Jesteś tutaj: Publicystyka » x. Rafał Trytek » Jeśli Bóg z nami — któż przeciwko nam?
Przedwczoraj sejm Rzeczypospolitej Polskiej dużą większością głosów odłożył ad acta obywatelski projekt delegalizacji aborcji eugenicznej. Po raz kolejny Państwo Polskie okazało się za słabe, by chronić najbardziej bezbronnych – dzieci nienarodzone, których jedyną „winą” jest domniemana choroba.
Można oczywiście próbować wytłumaczyć kunktatorstwo obozu rządowego w tej sprawie, w której większość społeczeństwa nie zajmuje jednoznacznego stanowiska i nie ma właściwych przekonań, a opozycja jest skłonna wykorzystać związany z tym konflikt, by przejąć władzę. Tylko czy Pan Bóg uzna takie usprawiedliwienie za wystarczające? Z pewnością nie. Prawo i Sprawiedliwość – bo to głównie z winy posłów tej partii ustawa antyeugeniczna została odstawiona do „zamrażarki” – to formacja, która potrafi być bardzo skuteczna w grze politycznej i przeprowadzać zmiany w różnych obszarach życia społecznego, choćby kosztem bezwzględnego łamania oporu społecznego i ignorowania sprzeciwu partyj opozycyjnych, a nawet nad-rządu brukselskiego.
Można zatem sądzić, że jest to kwestia priorytetów. Dla rządzącej „centroprawicy” ochrona dzieci nie jest sprawą naprawdę istotną. Jest to fundamentalny, metafizyczny błąd: oglądanie się bezustannie na okoliczności polityczne, przy równoczesnym „zapominaniu”, kto jest Władcą Dziejów, przyniesie z pewnością karę Bożą.
Pan Bóg stworzył narody, by mu służyły, składały należną chwałę i, wypełniając Jego przykazania, osiągnęły szczęśliwość. Każdy naród, który sprzeciwia się Jego świętej i nienaruszalnej Woli – zwłaszcza w sprawie tak istotnej, jak ochrona życia bezbronnych, nienarodzonych dzieci – musi być ukarany. Tego wymaga świętość Boga.
Zamiast jednak bezczynnie czekać i dusić się bezsilną złością na rządzących, warto wziąć odpowiedzialność za to, co jedynie od nas zależy. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzeba dusz ofiarnych, które nie zawahają się oddać wszystkiego na uśmierzenie gniewu Bożego. W stulecie wiktorii warszawskiej trzeba nam ponownie uwierzyć, że pod sztandarem Niepokalanej i tylko pod nim możliwe jest zwycięstwo.
18 kwietnia AD 2020