Jesteś tutaj: Publicystyka » Remigiusz Okraska » Rustykalna Arkadia w powieści Knuta Hamsuna
„Błogosławieństwo ziemi” — książka, którą Knut Hamsun napisał w 1917 r. to jedna z najpiękniejszych powieści przedstawiających starcie dwóch światopoglądów, stylów życia i systemów wartości: tradycyjnego oraz charakterystycznego dla epoki nowoczesnej, naznaczonej piętnem industrializmu, materializmu i ekonomizmu. Norweski pisarz, autor m.in. „Pana”, „Głodu” i „Misteriów”, w których silnie akcentował swą niechęć wobec „bezdusznej cywilizacji anglosaskiej” i realiów epoki przemysłowej oraz przywiązanie do życia według dawnych reguł, w roku 1920 został uhonorowany literacką Nagrodą Nobla właśnie za „Błogosławieństwo ziemi”.
Rosnące z upływem lat rozgoryczenie pisarza i nasilający się jego negatywny stosunek wobec nowoczesności i towarzyszących jej ideałów i sposobów egzystencji doprowadziły Hamsuna do akceptacji wielu założeń doktryny faszystowskiej, w której upatrywał czynnika mogącego powstrzymać ów nieubłagany „postęp”, jaki dokonywał się w łonie cywilizacji zachodniej od kilku stuleci, niszcząc po drodze jej rudymentarne i immanentne wartości. I choć norweski pisarz tragicznie się pomylił traktując nieodrodne dziecko epoki industrialnej, jakim był faszyzm niczym siłę w nią wymierzoną (za co zresztą zapłacił wysoką cenę: jako ponad 80-letniego i schorowanego starca zwycięzcy miłośnicy praw człowieka i tolerancji zamknęli go w szpitalu psychiatrycznym po zakończeniu II wojny światowej), to jednak zawarty w jego utworach potężny ładunek radykalnej i dogłębnej krytyki cywilizacji nowoczesnej każe zatrzymać się nad dorobkiem Hamsuna, zwłaszcza zaś nad jego najważniejszą częścią -„Błogosławieństwem ziemi”.
Abstrahując od samej akcji powieści i perypetii jej bohaterów należy stwierdzić, iż jest to przede wszystkim historia o człowieku i elementarnych składnikach godnego żywota: pracy, miłości, wierze, poświęceniu, wytrwałości, dążeniu do celu, przezwyciężaniu zła i słabości, honorze i dumie. A także — wracając do treści utworu — o mozolnej pracy na roli będącej niejako glebą, na której wyrastają wymienione uprzednio ideały i postawy. To właśnie uprawa ziemi i związane z nią przekształcanie człowieczego otoczenia (proces kulturotwórczy) przy jednoczesnym szacunku dla sił natury traktowanych jako współuczestnik tegoż procesu (nie zaś przeciwnik, którego należy za wszelką cenę pokonać), są takimi sposobami realizacji ludzkich zamierzeń, które Hamsun stawia za wzorzec godny naśladowania, zgodny z cechami charakteru człowieka i jego osobowością, przeciwstawianymi natomiast wynaturzonemu i anormalnemu stylowi życia warunkowanemu przez wzorce kulturowe cywilizacji przemysłowej.
Ukazane w powieści starcie dwóch kultur: dawnej, reprezentowanej przez głównego bohatera utworu — Izaka oraz nowej, symbolizowanej przez rabunkową eksploatację górskich złóż mineralnych i obyczajowe nowinki wdzierające się z impetem w tradycyjną wiejską wspólnotę (hedonizm, fascynacja blichtrem, próżniactwo, dzieciobójstwo, „wyzwolenie” kobiet, materializm, itp.), kończy się triumfem tej pierwszej. Odwieczne instynkty człowiecze i sprawdzone przez setki lat rozwiązania zwyciężają nowe uzurpacje i modne trendy. Hamsun zdaje się mówić, że mimo iż napór czynników rozkładowych wydaje się przemożny to jednak siła, upór i wierność mającym znacznie dłuższy rodowód wartościom są w stanie sprawić, że chwilowe zwycięstwo nowoczesnego etosu wkrótce zamieni się w jego spektakularną klęskę.
Cała akcja utworu koncentruje się wokół pracy na roli i towarzyszącego jej trudu, które wypełniają życie Izaka — pionierskiego osadnika, założyciela położonego w leśnych ostępach gospodarstwa. Krok po kroku realizuje on swoje zamiary: zakłada uprawne pola, buduje i powiększa domostwo, gromadzi sprzęt gospodarski — a wszystko to dzięki mozolnej pracy własnych rąk. Egzystencja jest tu związana z uprawą ziemi, dającą satysfakcję z dobrze wykonanej pracy i środki do życia. Cykle przyrodnicze i związane z nimi prace polowe i gospodarskie wyznaczają rytm życia, nadają mu smak i sens: „Izak z gołą głową i imieniem Chrystusa na ustach wyszedł na pola i siał; był ogromny i niezdarny jak pniak, do którego przyczepiono dwa ludzkie ramiona, ale w piersiach jego biło serce dziecka. Rzucał ziarno w nabożnym skupieniu, w pogodnej pokorze ducha, spełniał jakoby obrzęd mistyczny, religijny. Patrzajcie, oto ziarno wschodzi i zamienia się w kłos obfitujący w ziaren wiele, bardzo wiele i tak dzieje się na całej ziemi, wszędzie gdzie ziarno sieją. Na Wschodzie i w Ameryce, i w Gudbrandsdalu — ach, jakże wielka jest ziemia, a jakże maleńkie było pole obsiewane przez Izaka! Ale ono stanowiło ośrodek wszystkiego”.
Nie jest przy tym „Błogosławieństwo ziemi” jakąś ckliwo-sentymentalną historyjką o urokach wiejskiego życia, utrzymaną w „chłopomańskiej” konwencji bujdą o stylistyce sielankowatych obrazków z życia pastuszków. To realistyczna powieść o wsi takiej, jaka jest: o ciężkiej i mozolnej pracy, nieurodzaju, zmaganiach z przeciwnościami losu, zwątpieniu i rozpaczy. Ale i o wytrwałości, dążeniu do celu, radościach i sukcesach, zadowoleniu z dobrze wykonanej roboty. I o ciągłym obcowaniu z siłami przyrody, bytowaniu pośród natury, zrozumieniu jej praw i dostosowaniu do nich ludzkiej aktywności, o zachwycie nad pięknem zawartym w dziele stworzenia: „Na wsi każda pora roku przynosi swoje cuda, lecz wieczyste i niezmienne pozostają tajemnicze, niedocieczone rozhowory nieba i ziemi, ciemnia boru, łaskawość drzew…”.
Jest to także powieść o destruktywnych wpływach nowoczesnej, wielkomiejskiej kultury, która wprowadza chaos w życie wiejskiej wspólnoty. Miasto uformowane w duchu industrializmu i oddzielenia od przyrody, wysysa ze wsi wiele sił żywotnych deprawując jednostki i dokonując swoistej inwazji w postaci przybycia zastępów inżynierów i górników eksploatujących górskie złoża. Wieś traci wiele ze swej pierwotnej substancji kulturowej, lokalna społeczność targana jest chaotycznymi prądami, kruszy się i wydaje bliska rozpadu.
Są jednak w jej łonie pewne solidne siły mogące stać się punktem oparcia dla sanacyjnych procesów. To Izak z rodziną, którzy mimo wielu pokus trwają na swej ziemi rokrocznie wychodząc na pola wiosną i schodząc z nich jesienią; to także wywodzący się ze wsi, lecz obeznany z realiami wielkomiejskimi Geissler, który swymi posunięciami doprowadza do powstrzymania „postępu” na tym skrawku ziemi. Potrafi on dostrzec małość przedstawicieli nowoczesnego świata, kruchość ich rzekomo doskonałych dokonań oraz tragiczne następstwa hołdowania pewnym ideałom. Zwracając się do Sywerta, syna Izaka, tak opisuje ludzi z wielkich miast i jednego z ich przedstawicieli — inżyniera: „Wierzył w to, że im więcej kamieni zamieni na pieniądze, tym lepsza jego praca, a przy tym wyobrażał sobie, że im więcej cała okolica zarobi pieniędzy, tym większa jego zasługa. Jednego tylko nie dostrzegł, mianowicie, jak wszyscy razem z nim staczają się na dno. Nie pieniędzy potrzeba krajowi, kraj posiada ich aż nadto. Ale krajowi potrzebni są ludzie tacy, jakim jest twój ojciec. Takich ludzi brak krajowi! Jeżeli zważy się, że to, co powinno być środkiem do celu, ogół stawia sobie za cel i jeszcze się tym chlubi! Są oni wszyscy chorzy i zwariowani, nie pracują, nie znają pługa, a znają tylko hazard”.
Takim ludziom przeciwstawia Hamsun słowami Geisslera rolników, którzy dzień po dniu w mozole uprawiają ziemię zapewniając całemu społeczeństwu podstawy bytowania — pożywienie. Są oni niezbędni do prawidłowego funkcjonowania zbiorowości, w przeciwieństwie do ludzi z miast, którzy niejednokrotnie wykonują zajęcia zbędne, a nawet szkodliwe: „Tak tedy kroczycie razem z niebem i ziemią, z niebem i ziemią stanowicie jedność, jedność z całą tą przestrzenią, stanowicie opokę. Niepotrzebny wam miecz w garści, nie uzbrojeni, jesteście niezbędni z całą pewnością. Wy podtrzymujecie życie. (…) Macie wszystko, co wam do życia potrzebne, wszystko dla czego żyjecie, rodzicie się i rozmnażacie w dalszych pokoleniach, niezbędni jesteście na ziemi. Nie wszyscy są na ziemi niezbędni, ale wy jesteście niezbędni z całą pewnością. Wy podtrzymujecie życie. U was jedno pokolenie idzie w ślad za pokoleniem poprzednim, gdy jedno skona, następne zajmuje jego miejsce. W tym mieści się sens wieczności. I jakąż w zamian macie nagrodę? Bytowanie w nieskazitelnym prawie i nieskazitelnej sprawiedliwości, bytowanie w prawdziwej i szczerej postawie w stosunku do wszystkiego”.
Spokojna i wyważona egzystencja na wsi, praca na roli, wierność tradycji, przeciwstawione są szaleńczemu pędowi i brakowi umiarkowania, które charakteryzują kulturę miejską. I w efekcie to wieś triumfuje w powieści Hamsuna: kopalnia ulega likwidacji, a wiejska wspólnota potrafi przetrwać chwilowy zamęt. Zwycięsko z całej batalii wychodzi Izak, który trwając z uporem na swej ziemi nie odczuwa skutków zamieszania, jakie zapanowało po fiasku modernizacyjnych przedsięwzięć: „Tam kroczy Izak, kroczy przez pola i sieje. Izak, człowiek mocny, człowiek spiżowy. Ma na sobie przyodziewek własnej roboty, wełnę wziął z własnych owiec, a skórę na buty z własnych cieląt i krów. Według nabożnego zwyczaju kroczy przez pola z gołą głową i sieje (…). Nie przestrzegał ścisłości dat, nie myślał o nich i po cóż mu o nich pamiętać? Wszakże papierów wartościowych nie posiadał. Krzyżyki w kalendarzu służyły jedynie do oznaczania dnia, kiedy która z krów miała się cielić. Wiedział natomiast, że do św. Olafa na jesieni należało uładzić się ze sprzętem siana oraz wiedział, kiedy na wiosnę odbywa się targ na bydło i że w trzy tygodnie potem niedźwiedź opuszcza swą norę. I wtedy siew musiał spocząć w glebie. Izak — to chłop pustkowia z krwi i kości, z krwi i kości rolnik. Zmartwychwstały z dawnych wieków, ukazujący przyszłość, człowiek z pierwszej epoki rolnictwa, człowiek znany wzdłuż i wszerz, w górach i dolinach, człowiek dziewięćsetletni, a przecież znowu człowiek dzisiejszy. (…) Izak sieje… Zachodzące słońce oświeca ziarno rzucane pracowitą, świętą dłonią w szerokim łuku i ziarno spada na glebę niby deszcz złoty. I oto przybliża się Sywert, i bronuje, potem wałkuje i następnie ponownie bronuje. Las odwieczny i odwieczne góry stoją dookoła i przyglądają się zbożnej pracy. Wszystko jest tu potęgą i dostojnością, przyczyną i skutkiem, wielką celowością”.
(Artykuł opublikowany w piśmie „ROJALISTA — Pro Patria”)