Jesteś tutaj: Publicystyka » Adrian Nikiel » Jedź na Północ, młody człowieku, jedź na Północ
Jeszcze do niedawna pani Olga Morawska, autorka Wakacyj w Norwegii, była mi znana z mediów przede wszystkim jako wdowa po wybitnym himalaiście i założycielka Fundacji „Nagle sami”. Dzięki wizycie na wrocławskich targach turystycznych miałem przyjemność zapoznać się z jej xiążką, która jest częścią serii wydawniczej „Małe wielkie podróże” z mottem Spędź wakacje w…, obejmującej sześć tytułów.
Xiążka jest niewielka – w sam raz do przeczytania w jedno popołudnie czy wieczór. Przygotowana bardzo solidnie: twarda oprawa (stylizowana na stary notatnik), piękne zdjęcia, dobry papier, a nawet zakładka – widać, że ktoś włożył serce i talent, aby obcowanie z tą publikacją było od samego początku przyjemnością.
Stylizacja okładki nie jest przypadkowa. W środku znajdziemy… kartki z zeszytu w kratkę. Dopracowana w każdym szczególe strona wizualna jest zatem znakomicie dostosowana do treści, mamy bowiem do czynienia z osobistymi notatkami z kilku podróży, które Autorka przeplotła podstawowymi informacjami i ciekawostkami z Norwegii.
Gdybym miał ten tytuł określić tylko jednym przymiotnikiem, stwierdziłbym, że jest bezpretensjonalny. Autorka nie próbuje sprawiać wrażenia, że napisała erudycyjny esej o wyprawach dostępnych nielicznym, nie jest to też wyczerpujący przewodnik. Czytelnicy otrzymują coś, co może kojarzyć się z pamiętnikiem lub zapiskami dla najbliższych, przekazywanymi z rąk do rąk po powrocie do Polski. To odczucie wzmacnia oglądanie zdjęć – bardzo często wyglądających tak, jakby zostały wyjęte po prostu z rodzinnego albumu, bez pierwotnego założenia fotografa, że oto tworzy coś ze świadomym zamiarem artystycznym (dla kasy lub na festiwal – że odwołam się do cytatu). Taka naturalność jest bardzo sympatyczna w odbiorze. W efekcie również synowie pani Morawskiej do historii polskich podróży po Norwegii przejdą jako wesołe maluchy. Inne zdjęcia pochodzą z Wikipedii.
Autorka (ze znajomymi i w gronie rodziny) przemierzyła to niezwykłe królestwo od południa aż do Przylądka Północnego. Trasa zaprezentowana w xiążce jest zatem dość tradycyjna: Oslo – Bergen – fiordy zachodniego wybrzeża – Trondheim – Narvik – Lofoty – Nordkapp i oczywiście liczne ciekawe miejsca po drodze. Do tego niezbędnik turystyczny z podstawowymi informacjami dla absolute beginners. Rzecz jasna, jak wspomniałem, są to zredagowane w jednolitą całość zapiski z kilku podróży, więc nie trzeba poznawać Norwegii, trzymając się ściśle szlaku, który wynika z układu kolejnych stron. Do tego kraju warto wracać wielokrotnie, stopniowo poznając kolejne regiony.
Xiążkę zamykają dwa interesujące wywiady: pierwszy o kuchni norweskiej, drugi o wyprawie na Svalbard. Po lekturze warto oczywiście sięgnąć po obszerniejsze publikacje o historii, kulturze i krajobrazach Norwegii, ale przede wszystkim – trzeba tam pojechać. Albo przynajmniej wprowadzić elementy kuchni norweskiej (norweska zupa cebulowa!) do kuchni polskiej.
Olga Morawska, Wakacje w Norwegii, Warszawa 2012, National Geographic, str. 96.
Krótsza wersja tego artykułu ukazała się na łamach dwutygodnika „Prawda jest ciekawa. Gazeta Obywatelska”, nr 36, 17-30 maja 2013 r.