Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Eseje i artykuły naukowe » Konserwatywny paradygmat
Spróbujmy przyjrzeć się idei konserwatywnej od strony jej „struktury głębokiej”, a więc nie tego, co formułowane wprost, na płaszczyźnie relacji syntaktycznych — jako logicznie powiązane tezy ideologiczne, lecz tego, co ukryte w metodzie myślenia warunkującej i motywującej owe tezy, na płaszczyźnie regulacji paradygmatycznych. Pewne elementy tego paradygmatu myślowego (jak np. antyracjonalizm) mogą być oczywiście ujawnione i podane do wiadomości jako teza ideologii — czynili tak zwłaszcza ci konserwatyści, którzy przedstawiali konserwatyzm właśnie jako swoistą metodę myślenia o polityce — ale zwykle pozostają one w „ukryciu” i założone są jedynie implicite w formułowanych tezach. Innymi słowy, nie pytamy teraz o doktrynę konserwatywną, o to, co konserwatyści mówili o świecie i o sobie samych, lecz o genotyp tej doktryny; zakorzenione struktury mentalne, aktualizujące się w zasadach takich jak: tradycja, organicyzm, religia, autorytet, monarchia, własność, rodzina etc.
U podstaw konserwatywnego sposobu myślenia założone są przeto:
1. ABSOLUTYZM ETYCZNY, przeciwstawiony relatywizmowi. Absolutyzm ów oznacza, że istnieje niezmienne, ponadczasowe prawo moralne, posiadające sankcję nadprzyrodzoną (transcendentną), którego żadne wartości partykularne (racja stanu, interes narodowy, klasowy, zawodowy, wola jednostki) nie mogą naruszać i kwestionować. To prawo moralne obejmuje zarówno prawo naturalne (zawierające podstawowe obowiązki człowieka i wyprowadzone z nich wnioski rozumu naturalnego), będące odbiciem w duszy ludzkiej lex aeterna tożsamego z porządkiem świata stworzonego wolą Boską i poznawanego przez człowieka za pośrednictwem sumienia jak i prawo objawione człowiekowi przez Boga w postaci przykazań Dekalogu, nauk prorockich i nakazów Ewangelii. Prawo pozytywne ludzkie o tyle tylko obowiązuje, o ile zgodne jest z prawem moralnym.
Z tak pojmowanego absolutyzmu etycznego wynika szereg podstawowych tez ideowych konserwatyzmu, a mianowicie: pragnienie oparcia życia społecznego i publicznego na fundamencie niezmiennych norm moralnych, obrona religijnego (chrześcijańskiego) charakteru państwa, idea Rządów Prawa głosząca, że działanie każdej władzy musi być ograniczone przez owe niezmienne i niezależne od woli tejże władzy normy; z drugiej jednak strony — uznanie, że samo zjawisko władzy nad społeczeństwem należy również do zasad prawa naturalnego, nie jest zaś wynikiem zawarcia umowy pomiędzy niezależnymi uprzednio jednostkami. Stąd bierze się zatem krytycyzm konserwatysty w stosunku do demokracji jawiącej mu się jako odrzucenie woli Boskiej, a zastąpienie Jej przez zrelatywizowany do jednostkowych lub grupowych interesów porządek moralno-prawny przyzwalający, by jakakolwiek przypadkowa większość decydowała nie tylko o sposobie wykonywania pewnych niezbędnych dla życia społecznego zadań, ale również o zakresie swoich kompetencji. Konserwatysta, nawet jeśli pogodzi się z formalnymi znamionami liberalnej demokracji, takimi jak: równość wobec prawa, powszechne głosowanie czy współzawodnictwo grup politycznych, to i tak zawsze będzie szukał dla nich hamulca i przeciwwagi w postaci takich instytucji życia publicznego, które wyrażać będą nie zmienną wolę ludu, lecz niezmienne prawo moralne. Odrzuca zatem konserwatysta ideową treść demokracji dokładnie dla tych samych powodów, dla których przyjmuje ją np. demokrata Kelsen, tzn. dla przekonania, że „światopogląd relatywistyczny jest przesłanką idei demokratycznej”1.
W tym sensie można rzec, że myśl konserwatywna kontynuuje stary spór Sokratesa i Platona z demokracją ateńską o to, czy sprawiedliwy porządek prawny tożsamy jest z artykulacją sumy interesów większości, czy też z obiektywną ideą sprawiedliwości emanowanej przez autorytet nadprzyrodzony. Ma zatem rację Kelsen także wtedy, kiedy uważa, że spór demokracji z autorytaryzmem ma odbicie w filozoficznej kontrowersji myślenia krytyczno-racjonalistycznego z metafizycznym, uznającym możliwość poznania absolutnej prawdy i absolutnego dobra.
2. Przechodzimy tym sposobem do uwypuklenia drugiej przesłanki zakodowanej w myśleniu konserwatywnym. Jest ono MYŚLENIEM METAFIZYCZNYM, a nie dialektycznym; bazującym na tautologicznej intuicji eleatów, że to, co jest, jest bytem, a to czego nie ma, jest niebytem. Niezmienności prawa moralnego odpowiada niezmienność, stałość i jedność bytu; wykluczeniu zmienności i relatywności norm moralnych — sprzeciw wobec teorii dialektycznej przemiany wszechrzeczy.
Ontologiczna zasada tożsamości warunkuje uniwersalistyczne i organicystyczne wyobrażenia konserwatystów o naturze bytu społecznego. Umożliwia ona bowiem uznanie realności ontycznej takich wspólnot naturalnych jak rodzina, stan zawodowy czy naród (w przeciwieństwie do nominalizmu, który uznaje te struktury za sumę bytów indywidualnych i nazwę gatunkową, a nie za realne całości); przyznanie prymatu całości nad częścią; hierarchiczną i antyegalitarną koncepcję organizmu społecznego, w którym każda grupa społeczna i każda jednostka „czyni powinność swoją” jako naturalny i ustabilizowany organ wspólnoty; wreszcie koncepcje państwa jako dobra wspólnego (bonum commune), realizującego cele ponadjednostkowe, koncepcję przeciwstawioną „atomistycznej” wizji państwa jako pola rywalizacji partykularnych interesów — sprzyjającej dialektycznemu przemieszaniu ról społecznych. „Państwo — powiadał konserwatywny romantyk niemiecki, Adam Müller — nie jest ani manufakturą, ani mleczarnią, ani towarzystwem asekuracyjnym, ani zmerkantylizowaną społecznością, ale jest wewnętrznym związkiem fizycznych i duchowych potrzeb, całego bogactwa fizycznego i duchowego stanowiącego pełnię wewnętrznego i zewnętrznego życia narodu”2.
3. Kolejna przesłanka myślenia konserwatywnego dotyczy antropologii. Jest ono HUMANIZMEM SUPRANATURALISTYCZNYM przeciwstawionym humanitaryzmowi naturalistycznemu. Humanizm supranaturalistyczny bazuje na uznaniu dualizmu duchowo-materialnego osoby ludzkiej i podporządkowaniu intelektu oraz zmysłowych tendencji niższego „ja” dyscyplinującej woli etycznej, inspirowanej nakazami religijnymi. Podkreśla on godność człowieka ze względu na pierwiastek duchowy zaszczepiony mu przez Stwórcę i odmienność jego egzystencji od świata materialno-zwierzęcego, ale jednocześnie dostrzega w nim istotę skażoną grzechem pierworodnym i błądzącą za podszeptami materialnych i zmysłowych pożądań.
W przeciwieństwie do oświeceniowego humanitaryzmu wierzącego w naturalną dobroć człowieka i podnoszącego instynkty oraz egoizm jednostki do rangi praw wolnościowych, humanizm supranaturalistyczny pragnie zbudować „rusztowanie asekuracyjne” dla jednostki w postaci silnych autorytetów moralnych i społecznych, równoważących pożądania przez egzekwowanie powinności.
Z tak pojmowanego humanizmu konserwatysta wyprowadzać może uzasadnienie dla swego autorytaryzmu politycznego, zdolnego trzymać w karbach egoizmy jednostkowe i grupowe. W tym układzie zwłaszcza niepohamowane rewindykacje socjalno-ekonomiczne traktowane są jako przejaw buntu niższego „ja” ludzkiej natury. „Równość — mówił Alexis de Tocqueville — jest słowem oznaczającym zazdrość. W sercu każdego republikanina znaczy ono: nikt nie będzie w lepszym położeniu ode mnie”3.
4. Z dualistyczną koncepcją osoby ludzkiej wiąże się PESYMIZM konserwatysty, zarówno w sensie egzystencjalnym (czyli uznania skażenia natury ludzkiej), jak i historiozoficznym — czyli przeświadczenia o nieusuwalności zła i cierpienia z historii. Progresywistycznemu optymizmowi zakładającemu, iż zło i cierpienie są wynikiem wadliwych instytucji społecznych i niosącemu wiarę w ostateczne usuniecie ich tu, na ziemi, po zlikwidowaniu owych wadliwych urządzeń — przeciwstawia konserwatysta przekonanie o obecności zła metafizycznego w historii i jego zakorzenieniu w duszy ludzkiej. Sens zaś, tak dziejów, jak i każdej pojedynczej egzystencji, polega nie na łudzeniu się obietnicami ziemskiego wyzwolenia, lecz na duchowej „metanoi” każdej jednostki i każdego społeczeństwa.
Wynika z tego w sposób oczywisty antyrewolucjonizm doktryny konserwatywnej. Ludzka rzeczywistość jest i pozostanie rzeczywistością cierpienia i mozolnego trudu, który to stan rzeczy wysiłki reformatorskie mogą jedynie w pewnej mierze złagodzić, nigdy zaś całkowicie wyeliminować. Zło, cierpienie i ubóstwo powinny być oczywiście zwalczane, ale konserwatysta zawsze przypomni ewangeliczną przestrogę „ubogich zawsze mieć będziecie miedzy sobą”. Z punktu widzenia nadrzędnych, nadprzyrodzonych celów człowieka ów stan ubóstwa jest nawet pod względem moralnym uprzywilejowany. W jego zwalczaniu zaś konserwatysta pragnie widzieć wyraz religijnie motywowanego miłosierdzia, podnoszącego moralnie tak darowującego, jak obdarowanego, a nie przymus społeczny realizowany drogą rewolucyjnej przemocy lub biurokratyzmu etatystycznego.
5. Myśl konserwatywna jest ESCHATOLOGICZNA, a nie millenarystyczna. Bierze się to z jej pesymizmu historiozoficznego. Skoro zło może zdominować historię, to ostatecznego triumfu dobra nie należy wiązać z historią, lecz szukać go trzeba poza nią, w wieczności. Dla konserwatysty „Królestwo Boże nie z tego jest świata”; występuje więc przeciwko wszelkim próbom terrestrializacji idei Królestwa Bożego, przeciwko ideologiom i gnozom głoszącym raj na ziemi.
Rysuje się w tym miejscu problem nie tak znowu nielicznych konserwatystów — mesjanistów (jak np. Krasiński). Ich mesjanizm jednak polegał na przyjęciu idei posłannictwa narodów nadanego im przez Boga, ale spełnienie celu ostatecznego ludzkości umieszczali również w płaszczyźnie eschatologicznej, nigdy zaś w doczesnej, która jest tylko fragmentem i etapem realizacji soteriologicznego planu. Opatrzności.
6. U podstaw myślenia konserwatywnego leży wreszcie arystotelesowsko-tomistyczne pojmowanie POLITYKI jako ETYKI SPOŁECZNEJ, jako służby dobru wspólnemu społeczności stanowiącej naród — przeciwstawione utylitarnej, makiawelskiej (i pochodnych od niej) koncepcji polityki jako gry; techniki zdobywania i sprawowania władzy. „Do służby publicznej — mawiał Józef Szujski — powinno się przystępować jak do sakramentu”. Można oczywiście wykazać, że politycy konserwatywni też sprzeniewierzali się tej zasadzie. Ale sposób uprawiania polityki nie jest przecież koniecznie tym samym co sposób myślenia o niej.
1 H. Kelsen, O istocie i wartości demokracji, w: B. i M. Sobolewscy, Myśl polityczna XIX i XX wieku. Liberalizm, Warszawa 1978, s. 520.
2 A.H. Müller, Ausgewählte Abhandlung, Jena 1921, s. 28.
3 Cyt. za: Myśli o ustroju, Warszawa 1929.