Jesteś tutaj: Publicystyka » Adrian Nikiel » Lekarz, który zmagał się ze sobą
Trudno pisać o tej xiążce obszernie, gdyż nadmiar szczegółów może popsuć Czytelnikom przyjemność rozwiązywania zagadki. Z jednej strony jest to dzieło osadzone w wypróbowanych schematach powieści kryminalnej: mała, wyspiarska społeczność, w której wszyscy się znają, plotkują na swój temat, czasami romansują, skrywają sekrety i „znajdują się w kręgu podejrzeń” – że posłużę się określeniem kojarzonym zwykle z latami IV RP. Obrazu dopełnia niemrawa policja i rutyna w działaniach służb ratunkowych. Z drugiej strony natomiast główny bohater przez znaczną część powieści jawi się jako właściwie antybohater: człowiek zmagający się z chorobą, przepracowaniem, przeszłością i prywatnymi demonami. Ktoś, komu raczej współczujemy, niż spodziewamy się, że rozwiąże jakąś ponurą historię…
Wprawdzie początkowo akcja rozwija się niespiesznie, kojarząc się niemal z literaturą obyczajową, a nie sensacyjną, ale już od pierwszych stron wyróżnia ją swoisty „nowy brutalizm”. Autor – podobnie jak jego bohater Mads Helmer – z zawodu jest lekarzem, dlatego nie stroni od dość drastycznych opisów przypadków chorobowych i zabiegów medycznych. Tak więc nie jest to xiążka do czytania z zapałem przy posiłku, ale z pewnością mamy do czynienia z dziełem, z którym chce się zarwać noc. To zresztą wyróżnik każdej dobrej prozy sensacyjnej: czyta się jednym tchem, dziwiąc się po zamknięciu tomu, skąd ten świt za oknem. Na marginesie warto wspomnieć, że to także kolejny kryminał skandynawski, w którym na dalekim planie pojawiają się osoby o polskich korzeniach. Kryminały pisane na Północy są świadectwem tamtejszych przemian społecznych i obyczajowych.
Mads Helmer na położnej gdzieś u wybrzeża środkowej Norwegii wyspie Hitra odbywa narzuconą sobie pokutę za tragiczny w skutkach błąd lekarski. Walcząc ze stresem i własnymi słabościami, a także problemami służby zdrowia, które pojawiają się nawet w tak bogatym i dobrze zorganizowanym kraju jak Norwegia (niedobory kadrowe), stara się zaaklimatyzować w obcym otoczeniu. Po kilku miesiącach pobytu w nowym miejscu pracy, późną jesienią, przypadkowo trafia na rozbity samochód ze zwłokami swojego przełożonego. Rozwój wydarzeń sprawia, iż dopiero wtedy może odkryć prawdę o ludziach i wydarzeniach na Hitrze.
Poznając w ciągu kilku tygodni drugą twarz Starego Doktora, Helmer znajduje się w sytuacji, w której w pewnej chwili zagrożone jest jego życie, a zawodowa reputacja wydaje się legnąć w gruzach. Resztę pozostawiam Czytelnikom, których zachęcam do sięgnięcia po to wyróżniające się dzieło. Autor ma własny styl, udało mu się wykreować odrębny, mroczny świat norweskiej prowincji, a powołana przez niego do życia postać znakomicie uzupełnia dobrze już znany zbiór typów bohaterów skandynawskich kryminałów: dziennikarza, policjanta, przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości czy pisarza.
Christer Mjåset bardzo ciekawie przedstawił problem wyradzania się autorytetu, przekraczania tej cienkiej granicy, za którą miejsce naturalnego szacunku zajmuje wymuszanie posłuchu szantażem. Przekonanie o własnej doskonałości, chęć decydowania o życiu innych, ambicje realizowane za wszelką cenę – to wszystko może doprowadzić do zbrodni.
Christer Mjåset, Lekarz, który wiedział za dużo, tłum. Dorota Polska, wyd. Smak Słowa, Sopot 2012, str. 451.