Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Zygmunt Krasiński: „Rosja” (Do Hieronima Kajsiewicza)

„Rosja” (Do Hieronima Kajsiewicza)

Zygmunt Krasiński

Niech tylko Polska, uniknąwszy zmoskwiczenia się w dziełach i w czynach, nie ulegnie zmoskwiczeniu przez teorie włościańskie i nie przyjmie, pod pozorem postępu, barbarzyństw moskiewskich, wydających się niektórym badaczom wielkimi rzeczami, bo są co do joty spełnieniem teorii zachodniego socjalizmu. Cywilizacje konające marzą to samo, co już się odbyło w poczynających. Trumna ma sny podobne do kolebki, ale to nie życie – u jednych to śmierć, u drugich to było dzieciństwem. W Rosji stan dzieciństwa się przechował, na Zachodzie chwila konania nadchodzi, stąd zgodność wyobrażeń i podziw wielu. Nie ma czemu się dziwić, ale jest nad czym płakać i co przeklinać!

Z listu do Władysława Zamoyskiego

Do Hieronima Kajsiewicza1

[Baden,] 11[–12] września 1856 r.

Drogi Ojcze a Przyjacielu!

Dzięki serdeczne za list mi przez księżnę oddan2. Główny nieprzyjaciel zmienił szyk bojowy na szyk pokojowy, który, pomimo że tak się zwie, nie przestał być bojowym. Do cywilizacji zachodniej obróciwszy się woła: „Patrzcie, gotówem od was wszystko przejąć, pójść za wami, odstąpić od dawnych myśli moich, od rozboju zamierzonego powszechnego waszej Europy. Rękojmią tego, żeście mnie przekonali, najlepszą dla was to, że zacznę o wewnętrznych myśleć naprawach. Odtąd wasze kredytowe spółki ruchome i nieruchome mogą zacząć u mnie działać. Giełd obiecuję kilka nowych wybudować, jeśli chcecie, nawet jedną na Sybirze. Kolejami żelaznymi osiatkuję się wszystek. Lecz za tyle ustępstw, za takie nawrócenie się mojego ducha do waszej przemysłowości i zachodniości, proszę o podaruneczek, lecz o podaruneczek na wieki. Na wieki zapomnijcie o Lechii3 i przystańcie na to, że jej nie masz już, nawet że jej nigdy nie było”4. Zarazem ku Romie obróciwszy się, woła: „Nie myślcie, bym nie mógł się rozwieść z ideą kalifatu. Dopókim marzył o zajęciu Carogrodu5 i o zrabowaniu świata, musiałem brać przykład z Mahometa6 i być w dziejach istotnym następcą kalifów, musiałem władzę duchowną deptać władzą świecką, alem się przekonał, że dziś inna pora nadeszła. Pod skorupą, po której dotąd cało i bezpiecznie z knutem w prawicy stąpałem, odzywają się podziemne jakieś grzmoty. Już nie dość mi knuta na rządzenie wulkanem. Wybuchu nie chcę, a uniknąć go tylko mogę, przejmując od was wasze wiary, porządek, karność duchową, hierarchię. Zatem, kto wie, czy ja z rozbójnika nagle przemienion w cywilizowanego, ze zdobywcy w spokojnego urządziciela wewnętrznych, ekonomicznych stosunków, z dziedzica srogości mongolskich w europejskiego władcę, nie mógłbym złożyć arcykapłaństwa ponad moim narodem i przyszłości całej dotąd marzonej przeze mnie wszechwładztwo na to, by zespolić mój kościół z wami i uznać zwierzchność waszą. Ale patrzcie, co za bezmiar ustępstw mieści się w tym moim wyznaniu – patrzcie – jeśli wstąpię na oną drogę, sami powiedzcie, azali wam już potrzebna jest Lechia. Drobiazg to nic nie znaczący i już wam nieprzydatny, skoro ja wszystek staję się waszym, a za mną i całe plemię, oczywiście słowiańskie, zatem i dla mnie wy uczyńcie coś, zapomnijcie o Lechii, przystańcie na to, że jej już nie masz, nawet na to, że jej nigdy nie było”.

Zygmunt Krasiński, Rosja. Antologia

Pierwsza z tych odezw znaczy: „Kapitałami waszymi własnymi, waszą pracą, zmysłem i kredytem okryję się, kolejami, których mi brak było do przeprowadzenia wojsk moich spod bieguna aż pod Carogród. Że ich nie miałem, musiałem pokój zawrzeć i was odeprzeć nie podołałem. Skoro wy sami pomożecie mi do nich, drugi raz wam się już nie dam i poginiecie. Tymczasem Lechii już nie będzie. Sami mi przyznacie, że już jej być nie może. Z czego wypadnie, że bez niej, a przy kolejach, stanę się właśnie tym, czym mi Piotr W[ielki]7 przykazał być, tj. waszym panem i plagą, i ujarzmicielem”.

Druga zaś z tych odezw znaczy: „Lechii dotąd nie zdołałem dobić. Wszystkich próbowałem środków, żaden mię ostatecznie do celu nie dowiódł. Moc jakaś magnetyczna z obalonych jej piersi płynąca, cicha, niewidzialna, lecz spowinowacona z piorunowym płynem, wszystkie moje rozbija oręże i narzędzia tortur kruszy w moim ręku. Zdaje mi się jednak, że gdybym mógł ją doprowadzić do oderwania się od odwiecznego jej środka duchowego, dopełniłbym jej zguby nieodzownie. Zatem udam przed Rzymem, jak za dni Batorego i Possewina8, że skłaniam się w stronę jego, a pod warunkiem, rozumie się, by on dla dobra powszechnego Kościoła poświęcił mi szczegół lechicki. Skoro tak się stanie, skoro głosy z Rzymu słyszeć się dadzą namawiające Lechitów do zgody ze mną, do zaprzestania walki, którą dotąd istotnie świat zachodni i łaciński obronili i uratowali, stawiając ciągle, czy szablą niegdyś, czy męczeństwem później, kres moim zapędom, w sercach lechickich ostateczna rozpacz nastąpić musi. Rozpacz ostateczna duchowa złą poradniczką, ona bunt głęboki w nich wznieci. Rozpacz przemieniona w bunt ostatnie ich siły zeżre i odda mi ich dusze zbezwładnione. Od Rzymu łacniej mi wtedy przyjdzie ich odszczepić i w tej samej chwili, w której Rzym, licząc na rozpoczęte układy, czekać będzie na moje nawrócenie się, ja mu oznajmię, że się Lechia do moich wiar dała nagiąć. W stosunku do Rzymu pozostanę, czym byłem, tj. kalifatem, a Lechii już wtedy istotnie nie będzie i plemię słowiańskie odtąd stanie się całe na obraz i podobieństwo moje. Wszystkich zwiodę, uwiodę, oszukam, jednych do czasu łudzić będę, a drugich znicestwię na wieki. Tymczasem sobie wytchnę, wypocznę, w świeże wzrosnę przybory, przyrządy i wojska, a wtedy biada oszukanym przeze mnie. Poznają, kim ja i że imię moje – zatraciciel!!”.

12-go września

Powiedz, drogi Ojcze, mylęż się? Czy o tej bijącej dziejów godzinie nie naradza się takowego rodzaju wielkie niebezpieczeństwo? Czy list z Moskwy, umieszczon w „Civilta Cattolica”, a później w,,Uniwerze”, nie wykrywa niebezpieczeństwa onego pierwszych zapowiedzi?9 Czy nie takim torem odtąd nieprzyjaciel myśli stąpać w Rzymie i takowym szykiem pokojowym wynagrodzić sobie wszystkie straty poniesione za czasów szyku bojowego?10 Płodny on we wszelaki fortel. Podobny do tych bożyszcz o sześćdziesięciu piersiach11, a każda nie mleko sączy pożywne, jedno powoli zabijający jad. Kto się na jadach doskonale nie zna, kto nimi od kolebki nie truty, kto nie Polakiem, ten łacno uwierzyć może, iż to mleko. Jeśli się mylę, powiedz! Chciałbym się mylić, ale poza mną stoi postać Batorego, taka smutna dotąd, że się dała omylić, i twierdząca, że się nie mylę.

Pan dziś rządzący Moskwą może i dobre chęci ma, ale one pozostają w głębi jego łona. Skoroby chciał je zamienić w czyn, spotkałby się z wszechmocną opozycją, a potem cechą charakteru moskiewskiego, iż jak inni wstydzą się złego, tak oni wstydzą się dobra. Skoro coś dobrego popełnią, zda im się zaraz, że się sprzeniewierzyli tradycji swej, że siebie samych i misterium państwa zdradzili. Więc zaraz cofają się i, by się usprawiedliwić przed duchem nimi władnącym za jeden ludzki czyn, dwoma lub trzema niegodziwymi się jemu opłacają. Słabość jest znamieniem następcy Mikołaja. Coś w jego postaci, losach, dziejach, w spadkobierstwie wziętym po przodkach, w łagodności serca, w braku siły rozstrzygnięć, w stanie zamięszania państwa, w stronnictwach, na które się podzieliło, w zepsuciu warstw wyższych, w buncie wszędzie pod stopami jego odzywającym się wśród niższych, przypomina koleje Ludwika XVI12, z ogromnymi oczywiście różnicami – nie ma tożsamości żadnej, ale jest analogia dość uderzająca. Te same burze gotowe, ten sam koniec być może, lecz rozwój onych burz zupełnie inaczej wyglądać będzie, zdaje się, że stokroć srożej i mniej po ludzku jeszcze. Bądź co bądź, pokój, którym świat obdarzono, niedługo potrwa. Jeśli nowa wojna go nie zerwie, to pęknie od rewolucyj zdarzonych czy tu, czy tam. Nie wskrzeszona Polska przyprawi ten świat o zaburzenia i klęski niesłychane. Polska bowiem była sercem europejskiej całości. Z żył zachodu biła krew ku niej i, jej mocą podnoszona i przelewana, rozlewała się po żyłach wschodu i północy. Jakżeż chcieć po wydarciu serca z organizmu jakiego, by ten organizm pozostał zdrowym i całym? Skąd takie szalone uroszczenie, takie domaganie się cudu na błogosławieństwo zbrodni? A przecież od rozbiorów Polski i teraz wciąż płacze dyplomacja za straconą równowagą, narzeka na ciężkie czasy, żąda przy tym wiecznej spokojności i śmie bezczelnie marzyć o wiecznym pokoju, jakby nie domyśliwała się, że ciało europejskie, nad którym radzi, pozbawione jednej z najgłówniejszych sprężyn życia swego. Albo wróci serce do ciała onego, a wtedy ono ocaleje, albo wbrew wszelkiej sprawiedliwości i wszelakiemu rozumowi pozostanie od niego oderwanym, a wtedy Europa przepadła, bo czyn wskrzeszenia Polski nie tylko jest koniecznością dla równowagi cielesnej Europy, jest on czymsiś jeszcze daleko ważniejszym i wyższym. Jest dla tej epoki całej nieubłaganą koniecznością moralną, bo jest naprawą gwałtu wyrządzonego najświętszym prawom duchowym rządzącym żywotem ludzkości i jej społeczeństw. Rozbiór Polski był odspołecznieniem społeczeństwa europejskiego. Jeśli to społeczeństwo chce nadal społeczeństwem pozostać i nie dojść do ostatecznych granic rozstroju, musi nazad się zespołecznić w tym, w czym się samo odspołeczniło, musi wobec Boga i wszystkich wieków przeszłych i przyszłych uderzyć się w piersi, wyznać winę i zadosyć jej uczynić. Inaczej stanie się pastwą giełdzianych chuci swych, zepsucia własnego, nieprzerwanego żadną skruchą ni żadnym wielkim czynem, zatem doszłego do potwornych rozmiarów. Omdleje na siłach, na rozumie, zbezczestnieje13 zupełnie, wpadnie w kretynizm zbytków i gnuśnych rozkoszy, stanie się zbiorem samych ciał już tylko, a ciał rozwiązłych, miękkich, trzęsących się od zniewieściałości i strachu, jak legiony ostatnich chwil cesarstwa rzymskiego. Na takowe zaś ciała z błota znajdą się inne z gliny twardej, wyrzeźbionej knutem, pełne jeszcze pierwotnych, przyrodzonych soków i owe twarde deptać będą po karku tych zbutwiałych. Moskal z zewnątrz, robotnik i chłop z wewnątrz rozbiją skład świata tego za to, że zamordowując lub przystając na mord Polski, sam wrzucił własne serce w przepaść i rzekł: „Niech tam leży na wieki!”.

Co do mnie, od dwóch miesięcy już rozchorowałem się znakomicie i dotąd mi nie znanym sposobem. Po powrocie z Kissingen14, gdziem mało zapalenia mózgu nie miał, dostałem napadu dny (podobno pedogra po staropolsku)15, i to w kolanie. Ogromniem zaczął cierpieć, wreszciem musiał się do kul wziąć, wtem nagle ten napad przybrał kształt zapalenia w stawie kolanowym przy znacznym wycedzeniu się onego płynu, który ułatwia tarcie się kości stawowych. Odtąd leżę po większej części, a kiedy chodzę, to zawsze na dwóch kulach. Nie wiem, jak długo potrwa jeszcze. Proszę Ojca drogiego o modły za mną i Ojcem moim, i żoną, i dziećmi.

Wojewoda16 cały i zdrów, redux17 z Orientu18 jest, ma tu przykoleić19 w tych dniach. Gaszyński20 coraz chorszy na nieubłaganą chorobę kości pacierzowej. Tak smutno patrzeć na znikanie jego stopniowe, powolne a niewstrzymalne niczym. Módl się, drogi Ojcze, i za niego. Sołtan też tu. Pani Katarzyna21 od 4 miesięcy tutejsze kąpiele bierze, ale nie pomagają i z nią źle jest.

Módl się za nas wszystkich i bądź łaskaw, kochaj mię ciągle, wspominaj mię czasem i wierz, żem Twój na zawsze najwdzięczniejszy i najprzywiązańszy przyjaciel a sługa.

Zygmunt

Księżna22 złoży do rąk Ojca drogiego 25 napoleonów.

Zygmunt Krasiński, Rosja. Antologia, wybór, opracowanie i posłowie Andrzej Fabianowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023, str. 360, oprawa twarda, ISBN 978-83-8196-495-1.


1 Hieronim Kajsiewicz (1812–1873) pochodził z Litwy, wziął udział w powstaniu listopadowym, na emigracji napisał cykl sonetów, sympatyzował z lewicą emigracyjną, następnie wstąpił do seminarium duchownego, jako kapłan w r. 1842 współtworzył zakon Zmartwychwstania Pańskiego, był spowiednikiem Krasińskiego i Norwida, zasłynął jako kaznodzieja zwalczający poglądy Andrzeja Towiańskiego.

2 Mowa o Zofii Odescalchi, która wraz z mężem przebywała wówczas w Baden.

3 Lechia (daw.) – Polska.

4 Krasiński subiektywnie streszcza program polityczny i ekonomiczny nowego cara, Aleksandra II (1818–1881), autora wielu reform społecznych i gospodarczych w Rosji, przede wszystkim zniesienia pańszczyzny.

5 Carogród – rosyjska nazwa Konstantynopola (Stambułu).

6 Mahomet (właśc. Muhammad, ?–632), prorok, autor Koranu, świętej księgi islamu, twórca teokratycznego państwa arabskiego.

7 Piotr Wielki (zob. przypis, s. 193).

8 Wspomnienie działań legata papieskiego, Antonia Possevina (1534–1611), który skłonił Stefana Batorego do rozejmu z Iwanem Groźnym. Akcja dyplomatyczna inspirowana była przez cara, który łudził papieża możliwością połączenia prawosławia z Rzymem.

9 Na łamach „Civilta Cattolica”, „Przeglądu Poznańskiego” oraz „Univers” ukazały się artykuły polemizujące z broszurą jezuity Iwana Gagarina La Russie sera-t-elle catholique (1856); podsumowanie tej dyskusji opublikował „Przegląd Poznański” 1857, t. 33, s. 223–241.

10 Chodzi przede wszystkim o świeżą klęskę Rosji w wojnie krymskiej.

11 Najbardziej znanym przykładem takiego wizerunku jest Artemida z Efezu.

12 Ludwik XVI (zob. przypis, s. 247).

13 zbezczestnieć – pozbawić się wszelkiej czci.

14 Właśc. Bad Kissingen – miejscowość uzdrowiskowa w Bawarii, ok. 100 km na wschód od Frankfurtu n/Menem, Krasiński jeździł tam wielokrotnie podratować zdrowie.

15 Właśc. dna moczanowa (daw. podagra lub pedogra) choroba spowodowana zbyt dużym stężeniem kwasu moczowego we krwi.

16 Stanisław Małachowski.

17 redux (łac.) – powrócił.

18 Małachowski podczas wojny krymskiej służył w Dywizji Kozaków Sułtańskich gen. Władysława Zamoyskiego (pozostającej w politycznym konflikcie z Kozakami Ottomańskimi Sadyka Paszy – Michała Czajkowskiego).

19 przykoleić – przybyć koleją.

20 Konstanty Gaszyński.

21 Katarzyna Potocka, szwagierka Krasińskiego.

22 Księżna Zofia Odescalchi.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.