Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Tomasz Gabiś: Skąd się wzięli „naziści”
Niektórych polskich publicystów i historyków niepokoi zastępowanie, w kontekście II wojny światowej, „Niemców” przez „nazistów”; uważają oni, że następuje proces „odniemczenia” sprawców, podejrzewają, że chodzi o zdjęcie z Niemców dawnych win i zrzucenie ich na – pozbawionych przynależności narodowej – bliżej nieokreślonych „nazistów”. Ma to być, ich zdaniem, element niemieckiej polityki historycznej. Nie polemizując z taką interpretacją, pragnę wskazać na szerszy kontekst historyczno-językowy tej kwestii. Zauważyć jedynie należy, że każdy niemiecki odbiorca filmu dokumentalnego na temat narodowego socjalizmu, wojny itd., uczeń uczący się historii Niemiec XX wieku, wie doskonale, że „naziści” to jego rodacy.
Bez wątpienia od dawna już „narodowych socjalistów” wypierają „naziści”. Proces ten ma miejsce zarówno w Niemczech, jak i – w jeszcze większym stopniu – w dominującej na świecie anglosaskiej kulturze politycznej i popularnej; tutaj prawie w ogóle nie używa się określeń „narodowy socjalista” i „narodowy socjalizm” a jedynie nazi i nazism.
Ciekawe, że w Polsce utrwaliła się angielska wymowa i pisownia „nazisty”; właściwie – gdyby jako podstawę brać wymowę niemiecką – należałoby pisać i mówić „nacista”, „nacizm”, „nacistowski”, a używane w slangu „antyfaszystowskim” określenie „naziol” powinno brzmieć „naciol”. Dlatego też w polskich słownikach np. Słowniku języka polskiego Doroszewskiego czy Małym słowniku języka polskiego Skorupki, Auderskiej, Łempickiej odpowiednik niemieckiego Entnazifizierung ewentualnie Denazifizierung występuje w dwóch wariantach – „denacyfikacja” obok „denazyfikacji”. Natomiast wielki słownik niemiecko-polski Pipreka i Ippoldta oddaje Entnazifizierung i entnazifizieren tylko jako „denacyfikacja” i „denacyfikować”.
Warto też odnotować, że w języku niemieckim rzeczownik Nazi jest wyłącznie rodzaju męskiego: jest der Nazi, ale nie ma die Nazi lub die Nazin, co można interpretować jako językową dyskryminację kobiet. Na szczęście Duden, największy słownik języka niemieckiego, podaje także rzadszy, ale zgodny z tworzeniem rzeczowników typu Sozialist, Kommunist, Marxist, wariant der Nazist, a w rodzaju żeńskim die Nazistin. Można więc, aby pozostać w zgodzie ze współczesnym obyczajem językowym, nakazującym używać obu rodzajów, pisać np. Liebe Nazisten und Nazistinnen.
Literatura na temat genealogii i etymologii słowa Nazi jest dość skąpa i do dziś aktualne pozostają ustalenia zawarte w klasycznej rozprawce austriackiego germanisty i literaturoznawcy Franza Heinricha Mautnera (1902-1995), zatytułowanej Nazi und Sozi, opublikowanej w 1944 roku na łamach amerykańskiego czasopisma „Modern Language Notes” (Mautner przebywał wówczas na emigracji w USA). Autor przedrukował ją w zbiorze rozpraw z lat 1939-1970 Wort und Wesen. Kleinere Schriften zur Literatur und Sprache (Frankfurt a.M. 1974 – z tego wydania korzystałem).
Słowo Nazi jest repliką funkcjonującego od dawna politycznego wyzwiska Sozi (po polsku „socjał”?) na określenie „socjaldemokraty”. Pisał na ten temat austriacki romanista i literaturoznawca Leo Spitzer w artykule La vie du mot nazi en Français („Le Français Moderne”, II, 1934). Nazi jako „narodowy socjalista” pochodzi od pierwszych dwóch sylab słowa „national” w nazwie Nationalsozialistische Arbeiterpartei Deutschlands.
Samo słowo Nazi nieposiadające politycznych konotacji istniało już wcześniej. Podobnie zresztą jak jego socjaldemokratyczny wzór. Sozi był czymś więcej niż tylko prześmiewczą, skróconą formą „socjalisty” lub „socjaldemokraty”, powszechnie używaną na przełomie XIX i XX wieku; słowniki z XIX wieku odnotowują formę Sozi pochodzącą od rozpowszechnionego w XVIII i XIX wieku słowa Socius w znaczeniu – człowiek grubiański, o prostackich manierach. Sozi pasowało więc do socjaldemokratów manifestujących ostentacyjnie swoje „nie-mieszczańskie”, proletariackie maniery. Pikanterii dodaje temu fakt, że Socius przekłada się również jako Genosse (towarzysz), czyli stał się formą zwracania się do siebie członków partii socjaldemokratycznej. Paradoksalnie Nazi pojawiło się w kontekście samej socjaldemokracji: w wierszowanej satyrze politycznej Pater Filucius (1872) Wilhelma Buscha (1832-1908) występuje socjaldemokrata o internacjonalistycznej orientacji nazywający się Inter-Nazi.
Zarówno w przypadku Sozi, jak i Nazi górnoniemiecki sufiks –i nadający rzeczownikom charakter zdrobnienia, odbierał, zamierzoną przez założycieli partii, godność i powagę zawartą w pierwotnym ideologiczno-politycznym samookreśleniu. Tego typu zniekształcone, skrócone formy (przykładów na taki zabieg stosowany w przeszłości i teraźniejszości jest oczywiście bardzo dużo), niepozwalające rozpoznać pojęć tworzących wybraną nazwę partii, są bardziej poręczną bronią polityczną niż nazywanie przeciwnika jego oficjalnym mianem. Zawiera ono bowiem zbyt wiele elementów programowych (socjalny, demokratyczny, narodowy, socjalistyczny, obywatelski itp.), które atakujący woli przemilczeć.
Rekonstruując genezę słowa Nazi w jego niepolitycznym sensie, czyli w okresie, zanim zaczęto odnosić je do zwolenników i członków NSDAP, Mautner wskazuje na jego związek z dwoma postaciami górnoniemieckiej tradycji dramatycznej i literackiej. W burlesce Eulenspiegel (1835) austriackiego dramaturga i aktora, ulubieńca i mistrza wiedeńskiej sceny komediowej Johanna Nestroya (1801-1862), występuje – będący ponownym wcieleniem Kasperla i Hanswursta – Thaddädl Natzi, komiczny niezguła i spryciarz zarazem. Eulenspiegel należał do najbardziej popularnych sztuk Nestroya i rok w rok wystawiany był na scenie. Jak wiele innych zwrotów i typów ludzkich z jego twórczości słowo Natzi wryło się w świadomość Niemców z południa i weszło do języka potocznego. Drugi utwór literacki, na który zwraca uwagę Mautner, to Da Näz, a niederösterreichischer Bauernbui, geht in d’Fremd (1850) Josefa Missona (1803-1875), wierszowany epos napisany heksametrem w dialekcie dolnoaustriackim, którego bohaterem jest niedojrzały, „niedorobiony”, mało bystry, chłopski „Nazi”. Jeszcze w latach 20. XX wieku w wypisach z literatury używanych w austriackich gimnazjach znajdowały się fragmenty tego utworu.
Posiadające negatywne konotacje słowo Nazi znaleźć można w dawnych słownikach. Bayerisches Wörterbuch (1827-1837) Johanna Andreasa Schmellera podaje, że kiedy ktoś się oparzy, wykrzykuje „O Nazi!”. Das Schwäbische Wörterbuch (1901-1936) Hermanna Fischera w tomie 4 z 1914 roku podaje, że Nazi to przygłupi mężczyzna, niezguła („głupszy niż nazi”), Das Schweizerische Idiotikon (wielki słownik szwajcarskiej niemczyzny od średniowiecza do współczesności) w tomie 4 z 1901 roku odnotowuje warianty Näz, Nä-zel, Näzeli, Nazi – dziwak, wariatuńcio, człowiek ograniczony, złośliwy, flejtuch; według Wörterbuch der elsässischen Mundarten (1899-1907) Martina i Lienharta Nazi to łachmaniarz, ktoś tępy lub brudny; słownik odnotowuje zwrot du Nazi, czyli „ty głupcze”. Wychodzące w Bawarii i Wirtembergii, ale sprzedawane w całych Niemczech, czasopisma humorystyczne „Simplizissimus”, „Fliegende Blätter”, „Meggendorfer Blätter” upowszechniły śmieszne imię Nazi także na północy Niemiec.
Mautner oraz niektórzy autorzy np. Erik von Kuehnelt-Leddihn czy historyk Franz W. Seidler dostrzegają także związek pomiędzy Nazi a zdrobnieniem popularnego w Niemczech Południowych i Austrii imienia Ignaz: warianty – Naz(e), Nazi, Näze, Nazerl, Gnazi. Der Große Brockhaus z 1932 roku podaje: „Nazi, skrócona forma Ignaz, występująca na południu Niemiec”. Bohaterem komedii Schusternazi (1905) autorstwa pochodzącego z Bawarii Ludwiga Thomy (1867-1921) nie jest – jak mógłby ktoś pochopnie sądzić – szewc-nazista, ale szewc imieniem Ignacy. W okresie pierwszej wojny światowej żołnierze z północy Rzeszy stykający się w wieloma Ignacami w armii austriackiej, mówili o nich pogardliwie Nazis lub Kakanazis, w znaczeniu „niezdary”, „przygłupy” (Austriacy rewanżowali im się, przezywając ich „Piefkes”, czyli „bufoni”, „ważniacy”). Echo tych językowych złośliwości dotarło także do Polski, o czym świadczy fragment z Tajnego dziennika Mirona Białoszewskiego (Kraków 2012, s.786), w którym matka opowiada Mironowi o okolicznościach jego narodzin: „tak, bo przyniosłeś sobie Ignacego, ale nie chcieliśmy Ignacego, bo powiedział ktoś, że się mówi «głupi Ignac»” (s. 786). Istniała zatem językowa gleba, na której wyrosło potem polityczne pojęcie Nazi używane w agitacji skierowanej przeciwko NSDAP.
Nie jest jasne, kiedy dokładnie w Republice Weimarskiej pojawił się termin Nazi na określenie zwolennika czy członka NSDAP. Mautner uważa, że używany był przez przeciwników politycznych już w początkach narodowego socjalizmu, zwłaszcza na południu Niemiec, w praojczyźnie ruchu Hitlera. Tu wspomnieć należy, że w 1922 roku w piśmie „Die Weltbühne” ukazał się artykuł Kurta Tucholsky’ego zatytułowany Die Nazis; mianem tym autor obdarzył przyjeżdżających do Berlina z Austrii artystów, wśród których znajdowało się – cóż za ironia historii – wielu Żydów. W satyrycznym tekście Requiem z 1923 roku Tucholsky pisze o „delegacji nazistów”, z kolei w jego omówieniu Przygód dzielnego wojaka Szwejka z 1926 roku znajdziemy zdanie: „takiego feldkurata to z pewnością nie było nawet u nazistów”. W obu przypadkach „naziści” to po prostu niemieccy Austriacy. Ale w wierszu Tucholsky’ego Deutschland erwache! z 1930 roku czytamy: „nazista splata ci wieniec żałobny”, tutaj już w sensie przynależności do NSDAP. Zatem – gdyby oprzeć się na twórczości Tucholsky’ego – można by wnioskować, że pomiędzy rokiem 1926 a 1930 „nazista” stał się na pewno elementem propagandy skierowanej przeciwko NSDAP. W tym okresie, a dokładnie w 1927 roku, narodowosocjalistyczny agitator Joseph Goebbels opublikował 22-stronnicową broszurę Der Nazi-Sozi. Fragen und Antworten für den Nationalsozialisten (Nazi-Sozi. Pytania i odpowiedzi dla narodowego socjalisty). Tutaj umieszczenie Nazi w tytule (w tekście termin się już nie pojawia) było raczej prowokacyjnym gestem przekory, przejęciem inwektywy używanej przez wrogów, jej spariodowaniem i nadaniem pozytywnego znaczenia (coś w rodzaju samookreślenia „szmata” używanego przez organizatorki Marszu Szmat – „Tak, jesteśmy szmatami i jesteśmy z tego dumne”). Goebbels połączył Nazi i Sozi, akcentując w ten sposób dwa kluczowe dla odniesienia politycznego sukcesu składniki narodowego socjalizmu: nacjonalizm i socjalizm.
W 1930 roku SPD wydała publikację Nazifibel (Elementarz nazisty), która miała pomóc mówcom i prelegentom w „obalaniu nazistowskich kłamstw”. Od tego czasu Nazi zaczyna odgrywać rolę standardowej propagandowej politycznej inwektywy. Geneza słowa i dawne asocjacje, o których pisał Mautner, znikły wessane przez treść polityczną.
Wewnątrz NSDAP, w latach, kiedy partia była w opozycji, określenie Nazi funkcjonowało – tak jak w przypadku tytułu broszury Goebbelsa – w pewnym zakresie na zasadzie przekornego używania języka wrogów politycznych, ale po przejęciu władzy w państwie takie użycie było już pozbawione sensu. Zapewne dlatego ostatnie wydanie broszury Goebbelsa pochodzi z 1932 roku, potem już jej nie wznawiano. W okresie rządów NSDAP nigdzie – ani oficjalnie, ani półoficjalnie – termin Nazi nie występował. Inaczej, co zrozumiałe, miała się rzecz w środowiskach politycznej emigracji. Socjaldemokraci i komuniści przebywający od 1933 roku na emigracji pisali wyłącznie o nazistach, nazistowskich Niemczech, nazistowskiej Rzeszy, nazistowskim terrorze, nazistowskich świniach itp.
Uważa się, że do spopularyzowania terminu Nazi w odniesieniu do członków NSDAP walnie przyczynił się lewicowy dziennikarz pochodzenia żydowskiego Konrad Heiden (1901-1966), który od początku lat 20., najpierw w Monachium, a potem w Berlinie, prowadził prasową agitację przeciw NSDAP. M.in. w 1934 roku pod pseudonimem Klaus Bredow wydał broszurę zatytułowaną Czy naziści to socjaliści?
Paralelnie, termin Nazi pojawia się w USA, gdzie już w 1933 roku można było w gazetach przeczytać nagłówki typu „The Terror of the Nazi Stormtroopers”. W znanym Dzienniku berlińskim 1934-1942 Williama Shirera, w zapisach z 1934 roku znajdują się wyrażenia Nazis, Nazi party, Nazi boys, Nazi propaganda, Nazi Germany, Nazi leaders. Kilka innych przykładów z tamtego okresu: książka Fredericka L. Schumana The Nazi Dictatorship (1936), filmy I was a captive of Nazi Germany (1936) i Confessions of a Nazi Spy (1939), disneyowska kreskówka Donald Duck in Nutzi Land (1936), zał. w 1936 organizacja Hollywood Anti-Nazi League. W przytaczanym artykule z 1944 roku Mautner pisze, że słowo Nazi (i pokrewne) rozpowszechniło się w języku angielskim na różnych poziomach językowych i że zjawisko to wymagałoby odrębnych, zapuszczających się daleko w sferę polityczną studiów (o ile mi wiadomo, praca systematycznie analizująca ten problem do dziś nie powstała). Po wojnie ta tendencja jeszcze się nasiliła i utrwaliła, zarówno w mediach i kulturze masowej, jak i w publikacjach naukowych. Dlatego George Lincoln Rockwell, kiedy zakładał w 1959 roku w USA partię narodowosocjalistyczną, nazwał ją American Nazi Party, licząc, że taka nazwa wzbudzi większe zainteresowanie mediów i szerszej publiczności.
Jeśli chodzi o powojenne Niemcy, to do języka oficjalnych dokumentów terminy „nazista”, „nazistowski” w miejsce „narodowosocjalistyczny” i „narodowy socjalizm” wprowadzili przede wszystkim Amerykanie; dlatego niektórzy uważają, iż funkcjonujące obecnie w języku niemieckim słowo Nazi jest de facto pochodzenia amerykańskiego. To głównie za sprawą Amerykanów do aktu oskarżenia w procesie norymberskim trafiły określenia Nazis, Nazi Party, Nazi conspiracy, Nazi war criminals, Nazi newspaper, Nazi occupation, Nazi doctrine, Nazi government, Nazi state, Nazi wars, Nazi beliefs etc. To nazewnictwo występuje także w pozostałych wersjach językowych aktu – francuskiej, rosyjskiej (nacistkaja partia, nacistkije zagaworniki) oraz niemieckiej (Nazipartei, Nazikrieg etc.). Z kolei w postanowieniach konferencji poczdamskiej stwierdza się, że celem władz okupacyjnych jest wytępienie oraz zapobieżenie odrodzeniu się i odbudowaniu niemieckiego „militaryzmu i nazizmu”. Tamże znajdziemy terminy: „naziści”, „nazistowska propaganda”, „nazistowskie prawa”, „nazistowscy przywódcy”, „partia nazistowska”. Podobnie w ustawach Sojuszniczej Rady Kontroli Niemiec mowa jest o „nazistowskich ustawach”, „nazistowskich organizacjach”, „reżimie nazistowskim”. Ponadto Nazi było członem terminu Denazifizierung, będącego tłumaczeniem angielskiego denazification. W ramach „denacyfikacji” miliony osób otrzymało w amerykańskiej strefie okupacyjnej do wypełnienia dwujęzyczny kwestionariusz, który w rubryce po angielsku zawierał standardowe określenia typu Nazi Party, w rubryce niemieckiej figurowała zaś – znana każdemu ankietowanemu – NSDAP.
Wtórne wprowadzenie po wojnie w Niemczech terminu Nazi i jego upowszechnienie było procesem złożonym i nie odbywało się, rzecz prosta, na mocy jakichś odgórnych wytycznych językowych. W encyklopediach i leksykonach historycznych hasło Nazi i pokrewne pojęcia w ogóle się nie pojawiały. Nie zamieściły go: Der grosse Brockhaus (1953), Der Grosse Herder (1955), Bertelsmann Volkslexikon (1956); zdarza się, że i później – nawet w Die Brockhaus Enzyklopädie z 2006 roku – się nie pojawiają. Przez wiele lat po wojnie w erefenowskich publikacjach naukowych i w oficjalnym języku politycznym dominował „narodowy socjalizm”. Natomiast „nazizm” i „naziści” należały od początku do politycznego wokabularza lewicy, kontynuującej tradycje sprzed 1933 roku i z czasów emigracji. Według zaangażowanych lewicowców używanie terminu „narodowy socjalizm” wyrażało neutralność wobec rzeczy, którą termin ten opisywał, a w istocie aprobatę dla niej. W miarę przesuwania się w RFN od lat 70. ideologiczno-politycznego spektrum na lewo automatycznie rosła też popularność „nazizmu” i „nazistów” (dochodzi do tego jeszcze skomplikowany problem używania terminu „faszyzm” zarówno w RFN, jak i w NRD, gdzie popularny był np. „Hitlerfaschismus”).
Z drugiej strony coraz silniejszy w RFN stawał się wpływ amerykańskiej kultury i nauki, gdzie „naziści” królowali. Obecnie termin ten jest wszechobecny w mediach, w kulturze masowej, w publicystyce historycznej, w języku potocznym, w języku wypracowań uczniowskich i studenckich prac seminaryjnych; stał się również składnikiem retoryki ideologiczno-politycznej stosowanej przez część środowisk politycznych i wspierające je media (np. w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego demonstracje i akcje propagandowe skierowane przeciwko konserwatywno-liberalnej Alternatywie dla Niemiec organizowano w niektórych miastach pod hasłem „Zatrzymać nazistów”).
Jednak najciekawsze jest wejście „nazisty” i „nazizmu”, w miejsce „narodowego socjalisty” i „narodowego socjalizmu”, do dyskursu naukowego – zjawisko powszechne w świecie anglosaskim i coraz częściej spotykane w Niemczech. Jest to chyba jedyny taki przypadek, kiedy w pracach naukowych, w esejach historycznych, w poważnej publicystyce używa się pojęcia niebędącego nigdy samookreśleniem ruchu politycznego i należącego do propagandowego języka jego wrogów. Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby w pracy naukowej pisać o socjaldemokratach Sozis, o ich ideologii Sozism, o ich partii Sozipartei. Po polsku należałoby pisać o niemieckich socjaldemokratach zamiast „socjaliści”, „soziści” itp. Warto tu może przypomnieć, że w Republice Weimarskiej oprócz Sozis i Nazis działali także Kozis, czyli komuniści. Trudno wyobrazić sobie, żeby jakiś historyk pisał o Kozipartei, ale o Nazipartei już tak. Ci, którzy w pracach naukowych lub publicystyce historycznej zamiast „narodowi socjaliści” używają terminu „naziści”, powinni zamiast communists pisać commies, zamiast Communist Party – Commie Party itd., czy po polsku zamiast „komuniści” – „komuchy”; tytuły prac naukowych powinny brzmieć przykładowo Polityka komuchów wobec Kościoła katolickiego w latach 1949-1956 albo Komusze koncepcje gospodarcze w latach 60. XX wieku.
Wspaniałą karierę „nazisty” tłumaczy się niekiedy względami ekonomii językowej: Nazi jest krótsze, wygodniejsze przy tworzeniu zarówno angielskich, jak i niemieckich złożeń, łatwiejsze w użyciu. Ale, co oczywiste, względy pragmatyczne były drugorzędne, od samego początku decydowały względy semantyki ideologicznej: chodziło o takie skrócenie nazwy, żeby znikło z niej odniesienie do socjalizmu, który w światowej kulturze politycznej traktowany jest neutralnie lub waloryzowany dodatnio. „Nazista” zastępuje „narodowego socjalistę”, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś, nie dosłyszawszy słowa „narodowi” w zdaniu „narodowi socjaliści zbudowali Auschwitz” (zwłaszcza że rzeczownik „socjaliści” jest pod względem znaczeniowym wyrazem nadrzędnym, „narodowy” jedynie dookreśla główną treść pojęcia), mógłby dojść do wniosku, że „Auschwitz zbudowali socjaliści”. A wniosek taki byłby niepoprawny (ideologicznie).
Ponieważ do 1939 roku polityka i ideologia ruchu Hitlera zajmowały bardzo wysokie miejsce w hierarchii polityczno-moralnego zła, a po 1945 roku zajęły miejsce najwyższe, stając się złem ontologicznym, substancjalnym (w przeciwieństwie do zła komunizmu, które jest jedynie złem akcydentalnym), ostatecznym i absolutnym, to wszelkie podejrzenia, że socjalizm miał z nim coś wspólnego, należało z góry rozwiać. W tym też sensie przyznać należy rację publicystom wskazującym na to, że „nazista” podlega denacjonalizacji. Ma ona swoje źródło w tym, że zło absolutne nie może mieć wyraziście narodowych konotacji. Ponadto zdenacjonalizowany „nazista” (podobny proces zaszedł w przypadku, pierwotnie wyłącznie włoskiego, „faszysty”) może na całej kuli ziemskiej służyć jako uniwersalny „straszak”, jako pojemna i poręczna inwektywa polityczno-ideologiczna, czerpiąca swoją perswazyjną moc ze skojarzeń ze złem absolutnym (obecnie doszliśmy do punktu, w którym każdy może być „nazistą” dla kogoś innego).
Słowo „nazista” uległo internacjonalizacji i tak dalece oderwało się od historycznego podłoża, że słowniki krajów anglojęzycznych odnotowują je w ogólnym znaczeniu, bez jakiegokolwiek związku z Niemcami, jako oznaczające osobę o skrajnych poglądach na jakąś kwestię, narzucającą je innym w autorytarny sposób. Nazi to tyle, co obsesjonat, fanatyk, skrajny pedant, np. w zdaniu Let me admit up front that I am a travel nazi mowa jest o zapalonym miłośniku podróżowania. Można już dziś spokojnie powiedzieć np: „Jestem nazistą wędkowania”. Inny zwrot z tego gatunku to grammar nazi, czyli osoba wszędzie i u wszystkich tropiąca błędy językowe (I’m a bit of a nazi about some grammar related issues) – w Polsce zwykło się tłumaczyć go jako „gramatyczny nazista”. W polemice na temat palenia zetrzeć się mogą ze sobą smoking nazi, czyli namiętny palacz, i antismoking nazi, czyli równie namiętny wróg palenia. W amerykańskim slangu spotkać można takie określenia jak nazi speed (amfetamina) czy nazi skrewdriver (drink będący mieszaniną wódki i fanty). Jak w przytaczanym wyżej artykule pisał, odnosząc się do „nazisty”, Franz Mautner, „obniżenie zawartości logicznej słowa prowadzi do poszerzenia zakresu jego stosowalności”. Przez 70 lat zawartość słowa „nazista” stale się obniża, a zakres stosowalności stale poszerza.
Wymieńmy jeszcze kilka ciekawostek związanych z „nazizmem”. W raportach FBI z okresu II wojny światowej niemieckich pisarzy przebywających na emigracji w USA nazywano communazis. Najbardziej zagorzali niemieccy „antynaziści” proponują, aby słowo national (narodowy) pisać jako nazional, co ma podkreślić, że we wszystkim, co narodowe, tkwi pierwiastek „nazistowski”. Amerykański libertarianin Samuel Konkin III, ten sam, który ukuł określenie „partiarchat” na współczesną demokrację, o zwolennikach koncepcji państwa ultraminimalnego Roberta Nozicka, autora znanej książki Anarchia, państwo, utopia, zwykł mawiać „noziści”. Narodowi radykałowie nazywani przez demokratyczno-liberalne i lewicowe media „nazistami” czy też „neonazistami” próbują bronić się przed tą etykietą, odwracając polemiczne ostrze i dowodząc, że Nazi pochodzi od „National Zionist” albo od „Ashke-nazi”. Należałoby też wspomnieć o filmach i grach komputerowych z gatunku nazi zombie, w których zabici podczas wojny „naziści” wstają z grobów, by znowu ruszyć na podbój świata.
I na koniec powróćmy do problemu „odniemczenia” „nazistów”, które tak niepokoi część polskich publicystów. Franz Mautner w 1944 roku pisał, że postępuje zmiana semantyczna polegająca na identyfikacji „nazisty” z Niemcem. Z tej perspektywy „Niemiec” to z definicji „nazista”, zatem nie jest tak, że „nazista” nie ma narodowości, lecz odwrotnie – „nazista” automatycznie implikuje narodowość niemiecką lub inaczej: w każdym Niemcu skrywa się „nazista”, a w każdym „naziście” – Niemiec. Wydaje się to sprzeczne z opisaną wyżej denacjonalizacją i uniwersalizacją „nazisty”. Można jednak postawić hipotezę, że procesy te zachodzą tylko na pewnym poziomie semantycznym; w momentach kryzysowych, w sytuacjach konfliktowych, w których biorą udział Niemcy, zawsze pojawi się (na płaszczyźnie retoryki politycznej i propagandy) wizerunek Niemca jako „nazisty” lub „nazisty” jako Niemca.
Artykuł pierwotnie opublikowany w portalu Nowa Debata: http://nowadebata.pl/2014/10/31/skad-sie-wzieli-nazisci