Jesteś tutaj: Publicystyka » Waldemar Michalak » Credo w świecie pustego nieba
W związku z artykułem prof. Jacka Bartyzela o zmierzchu cywilizacji chrześcijańskiej w czasach nowożytnych i współczesnych, pozwolę sobie uzupełnić przesłanie tego artykułu o taką oto glosę.
W 325 roku w Nicei zebrał się Sobór, aby w odpowiedzi na herezję ariańską określić w co wierzą chrześcijanie; w ten sposób powstał jeden z najbardziej fundamentalnych tekstów Kościoła katolickiego, czyli Credo. Nawiasem mówiąc, credo jest nie tylko wyznaniem wiary religijnej, lecz również deklaracją chrześcijańskiej tożsamości każdego z wiernych. Deklaracją, która nie tylko określa tożsamość jednostek, lecz również daje poczucie przynależności do określonej wspólnoty opartej na jednym obrazie rzeczywistości metafizycznej i fizycznej, oraz wspólnym systemie wartości.
Obecnie jednak w warunkach „prywatyzacji” wiary, która polega na tym, że „prywatnie” możesz wierzyć w co chcesz, ale owa czysto osobista wiara nie może być podstawą do tworzenia wspólnot politycznych, jako podmiotów obecnych i oddziaływujących w przestrzeni publicznej. Czyli – mówiąc metaforycznie – „drzewa nie mogą tworzyć lasu” (resp. Kościół nie może „wtrącać się” do polityki). Pojawia się jednak problem analogiczny do tego, jaki kiedyś stanął przed uczestnikami Soboru, a mianowicie: w co wierzą dzisiejsi wyznawcy laicyzmu? I, wbrew pozorom, nie są to podniesione do rangi religii – jakoby naturalne – prawa człowieka, lub nawet umowa społeczna, jako źródło wszelkiej prawomocności. Nie jest to również wiara w cywilizację maszyny czy nieuchronność postępu – tego typu kategorie mają charakter wyłącznie funkcjonalny. Rzeczywiste credo współczesnego laicyzmu można ująć następująco:
Wierzę w moc Rynku Globalnego,
Stworzyciela i Rozdzielcę wszelkiego dobra materialnego.
I w notowania giełdowe, które są wyrazicielem mocy Jego.
Wierzę w zasady rachunku ekonomicznego
I w racjonalne banków działanie.
W zysku otrzymanie,
Bogactwa uzyskanie
I we wszelką pomyślność jaką daje pieniędzy posiadanie,
w ograniczonym i statystycznie wyliczonym kapitale lat życia własnego.
Zanim nie powrócę do Nicości, czyli do stanu z przed urodzenia.
To jest obecnie credo, które daje poczucie więzi wspólnotowej, opartej na identycznym obrazie świata i systemie wyznawanych wartości. I jest to chyba jedyne wyznanie, które może przyjąć postać wiary uniwersalnej, której zasady, jako powszechnie obowiązujące, można przełożyć na kategorie kulturowe, polityczne, społeczne, i oczywiście ekonomiczne. Świat dzisiejszy, świat „pustego nieba” i nicości jako kresu ludzkiej aktywności, organizowany jest w paradygmacie takich zasad jak: moralne jest to, co opłacalne; racjonalne to, co policzalne; realne to, co materialne, a „prywatnie” każdy może oczywiście wierzyć w to co chce – o ile uzna, w świetle nowego credo, że mu się to opłaca, osobiście bądź służbowo.
I właśnie ze światem takiej religii muszą się dziś zmierzyć wyznawcy Chrystusa.