Thomas J. DILORENZO

Jacek Bartyzel

Amerykański ekonomista, historyk i publicysta. Urodził się w 1954 roku w zachodniej Pensylwanii. Ukończył Instytut Politechniczny w Wirginii. Jest profesorem ekonomii w Loyola College (Maryland) oraz pracownikiem naukowym Instytutu Misesa i Instytutu Katona.

Jako kontynuator wolnorynkowej Szkoły Austriackiej (L. von Mises, F.A. von Hayek, M. Rothbard) i libertarianin, DiLorenzo zwalcza etatystycznego „Lewiatana” i „mentalność antykapitalistyczną”. W swojej wizji historii Ameryki przeciwstawia się natomiast poglądom większości konserwatystów utożsamiających się z Partią Republikańską. Jego zdaniem, Grand Old Party była od początku partią „wielkiego rządu”, uprawiającego merkantylizm i protekcjonizm w polityce wewnętrznej, a imperializm w zewnętrznej. Jej znamieniem był także nacjonalizm – w znaczeniu prymatu scentralizowanego państwa narodowego (unii) nad stanami. Podobne wady mieli poprzednicy republikanów, czyli federaliści (Alexander Hamilton to „Rousseau prawicy”) i wigowie („narodowy socjalista” Henry Clay). Pozytywną tradycją Ameryki jest natomiast Jeffersoniańska republikańska demokracja, oparta o ideę rządu ograniczonego do obrony praw naturalnych: życia, wolności i własności oraz suwerenności stanów. Ideał ten w XIX wieku geograficznie reprezentowało Południe, instytucjonalnie Partia Demokratyczna, a personalnie między innymi: James Madison, John C. Calhoun, Andrew Jackson i kilku innych mało pamiętanych prezydentów, którzy byli dobrzy właśnie dlatego, że rządzili mało – jak „ostatni dobry demokrata”, prezydent (1885-89 i 1893-97) Grover Cleveland.

Ze szczególną pasją DiLorenzo zwalcza mit „ojczulka” Abrahama Lincolna (Prawdziwy Lincoln: nowe spojrzenie na Abrahama Lincolna, jego program i jego niepotrzebną wojnę, 2001), będącego, jego zdaniem, niekonstytucyjnym dyktatorem, tyranem, manipulatorem i hipokrytą. Prawdziwym celem wojny domowej było zlikwidowanie niezależności stanów oraz narzucenie ceł ochronnych w interesie magnatów przemysłowych z Północy, natomiast cel propagandowy, czyli zniesienie niewolnictwa, można było osiągnąć pokojowo, jak w dwudziestu innych krajach, a nie kosztem życia 620 000 ludzi i zniszczenia cywilizacji Południa. DiLorenzo przypomina, że obłudę Lincolna demaskowali prawdziwi abolicjoniści, jak William Lloyd Garrison czy Lysander Spooner, a za granicą Lord Acton, w których oczach to Południe było prawdziwą „cytadelą wolności”. Pierwsza w historii „demokratyczna wojna totalna”, prowadzona ze szczególnym okrucieństwem przez takich generałów, jak „Osama bin Sherman”, również dla tysięcy mieszkańców Północy oznaczała uwięzienie w „amerykańskiej Bastylii” (Fort Lafayette). Nic zaś tak nie kompromituje Lincolna, jak gratulacje wysłane mu po reelekcji przez Marksa, czy pochwały ze strony Hitlera w Mein Kampf za „przezwyciężenie partykularyzmu”.

Jestem z Północy, ale nie jestem Jankesem. […] Słowo „Jankes”, którego popularność wzrosła w pierwszej połowie XIX wieku, oznaczało w szczególności mieszkańca Nowej Anglii: aroganta, hipokrytę, nieżyczliwego, wyniosłego, nietolerancyjnego, skrajnie zarozumiałego i przekonanego, że on i jemu podobni są ludem wybranym przez Boga.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.