Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Maciej Bojanowski: Mimo wszystko, głosuję na JKM!
Zapewne wszyscy zgodzą się z opinią, że o wyjątkowości nadchodzących wyborów na urząd Prezydenta RP zdecydowała przede wszystkim tragedia samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. To ona zachwiała naszą rzeczywistością, naszymi emocjami, rozbudzając obawy i niepewność. Świadomość, że w jakimś sensie znaleźliśmy się w ważnym momencie w historii, dała ludziom dużo energii. Dowodem tego było zebranie ponad 100 000 podpisów pod różnymi kandydaturami w tak krótkim czasie. Warto zauważyć, że podpisy udało się zebrać mało rozpoznawalnemu szerszemu społeczeństwu Kornelowi Morawieckiemu czy Bogusławowi Ziętkowi. Niemniej do ostatniej chwili nie byłem przekonany, że uda się to również Panu Januszowi Korwin-Mikkemu i przyznam, że byłem pod wrażeniem tego dokonania. Dowodów na wyjątkowość kampanii można by wyliczyć sporo, jednak jest też kilka stałych punktów. Jednym z nich jest przyciąganie wielu ludzi młodych przez Pana Janusza Korwin-Mikkego. To wraz z poczuciem wyjątkowości chwili, jak również zwiększające się oddziaływanie na rzeczywistość Internetu oraz słabość kandydata „liberalnej” Platformy Obywatelskiej odniosły efekt w postaci przebicia się kandydatury JKM w sondażach nawet do czwartego miejsca (3%). Jaki będzie wynik ostateczny, dowiemy się już niedługo, jednak już teraz pokuszę się o kilka słów komentarza do tych wyborów.
Jako że od kilku lat nie uczestniczę aktywnie w życiu UPR, pozwolę sobie na wstępie przypomnieć moją skromną osobę. Promowaniu idei konserwatywno-liberalnych w ramach UPR poświęciłem kilka ładnych lat, dużo energii i pracy, byłem Wice Prezesem tej organizacji (2005-2008) i — co chciałbym w tym kontekście nadmienić — współkierowałem kampanią JKM w wyborach do Senatu we Wrocławiu (2004), a także byłem szefem sztabu Platformy JKM (2005). Wielokrotnie współpracowałem w tym czasie z panem Januszem, co z uwagi na Jego „żywiołowość” i podejście do kwestii marketingowych nie było i zapewne nadal nie jest zadaniem łatwym. Miałem wiele razy okazję obserwować ludzi, którzy angażowali się w kampanię i niestety często rozbijali się o jedno niepotrzebnie wypowiedziane, z punktu widzenia wspólnie promowanych poglądów, przez lidera zdanie. A to o integracji dzieci niepełnosprawnych ze sprawnymi, a to coś o kobietach, Hitlerze itp. W tym kontekście w tych wyborach widać pewną zmianę na lepsze. Jednak nadal czasem zastanawiam się ile mógłby mieć poparcia JKM i jak wyglądałoby dziś UPR, gdyby przez kilka lat spróbował być wyrazisty tylko argumentacją, najważniejszymi dla idei konserwatywno-liberalnej poglądami oraz swoją charyzmą, bez używania kija bejsbolowego (metafora do kija użytego w spocie wyborczym)…
Z własnych obserwacji sądzę, że byłoby to poparcie jakieś kilka razy większe, oscylujące w okolicach 4%-7%. Niestety, straciłem nadzieję, że będzie mi dane się kiedyś o tym przekonać.
Niemniej, jako były aktywny członek UPR i — co warto jasno powiedzieć — inicjator uchwały wyrażającej wolę większości Rady Głównej i jak sądzę większości środowiska konserwatywno-liberalnego, wzywającej JKM (po wyborach z LPR w 2007) do pokojowego rozdziału publicystyki JKM od UPR (propozycja odrzucona wtedy przez JKM, co według mnie było pośrednią przyczyną późniejszego „krwawego” podziału w 2009), mimo tego wszystkiego w pierwszej turze zagłosuję właśnie na Pana Janusza Korwin-Mikkego. Nawet wspólnie z kolegami ufundowaliśmy z tej okazji mobilny bilbord, który zaprojektowałem w taki sposób, aby trafił do młodych, nawiązując do reklam telefonii komórkowych pod hasłem: JKM Prezydent Obniżkopodatkowy oraz JKM Prezydent Korytolikwidujący.
W tym miejscu namawiam do zagłosowania na JKM tych wszystkich, którzy kiedykolwiek zaangażowali się w promowanie naszych idei, a którzy nieraz z powodów działań pana Janusza doświadczyli uczucia złości, smutku, bezradności, wstydu lub żalu, do spojrzenia w tych wyborach poza to wszystko i oddania głosu właśnie na Janusza Korwin-Mikkego.
Mój głos oddam z wielką nadzieją, że dzięki tym wyborom wielu nowych młodych ludzi rozpocznie swoją przygodę z ideą konserwatywno-liberalną na dobre, oraz że kiedy zdobędą doświadczenie i zapewne przeżyją swoje pierwsze rozczarowania, dołączą do UPR tworząc podwaliny licznej i silnej organizacji, ku chwale Ojczyzny i Wolności.
Autor jest byłym Wiceprezesem UPR i byłym Szefem Sztabu Wyborczego w latach 2004 i 2005.