Jesteś tutaj: Publicystyka » x. Rafał Trytek » Wiara bierze się z autorytetu – przeciwko protestantom, gallikanom i koncyliarystom

Wiara bierze się z autorytetu – przeciwko protestantom, gallikanom i koncyliarystom

x. Rafał Trytek

Łukasz Kluska ma zwyczaj opatrywania swych artykułów pretensjonalnymi i patetycznymi tytułami, mającymi zasugerować czytelnikowi jego rzekomą wyższość intelektualną nad przeciwnikiem. Zza moralizatorskich tytułów wyziera jednakże wyraźnie chęć wmówienia – przede wszystkim samemu sobie? – oczywistości głoszonych przez siebie twierdzeń, a to z braku solidnych argumentów. Im „argument” bardziej wzniosły, tym bardziej groteskowo wygląda jego upadek. W tym wypadku wystarczy ledwie jedno zdanie, by obalić główną tezę artykułu Łukasza („Opcja na Prawo” nr 66).

Zasada Prima sedes a nemine iudicatur („Stolica Apostolska nie może być przez nikogo sądzona”), przywołana w kan. 1556 w prawie kościelnym z 1917 r., oznacza, że brak jest jakiegokolwiek kościelnego trybunału, przed który można pozwać papieża. Pochodzi ona z Dekretu Gracjana (ok. 1140), w którym czytamy, co następuje:

Którego grzechów (papieża) żaden śmiertelnik nie ośmieli się napiętnować, jako że on sądzi wszystkich i nie może być przez nikogo sądzony, o ile nie zostanie przyłapany na odstępstwie od wiary (nisi deprehendatur a fide devius; Dekret, I, dist. 60, cz. 6).

Zatem odstępstwo od wiary jest jedynym grzechem papieża, za jaki można go osądzać. Potwierdza to papież Innocenty III (1198-1216) – jeden z najlepszych kanonistów Średniowiecza –

Bez wiary niemożliwe jest podobać się Bogu” (…) Tak więc wiara Stolicy Apostolskiej nawet w najtrudniejszych okolicznościach nigdy nie upadła, ale zawsze pozostawała nietknięta i nie pomniejszona, a zatem przywilej Piotra pozostał stałym i niezachwianym. (…) Do osiągnięcia tego celu wiara jest mi tak niezbędna, że chociaż dla innych grzechów tylko Bóg jest moim sędzią, to jedynie z grzechu popełnionego przeciw wierze mogę być sądzony przez Kościół (propter solum peccatum quod in fide committitur possem ab Ecclesia judicari). Bo „ten, kto nie wierzy, już został osądzony” (Sermo 2: In Consecratione, PL 217:656). (…) mniej jeszcze szczycić się może rzymski Papież, jako że może być osądzony przez ludzi – a raczej można pokazać, że już został osądzony, jeśliby przez herezję widocznie „utracił swój smak” (quia potest ab hominibus judicari, vel potius judicatus ostendi, si videlicet evanescit in haeresim). Bo ten, kto nie wierzy już został osądzony (Sermo 4: In Consecratione, PL 217:670).

Tak więc Dekret Gracjana i Innocenty III podają autentyczną interpretację zasady prima sedes a nemine iudicatur, oznaczającą po prostu niemożność wytoczenia papieżowi procesu prawnego, z ważnym wyjątkiem „papieża-heretyka”, którego jednak można sądzić, ponieważ już utracił on jurysdykcję (władzę), co potwierdzają i inni teologowie. Doktor Kościoła św. Robert Bellarmin pisze:

Papież będący jawnym heretykiem może być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców Kościoła, którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję (De Romano Pontifice, II, 30).

Taki proces służyłby jedynie prawnemu potwierdzeniu zaistniałego już faktycznie wakatu, który by nastąpił automatycznie z powodu publicznej herezji nominalnego papieża.

Zasada zakazuje natomiast wytoczenia prawdziwemu papieżowi procesu karnego, czyli tego, co zdaje się postulować Łukasz Kluska: Ocena zdarzenia polegająca na głoszeniu herezji przez papieża może być teologicznie pewna, ale tylko prawowita władza kościelna może skazać za herezję, ergo złożyć z urzędu. Jeśli w tym zdaniu Kluska opowiada się za teorią, że władza kościelna może prawdziwego papieża złożyć z urzędu, to jest to herezja koncyliaryzmu. Nie istnieje bowiem żadna prawowita władza kościelna (np. sobór), stojąca ponad papieżem i mogąca Go w ścisłym sensie złożyć z urzędu. Gdyby ktokolwiek mógł złożyć z urzędu papieża, stałby prawnie ponad nim. Jest to niemożliwe, ponieważ papież posiada pełnię władzy (jurysdykcji) w Kościele, jest najwyższym prawodawcą i sędzią i wszelka prawowita władza kościelna istnieje tylko w zależności od Niego. Wierzę jednak, że Łukasz nie chciałby się znaleźć w jednym szeregu wraz z gallikanami, jansenistami i koncyliarystami i miał na myśli złożenie z urzędu w kanoniczno-urzędowym znaczeniu, będącym li tylko formalnym potwierdzeniem zaistniałego już w rzeczywistości wakatu.

Łukasz powołuje się następnie na rzekomą opinię teologiczną, jakoby: (…) heretycki papież, choć wskutek publicznego odstępstwa znalazłby się poza Ciałem Kościoła, może nadal być Jego Głową… Kluska nie podaje źródła rzekomego cytatu, bo go nie zna. Domyślam się, że ma na myśli o. Billuarta OP. A oto, co na naprawdę napisał Billuart:

Pontifex in haeresim OCCULTAM lapsus retinet adhuc jurisdictionem per quam influat in Ecclesiam eam regendo… (Billuart, Summa Sancti Thomae, Tomus V, Dissertatio IX, pp. 492, 493).

Dodam jeszcze równoważny cytat z o. Garrigou-Lagrange’a OP:

Papa OCCULTE haereticus non remaneret adhuc Ecclesiae membrum in actu, secundum doctrinam expositam in corpore articuli, sed retineret adhuc jurisdictionem per quam influeret in Ecclesiam eam regendo. Garrigou-Lagrange, De Christo Salvatore, Q. VIII, Art. III, p. 232 (podkreślenia moje).

Zarówno Billuart, jak i Garrigou-Lagrange piszą więc explicite o heretyku skrytym (occulte haereticus), a nie publicznym. Wypowiedź Łukasza jest PRAWIE jak cytat, a jak dobrze wiemy: „prawie” robi wielką różnicę. W tym przypadku „prawie” decyduje o tym czy ktoś jest, czy nie jest papieżem. Publiczny heretyk traci automatycznie władzę w Kościele, jak nauczają jednomyślnie teologowie, papieże i Ojcowie Kościoła, ponieważ jawny przykład jego herezji zaraziłby cały Kościół i zniszczył Jego widzialność, która jest nade wszystko widzialnością Wiary, a to sprzeciwia się przecież celowi, dla którego istnieje papiestwo. Kluska podaje wypaczony cytat za teologami Bractwa św. Piusa X i

(…) Być może właśnie dlatego pewien kardynał określił stanowisko Bractwa jako „Port Royal sans intelligence” – Jansenizm, tyle że mało inteligentny (ks. A. Cekada, Status prawny Bractwa św. Piusa X i jego byłych członków, www.sedevacante.pl).

Ponieważ Kluska nie potrafi na poparcie swych teorii zacytować ani jednego teologa czy kanonisty, posiłkuje się wątpliwym – w teologii – autorytetem Karola Schmitta.

Źródła decyzjonizmu Schmitta, Siena postrzega w XVIII- i XIX-wiecznej zasadzie „woluntarystycznej”, promującej rozwód pomiędzy niemieckim „duchem woli”, a rzymską tradycją prawną (…) (prof. Jacek Bartyzel Metapolityka w Chile: Primo Siena, „Pro Fide Rege et Lege” nr 1 (58) AD 2007, str. 50)

I z pewnością przemyślenia Kluski mają więcej wspólnego z mętnym niemieckim „duchem woli”, aniżeli z rzymską tradycją prawną.

Odnośnie do kanonu 188 & 4 pragnę zauważyć moją wyjątkową zgodność z Łukaszem. Kanon przytoczyłem jedynie, by obalić Jego tezę o konieczności prawnej deklaracji o herezji. W przypadku papieża jest jednak faktycznie tak, że stoi On ponad prawem kościelnym i nie może utracić urzędu mocą tego prawa, a jedynie mocą prawa Bożego.

Miło mi zauważyć, że jedynym rzetelnym cytatem przytoczonym przez Kluskę, jest ten z ojca Semenenki CR. Ubolewam jednakże, że Łukaszowi, jak zwykle, zabrakło wiedzy, by go dobrze zinterpretować. Wskrzesiciel tomizmu w Polsce, o. Semenenko, pisze w traktacie O papieżu (Kraków 2006, tł. Marcin Karas):

(…) Mówiliśmy, że gdy ktoś jest Papieżem materialnie, to nie potrzeba już nic więcej, aby stwierdzić, że jest Papieżem także i formalnie. Czego bowiem można by się jeszcze domagać? Mogę wskazać tylko dwie rzeczy: po pierwsze, aby zachowywał łączność z biskupami… Po drugie zaś, aby nie był heretykiem i nie naruszał prawa kościelnego. (str. 48).

Po pierwsze zauważmy, że o. Semenenko jako oczywisty przyjmuje podział papiestwa na materialną część (posiadanie wyboru na urząd papieski) i formalną (posiadanie władzy jurysdykcyjnej). Zgadza się to z tezami tomistycznymi ogłoszonymi przez Benedykta XV w 1916 r., wedle których:

(…) Stworzenie cielesne złożone jest w samej swej istocie z możności i aktu, ta zaś możność i akt w porządku istoty zwie się materią i formą (teza VIII).

Z natury rzeczy, także papiestwo musi się dzielić na materię i formę. Stąd podział ten nie może być absurdalny i całkowicie heretycki. Zupełnie inną sprawą jest natomiast, czy rzeczywiście doszło do sytuacji, gdy osoba wybrana na papieża, a więc „papież” w sensie materialnym tylko, (taki „papież-elekt”), z powodu herezji nie przyjęła formy papiestwa, która to forma uczyniłaby go papieżem we właściwym tego słowa znaczeniu i dała mu władzę nad Kościołem. O. Semenenko wyklucza taką możliwość, ponieważ uważa, że jest niemożliwe bycie heretykiem w przypadku „papieża”. Innym wybitnym teologiem, który uważał nie tylko, że podział na materię (możność, potencję) i formę (akt) papiestwa jest możliwy, ale również, że jest on historyczną rzeczywistością od czasu Soboru Watykańskiego II, był o. Michał-Ludwik Guerard des Lauriers OP. Ten francuski dominikanin był profesorem najlepszych katolickich uczelni, spowiednikiem papieża Piusa XII, oraz wraz z ojcem Garrigou-Lagrange współautorem tekstu dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny (ogłoszonym w 1950 r.). Miał również przewodniczyć komisji teologicznej przygotowującej dogmat o Wszechpośrednictwie NMP. W latach sześćdziesiątych był o. des Lauriers jednym z pierwszych krytyków błędów modernistycznych i neoprotestanckich, a w 1969 r. głównym autorem „Krótkiej analizy krytycznej” Nowej Mszy, znanej szerzej jako interwencja kardynałów Ottavianiego i Bacciego. Tak więc, niezależnie od tego czy miał rację, o. Ludwik-Michał był jak najbardziej kompetentny, by wiedzieć, co jest herezją, w przeciwieństwie do uprawiającego teologiczne chałupnictwo Kluski. Zresztą same Pismo Święte podaje ciekawy przykład rozdzielenia materii i formy papiestwa. Otóż w Ewangelii św. Mateusza (16,18) czytamy, jak Pan Jezus wyznaczył św. Piotra na pierwszego papieża (materia), ale Wikariuszem Chrystusa na ziemi stał się św. Piotr rzeczywiście dopiero po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa i Zesłaniu Ducha Świętego.

Cytowanie o. Semenenki wyraża zapewne zgodę Łukasza z Jego twierdzeniem, że:

Jeżeli zaś szósty albo inny Sobór Powszechny, mocą swego autorytetu potępił Honoriusza jako heretyka, a nie z powodu zaniedbań w sprawie zwalczania herezji, wówczas protestancka zasada uzyskałaby moc prawną, a więc, że autorytet należy osądzać w oparciu o wiarę (…).

Kluska uznał więc implicite, że przywołując casus papieża Honoriusza, rzekomo potępionego przez VI Sobór za herezję, stanął po stronie protestantów i ich zasady, że autorytet pochodzi z Wiary. Tak zresztą czynią w ogólności lefebvryści, decydując, które z decyzji papieży soborowych przyjąć, a które odrzucić. Stawiają tym samym swoją „wiarę” przed autorytetem tego, którego uznają za papieża, co jest logicznym nonsensem, albowiem to papież interpretuje Objawienie. Ciekawym tego przykładem jest kwestia kanonizacji. Sam śp. abp Lefebvre uważał kanonizacje za nieomylne, ale ponieważ Jan Paweł II „kanonizował” osoby, które się lefebvrystom nie podobały, wielu z nich zaczęło negować nieomylność kanonizacji. Ponieważ jednak ta teoria sprzeciwia się doktrynie katolickiej, zaczęli oni przesiewać kanonizacje i niektórych „nowych świętych” uznawać, a innych nie. Bractwo św. Piusa X odrzuciło również nowy kodeks kanoniczny z 1983 r., („promulgowany” przez osobę uważaną przez nich za papieża), mimo że powszechne przepisy dyscyplinarne cieszą się przywilejem nieomylności. Wreszcie odrzucili oni Nową Mszę i sakramenty, a ich wymówką jest rzekomy brak właściwej promulgacji tychże. Do ważności promulgacji wystarczy jednak, że znana jest wyraźna wola prawodawcy. Paweł VI wyraził swą wolę odnośnie do Nowej Mszy w konstytucji Missale Romanum (AAS 30 IV 1969):

(…) przez którą Mszał Rzymski, odnowiony dekretem II Soboru Watykańskiego zostaje PROMULGOWANY. Paweł, biskup, sługa sług Bożych, na wieczną pamiątkę… (podkreślenie moje).

Używa jednocześnie standardowych łacińskich określeń kanonicznych dla wyrażenia swej jednoznacznej woli: normae, praescripta, statuta, proponimus, statuimus, jussimus, volumus, praescripsimus. Wielu podobnych określeń użył św. Pius V w swej bulli Quo primum promulgującej restaurowany mszał rzymski w 1570 r., a trzeba wiedzieć, że bulla Quo primum miała wyjątkowo uroczysty charakter, różniący ją od wcześniejszych promulgacji, które były dużo prostsze (patrz: www.traditionalmass.org). Potwierdzeniem słuszności tej interpretacji jest, że Nowa Msza faktycznie obowiązuje na całym świecie, a żeby odprawiać Mszę Trydencką w ramach struktur posoborowych, trzeba mieć specjalny indult, czyli zezwolenie na wyjątek od normy, którą jest tutaj Nowa Msza. Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II, a obecnie Benedykt XVI stale odprawiali Nową Mszę, przez co wyrażali, że jest to regularny ryt rzymski. Zresztą jest nie do pomyślenia, by papież mógł odprawiać niekatolickie, sprotestantyzowane nabożeństwo, które sam abp Lefebvre nazwał bękarcią Mszą.

Powracając do protestanckiej idei oceniania autorytetu na podstawie „wiary”, której hołdują lefebvryści, trzeba zaznaczyć, że papieskie nauczanie jest dla katolika bliższą i bezpośrednią regułą wiary i podążając za nim, wierni są biernie nieomylni, tzn. na pewno nie zbłądzą. Prawdą wiary jest, że powszechne sobory są w swych uroczystych orzeczeniach odnośnie do wiary nieomylne. Interpretacja rangi dokumentów należy zaś do prawodawców, którymi dla Kluski są Paweł VI i Jan Paweł II. Ten ostatni w Redemptor Hominis pisze

co Duch Święty powiedział Kościołowi poprzez Sobór naszych czasów, co Duch Święty powiedział, a my słyszeliśmy podczas Soboru (4 III 1979). POSŁUSZEŃSTWO NAUCZANIU DRUGIEGO SOBORU WATYKAŃSKIEGO JEST POSŁUSZEŃSTWEM SAMEMU DUCHOWI ŚWIĘTEMU (…) Posłuszeństwo Duchowi Świętemu wyraża się w autentycznej realizacji zadań wyrażonych przez Sobór, w pełnej zgodności z jego nauczaniem… (Documentation Catholique, 1775, s. 1002-03).

W obecności biskupów Francji oświadczył on:

Wierzymy, że Chrystus, przez Ducha Świętego, był z Ojcami Soborowymi, że Sobór w swoim nauczaniu zawiera to, co Duch Święty „mówi do Kościoła” („Osservatore Romano”, 3.06.1980, s. 15).

W tym samym dniu powiedział też:

Dzięki Soborowi wierzę, że Duch Święty „przemawia” do Kościoła („Osservatore Romano”, 3.07. 1980, s. 19).

W przemówieniu do Kurii Rzymskiej:

Vaticanum II jest „darem”, jaki Duch Święty ofiarował Kościołowi w tym wielkim dziejowym punkcie zwrotnym („Osservatore Romano”, 8.07.1980, s. 4).

Encyklika Dives in Misericordia wspomina, że „z wiarą” powinniśmy pokładać naszą ufność w zasady Vaticanum II (30.11.1980).

Porównanie sedewakantystów do fraticellów jest, jak wszystkie argumenty Kluski naciągane. Radykalni franciszkanie (fraticelli, spirytuałowie) byli heretykami, stawiającymi własną regułę na równi z Ewangelią. Zresztą podobnie czynią też lefebvryści, uważając, że ich statuty stoją ponad kościelnym prawem (ks. A. Cekada, Status prawny Bractwa św. Piusa X i jego byłych członków, www.sedevacante.pl). Również podobnie jak spirytuałowie, lefebvryści w swej propagandzie nazywają Jana XXII heretykiem, pomimo, że głosił on swe błędy tylko w kazaniach, zaledwie w ciągu jednego roku, by na łożu śmierci je odwołać. Jego błędy nie były więc notoryczne i dopiero po Jego śmierci papież Benedykt XII ogłosił w bulli Benedictus Deus (1336, DS. 1000-1002) nieomylnie prawdziwą doktrynę. Natomiast papieże soborowi są publicznymi heretykami, głoszącymi bezustannie błędy, które krótko przedtem potępił św. Pius X. Kolejne podobieństwo między fraticellami a Bractwem św. Piusa X polega na uważaniu się przez obydwie grupy za swego rodzaju oazę nieomylności, którym kościelna hierarchia jest niepotrzebna i której są notorycznie nieposłuszni.

Katolickie zasady, które powyżej przywołałem, były punktem wyjścia dla sedewakantystów od lat sześćdziesiątych XX wieku, i to zarówno dla tak wybitnego teologa jak o. Guerard des Lauriers, jak i prostych meksykańskich chłopów, będących zresztą duchowymi i biologicznymi potomkami Cristeros okresu międzywojennego (księża Saenz i Arriaga SI, Carmona i inni).

Chełpienie się przez zwolenników Bractwa św. Piusa X ich względną liczebnością, świadczy o niezrozumieniu istoty walki, która toczy się przede wszystkim o czystość Wiary. Dawid zwyciężył „bękarta” Goliata (I Król. 17,4; Wulgata) wiarą i rozumem, a nie liczbą czy siłą. I to on, pochodzący z najmniejszego z pokoleń Izraela, założył królewski ród, z którego wyszła Najświętsza Maryja Panna – Pogromczyni Wszystkich Herezji.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.