Jesteś tutaj: Publicystyka » Adrian Nikiel » Koszałki-opałki Pana Janowskiego
W artykule Koszałki-opałki prof. Orłowskiego („Nowa Myśl Polska” nr 50 /170/ z 2004 r.) pan Józef Michał Janowski podjął śmiałą, ale zupełnie nietrafioną polemikę z p. Witoldem Orłowskim. Podstawowy błąd p. Janowskiego polega na tym, że nie dostrzega On realnych mechanizmów rządzących gospodarką, tylko widzi i opisuje oderwane jej fragmenty.
Pan Janowski wydaje się nie rozumieć, że zwiększona konsumpcja oraz luksusowe życie oznaczają tworzenie nowych miejsc pracy w produkcji czy handlu. Luksusy nie spadają bogaczom z Nieba, lecz ktoś najpierw musi je wyprodukować i sprzedać. Nawet jeżeli chodzi o towary sprowadzane z zagranicy, powstają nowe miejsca pracy przy exporcie. Produkcji i konsumpcji nie można rozdzielić. To dwie strony tej samej monety. Każdy konsument jest jednocześnie producentem (chociażby producentem takiego towaru jak praca) i odwrotnie. Podobnie jest z nowoczesnymi maszynami do produkcji. Najpierw ktoś musi je wytworzyć w Polsce lub sprowadzić do Polski. Potem trzeba te maszyny zainstalować, konserwować, naprawiać. Czy instalowanie nowoczesnego sprzętu w polskich fabrykach jest rzeczywiście złe dla Polaków i rodzimej gospodarki? Warto przy tym pamiętać, że maszyny będą importowane tylko wtedy, gdy będą tańsze lub lepsze od krajowych. W każdym przypadku oznacza to niższe ceny lub większy zysk kapitalisty, więc zysk netto dla gospodarki. Opinie p. Janowskiego idealnie wpisują się w propagandę robotników wywrotowców, zwanych luddystami, którzy na przełomie XVIII i XIX wieku wyróżniali się charakterystycznym hobby, polegającym na niszczeniu infrastruktury przemysłowej, uzasadniając to troską o miejsca pracy. Posługując się tą logiką, powinniśmy zniszczyć komputery, które zastępując maszyny do pisania, zwiększyły wydajność pracy.
Im więcej ludzi w Polsce będzie miało wysokie dochody, im bardziej będą zwiększały się ich oczekiwania i potrzeby, a przede wszystkim — możliwości, tym lepiej dla wszystkich. Bogactwo spływa w dół drabiny społecznej. Taki stan rzeczy wynika z faktu, że potrzeby ludzi są nieograniczone, a środki do ich realizacji rzadkie. Dlatego pracy zawsze będzie pod dostatkiem. Bezrobocie nigdy nie będzie powodowane zaawansowaniem technologicznym czy wyższą wydajnością pracy. Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, że w imię walki o nowe miejsca pracy do wyrębu lasu powinniśmy zatrudnić armię ludzi wyposażonych w tępe kije. Jeśli komputeryzacja lub mechanizacja pozbawi pracy część ludzi, to znajdą oni zatrudnienie w innych sektorach gospodarki, zaspokajając dalsze, bardziej wyszukane potrzeby konsumentów. Ponieważ będzie można taniej produkować, w efekcie zwiększy się dobrobyt i dostępność luksusowych dóbr dla zwykłych zjadaczy chleba. Nawet jeżeli niższe koszty produkcji nie przełożą się bezpośrednio na niższe ceny produktu, to większy zysk kapitalisty w końcu i tak rozpłynie się w innych sektorach, stwarzając lub utrzymując w nich miejsca pracy.
Należy pamiętać, że w XIX wieku robotnik prowadził życie na wyższym poziomie niż średniowieczny król. Stało się to właśnie dzięki bardzo szybkiemu rozwojowi techniki i przemysłu.
Wysokie opodatkowanie ma swoje źródło w zawiści. Socjaliści najzwyczajniej zazdroszczą tym, którzy mają lepiej, i w konsekwencji chcą równać wszystkich „do parteru”. Dlatego należy stwierdzić, że gdyby nastąpiła reakcja przewidziana przez p. Orłowskiego, a oprotestowana przez p. Janowskiego, byłaby ona najzupełniej normalna i uzasadniona moralnie. Ludzie zawsze będą w podobny sposób bronić się przed państwową kradzieżą.
Adrian Nikiel — autor jest prezesem Organizacji Monarchistów Polskich
Łukasz Szostak — autor jest vice-prezesem Instytutu Misesa