyczną filozofię dziejów; idee polityczno – ustrojowe, w tym zagadnienie źródła władzy; ufundowaną na wrońskizmie i innych wątkach, lecz oryginalną teorię unionizmu jako propozycję ładu narodowego i międzynarodowego; krytykę ideologii modernizmu i totalitaryzmu politycznego; teorię narodu i sposób rozumienia pojęcia „nacjonalizm”; koncepcje społeczno-gospodarcze, tak w ujęciu polemicznym (kapitalizm i kolektywizm), jak pozytywnym („gospodarka dynamiczna”); wreszcie teorię kultury i samorządu kulturalnego.
W prezentacji i analizie powyższych problemów Łętocha wykorzystał twórczo wielką część ogromnego, także ilościowo, co trzeba podkreślić oraz trudno dostępnego (manuskrypty!), dorobku Brauna. Pomysłowo zarysował kontekst poglądów Brauna od klasyków literatury filozoficzno- i teologiczno-politycznej (kard. Bellarmin, F. Suárez) poprzez Tocqueville`a po Bierdiajewa i Voegelina, by poprzestać tylko na wybranych nazwiskach. Podjął przekonujące polemiki z interpretacjami wadliwymi intelektualnie bądź stronniczymi.
Do interpretacji autora miałbym tylko jedno poważniejszej natury zastrzeżenie, a mianowicie, iż w niedostatecznym stopniu uwypuklił on istotną ewolucję ściśle polityczno – ustrojowych zapatrywań Brauna. O ile bowiem przed 1939 rokiem autor Zagadki dziejowej Polski stał na gruncie jednoznacznie autorytarnej, antyparlamentarnej i antydemokratycznej koncepcji ustrojowej (podobnie zresztą jak jego mistrz Hoene Wroński, który demokrację nazywał bydłokracją), wskazując na transcendentne pochodzenie władzy, o tyle w późniejszym okresie przeszedł na pozycje bliskie chrześcijańskiej demokracji. Wyrazem tego było również afiliowanie UNII do chadeckiego Stronnictwa Pracy, co notabene wywołało żywy sprzeciw „ortodoksyjnych” wrońskistów z prof. Paulinem Chomiczem na czele. Ten swoisty sinistrisme Brauna od lat 40. popchnął go nawet, już w latach 60. i na emigracji, do bezkrytycznego zachłyśnięcia się „soborową rewolucją” w Kościele i ówczesnymi nowinkami teologicznymi, acz, z drugiej strony, należy pamiętać, że Braun afirmując sobór miał swoje własne plany. Liczył bowiem na to, że „ruszenie z posad” tradycyjnej teologii i eklezjologii otworzy ścieżkę do recepcji przez Magisterium filozofii Wrońskiego. W każdym razie, bardziej wnikliwe i szersze potraktowanie tego wątku mogłoby okazać się szerszym przyczynkiem do debaty nad zgubnymi – przynajmniej w przekonaniu piszącego te słowa – skutkami „chadekizacji” myśli katolickiej.
Pomimo niedomyślenia tej kwestii należy stwierdzić, że monografia Łętochy jest dziełem naukowo dojrzałym, intelektualnie kompetentnym i interpretacyjnie interesującym; dziełem penetrującym i porządkującym ważny obszar myśli polskiej.
Rafał Łętocha, „Oportet vos nasci denuo”. Myśl społeczno-polityczna Jerzego Brauna, Zakład Wydawniczy ‘NOMOS’, Kraków 2006, s. 336.