Jesteś tutaj: Publicystyka » Waldemar Michalak » Odpowiedź wiceprezesa Klubu Konserwatywnego w Łodzi na polemikę Pana Aleksandra Stralcov-Karwackiego
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem odpowiedź Pana Aleksandra Stralcov-Karwackiego. I pragnę zauważyć, że między Panem a mną nie ma żadnych rozbieżności co do oceny waszego prezydenta oraz co do etyczno-moralnego sensu zaangażowania się środowisk konserwatywnych i monarchistycznych w walkę z postsowiecką dyktaturą.
Jeszcze raz z całą mocą powtarzam, że walka ze złem, bez względu na to, jakie maski to zło przyjmuje, jest oczywistym obowiązkiem każdego uczciwego człowieka. Dalej wyraźnie napisałem, że konserwatyści powinni wziąć czynny udział w walce z dyktatorem, żeby mieć moralną legitymację do uczestnictwa w życiu publicznym w okresie po upadku dyktatury. Aczkolwiek Pańska deklaracja tworzenia na Białorusi środowisk à la Radio Maryja już dzisiaj „załatwia” Panu wpis na listę Kartagina. Obecnie, w demokratycznej Polsce mało kto zdobyłby się na taką odwagę.
I wreszcie trzeci element: nazywając waszego prezydenta dyktatorem postsowieckim, nie mam złudzeń co do tego, że jest on wychowany i wykształcony w paradygmacie laickim, opartym na takich pryncypiach jak: materializm, ateizm i racjonalizm, i nie ma Pan chyba wątpliwości co do tego, że jeśli chodzi o trzecią cechę tego paradygmatu, tzn. racjonalizm, to dyktator z punktu widzenia własnego interesu politycznego postępuje bardzo racjonalnie. Wiedząc, że polityka jest sztuką zdobycia i utrzymania władzy, wykazuje on ponadprzeciętną zdolność racjonalnego myślenia i postępowania, sprawując rządy od 16 lat i, co więcej, ma za sobą poparcie znacznej części ludności.
Z dużym zdziwieniem przeczytałem natomiast zdanie: „Czy w imię Realpolitik mielibyśmy nawiązać sojusz z maoistami?”, albowiem dominujący obecnie na Zachodzie wzorzec kultury, w postaci tzw. kontrkultury, wywodzi się z rewolucji obyczajowej i etyczno-moralnej roku 1968, której naczelnym hasłem było właśnie: Marks-Mao-Marcuse, i o ile marksizm miał być wyzwoleniem proletariatu od wyzysku kapitalistycznego, a idee Herberta Marcuse’a miały nieść wyzwolenie wszelkich odmienności, „uciśnionych” przez represyjne struktury społeczne, narzucane przez społeczeństwo „białych mężczyzn itd…”, to idee Mao Zedonga, zawarte w „czerwonej książeczce”, miały nieść wyzwolenie od istniejących, jak twierdzono, konserwatywnych rygorów kultury i norm obyczajowych. Tak więc, w imię tejże Realpolitik będzie się Pan musiał zgodzić i na to, że po obaleniu Łukaszenki normy kontrkultury, które są niczym innym, jak recepcją chińskiej rewolucji kulturalnej, przystosowanej do realiów Zachodu, będą miały rację bytu w Pańskiej, wolnej już, Ojczyźnie. Ze smutkiem zatem, a nawet z rozpaczą, obserwuję Waszą niewątpliwie słuszną walkę z postsowieckim dyktatorem, albowiem mam wrażenie, że jest to wyganianie diabła za pomocą lucyfera (oświeconego).
O tym, czy mam rację, czy jej nie mam, zadecyduje niewątpliwie przyszłość. Aby zakończyć polemikę, proponuję zatem następujące rozwiązanie. Niech Pan sięgnie do tej naszej wymiany zdań za pięć lat od daty obalenia dyktatora, i sam sprawdzi czy i na ile słuszne były moje prognozy co do wartości systemu demokratycznego, opartego na dyktaturze politycznej poprawności i rygorach globalnego rynku pieniężnego. Ja zaś ze swojej strony obiecuję, że będę się modlił o to, abym nie miał racji w tej materii, jeśli chodzi o naród białoruski.
Łączę wyrazy najwyższego szacunku, życząc jak najrychlejszego obalenia zła w postaci postsowieckiej dyktatury, ale bez złudzeń co do tego czym jest w swojej istocie, czyli w swoich treściach aksjologicznych, praktykowany na zachodzie Europy system liberalnej demokracji. I tak „po ludzku” życzę Panu powodzenia w walce z tą dyktaturą.
Waldemar Michalak
wiceprezes Klubu Konserwatywnego w Łodzi
P.S. Niech żyje wolny i chrześcijański Naród obywateli Białej Rusi, godnych dziedziców tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczy Pospolitej Obojga Narodów.