Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Jacek Sierpiński: Wolność nieładu
Pan Waldemar Deska, wciąż desperacko walczący o to, by móc mieszkać w domu, który zbudował sam, na własnej ziemi, ale bez pozwolenia urzędników, napisał na Facebooku bez ogródek, co myśli o idei, która w imię tego, by było ładnie, usprawiedliwia zakazywanie ludziom budowania domów i nakazywanie im zburzenia tych, które wybudowali „samowolnie”, bez zgody urzędników:
Ład Przestrzenny = Eugenika! Mają wspólny fundament, wspólny fundament rasizmów, dyskryminacji, nierównego traktowania, niesłusznych uprzywilejowań – tu dotyczy grup uprzywilejowanych: architektów, inżynierów, prawników i usłużnych biurokratów. (Inne wartościowe elementy Ładu Przestrzennego, infrastruktura, urbanistyka, przeznaczenie gruntów to tylko margines nie mający w tym równaniu zastosowania).
Przypomnę. Eugenika to ideologia czystości. „Ład Przestrzenny” to idea ładności.
W imię eugeniki najpierw nie dopuszczano do narodzin dzieci z wadą, zezowatych, niedosłyszących, brzydkich, potem zaczęto je likwidować, najpierw ułomnych, potem homoseksualistów, Cyganów, na końcu Żydów.
W imię ładu przestrzennego najpierw się nie dopuszcza, potem likwiduje domy, domy w których mieszkają ludzie.
Różnica pomiędzy eugeniką a „Ładem Przestrzennym” jest mikroskopijna. Tam likwidowano brzydoty biologiczne człowieka, tutaj likwiduje się „brzydoty” stanowiące Godność człowieka – domy mieszkalne. Domy rodzinne. Tam i tu najpierw zapobiegano (generalna prewencja) potem likwidowano (bezwzględny obowiązek pozwolenia na budowę i bezwzględny nakaz rozbiórki).
Zwolenników tego przepisu argumentującym: zaostrzyć przepisy bo nie chcemy „Gargameli” zapytam, jak byście się czuli, gdy Wasza Córeczka urodziła się z wadą, z zezem, z wargą… a inni domagaliby się…
Otrząśnijcie się. Piękno czy Ładność to też wartości ale nie kosztem krzywd, niesprawiedliwości, przymusu. Nie kosztem wartości uznanych za wspólne i najwyższe.
Bardzo dobrze to Pan Waldemar napisał. Nie ująłbym tego lepiej.
W imię tego, by było ładnie, ogranicza się podstawową wolność jednostki do dysponowania swoją własnością. Nie dlatego, że narusza to wolność innych, ale dlatego, że razi to czyjeś gusta. Zakazano budowania domów niezgodnych z planami zagospodarowania przestrzennego, coraz silniej wzywa się do usunięcia z widoku „szpecących” reklam. Jeszcze chwila, a każą nam wszystkim ubierać się zgodnie z planami napisanymi przez certyfikowanych speców od mody i zaaprobowanymi przez urzędników. A potem może każą brzydkim chodzić w maskach albo robić przymusowe (i dotowane z podatków) operacje plastyczne.
A mi jakoś planowana, ładna architektura kojarzy się z dyktaturami i totalitaryzmami. Jakie imponujące pomysły mieli tu hitlerowcy. Jakie szerokie ładne ulice i piękne budynki są w Phenianie. Jaki piękny ład panuje w stolicy Turkmenii, Aszchabadzie.
Za to jaki straszny nieład panował do niedawna w Hongkongu. Teraz mają już nieco ładniej, ale nadal daleko odbiega to – choćby przez pstrokaty natłok reklam – od idealnego świata orędowników ładu przestrzennego. Bo wolność – dzięki której przeciętny mieszkaniec Hongkongu ma się ostatecznie znacznie lepiej od przeciętnego mieszkańca Korei Północnej czy Turkmenii – ze swej istoty musi dopuszczać nieład. Musi dopuszczać możliwość, że różni ludzie o różnych celach i gustach zagospodarują swoje kawałki przestrzeni zgodnie ze swoimi zamierzeniami i upodobaniami. A ponieważ ludzie na ogół wiedzą lepiej od różnych artystów i urzędników, co jest dla nich samych dobre, owocuje to po jakimś czasie większym dobrobytem.