Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Tomasz Gabiś: Ciało i dusza

Ciało i dusza

Tomasz Gabiś

Przeczytałem kiedyś w „Gazecie Wyborczej” wywiad z reżyserem filmowym Bruno Daumontem. Oto jego fragment:

Pyt.: Ale seks w Pana filmach to też jasny sygnał: jesteśmy zwierzętami.

Odp.: Bez względu na liczbę przeczytanych książek filozoficznych pozostajemy zwierzętami, które się pieprzą. Można to odrzucać, można tego nie chcieć. Ale sztuka jest również po to, żeby nam tę prawdę przypomnieć.

Cóż to za intelektualny poczciwina przybył na nasze biedne peryferia wprost z Paryżewa! Może raczej powinien filmy dla dzieci kręcić? „Zwierzęta, które się pieprzą”, no po prostu groza, zdarł z nas maski reżyser, jakiż on odważny, wali nam brutalną prawdę prosto w twarz. Ach, gdybyż to była prawda, co mówi reżyser, moglibyśmy wówczas odetchnąć z ulgą i spokojnie pokołysać się w bujanym fotelu. Niestety, to nie jest prawda. Polecam reżyserowi aforyzm Nicolása Gómeza Dávili: „Historia byłaby znacznie bardziej pokojowa, gdyby zawierała w sobie tylko gospodarkę i seks. Człowiek jest jednak o wiele bardziej przerażającą bestią”.

Problem w tym, że człowiek to nie „kopulujące zwierzę”, lecz „kopulujące zwierzę obdarzone duszą” czy też „kopulujące zwierzę mistyczne”. Albowiem jak powszechnie wiadomo, każdy z nas nosi w sobie, w swoim sercu iskrę (małe słońce), esencję „solarnego”, boskiego światła. W każdym człowieku mieszka dusza, czyli kawałek czystego złota spirytualnego światła. Dusza to boskie ziarno w człowieku, perła, iskra wiedzy, świadomość, inteligencja, światło; dusza to iskra z niebiańskiego ognia, zindywidualizowana jednostka płonącej spirytualnej esencji kreatywnego Umysłu Boga, iskra z Jego wiecznie płonącego płomienia ducha. Jednak sprawy bardzo się komplikują, kiedy dusza, wcielając się, łączy się z animalnym sensorium ludzkiego ciała, a obie te sfery oddziałują na siebie nawzajem.

*****

Poprzez koncepcję wcielenia duszy różne doktryny religijne i teologiczne przekazują nam fundamentalną prawdę o człowieku: człowiek jest „bogiem” (aniołem, nieśmiertelnym duchem), duchowym światłem mieszkającym w ciemnym, wilgotnym, animalno-biologiczno-materialnym ciele. Człowiek = zjednoczenie zwierzęcia i anioła. Można powiedzieć, że istoty ludzkie to „upadłe” anioły, formy boskiego świata znajdują się wewnątrz nich. Człowiek jest „racjonalną” duszą wrzuconą w irracjonalne życie. Zamieszkuje równocześnie oba światy – jest w Niebie dzięki swojej świadomości (duszy) i na Ziemi dzięki swojemu ciału, stoi na linii granicznej pomiędzy nieśmiertelną naturą ducha i śmiertelną naturą materialnego ciała, dokładnie pomiędzy dwoma królestwami, czy raczej na ich przecięciu. Człowiek to jedyny byt, w którego konstytucji duch i materia spotykają się i wpływają na siebie. Ludzie są „aniołami”, które narodziły się w Bogu, ale są „byłymi aniołami”, których stopy grzęzną w ciężkiej glinie zmysłów i ciała. Dlatego człowiek żyje w zmierzchu albo w poranku, ani w całkowitej ciemności, ani w całkowitej jasności, w pół-świetle, pół-mroku, zawsze Pomiędzy. Słońce umysłu – światło ludzkiej inteligencji jest rzeczywiście odbiciem wszechwiedzącego Umysłu-Światła-Boga, ale ludzka wizja świata jest niejasna, zmętniała. W człowieku boskie światło ulega zaćmieniu, dusza widzi (poprzez ciało) świat jak przez przydymione szkło, nasza ignorancja, mentalna ciemność redukuje światło duchowego słońca do pół-światła księżyca. Człowiek jest cieniem, niejasnym, nieostrym, wyrażeniem tego, co czuje, myśli, chce Bóg (Najwyższy Kosmiczny Byt). Człowiek to ziarno ducha (umysłu) w organicznej konstytucji, mieszanina ciała (ziemia i woda) i duszy (ogień i powietrze).

*****

Człowiek to istota ledwo, ledwo pamiętająca o swoim boskim pochodzeniu, pamiętająca jak przez mgłę o tym, kim była – oto jest misterium, tajemnica, zagadka egzystencji człowieka.

*****

Lama Anagarika Govinda w Drodze białych obłoków pisze o jednym z bogów tybetańskich imieniem Jamantaka: „symbolizuje on podwójną naturę człowieka: posiada formę fizyczną, instynkty, popędy, pasje zwierząt i cechy duchowe boskich mocy wszechświata. Jako istota fizyczna jest śmiertelny, jako duchowa-nieśmiertelny. Połączenie jego intelektu z naturą zwierzęcą daje w rezultacie moce demoniczne, a intelekt kierowany naturą duchową tworzy wartości boskie; łączy w sobie zwierzę, demona i boga” – Jamantaka – oto człowiek!!!!

*****

Paradoks wcielenia duszy polega na tym, że boska inteligencja może jeszcze bardziej zapalić cielesne żądze i moce, wzmóc namiętności ciała, pokierować je ku złu. Ogień duchowy, „ja” człowieka będące porcją boskiej inteligencji wkomponowanej w animalne ciało może stać się źródłem zła. Kiedy duchowy „ogień” łączy się z biologicznym organizmem, wówczas „boskie” aspiracje połączone z sensualnymi apetytami i namiętnościami mogą stworzyć wybuchową mieszankę. Dusza (świadomość, intelekt, inteligencja) łączą się siłami elementarnymi ciała, boski duch łączy swoją boską, spirytualną „krew” z krwią „bestii”, ta niższa krew może zarazić wyższą krew, anielska inteligencja sprzężona z instynktami i emocjami ciała może wytworzyć istotę demoniczną; człowiek, czyli zwierzę z boską iskrą może być i potrafi być gorszy niż zwierzęta; to właśnie boska iskra w „bestii” czyni ją naprawdę, po ludzku bestialską: to boska iskra sprawia, że człowiek w przeciwieństwie do zwierząt zabija bez powodu, zabija i zadaje innym ludziom cierpienia dla przyjemności; sadyzm, okrucieństwo, kłamstwo, cały żałosny stan człowieka, jego niestabilność, bezwzględność, lekkomyślność, zawiść, nienawiść, chciwość, kłamstwa, oszustwa, perwersje wszelkiego rodzaju etc. etc. – to wszystko istnieje właśnie „dzięki” boskiemu pierwiastkowi w nas, jest odwrotną, „lewą stroną” wcielenia ducha. Gdyby człowiek nie posiadał duszy, byłby tylko niegroźnym, „kopulującym zwierzęciem” p. Dumonta, niezdolnym do czynienia zła, do zadawania innym cierpienia i czerpania z tego złośliwej satysfakcji.

*****

Na ziemi niebiańskie rzeczy mogą zostać odwrócone, zanieczyszczone, zniekształcone, zeszpecone, wykrzywione; my, ludzie, jesteśmy niebiańskimi duchami postawionymi na głowie!

*****

Dobrym symbolem człowieka jest Szatan, będący „odwróconym” aniołem, którego niebiańska natura załamuje się podczas przejścia przez zmętniały pryzmat ziemskiego życia. Szatan jest aniołem przemienionym w byt o zredukowanych siłach, pomieszanym zmyśle moralnym, zamglonym rozumie i zapomnianej chwale. Jest aniołem podległym pasjom, instynktom i zmysłom; jest boską duszą zaplątaną w animalną naturę, nadającą impulsom tej natury jeszcze większą intensywność i gwałtowność. Anioł może „oszaleć” zanurzony w wodzie cielesnego życia – to jest to, co określa się jako opętanie; każdy z nas może być Szatanem.

*****

Rebelię aniołów interpretują niektórzy religioznawcy nie tylko jako bunt przeciwko Bogu, ale także jako „bunt” przeciw pustej pasywności czysto idealnego świata, przeciw „nudzie niebiańskiej”, czysto duchowej egzystencji, jako wyruszenie po przygodę życia. Potrzebne jest wcielenie duszy, aby zrealizować boską potencjalność w niższej formie śmiertelnego ciała. Duch samopoznaje się dopiero w materii, dusza samopoznaje się dopiero w ciele. Dusza (duch) musi walczyć z inercją, oporem ciała (materii) – wcielenie jest dla niej testem, próbą, „sądem”, inicjacją. Materia (ciało) jest niższa od ducha, ale jest nieodzowna, ponieważ spirytualne światło potrzebuje paliwa. Energia ducha rozpala się poprzez kontakt z chropawą materią ziemi i ciała; czyste światło świecy potrzebuje szorstkiego knota; ciało jest materialnymi animalnymi łojem i knotem połączonymi z głową, którą symbolizuje płomień, lampa ducha musi być karmiona ofiarniczym olejem życia.

W tradycyjnych systemach metafizyczno-symbolicznych „materia”, „ciało” są w pewnym aspekcie „wrogami” duszy, przeszkodą w duchowym procesie – ale są „złe” w czysto relatywnym sensie, nie jest to w żadnym razie zło ontologiczne; duch jest wyższy niż materia, ale kiedy anihiluje się materię, także i duch „zniknie ze sceny”, kiedy zabije się ciało, i dusza straci swoje „życiowe środowisko”.

*****

Nasza dusza, mówi nam filozofia wieczysta, odczuwa głęboką radość, kiedy stoi przed zadaniem podporządkowania sobie (broń Boże, zniszczenia!) i uszlachetnienia animalnej energii ciała. Ta energia ma być przez duszę powściągnięta i ujarzmiona. Bóg zapala ogień w ludzkim ciele, chodzi jednak o to, aby człowiek płonął, ale nie spłonął.

*****

Nienawiść, chciwość, zawiść i inne złe namiętności zwyciężają, jeśli rozum i duchowa samodyscyplina ich nie „spalą”. Dusza i ciało walczą wprawdzie ze sobą, ale po to, żeby (ewentualnie) pogodzić się w końcu ze sobą. Życie duchowe człowieka powinno toczyć się tak, żeby światło ducha prawie zgaszone w „ciemności” materii, nie zostało zgaszone do końca, lecz na odwrót – rozpłomieniło się, przekształcając ciało, przepromieniając je, czyniąc je ciałem „uwielbionym”.

Jeśli, jak twierdzi się niekiedy, dusza jest więźniem, jej strażnikiem zaś ciało ze swoją zmysłową naturą (inaczej Foucault, który mówi, że to ciało jest więźniem duszy), to zadaniem duszy jest „nawrócenie” strażnika i przemienienie jego natury, aby upodobnić ją do swojej – ciało jest jednocześnie więzieniem duszy, sługą duszy i domostwem duszy, ba, świątynią duszy. Boska Iskra rozpłomienia się poprzez wiedzę, mądrość i miłość, dusza staje się mistrzem i panem we własnym gospodarstwie. Duch musi pokochać materię a materia ducha, dusza ciało a ciało duszę. Wtedy unia duszy z materialnym ciałem będzie błogosławiona i owocna.

*****

Emil Cioran pisze: „Bogowie olimpijscy, zstępując na ziemię, najczęściej przybierali postać zwierzęcą. Mówi to wiele o estymie, w jakiej mieli ludzi”. Błyskotliwe, ale wychodzące z błędnych założeń, albowiem bogowie przybierający zwierzęcą formę to symbole nas ludzi, to symbole ludzkiej egzystencji – człowiek jako „bóg” (anioł) w zwierzęcym ciele. Mity (legendy i bajki) o przemianach ludzi w zwierzęta obrazują człowieka jako mieszaninę zwierzęcych cech i wyższej inteligencji.

Niekiedy – jak Cioran – błędnie (dosłownie) interpretuje się symboliczne przedstawienia, wyobrażając sobie, że może nastąpić wcielenie ludzkiej duszy w zwierzęta – jest to literalne potraktowanie obrazu duszy wcielonej w zwierzę – to tak jakby alegoryczną opowieść o czarodziejskim ośle Apulejusza brać za temat duszy wcielonej w zwierzę, podczas gdy ów czarodziejski osioł symbolizuje człowieka. Doktryna metempsychozy, czyli wcielenia duszy w formy bytu niższe niż człowiek, występuje w „niższych” interpretacjach religijnych; na gruncie logiki metafizycznej niemożliwe jest, aby dusza wcieliła się w osła; przestrzeń ziemska i ludzkie ciało to najniższy poziom, na który zstępuje dusza.

*****

Pół-ludzie, pół-zwierzęta występujące w różnych systemach kultowych, metafizycznych i symbolicznych, zawsze muszą być odczytywane jako symbole i alegorie, których znaczenie zależne jest od kontekstu i siatki odniesień, których są elementem. Symbole zwierzęce mają różne odniesienia i znaczenia; centaury, harpie, satyry, syreny, sfinksy, gorgony, sylenowie, bożek Pan, Bachus jako byk z ludzką twarzą, i inne okazy fantastycznej antropozoologii, czasami podwójne typy zwierzęce – męskie z przodu, żeńskie z tyłu – etc. unaoczniają dualną naturę człowieka i życia jako bytu „pomiędzy”, jako duszy wcielonej w animalne ciało. Centaurami, satyrami, syrenami etc. jesteśmy my, ludzie – idzie tu o mitologiczny, obrazowo-symboliczny sposób przedstawiania pewnej koncepcji człowieka.

*****

Dualizm ludzkiej natury przedstawia się też symbolicznie jako podział na płci – mężczyzna symbolizuje ducha (duszę), kobieta materię (ciało). Ich zjednoczenie rodzi wszelką egzystencję; kobieta i mężczyzna kochają się, podobnie jak kochają się duch i materia (dusza i ciało).

„Niższe umysłowości” niepojmujące, że na płaszczyźnie metafizycznej różnice płci nie mają żadnego znaczenia, błędnie, bo literalnie, zinterpretowały alegorię, w której materia (ciało) przedstawiana była symbolicznie w postaci kobiety, jako dosłowne przeciwieństwo mężczyzny i kobiety; niższość (co nie znaczy, że zbędność!) materii wobec ducha odczytano dosłownie; jej symbol, czyli kobietę uznano za niższy byt; Dosłowne odczytywanie symboli, ich materializacja i konkretyzacja jest częstym błędem, prowadzącym do wielu nieporozumień. Nie wolno obrazowej, symbolicznej, alegorycznej dramatyzacji i waloryzacji pojmować literalnie i w symbolu materii, którym była kobieta, widzieć realne kobiety, a następnie z udosłownionego symbolu wyciągać wniosek o rzeczywistej niższości kobiety wobec mężczyzny, podczas gdy tylko na gruncie pewnego systemu metafizyczno-symboliczno-alegorycznego mężczyzna jest typem ducha a kobieta – ciała. Realni mężczyźni i realne kobiety mają taką samą nieśmiertelną duszę, tak samo uczestniczą w duchu i w materii.

*****

Golem – sztuczny człowiek, w którego tchnięto duszę – jest adekwatnym symbolem człowieka. Jednak chyba najlepszymi symbolami człowieka są wampiry i wilkołaki. No cóż, każdy z nas jest wampirem, każdy z nas jest wilkołakiem.

*****

Ktoś – zdaje się, że Empedokles – powiedział o człowieku: „włóczęga przegnany z siedziby bogów”. Podoba mi się ta definicja.

Artykuł pierwotnie opublikowany w portalu Nowa Debata: http://nowadebata.pl/2013/09/15/cialo-i-dusza

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.