Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Jan Posadzy: Fredegar Bolger. Hobbit, który pozostał. Chestertonowskie poczucie patriotyzmu wśród ludu Shire

Fredegar Bolger. Hobbit, który pozostał. Chestertonowskie poczucie patriotyzmu wśród ludu Shire

Jan Posadzy

„Grubas” Bolger jest hobbitem równie wybitnym, co niedocenionym. Pseudonim, którym obdarzyli go jego ziomkowie, wynikający z czcigodnego wśród ludu Shire umiłowania jedzenia, należy rozpatrywać wcale nie pejoratywnie. Warto przypomnieć, że Gilbert Keith Chesterton, o którym w dalszej części będzie mowa, charakteryzował się podobnymi walorami. Co wiemy o tytułowym bohaterze niniejszej refleksji?

Syn Rozamundy z Tooków posiadał wszelkie cechy „książęcego”1 rodu jego matki, a jednak nie został rycerzem Gondoru, jak jego przyjaciel – Peregrin Took. Siostra Fredegara – Estella – wyszła za Meriadoka Brandybucka (także wysokiego rodu), ale Grubas nigdy nie dostąpił wyniesienia do godności rohańskiego nobila, co stało się udziałem jego szwagra2. Pozostawał Fredegar w bliskiej zażyłości z Frodem Bagginsem oraz Samem Gamgeem i był wtajemniczony w doniosły plan ukrycia Jedynego Pierścienia i jego wyprawy na wschód, mimo to nie zdobył lauru chwały związanego ze zniszczeniem „broni nieprzyjaciela”. Bolger pozostał bowiem w Shire, dając przykład hobbickiego patriotyzmu i stając się obrońcą Shire.

Wielka historia Śródziemia (związana z pierścieniem i jego powiernikiem) zakończyła się dla Bolgera we wrześniu roku 3018 Trzeciej Ery z jego własnego wyboru. Jako członek grupy spiskowej, zorganizowanej wokół wyprawy Bagginsa do Rivendell, osiadł w miejscowości Ustronie3 (oryg. Crickhollow – tłum. Maria Skibniewska), by swoją osobą imitować Froda pod jego nieobecność. Dom, którego miał strzec, duży, pozostający na uboczu, otoczony drzewami i zielenią, nie był norą (jak na przykład Bag End), ale urządzony został wedle wszelkich hobbickich tradycji i zwyczajów. Niestety Grubas niedługo mógł się nim cieszyć. Już 30 września, czyli w tydzień po przyjeździe i cztery dni po wyruszeniu pierścienia w kierunku Starego Lasu, zmuszony był salwować się ucieczką z powodu napaści Nazgûli, które polowały na Bagginsa. To był pierwszy raz, kiedy ten otyły, poczciwy hobbit dał dowód poświęcenia i męstwa w obronie przyjaciół i ojczyzny. Pomimo własnego przerażenia i siły Upiorów Pierścienia Bolger zdołał znaleźć w sobie na tyle odwagi, by nie ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu i przeczekać zagrożenie, ale natychmiast zaalarmował sąsiedztwo i postawił na nogi cały okoliczny ludek. Prawda o podmianie Bagginsa wyszła na jaw, lecz solidarność hobbitów zdołała przegnać Upiory z Ustroni. Na tym właściwie kończą się pierwsze książkowe informacje dotyczące Fredegara Bolgera. Na kolejne Tolkien każe czytelnikowi czekać aż do szóstej i ostatniej księgi Władcy pierścieni.

Jak wiadomo, bohaterowie wracający po Wojnie o Pierścień do Shire, zastali ojczyznę okupowaną przez niejakiego Sharkeya (w istocie był nim Saruman Wielu Barw) oraz jego bandę dużych ludzi i półorków. Figurantem na stanowisku władcy Shire był wówczas Lotho Sackville-Baggins. Wprowadził on skandaliczne rządy rozrabiaki, wykupywał ziemie, urządzenia gospodarcze, zagarniał młyny i więził hobbitów nieposłusznych uzurpatorskiej władzy, w tym burmistrza. Rozpoczął również wojnę celną i przejął handel w kraju. Ciekawostką jest, że matka Lotha – Lobelia – powszechnie uznawana za uosobienie „niegodziwego krewnego” i podłości, zdecydowała się ostatecznie stanąć w obronie jej zielonej ojczyzny i za tę postawę wtrącona została do lochu.

W tym samym więzieniu, w którym przetrzymywano panią Sackville-Baggins, znalazł się nasz Fredegar Bolger, którego jednak teraz nie sposób było nazwać Grubasem. Wychudły i poturbowany hobbit walnie przyczynił się do sukcesu kampanii wyzwoleńczej zwanej Oczyszczaniem Shire. Grubas dowodził oddziałem partyzanckich bojowników hobbickich przez okres okupacji i wspierał lokalną społeczność. Pojmany i uwięziony w Michel Delving, niestety nie stanął do boju w bitwie nad Wodą (3 listopada 3019 TE), gdzie ostatecznie rozbito okupacyjne siły nieprzyjaciół Shire. Fredegar Bolger – żołnierz wyklęty Shire – doczekał jednak wyzwolenia i zniszczenia „tęczowego wroga”.

Mały, lecz mężny ludek hobbitów dał przykład niezłomnego patriotyzmu i solidarności lokalnej. Każdy hobbit wie, że wszystkie dawne prawa i zwyczaje jego kraju są schedą po królach nieistniejącego już Arnoru. W skład tego królestwa (ostatecznie Arthedainu) ziemie Shire wchodziły przed wiekami. Mimo tego duchowego monarchizmu hobbici żyli w pięknej, lokalnej anarchodemokracji, której gotowi byli bronić za cenę krwi. Kochali Shire i siebie nawzajem, jak rodzina. A tak właśnie patriotyzm pojmował Gilbert Keith Chesterton.

Dla angielskiego pisarza ojczyznę kochać należy tak, jak się kocha rodzinę. Nie dlatego, że posiada ona jakieś nadzwyczajne wartości i zalety, tak jakbyśmy mieli przestać ją kochać, gdyby te wartości i zalety straciła. Kochamy ojczyznę, bo jest ojczyzną. To jest kwestia czystego uczucia, nie wiary, że przedmiot naszej miłości niezdolny jest do popełnienia błędów.

Chesterton pisze we wstępie do eseju The Patriotic Idea, zatytułowanym A Defence of Patriotism4, co następuje:

Temu, który kocha swą ojczyznę, choćby nasza chełpliwa obojętność wobec etyki wojny narodowej wyda się tylko tajemniczym bełkotem. To tak, jakby powiedzieć mężczyźnie, że nie musi przejmować się tym, że chłopiec popełnił morderstwo, bo ten jest jego synem. Tutaj ewidentnie słowo „miłość” użyte jest bezmyślnie. Istotą miłości jest być wrażliwym, to część jej sensu; kto by zaś sprzeciwiał się jednemu, musi się też odciąć od drugiego. Ta wrażliwość, przybierająca niekiedy niemal makabryczną formę, była znamieniem wszystkich wielkich kochanków, jak Dante, oraz wielkich patriotów, takich jak Chatham. „Mój kraj, dobry czy zły”, to coś, czego nie śmiałby powiedzieć żaden patriota, chyba że w desperacji. To tak, jakby rzec: „moja matka, pijana lub trzeźwa”. Bez wątpienia, gdyby matka porządnego mężczyzny zaczęła pić, dzieliłby jej troski do końca, ale mówienie o tym tak, jakby był w stanie wesołkowatej obojętności na to, czy jego matka piła, czy nie, z pewnością nie jest językiem ludzi, którzy poznali wielką tajemnicę.

Dla przedmiotowego autora wielkim niebezpieczeństwem jawił się kosmopolityzm, który znamy dziś pod nazwą globalizmu, górujący nad konkretną ojczyzną. Chesterton żywo sprzeciwiał się poglądowi, iż narzucenie angielskiej władzy olbrzymim terytoriom na całym świecie w ramach Imperium Brytyjskiego byłoby konieczne dla „chwały Anglii”. Był przeciwnikiem wojny burskiej, jak mawiał, właśnie dlatego, że był patriotą.

W ciągu dalszym The Patriotic Idea czytamy:

Ta ważna i rozrastająca się sekta, wespół z wieloma nowoczesnymi intelektualistami różnych dziedzin, bezpośrednio kwestionuje ideę patriotyzmu jako ingerującą w nadrzędne uczucie miłości do ludzkości. Dla nich element jest zawsze wrogiem zbioru. Dla nich każdy naród jest rywalem ludzkości. Dla nich często pojedynczy człowiek jest rywalem ludzkości. I mgliście podobni są do pewnego rodzaju ludzi, którzy mówią, że nikt nie powinien chodzić do kościoła, ponieważ Bóg jest wszechobecny i nie należy Go szukać w kościołach…

Jeśli zapytasz ich, czy kochają ludzkość, odpowiedzą, zapewne szczerze, twierdząco. Ale jeśli zapytasz ich o którąkolwiek z klas, które składają się na ludzkość, przekonasz się, że nienawidzą ich wszystkich. Nienawidzą królów, nienawidzą kapłanów, nienawidzą żołnierzy, nienawidzą marynarzy. Nie ufają naukowcom, potępiają klasę średnią, rozpaczają nad robotnikami, ale uwielbiają ludzkość. Tylko że zawsze mówią o ludzkości jak o dziwnym, obcym narodzie. Coraz bardziej i bardziej oddzielają się od ludzi, aby egzaltować się osobliwą rasą ludzką. Porzucają bycie ludźmi na rzecz bycia ludzkimi.

Chesterton podkreśla swoje rozumienie patriotyzmu i nacjonalizmu, które odzwierciedla się również w poglądach ludzi niebędących nacjonalistami, ale postrzegających społeczeństwa subsydiarnie i lokalnie:

Podstawową duchową zaletą patriotyzmu i podobnych uczuć jest to, że dzięki nim wszystko kochane jest adekwatnie, ponieważ wszystko kochane jest osobno. Kosmopolityzm daje nam jeden kraj, dobry; nacjonalizm zaś ofiarowuje sto krajów, a każdy z nich jest najlepszy. Kosmopolityzm oferuje pozytyw, patriotyzm chór superlatywów. Patriotyzm chwali świat, rozpoczynając od tego, co najbliższe, zamiast od tego, co najdalsze, w ten sposób zapewniając, że tym, co, być może, stanowi najistotniejszą ze wszystkich ziemskich rzeczy, jest fakt, że nic na ziemi nie powinno pozostać bez należytego docenienia.

Zatem miłość, lojalność, wierność i idące z nimi w parze lokalność, solidarność, subsydiarność to elementy ściśle łączące patriotyzm tolkienowskich hobbitów, reprezentowanych przez Grubasa Bolgera z patriotyzmem grubasa Chestertona. Anarchomonarchista J.R.R. Tolkien z pewnością znał pióro Gilberta Keitha i musiał mieć jakiekolwiek pojęcie o jego poglądach. Czy to z powodów łączącego ich wyznania katolickiego (którego obaj byli krzewicielami, każdy na swój sposób i każdy z odnotowanymi efektami w postaci nawróceń), czy też w związku ze wspólnym umiłowaniem fajki i przyrody, w końcu nawet wobec charakterystycznej dla obu niechęci do władzy jako takiej, ci wielcy angielscy pisarze mogą i powinni być umieszczani we wzajemnej bliskości w domowych biblioteczkach. A Fredegar Bolger, gruby hobbit wyklęty z Shire, gdyby w ogóle miał pojęcie o takich rzeczach, zgodziłby się z myślą Chestertona zamieszczoną w Ortodoksji5:

Ludzie najpierw oddawali cześć miejscu, a dopiero potem dążyli do jego chwały. Ludzie nie kochali Rzymu za to, że był wielki. Był wielki, ponieważ był kochany.

Wszelkie cytaty zawarte w tekście stanowią własne tłumaczenie autora z języka angielskiego.


1 Mimo pozornej egalitarności społeczeństwo hobbickie darzyło szacunkiem członków starych rodów (jak Tookowie i Brandybuckowie), których przodkowie piastowali godności thaina – namiestnika królewskiego w Shire. Był to tytuł arystokratyczny.

2 Po staropolsku zwanego swakiem.

3 Jerzy Łoziński w przekładzie Władcy Pierścieni postanowił z sobie tylko znanych powodów nadać temu miejscu nazwę Kruczy Dół.

4 Pierwsza publikacja – England: A Nation, Patriot’s Club, Londyn-Edynburg, 1904.

5 Orthodoxy, 1908. Rozdział V: The Flag of the World.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.