Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Francya. Portret Charlotty Corday
W Paryżu oddany iest Kommissyi beśpieczeństwa list wynaleziony Charlotty Corday w wigilią śmierci pisany od niey do Obywatela Barbaroux. W tym liście żąda Corday, iżby mógła portret swóy posłać do Calvados. Nie przyszło to wprawdzie do skutku pod ów czas, ale po iey śmierci w Paryżu, gdzie iest w Galeryi nazwaney: Bureau des Chroniques, zbiór Portretów sławnych ludzi, iako to: Rousseau, Voltaira, Mably, Fenelona, i innych, umieszczony także iest i Charlotty Corday portret, z którego wyięta iest kopia przyłączonego tu iey wyobrażenia daiącego się tam w sztuce wielkiey widzieć.
z Więzienia Conciergerie dnia 25. Lipca 17931.
Jużem wytrzymała długie wypytywania Sędziów, staray się o nich powziąć wiadomość, ieśliby wyszły na jaw. Gdy mię wzięto w areszt, miałam przy sobie Adress do Przyiacioł wzywaiący onych do pokoiu. Nie mam sposobności onego ci przesłać. Mniemam, że starania moie, aby ten Adress był ogłoszony, byłyby daremne. Przyszła mi dnia wczorayszego myśl, aby portret móy posłać Departamentowi Calvados, ale Deputacya ocalenia powszechnego, u któregom o pozwolenie na to prosiła, żadney mi nie dała odpowiedzi, a teraz o to samo domagać się, iuż nie czas.
Proszę cię, abyś list móy okazał Obywatelowi Bougon Syndykowi Departamentu. Wiele mam przyczyn, które mi bronią do niego pisać. Nie iestem pewna, czy się on w Evreux znayduie. Lękam się, aby osobliwsza czułość iego, zbytnim żalem nie była przerażona. Jestem przekonana, że tak dobrym on iest Obywatelem, iż w tym nawet samym znaydzie pociechę, że ia umrę, gdy śmierć moia wskaże drogę choć daleką, iednak pewną do uspokoienia zbyt nieszczęśliwey Oyczyzny naszey. Wiem, iż chęci swych upatrywał skutku w bohatyrskim dziele iakim. Ja chcąc łatwiey uskutecznić móy zamiar, naywiększe w tym znayduię szczęście, że na pochwałę u niego zasłużyła odwaga moia.
Nie odmawiay nikomu dać ten list przeczytać, kto się tylko domagać tego będzie.
Mówią mi, że iest zwyczaiem, aby więźniowie przybrali sobie kogo do rady. Prosiłam więc, iżby iednego z Jakobinow dozwolono mi widzieć. Zowie się on Gustaw Doulcet. Może się on wyrzecze tego honoru; luboby mu to nie wiele zabrało czasu, przyszło mi przez myśl Robespierra, lub Chabota wezwać. Lecz ich pozornemu szczęściu nie zayrzę. Raczey niech mi wińszuią, że ich poprzedniczką iestem. Nieubliżę Sędziów mych prosić, aby mi wolno było maiątkiem rozrządzić moim. Jeśliby to dozwolono, zapiszę go Wdowom i dzieciom walecznych Obywatelów Caen, którzy się sprzysięgli przywrócić spokoyność Paryżowi.
Zadziwiona testem, iż się lud zachował w spokoyności, gdy mię z więzienia Opactwa, do Conciergerie przeprowadzano. Dowodem to wielkiego iest umiarkowania spokoynych na czas umysłów. Wyrok sądu na mnie iutro o godz: 8. ranney ma być ferowany. O południu iuż podobno zakończę to biedne życie moie. Czyliż można wątpić o waleczności mieszkańców de Calvados? gdy nawet i niewiasty tego Departamentu taką stałość umysłu i tak wielkie, gdy tego trzeba, okazać zdołaią męstwo?
Jakże mam ostatnie momenta życia mego przepędzić? Tego nieumiem ci wytłumaczyć, ale nie zapomnę owego łacińskiego przysłowia: Finis coronat opus. Nie potrzeba się mi zdobywać na osobliwsze iakieś męstwo, ani zmyślać zimną krew, bo dotąd żadney boiaźni śmierci nieznam. Życie pod ów czas tylko warte iest żądania, gdy zgodne być może do Publicznego dobra.
Spodziewam się, że Duperret i Fauchet iutro uwolnieni będą. Oskarżaią z tych ostatniego, że mię w sali Konwencyi Narodowey prowadzić miał na galeryą. Ale coby iemu była za potrzeba wziąć na się Urząd Sigisbeja?2 Ten Obywatel iako z Deputowanych ieden niepowinien był na galerye wchodzić, a iako Biskup, nieprzystałoby mu wprowadzać na galerye Niewiasty. Wreszcie może on podlega iakiey winie, lecz Duperret od wszelkiey daleki iest przywary.
Marat nie będzie miał podobno tego honoru, gdyby go w Pantheonie pogrzebiono, lubo może i zasłużył na to. Pewnie żądał, abyście mowę pogrzebową mu przygotowali.
Niezapomniicie proszę nic, co się tycze Pani Forbin. Jeśli do niey zechcecie pisać, zapiszcie list do Alexandriny Forbin w Mandenne blisko Zurich w Szwaycaryi. Upewniicie ią proszę, żem nigdy iey z naywiększą czułością kochać nieprzestała.
Napiszę ieszcze kilka listów ostatnich do mego Oyca, lecz do innych mych Przyiacioł nie mam iuż nadgłaszać się czasu. Proszę tylko o to, aby o moiey śmierci prętko zapomnieli. Ich żałość byłaby naywiększą obelgą, któraby moiey pamiątce wyrządzona być mogła.
Powiedz Wimpfenowi, iż podchlebiam sobie, że więcey odniosę, niźli iedno zwycięstwo, gdy ułatwię wstęp do spokoyności powszechney. Zostań zdrow Obywatelu! Scena życia mego iuż iest prawie zakończona; ale mniemam, że dla prawdziwych Przyiacioł pokoiu, nieumrę nigdy.
Więźniowie w Conciergerie zostaiący, zamiast naygrawania się ze mnie, zdaią się litość okazywać nad moim losem. Nieszczęście Matką iest politowania.
Adieu.
(podpisano) Marya Anna Charlotta Corday.
We Wtorek, 25 lipca o godz: 8. wieczorem 1793.
Za: Portret Charlotty Corday, „Pismo Peryodyczne Korrespodenta” (nr 21 z 15 lipca 1794), ss. 441-444.
1 Błąd w dacie, zważywszy, że autorka listu została zgilotynowana 17 lipca 1793 r. — przypis redakcji Portalu.
2 Sigisbeio są to kawalerowie w niektórych prowincyach Włoskich i Hiszpańskich, którzy biorą na siebie urząd assystowania Damom, i onych bawienia.