Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Gaweł Strządała: Władysław Studnicki — mesjanista czy realista? Odpowiedź Antoniemu Koniuszewskiemu
W świątecznym wydaniu tygodnika „Myśl Polska” z 19-26 grudnia 2021 r. [nr 51-52 (2375/2376)] Antoni Koniuszewski w artykule pod tytułem Wyznania germanofila: o Władysławie Studnickim analizuje myśl polityczną Władysława Gizberta-Studnickiego w okresie międzywojennym na podstawie jego publicystyki z lat trzydziestych. W artykule tym Koniuszewski poddaje myśl „germanofila polskiego” totalnej krytyce, zarzuca mu brak realizmu i myślenie życzeniowe. Nazywa wybitnego polskiego geopolityka i myśliciela politycznego okresu międzywojennego: „marzycielem politycznym” i „mesjanistą”. W ten sposób autor dezawuuje koncepcje polityczne Władysława Studnickiego i postulowany przez autora sojusz polsko-niemiecki w okresie międzywojennym: „Władysław Studnicki wpisuje się w ten tradycyjnie polski schemat, w którym realną grę polityczną myli się z literaturą”.
Na samym początku Koniuszewski stara się zaatakować ideowe dziedzictwo aktywizmu politycznego z pierwszej wojny światowej. Czyżby jego zdaniem to pasywiści przynieśli Polsce niepodległość i tylko ten obóz ma monopol na polityczny realizm? Aktywiści to w jego przekonaniu pięknoduchy i romantycy. Cytuję: „Można by rzec, iż Studnicki całe swoje publiczne życie poświęcił (zmarnował?) na usilne i nieustanne lansowanie koncepcji tak zwanego sojuszu polsko-niemieckiego, czyli uzasadnianiu ówczesnego kierunku ideowo-politycznego zwanego aktywizmem”. Według Koniuszewskiego „ojciec Aktu 5 listopada” „zmarnował swoje życie na lansowanie sojuszu polsko-niemieckiego”.
Trzeba pamiętać, że obóz aktywistów polskich oparł się w trakcie pierwszej wojny światowej na państwach centralnych, które wyzwoliły tereny polskie spod panowania Rosji. Na wschodzie zwyciężyły Niemcy, więc opcja proniemiecka była opcją jak najbardziej realistyczną. Państwa centralne odbudowały na wyzwolonych terenach Polski samorząd i otwarły Uniwersytet Warszawski, zamknięty po powstaniu styczniowym. Aktem 5 listopada proklamowały istnienie samodzielnego Królestwa Polskiego złączonego sojuszem politycznym z Niemcami i Austro-Węgrami. Jednocześnie tworzyły zręby polskiej administracji publicznej, powstały Rada Stanu i Rada Regencyjna. Państwa centralne nie tylko wyzwoliły Polskę spod panowania Rosji, lecz także w końcowej fazie wojny sformowały kordon sanitarny chroniący nasz kraj przed bolszewizmem. Czy to była utopia? Literatura? Jeżeli już, to „literatura faktów dokonanych”. Dzięki pracy polskich aktywistów Józef Piłsudski w roku 1918 miał od kogo przejąć władzę, gdyż Rada Regencyjna tworzyła polską administrację i rządy Królestwa Polskiego, a na bazie Polnische Wehrmacht utworzono późniejszą armię polską, która stawiła czoła bolszewikom w roku 1920.
Czy marzycielem można nazwać człowieka twierdzącego, że Królestwo Polskie zostało wyzwolone i Polska odzyskała niepodległość dzięki „uzbrojonej pięści niemieckiej”, która pokonała Rosję? Czy romantycznym fantastą można nazwać człowieka, który po wojnie napisał, że Polska może przetrwać, o ile jej egzystencja będzie dla Niemiec opłacalna bardziej niż jej rozbiór?
Władysław Studnicki był realistą politycznym, powiedziałbym – skrajnym wręcz, i ten realizm doprowadza on do ostatecznych konsekwencji, o czym świadczą powyższe stwierdzenia.
Podczas lektury artykułu Antoniego Koniuszewskiego można się zorientować, że autor nie zna bogatego dorobku pisarskiego Władysława Studnickiego, cytuje tylko wybór publicystyki zebrany przez Jana Sadkiewicza w książce o tytule O przymierze z Niemcami (Kraków 2019). Autorowi nie jest znane opus magnum Studnickiego System polityczny Europy a Polska, wydane w roku 1935, gdzie Studnicki zaprezentował swoją koncepcję „bloku środkowoeuropejskiego”, którego podstawą powinny być Polska i Niemcy, następnie Węgry, i który przyciągałby inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Blok środkowoeuropejski miał być skierowany przeciwko sowieckiej Rosji i stanowić wał oddzielający Europę od bolszewickiego barbarzyństwa. Książka napisana w roku 1935 była szeroko komentowana w Europie Zachodniej, przetłumaczona na język niemiecki i omawiana na niemieckich uniwersytetach. Wspomniał o niej sam Wiaczesław Mołotow (sowiecki minister spraw zagranicznych) w swoim przemówieniu, opisując zagrożenia dla sowieckiej racji stanu.
Oddajmy głos samemu Studnickiemu: „Bariera idąca od Morza Bałtyckiego do Czarnego nie będzie mogła być przez Rosję naruszona, gdy znajdzie poparcie w Niemczech i wytworzony z nimi blok środkowoeuropejski”. Sojusz obronny państw europejskich przeciwko zagrożeniu sowieckiemu stanowił wtedy wspólny interes wszystkich państw europejskich, gdyż ZSRS był nie tylko geopolitycznym wrogiem Europy, lecz także jej wrogiem cywilizacyjnym. W tym kontekście należy widzieć postulat Studnickiego likwidacji „korytarza czeskiego”, ponieważ Czechosłowacja była jedynym państwem środkowoeuropejskim, które sympatyzowało z sowiecką Rosją i liczyło na jej pomoc.
W roku 1938 Władysław Studnicki napisał książkę pt. Kwestia Czechosłowacji a racja stanu Polski, w której stwierdza, że likwidacja „korytarza czeskiego” jest konieczna z dwóch powodów. Po pierwsze jest to państwo stworzone sztucznie, wbrew zasadzie geograficznej, etnograficznej i historycznej, po drugie jest to naturalny sojusznik Rosji. Oczywiście w koncepcji Studnickiego nie należało dokonywać likwidacji państwa czechosłowackiego, ale doprowadzić do jego częściowego rozbioru. Niemcy miały uzyskać Sudety, Polska sporne tereny zamieszkałe przez ludność polską, Węgrzy Ruś Zakarpacką, żeby stworzyć wspólną granicę polsko-węgierską. Koniuszewski zauważa słusznie, że Studnicki krytykuje ewentualne zajęcie całych Czech przez III Rzeszę, gdyż pogorszyłoby to położenie strategiczne Polski. Dlatego podstawą bloku środkowoeuropejskiego miała być wspólna granica z Węgrami, zabezpieczająca nas przed ewentualną rosyjską inwazją, a jednocześnie będąca przeciwwagą dla Niemiec, wzmocnionych przyłączoną wcześniej Austrią. Według Studnickiego rozbiór Czechosłowacji miał być częściowy, a niepodległość tego kraju zostałaby zachowana. Czesi, nie mając innego wyjścia, sami przyłączyliby się do bloku środkowoeuropejskiego i porzucili mrzonki o pomocy francuskiej czy sowieckiej.
Filarami bloku środkowoeuropejskiego miały być sojusz Polski i Niemiec, Anschluss Austrii, dążenie do wspólnej granicy polsko-węgierskiej i częściowe okrojenie Czechosłowacji.
„Gdyby jednak cała Czechosłowacja została przyłączona do Rzeszy Niemieckiej […] położenie nasze międzynarodowe uległoby pogorszeniu. Bylibyśmy całkowicie w niemieckiej klamrze”. Widać więc wyraźnie, że Studnicki rozumiał pogorszenie się sytuacji międzynarodowej Polski po wkroczeniu Niemiec do Pragi 15 września 1939, gdy Polska została otoczona przez Rzeszę, nie tylko od północy i zachodu, lecz także od południa. Studnicki, jako realista polityczny, rozumiał, że w takiej sytuacji wojna z Niemcami to czyste samobójstwo. Jego prorocza książka Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej, napisana w czerwcu roku 1939 i skonfiskowana przez sanacyjną cenzurę, jest ostrzeżeniem przed polityką Anglii, która chce wciągnąć Polskę do wojny, nie oferując konkretnej pomocy. Według przewidywań Studnickiego Polska poniesie nieuchronnie klęskę w wojnie z Niemcami. Sojusz z Wielką Brytanią był dla Polski niebezpieczny także dlatego, że Anglia liczyła na pomoc sowiecką w wojnie z Niemcami, a czym za ten sojusz mogła zapłacić? Naszymi Kresami Wschodnimi – odpowiadał Studnicki. Czyli ponieślibyśmy straty nawet w razie ewentualnego zwycięstwa koalicji antyniemieckiej. Władysław Studnicki przewidział nawet Jałtę, nie był więc marzycielem, tylko realistą, który rozumiał więcej niż ówcześni kierownicy nawy państwowej.
Generalnie Antoni Koniuszewski w całym swym artykule stosuje pewną metodę, która moim zdaniem jest szkodliwa poznawczo i wypacza rozumienie myśli Władysława Studnickiego. Polega ona na tym, że wyciąga on pojedyncze zdania z jego publicystyki i z nimi polemizuje, nie uwzględniając kontekstu, w jakim zostały napisane. Przykładem jest kwesta ukraińska. Autor przytacza zdanie: „Otóż sam zamiar Niemiec tworzenia państwa ukraińskiego jest tak niebezpieczny dla Rosji, że pogłębia i utrwala antagonizm rosyjsko-niemiecki”. Następnie dodaje od siebie: „Wydaje się, że chociaż ta uwaga jest rozsądna i prawdziwa. Jednak tylko na pierwszy rzut oka. Dla Berlina bowiem ułożenie relacji z Petersburgiem, a później z Kremlem, zawsze było ważniejsze od tworzenia nad Dnieprem państwa od siebie zależnego”. Czyżby autor nie zauważył, że za głównego wroga Niemcy hitlerowskie uważały wtedy stalinowską Rosję? I w żadnym razie Berlin nie chciał się porozumiewać z Kremlem, dopiero polityka Becka i przyjęcie gwarancji brytyjskich, czyli stworzenie antyniemieckiego sojuszu, spowodowało zmianę tej polityki i sojusz sowiecko-niemiecki skierowany przeciw Polsce.
Studnicki, pisząc 6 stycznia 1939 r. w „Słowie” artykuł pt. Stwarzanie Ukrainy z Polską lub przeciw Polsce, zauważa problem Rusi Zakarpackiej, którą Niemcy mogłyby ewentualnie wykorzystać przeciw Polsce, gdyż tamtejsi Rusini tworzyli separatyzm wzmacniający także separatyzm ukraiński w Małopolsce Wschodniej i Niemcy mogli te tendencje popierać. Dlatego nie lekceważąc tych niebezpieczeństw, chciał zaproponować Niemcom rozwiązanie kwestii ukraińskiej poprzez oderwanie Ukrainy Sowieckiej od ZSRS i tworzenie na tych terenach niepodległej Ukrainy w sojuszu z Polską i Niemcami. Wtedy Ruś Zakarpacka przyłączyłaby się do takiej Ukrainy, a z Małopolski Wschodniej można by wysiedlić Ukraińców do ich nowej ojczyzny.
Ruś Zakarpacka ostatecznie przypadła Węgrom i powstała wspólna granica polsko-węgierska, ale na warunkach, które były niepomyślne dla Polski, gdyż Hitler zajął całe Czechy, a Słowacja, mimo że uzyskała formalną niepodległość, była zależna od Niemiec. Dlatego w książce Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej Studnicki postulował zgodę Niemiec na polski protektorat nad Słowacją w zamian za Gdańsk, na którym zależało Niemcom.
Wszystkie postulaty Studnickiego trzeba widzieć w kontekście dynamicznej i zmieniającej się sytuacji międzynarodowej, a nie obciążać go winą za błędy ekipy sanacyjnej, która nie słuchała wskazań „germanofila polskiego” i prowadziła kraj wprost do katastrofy. Zresztą, dodajmy, także pozostające w opozycji Narodowa Demokracja i PPS żadnej realistycznej alternatywy dla tej fatalnej polityki nie były w stanie wypracować.
Władysław Studnicki nie był romantycznym marzycielem, ale realistycznym geopolitykiem, który przewidział Anschluss Austrii, rozbiór Czechosłowacji, przegraną Polski w konfrontacji z Niemcami, zabór Kresów Wschodnich przez Rosję Sowiecką i sowietyzację Europy Środkowej w wyniku wojny. Gdyby słuchano jego ostrzeżeń, Polska nie ściągnęłaby na siebie niemieckiego ataku i zachowałaby swoją suwerenność względem Rosji Sowieckiej. Wojna albo nie wybuchłaby wcale, albo zaczęła się nie od nas.
To, co dla nas powinno być najważniejsze i co jest stale aktualne w dorobku Studnickiego, to nie ta czy inna pojedyncza teza na temat polityki międzynarodowej, ale jego metoda wielostronnej, opartej na empirycznych obserwacjach, chłodnej analizy realiów tejże polityki.
Gaweł Strządała, doktor nauk politycznych, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, adiunkt Uniwersytetu Opolskiego w latach 2010-2013, autor książki Niemcy w myśli politycznej Władysława Studnickiego, Opole 2011.
Pierwodruk: Gaweł Strządała, Władysław Studnicki – mesjanista czy realista? Odpowiedź Antoniemu Koniuszewskiemu, „Myśl Polska” nr 5-6 (2381/2382), 30 stycznia – 6 lutego 2022, str. 13.