Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Adam Tomasz Witczak: Paryż – Dakar w deszczu bomb
Wśród kilku tysięcy ludzi, głównie mężczyzn, którzy przewinęli się przez Organizację Tajnej Armii tudzież jej odpryski i odgałęzienia, znajdziemy wiele typów charakteru i temperamentu. OAS miała swego Saint-Justa – zimnego mózgowca Jana Jakuba Susiniego o cokolwiek szpetnej fizjonomii – i swoich rycerzy, nieledwie świętych, jak pułkownik Piotr Château-Jobert czy kapitan Filip Le Pivain. Był w jej szeregach psotnik, sowizdrzał i włamywacz-dżentelmen Albert Spaggiari, ale Tajna Armia miała też swego Rambo – w osobie sierżanta Rogera Degueldre’a, który mógłby pewnie podpisać się pod słowami amerykańskiego komandosa: Dla mnie życie w cywilu nic nie znaczy. Nic nie jest skończone. Nie da się tego tak po prostu wyłączyć.
Kapitan Jan Maria Curutchet lokuje się raczej w panteonie „świętych” (choć oczywiście byli to bardziej „święci z Bostonu” lub może raczej Oranu – niż tacy z prawdziwego kalendarza). Urodził się w roku 1930 w Tulonie – w rodzinie o baskijskich korzeniach. Młodość spędził w Algierze i Paryżu. Dostał się do elitarnej szkoły średniej Prytanée National Militaire w La Flèche, prowadzonej przez wojsko. Później trafił do 14. Regimentu Spadochroniarzy Tropicieli, rezydującego w Algierii i w dużej mierze złożonego z muzułmanów. Uśmierzył tam niepokoje graniczące z buntem. Szybko zaczął cieszyć się sympatią nie tylko podwładnych, ale i przełożonych. W 1955 roku bierze ślub z kobietą spotkaną w Philippeville po pamiętnej masakrze europejskich mieszkańców przez oddziały Frontu Wyzwolenia Narodowego (FLN).
Nadchodzi rok 1961 – i rozpoczyna się ostatni akord walki o Algierię Francuską. Ten akord rozgrywa (pod wieloma względami błędnie, ale to inna sprawa) Organizacja Tajnej Armii, do której przyłącza się Curutchet. We wrześniu 1961 roku schodzi do podziemia i obejmuje kierownictwo jednej z gałęzi OAS-Métropole, a mianowicie sekcji ORO (Organisation-Renseignement-Opération).
Curutchet wypowiada wojnę gaullistom, barbuzom (tajnym gaullistowskim grupom proweniencji na wpół przestępczej, które atakowały OAS jej własnymi metodami, tj. przez skrytobójstwa i zamachy bombowe), a także tzw. tragarzom walizek – lewicowym i liberalnym działaczom pośredniczącym w przekazywaniu pieniędzy FLN. Działalność OAS w metropolii obejmowała też oczywiście akcje propagandowe oraz liczne eksplozje bomb, zazwyczaj bez żadnych ofiar, mające na celu wywołanie chaosu w Republice oraz zwrócenie uwagi na problem Algierii.
Wkrótce potem Curutchet wiąże się ze środowiskiem pułkownika Antoniego Argouda i Krajowej Rady Ruchu Oporu (CNR), która już po upadku OAS próbuje na emigracji prowadzić działalność polityczną przeciwko generałowi Karolowi de Gaulle’owi. Sam Curutchet nadal się ukrywa, ale ostatecznie zostaje 30 listopada 1963 roku aresztowany w Dakarze przez tamtejszą policję, współpracującą z barbuzami. Zostaje przewieziony z powrotem do Paryża. Przed sądem ogłasza, że nie uznaje legalności ani prawowitości władz, które go uwięziły i które zamierzają ocenić jego postępki. Zostaje skazany na dożywocie i trafia na wyspę Ré. Tam udaje mu się, w warunkach więziennych, ukończyć studia historyczne. Wychodzi na wolność w roku 1968, dzięki amnestii, jako jeden z ostatnich weteranów OAS. W dalszym ciągu jest nieprzejednanym wrogiem gaullizmu i niestrudzonym demaskatorem jego pustki i miałkości.
Równocześnie kapitan zwraca się ku rozważaniom religijnym, opartym m.in. o myśl św. Tomasza z Akwinu i ćwiczenia duchowe św. Ignacego Loyoli, a także praktykę hezychazmu. Bardzo krytycznie ocenia reformy wprowadzane przez II Sobór Watykański – i dochodzi do przekonania, że autentyczna wojna toczy się teraz na poziomie duchowym. Na pewien czas przenosi się do pustelni w pobliżu Montségur, ale prócz tego wydaje też książki: Le procès Jean-Marie Curutchet oraz Je veux la tourmente (Pragnę zamętu). Są one poświęcone jego działalności w OAS i procesowi, w którym go skazano.
Później Curutchet kupuje starą farmę w Kraju Basków, a także zakłada wydawnictwo poświęcone etnografii tego regionu. Zbiera pamiątki z czasów OAS, odwiedza i bada miejscowe kaplice katolickie, ale też święte miejsca związane z druidami oraz ogólnie przedchrześcijańską przeszłością. Wydaje książkę Paroles d’un voyant dziewiętnastowiecznego baskijskiego filologa i pisarza Augustyna Chaho (który jednakowoż był republikaninem i niewierzącym).
Pod wpływem myśli Renata Guenona kapitan na pewien czas zbacza w dziwny obszar zainteresowania masonerią i uczęszcza na spotkania miejscowej loży w Bayonne. Eksperyment ten kończy po siedmiu latach, uznając go za bezproduktywny.
Z drugiej strony, jest coraz bardziej sceptyczny w stosunku do zreformowanego Kościoła. Jednemu z młodych przyjaciół miał nawet powiedzieć: Rzeczywista obecność na ołtarzu? W kościołach nie dzieje się zupełnie nic już od czasu Soboru Trydenckiego! Relacja ta jednak jest dość niezwykła, być może przekazana została w błędny sposób – bo sugestia, że zdrada zaczęła się już w Trydencie, oznaczałaby, że Curutchet pozycjonował się co najmniej tam, gdzie radykalny argentyński sedewakantysta Karol Albert Disandro.
Jan Maria Curutchet po życiu wypełnionym walką polityczną, fizyczną i duchową zmarł wczesnym popołudniem 1 marca roku 2013.
Artykuł przygotowany głównie na podstawie Disparition de Jean-Marie Curutchet.