Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Miscellanea » „Na wspak” czy „po Bożemu”? (o pożytkach z lektury Szekspira)

„Na wspak” czy „po Bożemu”? (o pożytkach z lektury Szekspira)

Jacek Bartyzel

Jak zapewne wielu z Was pamięta, w „romantycznej” tragikomedii Burza arcymistrza poezji i teatru, Williama Szekspira, statek wiozący króla Neapolu Alonza i jego świtę rozbija się u brzegu nieznanej wyspy za sprawą magii żyjącego tam na wygnaniu księcia Neapolu Prospera. Pośród rozbitków jest też dworzanin i doradca króla imieniem Gonzalo. Odurzony wspaniałym klimatem i tajemniczym nastrojem tej, jak sądzi, bezludnej wyspy oraz zachwycony bogactwem i pięknem jej flory, zaczyna snuć marzenia o tym, jak by ją urządził, gdyby był jej królem. Czytamy zatem, że wszystko by w tej swojej rzeczypospolitej na wspak urządził: „zabroniłbym handlu, / Żadnych by u mnie nie byłoby urzędów, / Żadnej nauki, bogactw ni ubóstwa, / Żadnego sługi, kontraktów, sukcesji, / Granic, uprawnych pól albo winnicy, / Żadnych metalów, zbóż, wina, oliwy / I żadnej pracy: lud cały w próżniactwie, / Mąż jak niewiasta, lecz niewinni, czyści; / Żadnych wszechwładców…”.

Niezrażony przytomną uwagą – cynicznych skądinąd – książąt Sebastiana i Antonia, że „koniec jego rzeczypospolitej zapomniał o początku”, bo przecież „sam chce być królem”, Gonzalo popada w jeszcze bardziej wieszczy nastrój, zapowiadając, że „Wszystko byłoby wspólne, a natura / Bez prac i potu wszystko by dawała. / Wygnałbym zdradę, kłamstwo, przeniewierstwo, / Miecz, dzidy, noże, wojenne rynsztunki: / Sama natura ciągle, bez przymusu, / Żeby lud mój niewinny wyżywić, / Wszelką obfitość szczodrze by rodziła”. Potwierdza wreszcie przypuszczenie Sebastiana, że nie byłoby „żadnych małżeństw między poddanymi”, lecz „zmieszani parobcy i dziewki” (Burza, II, 1). Krótko mówiąc, w owym wyśnionym – prześcigającym, jego zdaniem, Wiek Złoty – królestwie Gonzala, tak jak w programie wyborczym pewnego cudacznego kandydata do parlamentu „nie byłoby nic”.

Kluczowe w tej tyleż zabawnej, co przerażającej wizji Gonzala jest słowo: na wspak. Wyśniona przez niego republika byłaby bowiem dokładnym zaprzeczeniem wszystkiego, co występuje koniecznie w każdej realnej wspólnocie ludzkiej, począwszy od nuklearnej formy społeczeństwa, jaką jest małżeństwo i rodzina, poprzez własność prywatną i gospodarowanie dobrami ziemi, poprzez nauki i sztuki, po władzę kierującą całością dla osiągania wspólnego dobra. Zauważmy, że jeśli Gonzalo chce zastąpić wszystkie te instytucje ich przeciwieństwami, to znaczy, że jego zdaniem świat istniejący został źle urządzony. A kto „urządził” ten świat – jeśli zbadać rzecz najstaranniej, czyli dochodząc do pierwszej przyczyny wszelkiego stworzenia? Odpowiedź jest oczywista: to Pan Bóg, Stwórca wszystkich rzeczy. Rozumując tak, jak Gonzalo, musimy dojść do wniosku, że świat się Panu Bogu nie udał. A tak nasuwa się wniosek kolejny: że „nieudane” dzieło Stwórcy musi „poprawić” jedyna istota rozumna, jaka żyje na ziemi, czyli człowiek.

Tymczasem, Biblia przekazuje nam świadectwo dokładnie przeciwne. W Księdze Rodzaju czytamy, że kiedy Bóg stwarzał świat, po każdym dniu stworzenia „widział, że to było dobre”. Stajemy zatem wobec wyboru „albo – albo”, od którego nikt nie może się uchylić. Albo uwierzymy „Gonzalom” twierdzącym, że dzieło stworzenia jest nieudane, albo Biblii (której prawdziwość poręcza nam autorytet Kościoła) mówiącej, że to, co Bóg stworzył, jest dobre.

Powie ktoś jednak, na obronę Gonzala, że przecież ów – skądinąd poczciwy i przyzwoity człowiek, jak wynika z treści sztuki – ma szczerą wolę wyeliminowania ze świata tego, co jest w nim niewątpliwym złem: „zdrady, kłamstwa, przeniewierstwa”, prowadzących też do smutnej, lecz jakże często nieuniknionej, konieczności wojny. Skąd zatem w świecie, który został stworzony jako dobry, wzięło się zło? Jeśli zagłębimy się w historię spekulacji człowieka w tym względzie, napotkamy wiele odpowiedzi na ów dręczący problem, niektórych wręcz dziwacznych, jak twierdzenie manichejczyków i gnostyków o istnieniu „dwu bogów”, z których odpowiedzialny za stworzenie złego świata jest ten pośledniejszy, „dobry” zaś nie ma z kolei ze światem nic wspólnego. Ostatecznie jednak stajemy ponownie wobec konieczności rozstrzygnięcia pomiędzy dwiema odpowiedziami: tej, którą daje nam teologia katolicka – iż zło sprowadził sam człowiek, ulegający podszeptom szatana i popadający w grzech pierworodny; oraz tej, którą najdobitniej sformułował jeden z realnych następców Gonzala, Jan Jakub Rousseau, który – przecząc dogmatowi katolickiemu – ogłosił, że człowiek „w stanie natury” jest dobry, a psuje go jedynie cywilizacja.

Prócz wielu innych znamion, geniusz Szekspira polega także na tym, że unaocznił on narodziny zupełnie nowego, a zrywającego z całą tradycją klasyczno-chrześcijańską, sposobu myślenia o świecie i człowieku, który objawił się jako wymyślanie utopii urządzania świata na wspak. Te utopie zaś już niedługo potem przeobraziły się w rozmaite ideologie, których twórcy i wyznawcy zaczęli ów świat naprawdę modelować na swój obraz i podobieństwo, przysparzając ludziom mającym nieszczęście „dostać się w łapy humanistów” niewymownych cierpień. Wszystkie te ideologie miały zresztą jeszcze jedną wspólną cechę, zauważoną przez Szekspira, tę mianowicie, że „koniec ich rzeczypospolitej zapominał o początku” – jak komunizm, który miał się skończyć „obumarciem państwa”, lecz zaczynał się „dyktaturą proletariatu”.

Często pocieszamy się dzisiaj, że najbardziej zbrodnicze ideologie jednak przegrały. Wciąż przecież rodzą się nowe i ciągle wcielane są w życie. Co gorsza, pokusa urządzania świata na wspak w jakiś niepojęty sposób dotknęła też ziemski wymiar organizmu Kościoła. Jeśli przez wieki Jego kapłani stawali na czele ludu przed ołtarzem Boga, aby tam, w świętej liturgii uobecniającej ofiarną żertwę Chrystusa, Go adorować, to znaleźli się „Gonzalowie”, którzy uznali za lepszą celebrację na wspak, „przodem do ludu”, aby temu było przyjemniej adorować samego siebie.

Czytajmy Szekspira, który „bawiąc mądrze” przestrzega nas przed urządzaniem świata na wspak. Kiedy natomiast pragniemy się dowiedzieć, jak winien postępować mądry władca, słuchajmy nie „Gonzalów”, lecz Doktora Kościoła, patrona Waszej szkoły, św. Tomasza z Akwinu, który powiada: „A sposób urządzenia królestwa powinien być wzięty z przykładu ustanowienia świata” (De regno, 14.3).

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.