Jesteś tutaj: Publicystyka » Adrian Nikiel » Pieniądze pana ministra
Polska Agencja Prasowa doniosła, że redaktorzy jedenastu czasopism (w tym tytułów chętnie czytanych przez Prawicę) wystosowali wspólny apel do pana ministra Bogdana Zdrojewskiego o pilną rewizję mechanizmu wspierania czasopism. Temat, oczywiście w różnych wariantach, wraca zresztą co roku, gdy okazuje się, że ktoś wypadł z listy, ktoś inny dostał mniej, niż chciał, na listę trafił tytuł „niesłuszny” etc.
Proponuję przyjęcie zasady „każdy płaci za siebie”, a jak go nie stać, to nie podejmuje działalności wydawniczej. Jeżeli jednak uważa, że to, co ma do przekazania, jest na tyle istotne, iż trzeba w przedsięwzięcie angażować pieniądze osób trzecich, wówczas nie prosi biurokratów – wiadomo zresztą, na jakim koniu ich łaska jeździ – ale pozyskuje mecenasów / sponsorów / darczyńców / inwestorów (niepotrzebne skreślić).
Przypominam, że pan minister Bogdan Zdrojewski nie rozdaje lekką ręką własnych oszczędności, które pozyskał ciężkim trudem na rządowej posadzie, lecz – poprzez podległych sobie urzędników – wspiera różne czasopisma pieniędzmi, jakie pod groźbą najsurowszych kar zabrano innym podatnikom. Również tym, którzy po dotowane tytuły nigdy nie sięgną. Czytelnicy, którzy natomiast kupują wydawnictwa sponsorowane przez ministerstwo, płacą za nie dwukrotnie: w podatkach i w sklepie.
Byłoby dobrze, gdyby tę prostą prawdę ludzie kojarzeni (mniej lub bardziej słusznie) z Prawicą zechcieli wreszcie sobie przyswoić. Samodzielność, a nie prowadzenie za rękę i kieszonkowe od pana ministra. Bezpieczeństwo socjalne zabija kreatywność.